CLO
-
WIADOMOŚĆ
-
Niestety niektorzy myślą ze jak im sie od razu udało to maja patent na ciąże a to tak nie jest. Czasami na to nie mamy wpływu choćbyśmy bardzo chcieli
mnie tez wkurzają takie osoby i sama mam taka koleżankę wiec nawet jej nic nie mówiłam o tym ze sie staramy
Będzie córeczka -
Laskotka wrote:Jagna, przyjaciółka też mi tak doradzała..a bo oni to kilka razy dziennie,a bo spontan bla bla bla. Takie osoby nie zrozumieją co przeżywa kobieta która nie może zaciążyć dopóki sama nie będzie w takiej sytuacji, choć ja osobiście nikomu nie życzę tego..
Tak,masz racje,dlatego sami przekonali się ze to wcale nie jest takie proste..
Tez nikomu nie zycze przechodzenia przez tyle prób,nie wspominając o dziewczynach które po długich staraniach ujrzały dwie kreski a potem straciły dzieciątko za pare tygodni....nie nie,cos takiego to nawet wrogowiAntoś IVF,Julisia natural
-
Biedronka7 wrote:Ptaszek szkarłatny cały czas obserwowałam ten monitor i jakos takie tylko małe serpentynki były widoczne a na tych wszystkich zdjęciach ktore znalazłam w internecie bardzo obficie ten kontras było widać
obawiam sie najgorszego
Teraz po badaniu troche mnie tam boli brzuch i tak kłuje wiec pewnie znieczulenie przestaje dzialac. Poza tym czułam jak wstrzyknęła kontrast ale nie czułam zeby przepływał
A nie możesz zabrać od nich tych zdjęć i iść gdzieś na konsultację prywatnie, żeby się nie denerwować. Ja tego nie rozumiem. Mi lekarz od razu mówił co i jak. -
No wlasnie to jest uk tu wszystko takie porąbane. Dostałam list na usg które wyznaczyli akurat na początek cyklu a przecież pytali kiedy miałam @ i co ile i czy reguralne. Chore to jest
No ja tu nawet o wyniki badań sie nie mogłam doprosić bo jest taka zasada ze niby jak wszystko ok to ok, a kontaktują sie dopiero jak cos źle wychodzi
Będzie córeczka -
Ehhh... Mnie też życie nauczyło pokory. Pierwszą ciążę straciłam - myślę sobie: przypadek, młoda jestem, dobrze będzie. Niecały rok później (cylke mam długie wiec to w sumie chyba 4 cykl był) sukces! Całą ciążę zero mdłości i innych sensacji, żadnych bóli ani plamień. Pracowałam do końca 8 miesiąca i chyba by mnie na porodówkę z pracy zabrali, gdyby lekarka do spółki z mężem na L4 mnie nie wygonili. Mówili wszyscy "ty nic tylko w ciąży powinnaś chodzić". No a jak mi się drugi dzidziolinek zamarzył to mnie życie raz dwa na ziemię ściągnęło. W zeszłym roku dwa razy - bach bach - po łbie dostałam i mam teraz 32 lata i ogromnego stracha, że mi się nie uda. Teraz patrzę na moją szczęśliwą ciążę jak na cud i widzę wyraźnie jakie miałam szczęście...
cicho sza, Laskotka lubią tę wiadomość
25.05.2010 Aniołek 9 tc
03.10.2011 - Synuś, mój mały - wielki cud
17.04.2015 - Aniołek 8 tc
03.01.2016 - Aniołek 8 tc
29.04.2016 - Aniołek 9 tc
25.07.2018 - Córcia
Cuda się zdarzają, czasem nawet dwa razy -
Biedronka
jeszcze nie masz wyników,więc nie sugeruj się obrazkami z internetu.
Mysle ze powinnas dac na luz przez te trzy miesiące,włączyc spontan na te dni,moze sie uda naturalnie.
Czytałam posty niektórych dziewczyn na jakims wątku ze po takim badaniu udroznił im się jajowód,wstrzyknęli kontrast i przepchali co nieco i dziewczyna zaszła szybko,nie były nie drożne a przypchane.
Ja mam bardzo cienkie jajowody,lekarz powiedział ze to tez moze byc przyczyna,jednak na razie zastosowalismy CLO,ale w karcie mam na marginesie napisane "inseminacja",nic jeszcze mi nie sugerował,ale jesli kolejny cykl nie bedzie pomyslny to pewnie zrobią mi takie badanie,choc ja własnie mysle ze powodem moze byc niedroznosc.Jestem gotowa juz dzis z decyzją na inseminacje,na in vitro jesli bedzie trzeba,kazdą szanse wykorzystam,mysle ze ty równiez zrobisz wszystko.
Dlatego Biedronko nie mozesz sie dołowac,nawet jesli wynik bedzie zły to nie skresla cię z listy walczących,walczymy dalej.Ja juz chciałabym znac odpowiedz na wiele pytan dotyczących badan które przede mną,jednak musze cierpliwie czekac a w miedzy czasie starac sie.Musisz byc silna,bo organizm tez się podda,zablokujesz swoją harmonie...
Głowa do góry i działasz dziewczyno,żaden wynik nie wyklucza cię z walki,zadnej z nas
Antoś IVF,Julisia natural
-
A ja tak sobie myślę, że mnie życie do tej pory rozpieszczało - w sumie nie miałam kokosów, ale zawsze jakoś tak było spokojnie i dobrze. Od 7 lat praca fajna (na 30 stażystów, tylko ja dostałam etat, awanse jakieś lekko przychodziły), mąż udany (w sumie pierwsza z koleżanek wyszłam za mąż i jako pierwsi kupiliśmy mieszkanko), rodzice moi cudowni, dzieciństwo skromne ale wspaniałe, studia bez większych problemów, zdrowie nie szwankuje. Wszystko było i jest... oprócz ciąży. 9 lat tabletek anty i strachu, żeby nie zajść, a teraz życie bym oddała za dziecko. Podejrzewam, że w moim przypadku - jestem z natury myślicielem - to psychika działa jak antykoncepcja. Lekarz mi powiedział, że przysadka hamuje owulację;/ Jeszcze dzisiaj mój piesek - labek kochany - ledwo żyje po narkozie, bo miał rtg nóżek i wynik pewny prawie - dysplazja. No żarty jakieś? Fajnie tak z Wami popisać, bo mąż to już mnie słuchać nie może.31.05.2016 [*] 8 tydzień - wymarzony skarb oddalił się w czasie:(
-
Mimbla wrote:Atat podpowiem tylko odnosnie mutacji, ze z krwi mozna ich zbadac kilkaset.zakres badania najlepiej podpowie genetyk...moim zdaniem warto sie skonsultowac zanim skorzystasz z promocji na ta sline:).
Hematolog kazał te zrobić.
Powiedział, że wystarczy bo jeśli wyjdzie mutacja bede miala refundowane leki i jakis punkt zaczepienia.ponad 5 lat starań
2 poronienia
MTHFR, BRCA1
-
roma wrote:Podpowiedz mi proszę jaką drogą się leczysz - na nfz czy prywatnie? Ja już dawno stwierdziłam, że jak bym miała na fundusz liczyć to prędzej by mnie menopauza zastała niż coś bym wywalczyła. No i od wielu lat ginekolog i endokrynolog tylko prywatnie. Teraz jednak, gdy czeka mnie długa droga diagnostyki mojego problemu, postanowiłam wyrwać z nfz chociaż część należnych świadczeń. I o ile hormony i immunologię robię prywatnie, o tyle genetyka mam za tydzień na nfz. I tak się zastanawiam ile tą drogą wskóram, bo tak na prawdę to konsultacja na nfz, ale czy te badania o których piszecie (wszystkie te mutacje) są refundowane jeśli zleca je genetyk?
Ja tylko prywatnie. Jakie stam badania podstawowe mam w pakiecie w prywatnej przychodni ale za wiekszosc trzeba placic. A i jeszcze trzeba trafic do dobrego lekarza który powie co sprawdzic. Tu akurat sobie w tych luxmedach przebieram jak jakis mi sie nie podoba zaraz zmieniam. Ale na NFZ to nawet nie probowalam.ponad 5 lat starań
2 poronienia
MTHFR, BRCA1
-
Płatku w uk jest tak ze nic ci do rak nie dają wszystko musi przejść przez specjalistę lub konsultanta. Tak tu to funkcjonuje i ńie przeskoczysz tego.
Dziękuje wam dziewczyny za wsparcie i dobre słowa. Macie racje trzeba sie uzbroić w cierpliwość i nie dołować bo to nic nie pomoże ale jeszcze zaszkodzi. Muszę sie wyspać i dac na luz i zaufać Bogu ze ma dla nas plan.
Tak bardzo pragnę dziewczyny by wszystkim nam sie udało !!!!!
Będzie córeczka -
Biedronko i sie uda!
Próbuj dalej, dziś trochę się posmucisz, to normalne. Zobaczysz, że za jakiś czas spojrzysz na to inaczej. Ile w życiu mamy sytuacji, kiedy myślimy że nie damy rady a okazuje się że dalismy.
Zobaczysz, szczęście przyjdzie, tylko każe na siebie trochę dłużej czekac.Biedronka7 lubi tę wiadomość
ponad 5 lat starań
2 poronienia
MTHFR, BRCA1
-
Opolanka 85 wrote:A ja tak sobie myślę, że mnie życie do tej pory rozpieszczało - w sumie nie miałam kokosów, ale zawsze jakoś tak było spokojnie i dobrze. Od 7 lat praca fajna (na 30 stażystów, tylko ja dostałam etat, awanse jakieś lekko przychodziły), mąż udany (w sumie pierwsza z koleżanek wyszłam za mąż i jako pierwsi kupiliśmy mieszkanko), rodzice moi cudowni, dzieciństwo skromne ale wspaniałe, studia bez większych problemów, zdrowie nie szwankuje. Wszystko było i jest... oprócz ciąży. 9 lat tabletek anty i strachu, żeby nie zajść, a teraz życie bym oddała za dziecko. Podejrzewam, że w moim przypadku - jestem z natury myślicielem - to psychika działa jak antykoncepcja. Lekarz mi powiedział, że przysadka hamuje owulację;/ Jeszcze dzisiaj mój piesek - labek kochany - ledwo żyje po narkozie, bo miał rtg nóżek i wynik pewny prawie - dysplazja. No żarty jakieś? Fajnie tak z Wami popisać, bo mąż to już mnie słuchać nie może.
tez mam chorego psiaka,mój yorgus ma niedoczynnosc tarczycy i nowotwór na obu płatach wątroby.Dwa lata w kwietniu będzie jak odratowali ją(bo to suczka)w klinice w Orzeszu.W tym roku bedzie miec 12 lat juz,to moje kochane psie dziecko.Jak kiedys jej braknie to bedzie załamka.Na razie ciągle bierze leki i specjalistyczną karme,co kwartał jezdzimy zbadac tarczyce i wątrobe,poza tym biega bawi się i gdyby nie wyniki to mozna pomyslec ze pies zdrowy.Znam więc ból kiedy taki przyjaciel zachoruje,my znamy wyrok,ale poóki co cieszymy sie kazdym dniem spędzonym z nią.
Jak dzis pamiętam te trzy tygodnie kiedy musiałam ją zostawic w tej klinice(60 km od domu),nie moglismy jej odwiedzac,jedynie raz w tygodniu kiedy trzeba było zgodzic sie na jakies kosztowne badanie,biopsja,rezonans i takie rózne,po kazdym badaniu zła wiadomosc,pies nie jadł,lezał bezwładnie na kocyku,dopiero po dwóch tygodniach zaczęła jesc ale dalej nie mogła utrzymac sie na łapach o własnych siłach.Przez trzy tygodnie płakałam,prosiłam Boga by nam jej nie zabierał.Minęły trzy tygodnie,nie ma ratunku,nic nie da się zrobic,to nowotwór powiedział lekarz przez telefon dzien wczesniej,kazał przyjechac bo musimy porozmawiac.
To był najgorszy dzien kiedy wreszcie podjęłam decyzje ze sie poddaje,ze juz nie moge pozwolic by ten psiak się męczył,dośc zastrzyków,kroplówek,patrzenia jak chce wstac i biegac i nie moze...jechalismy tam z myslą zeby pozegnac naszego przyjaciela,padła decyzja by ją uspic,nie płakałam ,nie miałam juz sił ani łez.
Czekalismy na lekarza,przyszedł,usmiechał sie...powiedział-Neli dzis rano po raz pierwszy sama wstała,można ją na chwilke zabrac na spacer...Poszła ze mną chwiejąc się na łapkach,jakby stawiała pierwsze kroki,to był dzien kiedy mój pies zaczął zyc na nowo.Wrócilismy do domu,do leków do kliniki i badan wszyscy przyzwyczailismy się.Stał się cud,wtedy kiedy ja juz poddałam się.
Znajdzcie klinike dla zwierząt,nie lecznice weterynaryjną,zobaczycie jaka róznica w diagnostyce i leczeniu.
A TO TAK Z INNEJ BECZKI,NIE TYLKO MY LUDZIE CHORUJEMY,JEDNAK NADZIEJE POWINNISMY MIEC ZAWSZE
Antoś IVF,Julisia natural
-
roma wrote:Kochana, bardzo chciałabym Ci coś poradzić i powiedzieć, że jestem pewna swoich racji, ale jestem tylko fizykiem więc do medycyny mi daleko
Wiedza, którą mam w tym temacie podpowiada mi, że ta 1 tabletka to za dużo, jeśli masz naturalną owulację w terminie, ale być może lekarz miał jakieś powody, dla których to zlecił - może faktycznie chciał zwiększyć szansę dla tego drożnego jajowodu? Gdybym była na Twoim miejscu to zastanowiłabym się nad tym, jak bardzo ufam swojemu lekarzowi. Czy leczy Cię od lat? Czy jest dobrym specjalistą? Jakie ma opinie? Jeśli mu ufasz i jesteś pewna, że wie co robi to leć według zaleconego schematu.
Tych problemów to Ci się trochę nagromadziło. Ile razy poroniłaś zanim zrobiłaś wszystkie badania? Ja jestem dopiero na początku drogi do znalezienia przyczyny 3 poronień i oczywiście na pierwszy rzut poszła autoimmunologia. Póki co zespół antyfosfolipidowy wyeliminowany, czekam na wyniki toczniowego.
Tobie, moja droga, życzę z całego serca, żeby ten wyjazd i zmiana klimatu wpłynął korzystnie na staranka. Musimy pamiętać, że PO ZIMIE ZAWSZE PRZYCHODZI LATO i każda z nas doczeka się w końcu swojego lata.
RomaBardzo dziękuję Ci za odpowiedź. Skłaniam się do tego by wziąć pół tabletki. Nigdy nie miałam problemu z owulacją, a panicznie boję się przestymulować, bo jak wspominałam będę na wyjeździe więc nie będę miała możliwości monitoringu. Mój lekarz jest wybitnym specjalistą, ale w kwestii immunologii. Tak jak wspominałam wylądowałam u niego dwa dni po poronieniu więc w zasadzie tylko słuchałam, wzięłam rozpiskę i recepty.... O nic nie zapytałam. Chyba było mi zupełnie obojętne. Teraz minął czas i po prostu zaczęłam zauważać leki z recepty i stąd te moje zamieszanie z clo...
To było trzecie poronienie. Tak samo jak Ty. Więc zapewne nie znając się bardzo dobrze się rozumiemy. Ironia losu...Trzymam kciuki byś szybko znalazła problem i go rozwiązała. Ja mam zamiar poszaleć w Azji)) choć przyznam, że wszystkie wydarzenia, które się dzieją (przy okazji starań) zabijają w człowieku również radość z życia...
Ściskam mocno i życzę bardzo miłego dniaKosmos :-*
-
roma wrote:cicho_sza i dlatego właśnie to forum to cudowne miejsce - już masz kilka dziewczyn w podobnej sytuacji
Myślę, że teraz już możesz być spokojniejsza.
Zdecydowanie) Bardzo Wam dziękuję
o ile pozwolicie zostanę z Wami, choć bardziej pasuję do tematu in vitro i immunologii.
PozdrawiamKosmos :-*
-
Hej dziewczyny,
Właśnie dołączyłam do forum i studiuje Wasze wypowiedzi.
Chciałabym się podzielić moimi przeżyciami.
Od października 2014 r. staramy się z mężem o dzidziusia, niestety bezskutecznie. Przyjmuje dostinex (na wyregulowanie poziomu prolaktyny).
Miałam dwa cykle na leku clo - bez efektu. Ale co jest najsmutniejsze - pęcherzyki ładnie rosły, więc nie wiem gdzie tkwi problem... Obecnie jestem na trzecim cyklu wspomaganym clo, dzisiaj wizyta u gin na monitorowanie czy jest pęcherzyk. Najgorsze jest to, że gin powiedział, że będzie u mnie stosował clo tylko przez trzy cykle, że ponoć dłużej się go nie powinno przyjmować, ale z tego co czytam przyjmowałyście go więcej razy?
Nie wiem co dalej, jeżeli teraz znów się nie uda, jaka będzie dalsza droga postępowania?
Czy jest jeszcze jakiś magiczny lek zamiast clo? -
ja nie pamietam nazwy, nie mam przy sobie recepty ale sa 2 zamienniki clo w tabletkach. wiem, ze przyjmujac je trzeba podpisac zgode na leczenie.
z tym braniem clo to chyba raczej chodzi o to, ze mogloby Ci wyrosnac za duzo pecherzykow. Dlatego nie zalecaja dl stymulacji tym lekiem. Ale jak nie ma efektu i jajniki nie wspolpracuja, to chyba nic zlego skoro lekarze przepisuja duze dawki.