To dla Arweny, pytała o sposób na zajscie w ciąże...
Najpierw idziesz na wizytę do gina endo – z kartoteką w ręku, czy się nadajesz do in vitro..
Bo albo in vitro albo w dupę jeża, w końcu ile można, żyć trzeba…
Wtedy gin ogląda ostatnie wyniki, patrzy na ciebie jak na pozostałości Rzymian (czytaj totalną ruinę)
Mówi , że masz brzydkie guzy w tarczycy, trza iść na biopsję. Kiwasz głową.
Masz szalejąca nadczynność i zakaz starań.
Sceptyczne spojrzenie w twoich oczach skłania doktorka do wyjaśnienia, że leki które zaczynasz brać są niezdrowe na szpik, a dla dziecka zupełnie.
Że ta nadczynność stwarza wysokie ryzyko poronienia, a również przełomu tarczycowego, od którego możesz UMRZEĆ…
No dobra - przekonuje cię.
Kupujesz leki i zaczynasz żyć
Codziennie kąpiesz się we wrzątku. A co, zawsze nie można było…
Dwa dni przed cyklem zaczynasz się denerwować, bo masz się uczyć, czego oczywiście nie robisz.. za to nocami nie śpisz, rozmyślając, co by tu zrobić żeby właśnie zacząć.
Masz anginę i ostre zapalenie zatok.
Idziesz na rtg zatok i jeszcze jeden
Zaczynasz brać atybiotyk.
Potem szlajasz się z tydzień w depresji i na dwa dni przed egzaminem wreszcie przysiadasz, uczysz się dwa dni i noce.
Po egzaminie od tygodnia pernamentnego stresu czujesz, że nie żyjesz..
Potem max sześć dni do owu idziesz na biopsje, gdzie grzebią ci igłą i robią trzy siniaki.
Czyścisz komórkę z gratami, aż ci się słabo robi od noszenia tego staffu i chyba sobie coś w podbrzuszu oberwałaś..
Na poprawę humoru jeden sex…
Potem wychodzi inna dolegliwość, bierzesz trzy dni leki przeciwbólowe w okolicy owu kończysz na ketonalu..
Nie zapominajmy o chlaniu drinków i kąpielach we wrzątku.(jak boli to dwa razy dziennie)
W międzyczasie odwiedzasz masę lekarzy swoich i dziecka, próbujesz przekonać mamę, ze wigilia u ciebie to kiepski pomysł..
Sprzątasz mieszkanie i trzy razy przestawiasz kartony, bo małż miał je wynieść (stoją do tej pory)//
Nie dosypiasz, pijesz 4 litry coli dziennie zamiast standardowych dwóch..
Ilości kawy nawet nie liczę, idzie w litry…
Żresz dużo (swięta i nie tylko) same nie zdrowe słodkie rzeczy, za to żadnych supli, hurra...
Padasz na pysk od sprzątania.
Idziesz do immunologa, kt stwierdza, że doszłaś o własnych siłach i żyjesz to nie jest żle
Zaczynasz podejrzewać, że pani doktor podnieca się tylko pacjentami na etapie hospicjum, niemniej wzbudzasz jej zainteresowanie..
Robisz trzy zęby naraz, więc pakują ci końską dawkę znieczulenia..
Potem chlejesz na sylwka
Również w okolicach zagnieżdżenia usuwasz sobie włosy z podbrzusza urządzeniem Lumea Phillipsa, rzecz podobna do lasera, niby światło IPL, ale boli jak cholera i jak idzie wiązka, to aż jajniki czujesz )))))))
Cały czas nie zapominajmy o wrzątku.
Po takim cyklu z jednym seksem jedna taka cię namawia na test..
Odpuściłaś starania zupełnie, część temp z bańki, kto by wstawał o 7 w święta.
Myslisz, co ja kużwa niepokalane poczęcie mam z okazji grudnia ..plemniki jak Terminatory się tydzień czaiły, jasne..
Ale co tam, ciężarnej się nie odmawia - kupuję test, niech ma...
Po rtg, znieczuleniach, ketonalu, wrzątku, metizolu, alkoholu i laserze…to by trzeba mieć komórki jajowe z tytanu …
a zakończenie znacie