35 +
-
WIADOMOŚĆ
-
Oj joj rozkurczowe faktycznie wysokie Morka .
Relaksteraz ,napewno stres mial duzy wplyw na cisnienie kontroluj sobie
Trzymam kciuki zeby to byl jednorazowy skok .
aaa I zapomnialam Toto ladnie rosnie superWiadomość wyedytowana przez autora: 20 kwietnia 2015, 17:34
mamatrojki80, Arwena, moremi, Sabina lubią tę wiadomość
-
To ja się wpiszę w czarny poniedziałek.
Miałam rano jechać zawieźć bardzo, bardzo ważne dokumenty. Wygrzebałam się dopiero o 10, kręciłam się, łaziłam, prałam, nic mi nie szło. Przyszedł wózek, skręciłam go, znów pomarudziłam, ale wreszcie się pozbierałam. Makijaż miałam hybrydowy - skrzyżowany z pogonią za córką, która też robiła sobie makijaż. Moimi kosmetykami. Chciałam wyjść przed 12, bo po 13 MAałgosia jest już zmęczona, jak nie śpi.
Poskręcałam wózek, przepakowałam siebie, Małgośkę, po kwadransie szukania znalazłam jej kurtkę, zeszyłam dziurę w swojej i wreszcie wyszłyśmy. W połowie drogi cofnęłam się, bo zapomniałam klucza synowi zostawić. Znów poszłam na przystanek (u nas tak nieco ponad pół km). Autobs mi zwiał (jeżdżą raz na godzinę poza godzinami szczytu, wtedy dwa razy na godzinę). Dochodziłam do przystanku, kiedy odpadło mi kółko. Po dokładnych oględzinach okazało się, że źle je złożyłam. Wróciłam do domu, co 2 metry kopiąc w kółko, żeby nie odpadło. Małgosia zaczęła się denerwować i coraz głośniej protestowała - szczególnie jak kopałam wózek.
Dotarlam do domu, wzięłam pozostałe części, instrukcję i chciałam na szybko domontować te kółka. Co przechyliłam wózek, to Maroglka w ryk że "bam!". Nie pomogło tłumaczenie, że mamusia jej nie wywali z wózka. Musiałam ją porozpinać i wyciągnąć. Zaczęła wyć, bo już okropnie śpiąca była, a poza tym dlatego, że wyciągnęłam ją brutalnie z jej pięknego, nowego wózeczka.
Kółko założyłam z pomocą młotka - gwarancja na wózek poszła się... grzebać.
Ruszyłam na przystanek po raz trzeci, ale już koło sklepu wiedziałam, ze nie zdąże. Usiłowałam namówić syna do zerwania się z lekcji, ale odmówił, bo by zachowanie obnizyli. Zrobiłam szybkie zakupy i postanowiłam wysłać go taksówką z tymi papierami po szkole. Wrócił i stwierdził, że woli popilnować Małgosi (która już w ogóle wyła cały czas, bo śpiąca). Zebrałam się po raz kolejny i juz wychodziłam, kiedy zadzwonił mój Cudowny Wspaniały Niesamowity Supermąż, że wraca wcześniej z pracy. Załatwiłam, że zawiezie papiery.
Uśpiłam dziecko.
Zabrałam się za obiad. Ryż z warzywami i grilowany kurczak.
Ryż rozgotowałam.
Warzywa przypaliłam.
Z kurczaka zrobiła się breja gulaszopodobna.
I tak zjedli
Postaowiłam się zdrzemnąć, żeby już nic popsuć, ale się boję, że wstanę z migreną. A na 19 mam ginkę.
Jestem podminowana, bo jak znów nie pękły jajka, to będę zła. Znów prawie miesiąc czekania...
Jutro syn ma egzamin pierwszy.
Jutro podpisuję ważną umowę życiowego zakupu, na kóry jeszcze nie mam kasy... Mam miesiąc, żeby ją zebrać.
Boli mnie żołądek, jest mi niedobrze i spałam w nocy 4 godziny.
Mam nadzieję, że tej czarności poniedziałkowej wystarczy na kolejne 12 lat poniedziałków.
W sumie fajnie się było wygadać, nie musicie tego czytać
kapturnica, Aasiula, Margolcia88, mamatrojki80, ComeToMeBaby, SolarPolar, Magdala, Zofia8, kkisia, Arwena, Bozia3, BISCA, moremi, megan8, Reni, Sabina, malgos741, Mega, paszczakin lubią tę wiadomość
Syn 16.08.99
Córka 21.05.2013 -
moremi wrote:Nigdy nie miałam problemów z ciśnieniem. Skutek stresu? Nie wiem, ale po dwoch godzinach raczej by juz nie było powodu.
Mam kupić ciśnieniomierz i mierzyć dwa razy dziennie.
U gina wysokie a w domu idealne. Dopegyt se dalej lezy nie uzywany bo nie ma potrzeby.
Spisuje swoje cisnienie w notesie mierze raz ,dwa razy dziennie jak sobie przypomne i nigdy mi nie przekracza wiecej niz 130/90wiec takie jak zawsze.A jak znam zycie pojde do poloznej zwazy(sic!! ) i dopiero zmierzy cisnienie to bedzie ze 150
Wiadomość wyedytowana przez autora: 20 kwietnia 2015, 17:39
Aasiula, moremi, Sabina lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnykkisia wrote:Reni , juz Ci pisalam ze sie smiac nie moge
i znowu brzuchol mnie boli
Paszcza no slodziak twoj maluch
Zyje , szwy wyjete na luzie w domu przy kawce i ciasteczku
Balam sie o pepek a tu suprise nic nie czulam , te boczne troche bolaly
Ale fajnie, że jesteś już poJa JAKOŚ niekomfortowo się czujęz tym moim czekaniem na.
kkisia lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnykapturnica wrote:Podejrzewam Morek ten sam syndrom co i u mnie heheh.
U gina wysokie a w domu idealne. Dopegyt se dalej lezy nie uzywany bo nie ma potrzeby.
Spisuje swoje cisnienie w notesie mierze raz ,dwa razy dziennie jak sobie przypomne i nigdy mi nie przekracza wiecej niz 130/90wiec takie jak zawsze.A jak znam zycie pojde do poloznej zwazy(sic!! ) i dopiero zmierzy cisnienie to bedzie ze 150 -
Moremi ale jakis plan jest na to cisnienie?
Mama3 bardzo mi przykro.
Coraz wiecej osob to dotyka. Mnie to szlag trafia jak widze czym ludzie kosze zapelniaja w supermarketach i jak niszcza srodowisko. Oczywiscie uogolniam ale szlag mnie trafia. Nie dbamy o siebie nie badamy sie a co gorsza nie podporzadkowujemy sie zaleceniom lekarzy jak juz nas laskawie zdiagnozuja. A potem placz i zgrzytanie zebow. Abstrachujac od kolezanki mamy3 bo nie mam pojecia ani jaki tryb zycia prowadzila ani jakie choroby w jej rodzinie wystepowaly.Bedzie tak, jak chcesz zeby bylo. -
kapturnica wrote:Podejrzewam Morek ten sam syndrom co i u mnie heheh.
U gina wysokie a w domu idealne. Dopegyt se dalej lezy nie uzywany bo nie ma potrzeby.
Spisuje swoje cisnienie w notesie mierze raz ,dwa razy dziennie jak sobie przypomne i nigdy mi nie przekracza wiecej niz 130/90wiec takie jak zawsze.A jak znam zycie pojde do poloznej zwazy(sic!! ) i dopiero zmierzy cisnienie to bedzie ze 150
-
Aasiula wrote:Kapta to ty syndrom bialego fartucha masz ?
Aasiula, moremi lubią tę wiadomość
-
kapturnica wrote:Mam nadzieje ze powoli sie zacznie zmniejszac.Wiesz jak juz czuje sie ruchy to mimo ,ze strach jest to i ekscytacja.A wczesniej tylko strach...Ale fakt w ciayz ujawnil mi sie syndrom bialego fartuszka
kapturnica lubi tę wiadomość
-
mamatrojki80 wrote:Nie zawsze tak jest, moje dzieci wychodziły ze szpitala na delikatnym + z wagą, ja myślę, ze laktacja musi Paszczy ruszyć pełną parą (kilka dni to jednak trwa). A żeby ruszyła trza dziecia do cycka często przystawiać, żeby się ładnie prolaktyna wydzielała i mleko popłynęło
karmienie piersią rozpoczyna się w głowie. Na początku nie zawsze jest letko
Zresztą,,, sama wiesz bo karmisz i to z powodzeniemBozia3, Sabina lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyDziobak wrote:Mi chodzilo o to, ze tak duzy spadek spowodowany był niejedzeniem, nie brakiem pokarmu. Adaś nie miał siły jeść, stad taki duzy spadek wagi. Jak juz było lepiej z bilirubina, to dopiero się ożywił i chciał jeść.
Spoko, ja z relacji Paszczy wywnioskowałam, że pokarmu niet. Masz rację, biliruina powoduje ospałość u dzieci, więc może i to i tozamotałam się.
Dziobak lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyZofia8 wrote:Czy sa dziewczyny z Katowic? A jesli tak, to czy slyszaly o dr Malgorzacie Kolodziejczyk?
ale ja o tej dr. nie słyszałam, a dlaczego pytasz ?Wiadomość wyedytowana przez autora: 20 kwietnia 2015, 18:07
kkisia lubi tę wiadomość
-
Krakonka wrote:To ja się wpiszę w czarny poniedziałek.
Miałam rano jechać zawieźć bardzo, bardzo ważne dokumenty. Wygrzebałam się dopiero o 10, kręciłam się, łaziłam, prałam, nic mi nie szło. Przyszedł wózek, skręciłam go, znów pomarudziłam, ale wreszcie się pozbierałam. Makijaż miałam hybrydowy - skrzyżowany z pogonią za córką, która też robiła sobie makijaż. Moimi kosmetykami. Chciałam wyjść przed 12, bo po 13 MAałgosia jest już zmęczona, jak nie śpi.
Poskręcałam wózek, przepakowałam siebie, Małgośkę, po kwadransie szukania znalazłam jej kurtkę, zeszyłam dziurę w swojej i wreszcie wyszłyśmy. W połowie drogi cofnęłam się, bo zapomniałam klucza synowi zostawić. Znów poszłam na przystanek (u nas tak nieco ponad pół km). Autobs mi zwiał (jeżdżą raz na godzinę poza godzinami szczytu, wtedy dwa razy na godzinę). Dochodziłam do przystanku, kiedy odpadło mi kółko. Po dokładnych oględzinach okazało się, że źle je złożyłam. Wróciłam do domu, co 2 metry kopiąc w kółko, żeby nie odpadło. Małgosia zaczęła się denerwować i coraz głośniej protestowała - szczególnie jak kopałam wózek.
Dotarlam do domu, wzięłam pozostałe części, instrukcję i chciałam na szybko domontować te kółka. Co przechyliłam wózek, to Maroglka w ryk że "bam!". Nie pomogło tłumaczenie, że mamusia jej nie wywali z wózka. Musiałam ją porozpinać i wyciągnąć. Zaczęła wyć, bo już okropnie śpiąca była, a poza tym dlatego, że wyciągnęłam ją brutalnie z jej pięknego, nowego wózeczka.
Kółko założyłam z pomocą młotka - gwarancja na wózek poszła się... grzebać.
Ruszyłam na przystanek po raz trzeci, ale już koło sklepu wiedziałam, ze nie zdąże. Usiłowałam namówić syna do zerwania się z lekcji, ale odmówił, bo by zachowanie obnizyli. Zrobiłam szybkie zakupy i postanowiłam wysłać go taksówką z tymi papierami po szkole. Wrócił i stwierdził, że woli popilnować Małgosi (która już w ogóle wyła cały czas, bo śpiąca). Zebrałam się po raz kolejny i juz wychodziłam, kiedy zadzwonił mój Cudowny Wspaniały Niesamowity Supermąż, że wraca wcześniej z pracy. Załatwiłam, że zawiezie papiery.
Uśpiłam dziecko.
Zabrałam się za obiad. Ryż z warzywami i grilowany kurczak.
Ryż rozgotowałam.
Warzywa przypaliłam.
Z kurczaka zrobiła się breja gulaszopodobna.
I tak zjedli
Postaowiłam się zdrzemnąć, żeby już nic popsuć, ale się boję, że wstanę z migreną. A na 19 mam ginkę.
Jestem podminowana, bo jak znów nie pękły jajka, to będę zła. Znów prawie miesiąc czekania...
Jutro syn ma egzamin pierwszy.
Jutro podpisuję ważną umowę życiowego zakupu, na kóry jeszcze nie mam kasy... Mam miesiąc, żeby ją zebrać.
Boli mnie żołądek, jest mi niedobrze i spałam w nocy 4 godziny.
Mam nadzieję, że tej czarności poniedziałkowej wystarczy na kolejne 12 lat poniedziałków.
W sumie fajnie się było wygadać, nie musicie tego czytać
Szczególnie takie posty mnie cieszą - bo jak ja się szarpię z małym Kajtkiem i z dużym Michałem i wszystko mi opada, odpada itp....to od razu mi lepiej na myśl, że gdzies tam inni mają podobnieArwena, kkisia, kapturnica, BISCA, Krakonka, megan8, gretka, Reni, iwcia77, Sabina lubią tę wiadomość
-
Kajtek sam wstał podpierając się i złapał się łóżeczka...na dodatek nie chce się puścić i uradowany wisi na poręczy....jaja jakieś - w ogóle nie raczkuje przecież...wygląda na to, że ominie go raczkowanie - a to chyba nie najlepiej....
Arwena, Aasiula, ComeToMeBaby, kkisia, moremi, gretka, kapturnica, SolarPolar, iwcia77, Dziobak, Mega lubią tę wiadomość
-
Krakonka, zmeczylam sie i prawie poplakalam z nerwow przy czytajac Twojego post
Ja bym na Twoim miejscu chlapnela lampke dobrego wina i schowala sie do tej 19H ... w tapczanie hihikkisia, Zofia8, Aasiula, ComeToMeBaby, gretka, Sabina, Bozia3, Mega lubią tę wiadomość