35 +
-
WIADOMOŚĆ
-
Pusurek wrote:To ze sie biega z kazdym pytaniem do lekarza w Pl, nie jest juz takie oczywiste za granica.
Iwka sie wystraszyla, zapytala co robic. Bierze progesteron, moze dolozyc magnes i no spe, odpoczywac i sie nie stresowac. Tyle. Gdyby chciala zapytac, czy bole miesiaczkowe to oznaka poronienia, to by tak zapytala.
Ale nie zapytala,bo nie chce o tym myslec, wiec osobiste doswiadczenia w takiej sytuacji raczej nie sa pomocne.
Sorry Ania, ale ja sie zawsze gotuje, jak ktos w taki sposob chce pomoc...Bliska 77, samira, iwcia77, Sabina lubią tę wiadomość
Matka fantastycznej 4 -
Bliska 77 wrote:kurde nie ma co ukrywać, sytuacja naszego Bursztynka nie należy do najłatwiejszych, mam jednak nadzieję, że w końcu uda Wam się wcelować i któryś z najbliższych miesięcy okaże sie tym szczęśliwym
Bliska 77, Bursztyn lubią tę wiadomość
-
ja też jestem niecierpliwa ale obiecałam sobie ze podejde do tematu na spokojnie
@ planowo ma być 10 moja córa ma egzamin w szkole muzycznej wiec muszę ją wspierać a nie myśleć o sobie...
-
Wszystkie ciężko pracują? Reni zaniedbalas nas z porannymi prasowkami, a mama Simba jak sie czuje? Czeba sie chyba wziąć w końcu do roboty...
Reni, iwcia77 lubią tę wiadomość
-
Mega wrote:Wszystkie ciężko pracują? Reni zaniedbalas nas z porannymi prasowkami, a mama Simba jak sie czuje? Czeba sie chyba wziąć w końcu do roboty...
Mega, Sabina lubią tę wiadomość
Matka fantastycznej 4 -
Cześć dziewczyny
Było więc tak (piszę w punktach):
1. W niedzielę ok 4 rano obudził mnie ból party. Wstałam więc żeby pilnować co się dzieje. Wykąpałam się, włączyłam tv i czekam. Nic się dalej nie działo, chociaż czułam, że jest jakoś inaczej... Odczekałam ze 2 godziny i stwierdziłam, że idę spać. Poszłam jeszcze po coś do kuchni, nachyliłam się i chlusnęło coś ze mnie. Poszłam obudzić m, że musimy jechać do szpitala, bo nie jestem pewna czy to wody, czy nie. Pojechaliśmy.
2. W szpitalu okazało się, ze to nie wody. Podłączyli mnie jeszcze do ktg na pół godziny. W trakcie badania okazało się, że mi się jeden z pasów odpiął, czego nie poczułam. Kolejne pół godziny leżenia. Na badaniu ktg wyszło coś nie tak, ale wstępnie pielęgniarka powiedziała, ze nic się nie dzieje i nie zostawią mnie bo to nie poród, ale to lekarz podejmuje decyzję. Lekarka zdecydowała, że muszą się upewnić, że wszystko jest ok i zostaję w szpitalu - na 4 dni bo takie sa przepisy...
3. W ciągu dnia kilka razy robiono mi ktg, było ok. Wieczorne wyszło źle i stwierdzili, że z patologii przenoszą mnie na porodówkę pod ścisły nadzór, żeby w razie czego od razu mogli zrobić cc. Zdecydowali, że w poniedziałek, jeśli nie będzie cc, urodzę...
4. Wieczorem w niedzielę podłączyli mnie na stałe pod ktg. Wyniki były ok. Założyli mi więc cewnik Foleya, żeby rozpocząć rozwieranie się szyjki. Wszystkie te rzeczy, które się działy były konsultowane z moim ginem, który akurat nie miał dyżuru. Ja także byłam z nim w stałym kontakcie, bo tak się umówiliśmy.
5. W poniedziałek rano, po nieprzespanej nocy i powyginana z bólu od ciągłego leżenia w jednej pozycji, przygotowanie do porodu ruszyły. Przyszedł mój gin. Zdjęli mi cewnik. Rozwarcie było takie, jakie powinno być, czyli 2 cm. Podłączyli oksytocynę i co pół godziny zwiększali dawkę. Pojawiły się skurcze jakieś większe, ale ja ich nie czułam, tzn. nie bolało mnie nic. Gin się śmiał, że oby tak dalej
6. O 11 pojawiły się pierwsze bolesne skurcze, chyba co 5 min. Rozwarcie było 4 cm. Dostałam leki w kroplówce i czopki rozkurczowe. Siedziałam na piłce - jej działanie jest zbawienne. Dostałam też lizaka, podobno pomaga podczas boli. Zrobili mi też jakiś zastrzyk przeciwbólowy.
7. Gin powiedział, że ok południa urodzę, tzn. nie o 12 bo to za krótko, ale 1,5 godz minie.
8. ok. 12 bóle już były bardzo silne, co 3 min, chociaz to nie ja sprawdzałam czas bo mnie to wkurwiało. Mój m dyskretnie to robił. Położna powiedziała, że jak między bólami poczuję bóle parte to mam jej dać znać. Te bóle pojawiły sie chyba ok. 12.20 Powiedzieli z ginem żebym położyła się na łóżko do badania. Okazało się, ze rozwarcie jest ok 8-9 cm i główka jest w drogach rodnych.
9. Bez skurczy położna powiedziała, ze mam poprzeć. I tak też zrobiłam. Robili wszystko żeby mnie nie nacinać, tzn. sama nie widziała co dokładnie, ale m mówił, że położna kilka razy (bardzo sprawnie i sprytnie) między główką dziecka a mną smarowała mnie jakimś żelem.
10. O 12.55 było po wszystkimmały leżał już na moim brzucholu. Urodził się czyściuteńki, jedynie miejscami pokryty tą mazią ochronną. Uczucie KOSMICZNE gdy taka iskierka leży bezbronna na brzuchu. Po prostu kosmos
11. Potem m odciął pępowinę i pojechał na drugi koniec pokoju na badanie synkaJak już pisałam waga 3130 (ale był bład ważenia, więc mozliwe, ze miał ze 3200 - dwa tygodnie przed terminem), długość 56 cm.
12. Były lekkie trudności z wydaleniem łożyska, ale mi pomogli i się udało. Mały był owinięty na klatce piersiowej pępowiną i pewnie stąd te skoki tętna na ktg. Dodatkowo podczas badania ktg biegał po całym moim brzuchu i nie mogli dobrze zrobić badania.
13. Gin mnie obejrzał czy nie mam otarć i czy gdzieś nie pękłam. Okazało się, że nic takiego się nie stało. Zostałam więc umyta i leżałam jeszcze 2 godziny żebym mogła być przewieziona na oddział.
14. Szczęśliwa, szczęśliwa, szczęśliwa
15. Nie byłam zmęczona. Jak mnie teściowa zobaczyła to powiedziała, ze wyglądam kwitnąco.
A teraz szczególne podziękowania:
1. Szymciowi, że w ogóle jest
2. M, był po prostu cudowny. Wspierał, to mało powiedziane. Wszystko, dokładnie wszystko przy mnie i dla mnie robił, włącznie zmyciem, podawaniem trepków,trzymaniem za rękę, wspierał fizycznie i psychicznie. Jego pomoc nie ma żadnej ceny.
3. Mój osobisty gin i położna (której nie znałam wcześniej) - duet ten, a szczególnie mój gin, sprawdził się w 1000000000000000% Nie mam mu nic kompletnie do zarzucenia, nic. Też wspierał, pomagał w każdy sposób w jaki mógł, żeby wszystko się udało. Życzę każdej z Was żeby na takiego gina trafiła.
4. Personel medyczny - opieka super. Super zainteresowanie pacjentem i dziećmi.
5. Całej mojej rodzinie - bo choć fizycznie nie mogli być ze mną, to wiedziałam, ze myślami są ze mną. Syn także bardzo wszystko przeżywał. W dniu porodu aż przyjechał po szkole do szpitala. Dom wysprzątał i w ogóle bardzo wszystko przeżywał.
6. Wam dziewczyny też dziękuję - za wsparcie i gratulacje
PS. Już nie pytają czy kupa byłapytają czy siku było
Jeśli było, to wyjmują wtedy wenflon.
Bliska 77, Reni, ania.g, Dorka71, Simba, peppapig, samira, EwaT, Mega, polarmiś, Bursztyn, Pusurek, Bozia3, Aprilka, malgos741, inessa, gosia7122, Mango, iwcia77, Sabina, Żanet, megan8, Viv78, mysza1975 lubią tę wiadomość
-
Caffe, wspaniale aż mi łezka poleciała i w gardle jakoś tak dziwnie ścisneło..., bardzo sie cieszę, ze możesz mieć swoje dzieciątko obok i tulić je do siebie, warto było czekać prawda??????
trzymajcie sie, dochodź do siebie, oby wszystko szło jak należy i wszystkiego dobrego dla Synka, dla Ciebie ogromne gratulacjeWiadomość wyedytowana przez autora: 5 czerwca 2014, 11:35
peppapig, samira, polarmiś, caffe, iwcia77, Sabina lubią tę wiadomość
-
wow
bardzo ale to bardzo Ci gratuluję Caffe
relacja pierwsza klasa
punkt 9 mnie zainteresował.. że co, że facet tam zagląda..
medal dla M że nie zemdlał ..
jak o kupę nie pytają to ja nie rodzę!
caffe wrote:Cześć dziewczyny
Było więc tak (piszę w punktach):
9. Bez skurczy położna powiedziała, ze mam poprzeć. I tak też zrobiłam. Robili wszystko żeby mnie nie nacinać, tzn. sama nie widziała co dokładnie, ale m mówił, że położna kilka razy (bardzo sprawnie i sprytnie) między główką dziecka a mną smarowała mnie jakimś żelem.
PS. Już nie pytają czy kupa byłapytają czy siku było
Jeśli było, to wyjmują wtedy wenflon.
Simba, peppapig, samira, Mega, polarmiś, caffe, Bliska 77, iwcia77, Sabina lubią tę wiadomość
-
piszę na fb z koleżanką ex przyjaciółką...
o pierdoletach i innych takich i zeszło na dzieci
mówię, że fajną ma rodzinkę (3 dzieciaków) a ta do mnie
cyt
no żeby mieć trzeba działać...albo do lekarza iść i wspomóc zajście hormonalnie
taka qrwa ciocia dobra radaWiadomość wyedytowana przez autora: 5 czerwca 2014, 12:21
paszczakin, peppapig, Simba, Mega, polarmiś, caffe, Bozia3, malgos741, Mango, iwcia77, Sabina, Żanet, mysza1975 lubią tę wiadomość
-
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/b92771f81a19.jpg
paszczakin wrote:no to dzialaj Reni, dzialaj szybciutko!paszczakin, Simba, Mega, polarmiś, Bursztyn, caffe, Mango, iwcia77, Sabina lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
paszczakin wrote:no.. u mnie dzisiaj wlasnie nastepna kolezanka z pracy dziecko urodzila, a jeden kolega po wielkim wstepie 'czy moge Cie o cos zapytac' zapytal, czy ze to ze nie mamy dzieci to nasz wybor czy nie..
nosz k**wa mac.. zaden to moj przyjaciel, zeby uscislic.. nie zjechalam jak psa, ze to nie jego biznes, bo nie chce fermentu w pracy, powiedzialam, ze mamy w planach i tyle..
Widze, ze dzisiaj jest dzien wkurwiajacych facetow.
U mnie wydarzyly sie trzy rzeczy.
1. Nareszcie przyjechaly moje mebelki, do mojego biura wiec cieszylam sie jak dziecko, dopoki Ci kurwa idioci wnoszac je na pierwsze pietro, nie uszkodzili drzwi najpierw w jednej, a za chwile w drugiej szafie. W tym samym miejscu, zeby nie bylo watpliwosci.
2. Jak zobaczylam jak sobie radza te zuchy, to powiedzialam, zeby juz zostawili w cholere te szafy i ze poprosze swoich chlopakow, zeby je ustawili gdzie trza. No to "moi" zrobili mi w nowiutenkim kurwa parkiecie dwie takie rysy, ze myslalam, ze krew z nich zacznie leciec. Z tych rys, nie z chlopakow, chociaz ich mialam ochote zamordowac.
3. Jak juz sobie poustawialam swoje mebelki, to wszedl jeden ze szkoleniowcow i powiedzial: Ale ohydny kolor!
Mam to w dupie, mam to w dupie, mam to w dupie....Wiadomość wyedytowana przez autora: 5 czerwca 2014, 12:48
Reni, Mega, ania.g, paszczakin, polarmiś, Bursztyn, caffe, malgos741, Dorka1979, Bliska 77, iwcia77, Sabina, mysza1975 lubią tę wiadomość