Brak siły do walki....
-
WIADOMOŚĆ
-
Hej dziewczyny,
Nie wiem co robić, przez wszystkie lata walki byłam silna, przeszłam bardzo dużo rozczarowań, bólu, itp..... po ostatnim transferze ostatniego zarodka zarzekalam się że się nie poddam, że pójdziemy dalej i znów podejdziemy.... Ale chyba coś we mnie pękło, normalnie dostałam jakiegoś wstrętu bo przechodzenia przez to wszystko.... Czy miałyście też tak, co robilyscie żeby znów się zebrać w sobie i dalej walczyć.... -
Każda z nas ma chwile zwątpienia ... nie raz chciałam się poddać żeby tylko tego problemu nie było
Odpocznij daj sobie trochę czasuStarania od 05. 2018 👶
Endometrioza3st -> lap 2021 lap 2023
💉Badania 💉
Amh 3,5–>3,3
Hormony ok Kariotyp ok
Kir BX brak ~>2DL2,2Dl5(gr2), 2DS2, 2DS3,2DS4norm ,3DP1var
Mutacja MTHFR hetero.PAI - 1 hetero
Wysokie Nk i cytokiny
Allo Mlr 6%->po szczepieniach 67.7%
———————————————-
IUI- 06.2021
1 Ivf 09.2021
-pobrano 9 komórek, - z 5komórek zapłodniło się 2 finalnie 1❄️ Kl 4.2.2
3.11.2021 transfer🐣 9 dpt bhcg 29.4 12dpt bhcg 4,2 💔 CB
2 Ivf 05.2022 5zarodkizdegenerowały
3ivf 09.2023 4 zarodkizdegenerowały
01.2023 Ivf KD Reprofit 6❄️
29.03 transfer bhcg 2,8 💔
27.07 transfer z ivig->7dpt-97bhcg-9dpt-350-12dpt-912 jest pęcherzyk
23dpt jest ❤️ -
Mi sie wydaje ze bywa rożnie. Prawda jest taka ze nie wsystkim sie uda. A wiedzac to niektore dziewczyny stwierdzaja ze to nie dla nich.
Widzialam tu juz dzieeczyny ktore po 1 cyklu mowily ze to nie dla nich.
A widze tez osoby ktore mialy pp 15 transferow.
Kazdy gdzie indziej ma granice, dla kazdego dziecko znaczy cos innego. A tez im dluzej zyjemy bez dziecka tym chyba bardziej widzimy ze jest to mozliwe
Ja na razie ciagne ten wozek invitrowy.Krakowska, Katarzyba, Czterdziecha, Ezola lubią tę wiadomość
-
efcia84 wrote:Hej dziewczyny,
Nie wiem co robić, przez wszystkie lata walki byłam silna, przeszłam bardzo dużo rozczarowań, bólu, itp..... po ostatnim transferze ostatniego zarodka zarzekalam się że się nie poddam, że pójdziemy dalej i znów podejdziemy.... Ale chyba coś we mnie pękło, normalnie dostałam jakiegoś wstrętu bo przechodzenia przez to wszystko.... Czy miałyście też tak, co robilyscie żeby znów się zebrać w sobie i dalej walczyć....
Ale dlaczego uważasz, że tylko ciągnięcie tego wszystkiego nadal świadczy o sile? O sile lub jej braku nie świadczy 100 transferów i 50 stymulacji i wykosztowanie się ze wszystkiego na kolejną procedurę. Osobiście uważam, że na kobiety jest wywierana duża presja (z różnych stron) by próbować do usranej śmierci i trzeba o wiele więcej siły by podjąć decyzję, że to już koniec.
Też czuję wstręt. Nie muszę podchodzić by dostać order z ziemniaka za "fefnasty transfer" bo forumka X tak zrobiła, a forumka Y (znam) miała nawet 30.Paulina12345, Virginia, Susannah, aleo_, gosinka, MaggieMay lubią tę wiadomość
Immunologia. Drastycznie wysokie TNF.
I-VII transferów - niskie bety lub bety zerowe.
VIII transfer na immunoglobulinach. Wysokie bety od początku. Dziecko na świecie. Ciąża to matematyka. -
efcia84 wrote:No te 15 transferów strzał w 10 bo tyle miałam,. 4 poronienia, 8 pełnych stymulacji. A biorąc pod uwagę jak pod górkę zaczynają robić kliniki i windują ceny to mnie już wykańcza.
Wiesz... tutaj Krakowska ma święta rację. To nie może być dla Ciebie przymus. Jeżeli nie czujesz kolejnej procedury to jej nie rób... Ja zdecydowałam się na jedną procedurę bo facet by drugiej nie przezylz zgodził się tylko z uwagi na mnie. Nie rozumiałam tego za bardzo bo zawsze uważamy że trzeba próbować do końca życia ile sił jest. Po 7 latach staran widzę że... Ja bym sama już do drugiej procedury nie podchodziła. I nie mówię tego dlatego że udał mi się pierwszy transfer I obecnie jestem w ciąży. Już przed 1 transferem to wiedziałam. Tak jakby te lata, poświęcenie, leki nauczyły mnie ze na chęci posiadania dziecka świat się nie kończy i można przeżyć cudowne życie bez dzieci. Ja bez jednej próby ivf nie umiałabym żyć. Miałabym to przeświadczenie, że nie zrobiłam wszystkiego dla swoich dzieci. Ale wiem, że jestem już tym tak psychicznie wykończona, że mam dosyć. I Krakowska ma rację. To ile sie starasz i ile procedur pdzeszlas nie równa się z Twoja siła. Jeżeli czujesz że masz dość to pamiętaj że jesteś tak samo wartościowa kobieta jak te co posiadają dzieci. Nic Ci to nie ujmuje. Jeżeli jednak czujesz że gdzieś w głębi jeszcze chcesz spróbować, to uderzaj do psychologa. Wiele dziewczyn korzysta z porad specjalistów i wracają może nie że zdwojoną siłą ale z nowym zasobem energii do kolejnej procedury. Kciuki za dobre decyzję 😗Krakowska, smerfetkaaaa lubią tę wiadomość
-
.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 21 sierpnia 2023, 17:52
Altair, Krakowska lubią tę wiadomość
ona 42 lat.
3 IVF 😥
AZ - 01.09.20, 13dpt - beta 1815, 15dpt -beta 3873, 23dpt - mamy ❤️, 8.10.20 - 8 tyg ❤️, BOBO- Maj 2021
Starania o BOBO nr 2
FET - 21.07.23 😢
II FET - 19.10.23, 6dpt- II kreski, 11dpt -beta 726, 13dpt -beta 2137, 27dpt - mamy ❤️, 27.11.23 - 8 tyg ❤️ Nifty i usg polowkowe ok
BOBO 2 jest juz z nami - lipiec 2024 ❤️ -
efcia84 wrote:Hej dziewczyny,
Nie wiem co robić, przez wszystkie lata walki byłam silna, przeszłam bardzo dużo rozczarowań, bólu, itp..... po ostatnim transferze ostatniego zarodka zarzekalam się że się nie poddam, że pójdziemy dalej i znów podejdziemy.... Ale chyba coś we mnie pękło, normalnie dostałam jakiegoś wstrętu bo przechodzenia przez to wszystko.... Czy miałyście też tak, co robilyscie żeby znów się zebrać w sobie i dalej walczyć....Krakowska, Virginia, aleo_ lubią tę wiadomość
-
Asia2000 wrote:W calej tej przygodzie invitriwej trzeba od samego poczatku zalozyc ze kiedys trzeba powiedziec dosc, stop. In vitro wciaga jak hazard, a moze jeszcze raz, a moze teraz…kazda z nas jest inna i musi to zrobic zgodnie z sama soba. Ja kierowalam sie jedna zasada, zrobic tak aby za kilka lat nie zarzucic sobie ze moglam cos jeszcze sprobowac. Ilosc nie ma znaczenia. Zaliczylam wszystkie kliniki w Polsce i przeszlam 8 procedur. Rezultat, 5 runda udana( miala byc ta ostatnia wedlug zalozen). Pozniej jeszcze 3 bo kazda w innej klinice i zamykam rozdzial. Czy jest ciezko? Tak. Jak sie tkwilo w tym dluzszy czas to troche jak nalog, choc wiadomo ze mam maluszka jest latwiej. Czy mialabym sile walczyc dalej? Tak ale rozsadek podpowiada zeby zyc wkoncu normalniej. Moze odpocznij chwile( jesli pesel pozwala) zobacz czy potrafisz chwile nie myslec o tym. Moze to sygnal od organizmu ze czas odpoczac.
Dokładnie wszystkie moje myśli, spostrzeżenia i wnioski zawarłaś w tych kilku zdaniach. Przez te kilka lat "walki" ciągle powtarzałam - zróbmy wszystko żebyśmy w przyszłości nie zarzucili sobie, że mogliśmy coś jeszcze zrobić a tego nie zrobiliśmy !!!! Ale też wiedziałam że chcę w końcu normalnie żyć i potrafię sobie wyobrazić siebie na drodze, w której dziecka po prostu nie ma.Krakowska, Virginia lubią tę wiadomość
Starania od 2014 , 1 ICSI maj 2018, 2 ICSI sierpień 2019, 3 ICSI kwiecień 2021
9 transferów NOVUM (1cb, 1 poronienie zatrzymane)
10. transfer INVIMED - 29.06.22 r.: 7dpt-20, 9 dpt- 60,12 dpt - 346, 14 dpt - 1096, 17 dpt- 4020, 20 dpt- 7200, 22 dpt - 14200
13.03.2023, g.13:20, Maciejek- 51 cm,2870 g szczęścia do kochania 🧡🧡🧡
4 ICSI lipiec 2024- brak zdrowych zarodków
5 ICSI wrzesień 2024 - ❄️❄️ (zdrowe po PGTA)
11. transfer, beta<0,2 -
efcia84 wrote:Hej dziewczyny,
Nie wiem co robić, przez wszystkie lata walki byłam silna, przeszłam bardzo dużo rozczarowań, bólu, itp..... po ostatnim transferze ostatniego zarodka zarzekalam się że się nie poddam, że pójdziemy dalej i znów podejdziemy.... Ale chyba coś we mnie pękło, normalnie dostałam jakiegoś wstrętu bo przechodzenia przez to wszystko.... Czy miałyście też tak, co robilyscie żeby znów się zebrać w sobie i dalej walczyć....
A jak Twój partner to widzi? Spory problem jest chyba wtedy, kiedy jedna osoba nadal bardzo chce próbować a druga ma już serdecznie dość.
Zgadzam się z komentarzami powyżej - nic na siłę. Pytanie co dalej? Bezdzietność? Czy na przykład jakaś forma adopcji? My się zdecydowaliśmy na AZ i uważam, że to była dobra decyzja. Wcześniej staraliśmy się wiele lat na moich komórkach i uważam ten czas za stracony - na przykład odrzuciłam różne możliwości związane z pracą, bo zakładałam, że zaraz przecież będę w ciąży.
40 lat, kilka lat starań
Gyncentrum Ostrawa:
X 2021 - AZ, CB
III 2022 - AZ, beta: 8dpt -7,4; 10dpt - 22; 15dpt-279, 17dpt - widoczny pęcherzyk, 21dpt-2594, 26dpt jest , badania prenatalne I, II i III trym - ok.
XI 2022 - Synek już na świecie -
nick nieaktualnyefcia84 wrote:Hej dziewczyny,
Nie wiem co robić, przez wszystkie lata walki byłam silna, przeszłam bardzo dużo rozczarowań, bólu, itp..... po ostatnim transferze ostatniego zarodka zarzekalam się że się nie poddam, że pójdziemy dalej i znów podejdziemy.... Ale chyba coś we mnie pękło, normalnie dostałam jakiegoś wstrętu bo przechodzenia przez to wszystko.... Czy miałyście też tak, co robilyscie żeby znów się zebrać w sobie i dalej walczyć....aleo_, Krakowska lubią tę wiadomość
-
Niestety bardzo mało się mówi o tym, że invitro nie daje żadnej gwarancji, że będzie się w ciąży. Lekarze tez nie przygotowują pacjentek przed procedurą, że nie ma żadnej gwarancji sukcesu, a nawet pozytywny test nie oznacza, że ciąża będzie zdrowa. Ja sama wiele razy słyszałam od bliskich w czasie walki, ze "najwyżej zrobisz sobie invitro". To jest moim zdaniem bardzo szkodliwe podejscie. Brakuje takiego czasu, żeby ze sobą i z mężem porozmawiać o tym co jak jednak invitro nie da spodziewanego efektu.
Nie jestem też zwolenniczką wmawiania, że "dopóki walczysz to jesteś zwycięzcą". Każdy ma swoją granicę - psychiczną, finansową czy jakąkolwiek inną. I postawienie sobie tej granicy (ale też przesuwanie jej, jeśli tak się czuje i jest to ok dla obu stron) jest bardzo zdrowe i pomaga na życie czym innym niż tylko tematem starań, wizytami w klinikach i zastrzykami.
Może to się kiedyś zmieni i zacznie się mówić głośno i publicznie o cieniach invitro I o tym, że warto kiedyś powiedzieć sobie dość, w zgodzie ze sobą I swoimi przekonaniami.aleo_, Krakowska, Jusia 82, Virginia, Czterdziecha, Paulina12345, Awry1990 lubią tę wiadomość
Diagnoza: ciężki czynnik męski (90% nieruchomych plemników, wysoki stres oksydacyjny, pogarszająca się ilość).
I procedura: 1 zarodek 4CC, beta 0.
II procedura:
I transfer 4aa: poronienie zatrzymane
II transfer 4aa: jesteśmy razem! 👨👩👦
III transfer 4aa: 7dpt: 101, 9dpt: 282
Czeka na nas ❄ -
Efcia. Musisz pogadac z polowka, ustalic plan i cel. Nie na dzis , nie na jutro…na za jakis czas, teraz musisz chwile odsapnac. Mial byc raz a masz 8 procedur za soba. Wiem jak to jest byc tak blisko szczytu ale wciaz nie byc na gorze. Zdecyduj na zimno, za i przeciw. Tak jest czasami ze juz sie nie chce, ze sie watpi ze sie uda. Ja dzialalam jak robot, byla misja i nawet poronienia traktowalam jakos tak dziwnie bez emocji, bo jak wiedzialam ze sie nie udalo to juz bylam myslami w kolejnej procedurze. Jedno poronienie w drodze do immunologa pasnika gdzies kolo lodzi. Kolejne w drodze do klinik w katowicach. Permanetne przygotowania i cale zycie pod to skierowane. Przeczysc glowe, odpocznij , odetchnij… Ty i Twoja polowka. Ja zdecydowalam ze koncze po dyskusji z mezem, otworzylam wino i spalilam 3 segregatory badan.
Virginia lubi tę wiadomość
-
Asia2000 wrote:Krakowska, mialam milion razy Cie spytac😉czy lekarz podal Ci orzyczyne pustego jaja zarodka badanego? Mialam podobnie, zaden z super zarodkow przebadanych nie zostal ze mna. Udalo sie z tym slabej klasy, niebadanym( loteria🍀)
U mnie immunologia.
Na sam koniec był zarodek nie badany i też nie dał ciąży (beta zero). W sumie pięć transferów już z lekami immunologicznymi (w tym cztery - mocnymi). Nigdy nie miałam dobrych bet.
Immunologia. Drastycznie wysokie TNF.
I-VII transferów - niskie bety lub bety zerowe.
VIII transfer na immunoglobulinach. Wysokie bety od początku. Dziecko na świecie. Ciąża to matematyka. -
Krakowska wrote:U mnie immunologia.
Na sam koniec był zarodek nie badany i też nie dał ciąży (beta zero). W sumie pięć transferów już z lekami immunologicznymi (w tym cztery - mocnymi). Nigdy nie miałam dobrych bet. -
Susannah wrote:Niestety bardzo mało się mówi o tym, że invitro nie daje żadnej gwarancji, że będzie się w ciąży. Lekarze tez nie przygotowują pacjentek przed procedurą, że nie ma żadnej gwarancji sukcesu, a nawet pozytywny test nie oznacza, że ciąża będzie zdrowa. Ja sama wiele razy słyszałam od bliskich w czasie walki, ze "najwyżej zrobisz sobie invitro". To jest moim zdaniem bardzo szkodliwe podejscie. Brakuje takiego czasu, żeby ze sobą i z mężem porozmawiać o tym co jak jednak invitro nie da spodziewanego efektu.
Nie jestem też zwolenniczką wmawiania, że "dopóki walczysz to jesteś zwycięzcą". Każdy ma swoją granicę - psychiczną, finansową czy jakąkolwiek inną. I postawienie sobie tej granicy (ale też przesuwanie jej, jeśli tak się czuje i jest to ok dla obu stron) jest bardzo zdrowe i pomaga na życie czym innym niż tylko tematem starań, wizytami w klinikach i zastrzykami.
Może to się kiedyś zmieni i zacznie się mówić głośno i publicznie o cieniach invitro I o tym, że warto kiedyś powiedzieć sobie dość, w zgodzie ze sobą I swoimi przekonaniami.
Bardzo dobrze napisałaś i empatycznie, co w Twojej sytuacji (widzę stopkę ) jest rzadkie.
Bo jak komuś się udało to innych nakręca że ona też na pewno zajdzie tylko niech próbuje, próbuje, próbuje. Irytuje mnie takie podejście. Tylko raz na forum FB jednak laska po urodzeniu dziecka napisała, że jej się udało (też po przejściach), ale nie jest powiedziane, że uda się każdej. To był wyjątek w licznych wątkach (już z bobasem na zdjęciu): "Mi się udało za n-tym razem - więc walczcie, na pewno i Wam się uda, nie poddawajcie się nigdy, a doczekacie".
I nikt nie zrobi programu czy wywiadu o tych którym się nie udało i już nie próbują bo nie mogą, jak kobieta z forum FB, która ma obecnie raka na tle leczenia INV (dziecka też nie ma).
Ja też słyszałam, że nie zrobiłam wszystkiego (bo nie stać mnie na immunoglobuliny), bo nie zrobiłam badań X. z immunologii (choć lekarz mówił bym jednak nie robiła) więc nie mam prawa mówić (po moich trzech poronieniach, siedmiu transferach i lekarzach którzy rozkładali ręce) że zrobiłam mityczne wszystko. Presja, presja, presja. Dlatego mówię - jak ktoś nawet po jednym nieudanym transferze uznaje że to koniec to zrobił wszystko. Taka jest jego granica i innym ciula do tego. Ja ze swoimi 7 transferami nie jest lepsza od tego po 1-2. Ktoś z 15 transferami i wydaniem ostatnich pieniędzy na immunoglobuliny też z kolei nie jest lepszy ode mnie. Trzeba znać granicę.Jusia 82, Emily0723, Virginia, AgnieszkaH, Kala_ap, Kaśka Furiatka lubią tę wiadomość
Immunologia. Drastycznie wysokie TNF.
I-VII transferów - niskie bety lub bety zerowe.
VIII transfer na immunoglobulinach. Wysokie bety od początku. Dziecko na świecie. Ciąża to matematyka. -
Asia2000 wrote:Hmmmm. Ja bylam immunologicznie obstawiona. Jak dla mnie badanie zarodkow je oslabilo lub uszkodzilo. Szukam odpowiedzi bo i profesorowie byli zaskoczeni.
Mam znajomą z FB której na badanych też się nie udało, ale miała niewykrytą wtedy i nieleczoną rzadką chorobę immunologiczną. Jeśli chodzi o mnie - skoro lekarze nie mieli pomysłu to ja nie wnikam. Faktem jest jednak, że transfery na badanych zarodkach (oczywiście gwarancji nigdy nie ma) częściej się udają.
Jedynie co mnie realnie ciekawi to źródło mojego wysokie stanu zapalnego. Nie chcę się szarpać.
Dla mnie to totalna porażka i jeden wielki syf. Nie mam hajsu, pogorszyło się mi zdrowie, na męża też to wpłynęło (dodatkowe nerwy), utraciłam znając siebie - bezpowrotnie zaufanie do lekarzy (pierwsza ciąża). Żadnych plusów nie widzę.Immunologia. Drastycznie wysokie TNF.
I-VII transferów - niskie bety lub bety zerowe.
VIII transfer na immunoglobulinach. Wysokie bety od początku. Dziecko na świecie. Ciąża to matematyka. -
Krakowska wrote:Bardzo dobrze napisałaś i empatycznie, co w Twojej sytuacji (widzę stopkę ) jest rzadkie.
Bo jak komuś się udało to innych nakręca że ona też na pewno zajdzie tylko niech próbuje, próbuje, próbuje. Irytuje mnie takie podejście. Tylko raz na forum FB jednak laska po urodzeniu dziecka napisała, że jej się udało (też po przejściach), ale nie jest powiedziane, że uda się każdej. To był wyjątek w licznych wątkach (już z bobasem na zdjęciu): "Mi się udało za n-tym razem - więc walczcie, na pewno i Wam się uda, nie poddawajcie się nigdy, a doczekacie".
Wiesz, my dwa razy przechodziliśmy przez rozmowy o tym gdzie jest granica. Pierwszy raz po tym, jak się okazało, że zarodki u nas przestają się rozwijać po 3 dobie i do końca się zastanawiali czy mi w ogóle robić transfer tego 4cc, a drugi raz po poronieniu. To nie jest tak, przynajmniej w moim wypadku, że ciąża magicznie kasuje wszystkie poprzednie doświadczenia i się o nich nie pamięta. Ja dokładnie wiem gdzie jest moja granica na dzisiaj i mam ją w głowie. I ta granica, wbrew pozorom, dawała mi więcej siły do walki niż to właśnie "dopóki walczysz to jesteś zwycięzcą", bo pokazywała mi, że to nie jest tak, że muszę wszystko poświęcić na invitro. Mogę to przejść w zgodzie ze sobą I mogę sobie dać prawo, żeby powiedzieć koniec. I bardzo mi brakuje takiego podejścia - u lekarzy, na forum itp. Przedstawienia możliwości, ale potem powiedzenia, że cokolwiek nie postanowisz to jest ok i zastanów się z partnerem gdzie mówicie dość. I czy granica jest finansowa, psychiczna czy zdrowotna, bo to też ważne, żeby mieć świadomość przyczyn swojego wyboru.Krakowska lubi tę wiadomość
Diagnoza: ciężki czynnik męski (90% nieruchomych plemników, wysoki stres oksydacyjny, pogarszająca się ilość).
I procedura: 1 zarodek 4CC, beta 0.
II procedura:
I transfer 4aa: poronienie zatrzymane
II transfer 4aa: jesteśmy razem! 👨👩👦
III transfer 4aa: 7dpt: 101, 9dpt: 282
Czeka na nas ❄ -
Cieszę się, że w końcu ktoś napisał, że jest zbyt duże presja na ciągłe starania i próbowanie do skutku bo już tak blisko. I tak jak piszecie każdy ma granice w innym momencie i nie jest gorszy przez to, że nie spróbował kolejnej procedury i innej metody leczenia.
Asia2000, Krakowska, Magda25, Virginia lubią tę wiadomość