Artvimed Kraków In Vitro
-
WIADOMOŚĆ
-
Czyli co jakbym tam pojechała mimo info jaką dostałam od chrosta i się tam kłlóciła to bym mogła podejść do kwalifikacji ?
No szlak mnie zaraz trafi!!!Endometrioza IV stopnia, LUF, laparo 04-2015 i 07-2015,
HSG w grudniu 2015 - oba drożne, histeroskopia - macica dwurożna, niedoczynność tarczycy, adenomioza.
AMH 1,98
06-2016 - I procedura in vitro nieudana bez mrozaków
13-09-2016 - II procedura, 29 trans. 2 zarodków , brak mrozaków
-
gwiazdeczka88 wrote:Czyli co jakbym tam pojechała mimo info jaką dostałam od chrosta i się tam kłlóciła to bym mogła podejść do kwalifikacji ?
No szlak mnie zaraz trafi!!!ComeToMeBaby lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
kur.... jutro tam dzwonię i robię dym, ja mam umówioną wizytę 16 lutego i powiedzieli że nie mam po co przyjeżdżać !!! to nie wiem już co teraz robić, a wy dziewczyny te które jednak się załapałyście na kiedy miałyście wizyty i czy pojechałyście szybciej niż termin wizyty i z kompletem badań, jak wywalczyłyście te kwalifikacje, napiszcie proszę !!!
Endometrioza IV stopnia, LUF, laparo 04-2015 i 07-2015,
HSG w grudniu 2015 - oba drożne, histeroskopia - macica dwurożna, niedoczynność tarczycy, adenomioza.
AMH 1,98
06-2016 - I procedura in vitro nieudana bez mrozaków
13-09-2016 - II procedura, 29 trans. 2 zarodków , brak mrozaków
-
mnie ostatnio zaprosily do takiej grupy dziewczyny z którymi rozmawialam na forum staraczkowym prawie 3 lata temu, pozniej stracilysmy kontakt,dziewczyny mialy dzieciaczki tylko nieliczne walczyly dalej... przez fb gadalam z dwoma i jakos inne tez tak i jedna druga trzecia czwarta i sie dziewczyny zorganizowaly nie moglam ogarnac kto jest kto ale milo czasem pogadac:)
-
Lola, zgadzam się z wszystkim co napisałaś. Jedynie mogłabym się przyczepić do tych wytycznych MZ, bo jak widać jest dowolna interpretacja przez każdego lekarza. ja wg wytycznych MZ powinnam się dostać jako niepłodność idiopatyczna powyżej 24 mies w wieku powyżej 30 lat. Bez IUI, bez innych wytycznych a jak widać, niestety Ale cóż, nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Działamy dalej. Nikt mi nic za darmo nigdy nie dał i niestety nadal tak jest i pewnie będzie.
gwiazdeczka teraz nie masz już szans niestety Będą do Ciebie dzwonić i odwoływać wizytę. Jak tam byłam wczoraj to dzwonili i odwoływali wizyty ludziom z 8 i 9 lutego. Także jadą po kolei. Nawet jak jutro zrobisz dym to nic to nie da, bo tylko do wczoraj były możliwe kwalifikacje bo pewnie na koniec dnia został podpisany aneks. Niestety, niektórym sie udało , innym nie. Trzeba się cieszyć, że jedni mieli szczęście a my pewnie musimy bardziej powalczyć, więcej kasy wydać, ale też w końcu nam się uda :*
co do fb, to ja jestem za, chociaż no my się niestety na korytarzu spotykać nie będziemy ale chętnie z Wami pogadam.Ania1986, Ania1986, ewlinaaa85, Lola79, Suomi lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyLola79 wrote:Od roku nie mam. Nie żyję wirtualnie wg wszechobecnie panujących norm społecznych
Lola79 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyLola79 wrote:Ania a jak tam samopoczucie po 4 zastrzykach? Bo ja póki co objawów nie mam poza lekkim wzięciem wieczorem. Az zaczynam się zastanawiać czy leki działają na moje jajniki.
ja nie wiem czy to nie piekło mnie i czulam ten dyskomfort przez to ze moze za blisko pepka bo dzis troche nizej zrobil i kompletnie nic nie czułam. -
vioris ja już nie mam siły na każdym kroku kłody pod nogi... a tak się cieszyłam ...Endometrioza IV stopnia, LUF, laparo 04-2015 i 07-2015,
HSG w grudniu 2015 - oba drożne, histeroskopia - macica dwurożna, niedoczynność tarczycy, adenomioza.
AMH 1,98
06-2016 - I procedura in vitro nieudana bez mrozaków
13-09-2016 - II procedura, 29 trans. 2 zarodków , brak mrozaków
-
vioris wrote:Lola, zgadzam się z wszystkim co napisałaś. Jedynie mogłabym skonsulwaco tych wytycznych MZ, bo jak widać jest dowolna interpretacja przez każdego lekarza. ja wg wytycznych MZ powinnam się dostać jako niepłodność idiopatyczna powyżej 24 mies w wieku powyżej 30 lat. Bez IUI, bez innych wytycznych a jak widać, niestety Ale cóż, nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Działamy dalej. Nikt mi nic za darmo nigdy nie dał i niestety nadal tak jest i pewnie będzie.
gwiazdeczka teraz nie masz już szans niestety Będą do Ciebie dzwonić i odwoływać wizytę. Jak tam byłam wczoraj to dzwonili i odwoływali wizyty ludziom z 8 i 9 lutego. Także jadą po kolei. Nawet jak jutro zrobisz dym to nic to nie da, bo tylko do wczoraj były możliwe kwalifikacje bo pewnie na koniec dnia został podpisany aneks. Niestety, niektórym sie udało , innym nie. Trzeba się cieszyć, że jedni mieli szczęście a my pewnie musimy bardziej powalczyć, więcej kasy wydać, ale też w końcu nam się uda :*
co do fb, to ja jestem za, chociaż no my się niestety na korytarzu spotykać nie będziemy ale chętnie z Wami pogadam.
Co do szczegółów dotyczących niepłodności idiopatycznej niestety się nie wypowiem. Bo mnie nie dotyczyła. Ja z czynnika męskiego podchodzę. Warto myślę poczytać faktycznie jaką historię choroby trzeba mieć żeby z takiego czynnika podejść.
Z tego co piszesz to u Was ilość plemników ok tylko jakość gorsza. Moze po konsultacjach z dobrym urologiem andrologiem i droznoscia uda się naturalnie. Czego Wam z całego serca życzę. I serio wierze w takie przypadki bo mam dwie pary takich znajomych które po paru latach starań zostali rodzicami bez ingerencji lekarzy w postaci ivf.
Z tego co pamiętam jesteś młodą kobietą, masz jedno dziecko, więc zegar biologiczny jeszcze nie tyka Warto w Waszym wypadku poszukać wszelkich sposobów żeby uruchomić plemniki do działania. Zanim wydacie gruba kasę na in vitro. Wydaje mi się że lekarze traktują ivf jako ostateczność jeśli wszelkie sposoby zawodzą. Też bym wolala dzieci "robić" we własnej sypialni niż w laboratorium. No ale u mnie to inna historia. Bo ja ani czasu wiele nie mam ani jajek mojego faceta nikt już nie naprawi To tak pół żartem
Wiadomość wyedytowana przez autora: 2 lutego 2016, 19:47
-
nick nieaktualnyvioris wrote:Lola, zgadzam się z wszystkim co napisałaś. Jedynie mogłabym się przyczepić do tych wytycznych MZ, bo jak widać jest dowolna interpretacja przez każdego lekarza. ja wg wytycznych MZ powinnam się dostać jako niepłodność idiopatyczna powyżej 24 mies w wieku powyżej 30 lat. Bez IUI, bez innych wytycznych a jak widać, niestety Ale cóż, nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Działamy dalej. Nikt mi nic za darmo nigdy nie dał i niestety nadal tak jest i pewnie będzie.
gwiazdeczka teraz nie masz już szans niestety Będą do Ciebie dzwonić i odwoływać wizytę. Jak tam byłam wczoraj to dzwonili i odwoływali wizyty ludziom z 8 i 9 lutego. Także jadą po kolei. Nawet jak jutro zrobisz dym to nic to nie da, bo tylko do wczoraj były możliwe kwalifikacje bo pewnie na koniec dnia został podpisany aneks. Niestety, niektórym sie udało , innym nie. Trzeba się cieszyć, że jedni mieli szczęście a my pewnie musimy bardziej powalczyć, więcej kasy wydać, ale też w końcu nam się uda :*
co do fb, to ja jestem za, chociaż no my się niestety na korytarzu spotykać nie będziemy ale chętnie z Wami pogadam.
-
nick nieaktualny
-
Lola79 wrote:Co do szczegółów dotyczących niepłodności idiopatycznej niestety się nie wypowiem. Bo mnie nie dotyczyła. Ja z czynnika męskiego podchodzę. Warto myślę poczytać faktycznie jaką historię choroby trzeba mieć żeby z takiego czynnika podejść.
Z tego co piszesz to u Was ilość plemników ok tylko jakość gorsza. Moze po konsultacjach z dobrym urologiem andrologiem i droznoscia uda się naturalnie. Czego Wam z całego serca życzę. I serio wierze w takie przypadki bo mam dwie pary takich znajomych które po paru latach starań zostali rodzicami bez ingerencji lekarzy w postaci ivf.
No niestety to nie jest tak. U nas jest ilość bardzo duża, jednak są przeciwciała przeciwplemnikowe które niszczą plemniki, spowalniają je, oblepiają. Organizm produkuje takie przeciwciała i nic sie nie da z tym zrobić. Tego się ogólnie nie leczy. Są próby podejmowane poprzez podawanie szczepionek (przez ok 3 lata!!) i koszty to kilka tysięcy i nie dają pewności, czy organizm przestanie produkować te przeciwciała. Czasami są też podawane sterydy obniżające odporność, jednak jest to obarczone ryzykiem, ponieważ są ogromne skutki uboczne i leczenie również nie daje pewności. Czytając przypadki w internecie, nikt nie dał szansy i nadzei przy naszym problemie
Jakby nie przeciwciała, to mój mąż byłby super płodny z taką ilością plemników (ponad 200 mln w ejakulacie) a niestety nie wiadomo dlaczego, jego organizm sam niszczy własne plemniki. W sytuacji kiedy to kobieta ma przeciwciała w śluzie, to iui jest dobrym rozwiązaniem, bo podaje się nasienie omijając śluz szyjkowy i są duże szanse. Niestety w naszym wypadku nasienie jest po prostu zniszczone, więc podanie go w iui mija się z celem, bo albo ciąży nie będzie, albo znowu ją stracę bo plemnik będzie uszkodzony. Zresztą ogólnie w tym wypadku jest nawet utrudnione wnikanie plemnika do komórki, bo przeciwciała specjalnie tak działają, że plemnik nie potrafi przebić komórki. Ogólnie temat jest złożony. Do tego u mnie PCOS, insulinooporność. Zreszta to tylko Chrostowski podszedł do naszego problemu tak olewczo. Mój lekarz zupełnie inaczej na to patrzy - internet tez mówi co innego. -
Vioris tak jeszcze wtrące. Pisałaś ze dr Ch skrytykował Twojego lekarza. Myślę że jako lekarz ma swoje wizje, doświadczenie w temacie. I czymś musiał się kierować jednak.
Powiem tak, gdybym ja słuchała co mówił mój lekarz z innej wiodącej kliniki to bym nie była teraz na tym wątku a wierzyłabym w ślepo ze najlepszym wyjściem jest adopcja zarodka...
Wbrew temu co usłyszałam walczyłam żeby choć raz podejść do procedury. Bez znaczenia czy z MZ czy komercyjnie. Chcę podjąć ryzyko i spróbować mieć dziecko z naszego materiału genetycznego.
Jeśli się nie powiedzie cóż. Będziemy myśleć nad adopcja wtedy.
Mówisz że ryzyko leczenia męża jest duże. Ale z drugiej strony ivf jest też ryzykiem dla organizmu kobiety a gwarancji powodzenia nie ma. Myślę nawet że to większą ingerencja niż szczepienia i sterydy.
Warto skonsultować chyba z kilkoma specjalistami i nie traktować słów Twojego lekarza czy dr Ch za wyrocznie. To moje zdanie skromne.Wiadomość wyedytowana przez autora: 2 lutego 2016, 20:08
-
Lola79 wrote:Vioris tak jeszcze wtrące. Pisałaś ze dr Ch skrytykował Twojego lekarza. Myślę że jako lekarz ma swoje wizje, doświadczenie w temacie. I czymś musiał się kierować jednak.
Powiem tak, gdybym ja słuchała co mówił mój lekarz z innej wiodącej kliniki to bym nie była teraz na tym wątku a wierzyłabym w ślepo ze najlepszym wyjściem jest adopcja zarodka...
Wbrew temu co usłyszałam walczyłam żeby choć raz podejść do procedury. Bez znaczenia czy z MZ czy komercyjnie. Chcę podjąć ryzyko i spróbować mieć dziecko z naszego materiału genetycznego.
Jeśli się nie powiedzie cóż. Będziemy myśleć nad adopcja wtedy.
Tak jak pisałam wyzej, mój lekarz jest bardzo dobrym lekarzem, ma praktyki w stanach w klinice leczenia (jednak oni tam są bardziej do przodu niż w pl). No i patrzę też na inne pary. Czytam w internecie opracowania. Widzę, że wszyscy lekarze zalecają ivf przy tym problemie, lub ewentualnie proponują leczenie ale zaznaczają, że jest mała szansa a duże ryzyko. Także wizja jednego chrostowskiego naprawdę do mnie nie przemawia.... -
Lola79 wrote:Mówisz że ryzyko leczenia męża jest duże. Ale z drugiej strony ivf jest też ryzykiem dla organizmu kobiety a gwarancji powodzenia nie ma. Myślę nawet że to większą ingerencja niż szczepienia i sterydy.
Warto skonsultować chyba z kilkoma specjalistami i nie traktować słów Twojego lekarza czy dr Ch za wyrocznie. To moje zdanie skromne.
Na pewnie ivf daje dużo większą szansę niż nawet wyleczenie męża (jakimś cudem) i do tego mój PCOS, insulinooporność i takie naturalne zajście to też nie jest hop siup. Z pierwszym mężem staraliśmy się rok a byliśmy super zdrowi. Szczerze, to już mamy dość czekania, starsza córka rośnie, wizji na wyleczenie męża nie ma.