35 +
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnyJak ci woreczek wycinali to zrostow na macicy miec nie bedziesz! Tylko w innym miejscu.Bozia3 wrote:Ewka to chodzi o zrosty wewnętrzne, a nie o zewnętrzną bliznę...i tego poprzez zwykłe badanie chyba nie stwierdzisz. Mnie jak badano laparoskopowo -to wtedy mi powiedziano, że nie mam zrostów wewnętrznych w okolicach macicy na szczęście, pomimo tego, że miałam usuwany operacyjnie pęcherzyk żółciowy....bo te zrosty potrafią się robić w różnych miejscach, niezależnie od tego, gdzie było szycie w środku...
-
a widzisz....powiedziano mi w szpitalu, że organizm reaguje dziwnie...zrasta się blizna, ale coś na kształt zrostów mogą się robić w całej jamie brzusznej....ja też byłam tym zadziwiona...polarmiś wrote:Jak ci woreczek wycinali to zrostow na macicy miec nie bedziesz! Tylko w innym miejscu.
-
nick nieaktualnyStraszyc nie bede bo znam przypadek dziecka wypuszczonego z zoltaczka. Uwazaj na to .Pusurek wrote:Bilirubine badaja mu co 2 dzien, lezal dobe pod lampa, bylo ok i znow troche podskoczyla. Jutro kolejne badanie. Gdyby wiecej jadl, to by bilirubina szybciej spadla, a tak on jest slaby, nie je i kolko sie zamyka.
caffe lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyTego nie wiem ale blizna zostaje . Musisz to sprawdzac na usg i ew wczesniej reagowac - podaja antybiotyki . Ja 9 lat temu nie mialam o tym pojecia.EwaT wrote:kurcze

i one sie tak standartowo robia po cc??
EwaT, caffe, Żanet lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyPrzy zapaleniach wewnatrz macicy tez moga tworzyc sie zrosty ale nie dlatego ze wycinali woreczek- gdzue woreczek a gdzie macica.Bozia3 wrote:a widzisz....powiedziano mi w szpitalu, że organizm reaguje dziwnie...zrasta się blizna, ale coś na kształt zrostów mogą się robić w całej jamie brzusznej....ja też byłam tym zadziwiona...
-
nick nieaktualny
-
Dziewczyny ja 14lat temu mialam robiona laparotomie w zwiazku z torbiela na jajniku...
.W tym roku robilam laparoskopie i po tamtej operacji mialam caly srodek pozrastany tak ze zanim gin sie przebil do macicy trwalo to kwadrans.Poza tym pamiatrka po laparotomii zostal jajnik z jajowodem tak scisle zwiazany zrostami ,ze tworzy konglomerat zarowno na zewnatrz jak i w srodku.I jest to ten jajnik na ktorym byla ta cholerna torbiel......I niestety ale jest przez to niedrozny....Zrostom sprzyjaja rozne waciki , gazy a nawet talk na rekawiczkach stosowane podczas zabiegow.....U mnie laparotomia byla przyczyna zrostow. I niestety kazde otwarcie powlok brzusznych ,ingerencja w macicy , jajnikach czy jajowodach grozi wlasnie zrostami...
polarmiś, Bursztyn, caffe, EwaT, Sabina, Żanet, Alis, Parka, iwcia77 lubią tę wiadomość


-
Polarmisiu - ja się na tym nie znam..mówię CI tylko to, co usłyszałam w szpitalu...jak brali mnie na laparoskopię - to zapytali skąd mam bliznę - mówię, że usunięty pęcherzyk..no to wtedy lekarka powiedziała - oby tylko nie było w okolicy macicy zrostów od tego...polarmiś wrote:Przy zapaleniach wewnatrz macicy tez moga tworzyc sie zrosty ale nie dlatego ze wycinali woreczek- gdzue woreczek a gdzie macica.
Ja byłam w szoku co ona do mnie gada...
ALe po zabiegu, jak omawiali mi wyniki powiedzieli, że na szczęście nie zrobiły się zrosty w okolicach narządów rodnych i macicy - bo mogło być różnie...bo stan zapalny po operacji pęcherzyka mógł objąć większy obszar i wtedy się tam różne tkanki zrastają - tak mi to wytłumaczono
EwaT, Żanet, samira lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyMoze, lekarzem nie jestem.Bozia3 wrote:Polarmisiu - ja się na tym nie znam..mówię CI tylko to, co usłyszałam w szpitalu...jak brali mnie na laparoskopię - to zapytali skąd mam bliznę - mówię, że usunięty pęcherzyk..no to wtedy lekarka powiedziała - oby tylko nie było w okolicy macicy zrostów od tego...
Ja byłam w szoku co ona do mnie gada...
ALe po zabiegu, jak omawiali mi wyniki powiedzieli, że na szczęście nie zrobiły się zrosty w okolicach narządów rodnych i macicy - bo mogło być różnie...bo stan zapalny po operacji pęcherzyka mógł objąć większy obszar i wtedy się tam różne tkanki zrastają - tak mi to wytłumaczono -
Z tego co ja sie orientuje i zdazylam dowiedziec po laparo to podobno nie wazne czy mialo sie usuwany woreczek czy inne zabiegi w obrebie jamy brzusznej Zrosty moga sie porobic w roznych miejscach..Wiec Bozia ja tez tak slyszalam wlasnie jak Ty...
Bozia3 lubi tę wiadomość


-
Pusur dziwne ,ze dzieciaczek majac zoltaczke nie elzy caly czas pod lampami do jej zbicia....Moj mlody lezal 4bite dniw szpitalu zanim poziom bilirubiny spadl do granic normy...Jak czytam ,ze maly jest w domu to mam szoka..Wiem ,ze zoltaczka noworodkow jest fizjologiczna ale mimo wszystko to jednak zoltaczka,...
Pusurek, mysza1975, Parka lubią tę wiadomość


-
Witam, wieczorową porą. Humor miałam z pod psa to się nie odzywałam. Ale widzę że poruszany był temat krwi pępowinowej a ja akurat wczoraj natknęłam się na ten temat więc wstawiam jak się chce Wam czytać.
Krew pępowinowa czyli szkodliwy szwindel
Kilka suchych faktów
W "krwi pępowinowej" (w dalszej części wyjaśnię skąd ten cudzysłów) znajdują się komórki macierzyste (tak samo w szpiku kostnym, krwi obwodowej, w tkance tłuszczowej), posiadające zdolność odnawiania się i różnicowania. Dzięki nim przez całe życie organizmu nieustannie odtwarzany jest układ krwiotwórczy i odpornościowy (występują przede wszystkim w szpiku, krwi, skórze i jelitach, to znaczy w tych tkankach, w których istnieje konieczność stałego wytwarzania nowych komórek).
Na stronie Polskiego Banku Komórek Macierzystych czytamy:
"* Komórki macierzyste mogą uratować życie w przypadku takich chorób jak białaczka czy chłoniak
* Krew pępowinowa jest źródłem pełnowartościowych komórek macierzystych, podobnie jak szpik.
* Krew pępowinową Twojego dziecka może pobrać tylko podczas porodu"
Miały być fakty... ok., komórki macierzyste mogą uratować życie to nie ulega wątpliwości, problem w tym, że jeżeli chodzi o komórki macierzyste pochodzące z krwi pępowinowej to póki co zostały wykorzystane tylko raz dla ratowania "właściciela", który miał problemy z mięśniem sercowym. Innych przypadków wyleczenia własną krwią nie odnotowano, były natomiast przypadki wyleczenia krewnych czy obcych. Krótkie wyjaśnienie:
"Nie tędy droga - prof. Wiesław Wiktor Jędrzejczak. Kierownik Kliniki Hematologii, Onkologii i Chorób Wewnętrznych AM. Konsultant krajowy ds. hematologii
Gdybym miał dziecku choremu na białaczkę przeszczepić krew pępowinową, wybrałbym tę od innego dawcy.
Dlaczego? Po pierwsze, nie ma żadnych gwarancji, że w krwi pępowinowej dziecka chorego na białaczkę nie znajdą się komórki, które same mogą inicjować proces nowotworowy. Po drugie, przeszczep pochodzący od innego dziecka jest nie tylko źródłem zdrowych komórek krwi, ale także wywiera dodatkowy efekt leczniczy (to tak zwana reakcja przeszczepu przeciw nowotworowi). (...) Jak dotąd jesteśmy pewni tylko jednego - krew pępowinowa może wyleczyć chorego na białaczkę, ale dotyczy to wyłącznie krwi pobranej od innego dziecka. Nigdzie na świecie nie było do tej pory ani jednego przypadku białaczki wyleczonej za pomocą przeszczepienia własnej krwi pępowinowej." (źródło)
Dalej na stronie PBKM czytamy: "Pobranie i przechowywanie komórek macierzystych jest teraz tańsze niż myślisz. Roczny koszt to 590 zł" (plus ponad 2 000 zł za pobranie)
Dodajmy, że ilość krwi pępowinowej starcza na leczenie MAXYMALNIE 40-kilogramowego człowieka.
Faktem jest też, że krew pępowinową pobiera się zaraz po urodzeniu dziecka i odcięciu pępowiny (sprzyja to przedwczesnemu odpępnianiu, a nawet je wymusza, gdyż pobierający krew pępowinową zgodnie mówią, że pępowinę należy odciąć najpóźniej w ciągu 2 minut - wg zaleceń WHO należy poczekać 3-5 minut! Ale o przedwczesnym odpępnianiu i jego konsekwencjach będzie w kolejnym poście). No dobrze, a teraz do meritum...
O cudzie "krwi pępowinowej"
Cóż to takiego ta cudowna "krew pępowinowa"? Czyżby pępowina była odrębnym bytem i miała własną krew? Otóż, Drodzy Czytelnicy, krew pępowinowa to nic innego jak krew Waszego dziecka, która nie zdążyła jeszcze do niego wrócić. To jemu zabieracie te 100-150 ml krwi, a nie "jakiejś tam" pępowinie czy łożysku!
Natura/Bóg tak genialnie to wymyślili, że w chwili przeciskania się przez kanał rodny kobiety dziecko ma w sobie ok. 1/3 całej swojej krwi, dzięki czemu jest mniejsze. Po przyjściu na świat stopniowo odzyskuje krew z łożyska, które równocześnie zmniejsza swoją objętość (i nie powinno się go rodzić, po oddaniu całej krwi ono powinno wręcz samo "wypaść"). Czy to nie genialne? Byłoby gdyby wspaniali lekarze i położne nie zakłócali naturalnego przebiegu porodu... Jednak jak już wspomniałam o przedwczesnym odcinaniu pępowiny będzie w kolejnym poście, aczkolwiek myślę, że już zasygnalizowałam problem...
Znającym angielski polecam cały artykuł "Cord Blood Collection: confessions of a vampire-midwifehttp://midwifethinking.com/2011/02/10/cord-blood-collection-confessions-of-a-vampire-midwife/ dla pozostałych krótkie streszczenie:
Pobieranie Krwi Pępowinowej: zwierzenia położnej-wampirzycy
Rachel Reed jako młoda studentka położnictwa zdobyła nagrodę za zebranie największej ilości krwi pępowinowej, spośród swoich kolegów. Linkowany artykuł napisała "w ramach żalu za grzechy".
"Pobieranie krwi pępowinowej stało się popularne w ostatnich latach, zwłaszcza w sektorze prywatnym. Pępowina ma w sobie magiczne komórki macierzyste i pomysł polega na tym, że jeżeli twoje dziecko zachoruje to być może będziesz mógł użyć tych komórek do leczenia go". To, co złości położną to brak informacji - rodzicom przedstawia się tylko 3 opcje dotyczące krwi pępowinowej:
- zachowaj ją dla swojego dziecka (i słono zapłać)
- oddaj ją do banku ogólnego
- wyrzuć ją
- "a co z opcją, żeby pozwolić jej dokończyć swą drogę i trafić do dziecka?"
Dalej czytamy to, o czym już sama wspominałam: "Nawet nazwa 'krew pępowinowa' wprowadza w błąd - krew tylko przepływa przez pępowinę. Do tego ulotki informacyjne mówią o pobieraniu krwi z łożyska, przemilczając fakt, że dziecko i łożysko tworzą jeden, wspólny obieg krwi. Po urodzeniu krew z łożyska płynie do dziecka, wspomagając przejście dziecka do oddychania." Co zabawne (choć to taki śmiech przez łzy) to zbyt mała ilość krwi, która wróci do dziecka z łożyska powoduje większość chorób, które mają być leczone przy pomocy "krwi pępowinowej"... Rodzice nie są informowani o tym, że pobranie "krwi pępowinowej" wymaga przedwczesnego odcięcia pępowiny.
"Wytyczne dla pediatrów mówią o tym, że 'u niemowląt i dzieci nie powinno się pobierać więcej niż 5% całkowitej objętości ich krwi, w przeciągu 24 godzin'. Noworodek ważący 3,6 kg ma ok. 280 ml krwi - więc powinno mu się pobrać nie więcej, niż 14 ml. Dlaczego te przepisy nie mają zastosowania w odniesieniu do kilkuminutowych noworodków? Worek pępowinowy ma 250 ml (35 ml wypełnione od razu płynem przeciwzakrzepowym), minimalna ilość krwi akceptowalna przez banki krwi to 45 ml, a maksymalna możliwa to 215 ml. (...) Jako położna-wampir wypełniałam ok. połowę worka, więc minimum 90 ml. Ta ilość stanowi znaczący odsetek objętości krwi noworodka!
Zastanawiam się ilu rodziców zgodziłoby się na to, żeby ktoś wbił igłę w ich nowo-narodzone dziecko i pobrał mu 1/3 krwi? To jest to samo... tylko igła jest wbita w pępowinę zamiast w dziecko."
Czy muszę jeszcze coś dodawać?
Na stronie z artykułem są też ciekawe, krótkie filmiki - nawet bez dobrej znajomości angielskiego można załapać o co chodzi (zwłaszcza w pierwszym, bo jest dużo pokazywania).
Bursztyn, mysza1975, Parka lubią tę wiadomość
Matka fantastycznej 4
-
nick nieaktualnyMnie tez wypuscili jak maly mial juz dobre wyniki. Mam kolezanke ktora urodzila zdrowego chlopca, wypuscili z zoltaczka i juz zdrowy nie jest.kapturnica wrote:Pusur dziwne ,ze dzieciaczek majac zoltaczke nie elzy caly czas pod lampami do jej zbicia....Moj mlody lezal 4bite dniw szpitalu zanim poziom bilirubiny spadl do granic normy...Jak czytam ,ze maly jest w domu to mam szoka..Wiem ,ze zoltaczka noworodkow jest fizjologiczna ale mimo wszystko to jednak zoltaczka,...
kapturnica, caffe, mysza1975 lubią tę wiadomość
-
polarmiś wrote:Mnie tez wypuscili jak maly mial juz dobre wyniki. Mam kolezanke ktora urodzila zdrowego chlopca, wypuscili z zoltaczka i juz zdrowy nie jest.
No mysmy wyszli po 3dniach od porodu do domu a 3dni pozniej wrocilismy na oddzial bo byl zolty jak curry normalnie...
caffe, Pusurek, mysza1975 lubią tę wiadomość


Z GŁOWĄ O SUPLEMENTACH





