In vitro z komórką dawczyni
-
WIADOMOŚĆ
-
Brzoza wrote:Małgorzatek, nie zamartwiaj sie tak, poczekaj na spotkanie z lekarzem. A jeżeli okaże się cukrzyca - trudno, dasz radę. to nie koniec świata. ciesz się ciążą
ja żyje z wzjg. wiesz jak sie bałam stomii? leczenie nie przynosiło rezultatu, fury sterydów, ostra dieta (wyobraź sobie półtora roku praktycznie tylko ryż, ryba, pieczona dynia i biala bułka z masłem, ZERO surowych owoców i warzyw, ZERO słodyczy, ZERO nabiału i mnóstwa innych rzeczy) a i tak po 20 razy dziennie toaleta, wiecznie rozwolnienie z krwią...ja bylam przerażona, strasznie się bałam że to jelito sie nie wygoi i będę musiała mieć stomię....a z tyłu głowy cały czas pragnienie dziecka, i wiedziałam że muszę zacisnąć zęby i dać radę i wytrzymać bo chce móc wrócić do kliniki i próbować dalej. na szczęście zakwalifikowałam się do leczenia biologicznego i to mnie postawiło na nogi, mogłam zacząć nie tylko jeśc normalnie ale i ŻYĆ normalnie, nie zastanawiając się cały czas czy zdążę do toalety. teraz jestem w remisji, ale ta choroba wraca, i pewnie wróci. trudno, dam rade.
jesteśmy silne babkimimo ze nie raz chce się wyć.
Ja rok temu zachorowałam na IMO, trochę gorszą trudniej leczoną forme SIBO. To forma zaparciowa nie biegunkowa i nie jest wywołana przez bakterie tylko metanogeny, a one są oporne na antybiotyki. Do tego non stop mi się odbijalo, po wszystkim co zjadłam, wypiłam non stop bekałam i jeszcze wizyty w toalecie raz na tydzien albo dwa. Wprowadziłam diete low fodmap, bałam się cokolwiek zjeść i pić. W miesiąc schudłam ponad 7 kg. Bardzo zmęczyło mnie to psychicznie. Garści leków, probiotyków, suplementy, enzymy trawienne tego było więcej niż jedzenia. Przez ostatni rok zjadlam więcej antybiotyków niż przez całe życie. Niektóre objawy jeszcze się utrzymuja i nasilają kiedy się denerwuje. Mam nadzieję, że jeśli uda mi się zajsc w ciążę te objawy się nie nasilą. Ciężko się funkcjonuje, kiedy jedzenie napawa lękiem. -
Czy któraś brała zastrzyki fraxiparine? Mam je brać teraz przed wtorkowym transferem i po nim o dowolnej, ale stałej porze. Zastanawiam się, czy są bolesne i je ustawić na rano i dam radę iść na spokojnie do pracy czy lepiej wieczorem, jak już nigdzie nie wychodzę.
-
Anka43 wrote:Czy któraś brała zastrzyki fraxiparine? Mam je brać teraz przed wtorkowym transferem i po nim o dowolnej, ale stałej porze. Zastanawiam się, czy są bolesne i je ustawić na rano i dam radę iść na spokojnie do pracy czy lepiej wieczorem, jak już nigdzie nie wychodzę.
-
glodia wrote:Heparynę lepiej brać na noc. Fraxiparinę brałam tylko raz, potem zmienili mi na clexane. Czujesz tylko trochę sam zastrzyk, po chwili o nim zapominasz i funkcjonujesz normalnie. Czasem zrobi się siniak i tyle.
-
Anka43 wrote:Czy któraś brała zastrzyki fraxiparine? Mam je brać teraz przed wtorkowym transferem i po nim o dowolnej, ale stałej porze. Zastanawiam się, czy są bolesne i je ustawić na rano i dam radę iść na spokojnie do pracy czy lepiej wieczorem, jak już nigdzie nie wychodzę.
Ja mam zalecenie, żeby robić rano, a wieczorem biorę acardStarania od 04.2020
Klinika Gameta Rzgów
2022 I IVF 1❄️, 1FET ciąża, ale poronienie 8tc
2023 II IVF, 6❄️, 4 FET biochem
2024 5FET znowu biochem,
7FET ciąża , ale poronienie 6tc.
Zmiana kliniki Bocian Łódź
III IVF nieudne, brak zarodków 😞
IV IVF z KD grudzień 4 blastki,
8 ET 9.01.2025, zostały ❄️❄️❄️
-
Anka43 wrote:Dzięki za informację. Nie wiem w sumie czemu mi to przepisał, bo wcześniej nie miałam, ale jak ma mi to pomóc, to nie dyskutuję 😉
Elka198321 lubi tę wiadomość
-
Raija86 wrote:Poczytaj, co ja tutaj na forum napisałam
oczywiście, że pamiętam o tym, że nie ma moich genów, ale szczerze to już mnie to nie obchodzi. Jest moja, nasza, cudowna i taka, jaka powinna być. Cała nasza rodzina jest w niej zakochana i wszyscy nasi przyjaciele. I urodziła się u nas, więc dzięki nam i tylko nam będzie np. mówić w co najmniej dwóch językach, pokażemy jej nasze pasje, będzie słuchać naszej muzyki, jeść to co my itp. To są takie detale, które składają się na całokształt człowieka.
Dla mnie początek macierzyństwa był bardzo trudny. Problem z laktacją, klasyczny baby blues, który mnie trzymał jeszcze dwa tygodnie po oficjalnym zakończeniu połogu. Ale to wszystko już minęło i nie miało nic wspólnego z tym, że dziecko nie ma moich genów. Kocham bycie mamą i nie wyobrażam sobie już życia bez mojej córeczki.
Dziękuję za ten post. ❤️ Piękne słowa, piękny wpis. 😍 -
Basia- trzymam kciuki 🍀"...dopóki sił jednak iść, przecież iść, będę iść
(...) dopóki sił będę szedł, będę biegł, nie dam się"
wiek:już po 40...
starania od 2017
niedrożny prawy jajowód, niesprawny lewy jajnik (taka ironia losu...)
AMH 0,5
FSH 13-15
IVF 12.2020 (1komórka->1zarodek->sukces->na krótko...)
IVF 07.2021 (1komórka->1zarodek->nic...)
stymulacje 10/11/12.2021
FET 10.02.2022+ 'kleik' --> cb
FET 04.2022- beta hCG: 9dpt-352
12dpt-1032
16dpt-6703
19dpt-jest pęcherzyk z zarodkiem
34dpt (8tc)- jest ❤️
10tc- wszystko ok ❤️
13tc- prenatalne, jest ok ❤️
14tc- 100g maleństwa, jest ok ❤️
18tc- 200g maleństwa, jest ok ❤️
20tc- połówkowe, jest ok, 380g maleństwa ❤️
23tc- 525g maleństwa, jest ok❤️
26tc- 1100g maleństwa, jest ok❤️
32tc- 1900g maleństwa, jest ok❤️
36tc- 2500g maleństwa, jest ok ❤️
40tc- 3200g maleństwa, czekamy ❤️
10.01- jest z nami nasz Cud (2620g)💖 -
Anka43 wrote:Czy któraś brała zastrzyki fraxiparine? Mam je brać teraz przed wtorkowym transferem i po nim o dowolnej, ale stałej porze. Zastanawiam się, czy są bolesne i je ustawić na rano i dam radę iść na spokojnie do pracy czy lepiej wieczorem, jak już nigdzie nie wychodzę.
Ja brałam przed i po transferze Neoparin (a po CC - Clexane). Nie miałam żadnych specjalnych wskazań do tego, więc to było chyba zupełnie profilaktycznie. Zastrzyki z heparyny nie są zbyt przyjemne, ale do przeżycia. Czasem boli bardziej, czasem mniej, zależy jak się uda 🙂. No i jak dziewczyny piszą może się zrobić siniak, choć u mnie raczej obyło się bez.
Ja robiłam wieczorem, bo tak mi pasowało - robił mi je mąż i rano to nie chciałoby mi się wstawać przed 5 na zastrzyk 🙂.Anka43 lubi tę wiadomość
-
Mysikrolik wrote:Jak patrzę na maluszka to jestem nim oczarowana. Nie żałuję, że musiałam skorzystać z adopcji komórki, widocznie tak miało być. Wiadomo cały czas o tym pamiętam, ale myśli są skierowane w pozytywna stronę tego faktu.
Oczywiście czuje, że to moje dziecko, tyle na nie czekałam , nie mogłoby być inaczej.
Dziękuję za ten wpis a w szczególności część, że moje myśli skierowane są w pozytywną stronę tego faktu.. 💜💜💜 Bardzo mądre podejście.
❤️ Pozdrawiam. 🥰Wiadomość wyedytowana przez autora: 30 maja, 21:07
-
Mysikrolik wrote:Jak patrzę na maluszka to jestem nim oczarowana. Nie żałuję, że musiałam skorzystać z adopcji komórki, widocznie tak miało być. Wiadomo cały czas o tym pamiętam, ale myśli są skierowane w pozytywna stronę tego faktu.
Oczywiście czuje, że to moje dziecko, tyle na nie czekałam , nie mogłoby być inaczej.
Ja się także podpisuje pod tym co napisały dziewczyny. Nasza córeczka z KD jest już z nami 5 tygodni. Mamy też starszą biologiczną córkę i powiem wam, że nie wyobrażałam sobie nawet w snach że można kochać tak bardzo jak nasze nowo narodzone maleństwo. Zapomniałam o tym, że to nie moje geny już w chwili kiedy po urodzeniu położyli mi ją na piersi. Jestem ogromnie wdzięczna klinice, że obdarowali nas takim cudem. Nie bójcie się dziewczyny.Jatosia, Brzoza, Asssia, Martuśka87, Anka43, Mysikrolik, Rosamunda lubią tę wiadomość
-
Trinity_Nea wrote:Podpisuję się pod tym co napisały Dziewczyny- jeśli w ogóle myślę o KD, to tylko z wdzięcznością za tę malutką komóreczkę, która pozwoliła mi ukształtować najcudowniejszą istotkę na świecie 🩷
Moja Córeczka nie byłaby taka sama w innym niż mój brzuchu. Wszystko co robimy w czasie ciąży ma wpływ na to jakie będzie dziecko (jedzenie, ruch, emocje...). I jak mantrę powtarzam o tych 4% genomu 🫣
Kocham ją nieopisywalnie mocno🩷
Ma mój kolor oczu. Mój uśmiech. I mój upór 🫣[/url]
-
Paulijana wrote:Ja się także podpisuje pod tym co napisały dziewczyny. Nasza córeczka z KD jest już z nami 5 tygodni. Mamy też starszą biologiczną córkę i powiem wam, że nie wyobrażałam sobie nawet w snach że można kochać tak bardzo jak nasze nowo narodzone maleństwo. Zapomniałam o tym, że to nie moje geny już w chwili kiedy po urodzeniu położyli mi ją na piersi. Jestem ogromnie wdzięczna klinice, że obdarowali nas takim cudem. Nie bójcie się dziewczyny.
Martuśka87 lubi tę wiadomość
[/url]
-
Cześć dziewczyny,
Piszę tak dla aktualizacji i kontaktu, bo może którejś z Was przydadzą się te informacje
W lutym miałam transfer z KD+nasienie partnera. Aktualnie jestem w 28 tygodniu ciąży. Po drodze były plamienia i stresy (słabe wyniki PAPPA wskazujące na wysokie ryzyko trisomii - ZD i podwyższone ryzyko przedwczesnego porodu oraz wstrząsu, co ciekawe - robiłam je trzy razy i wyniki były dość mocno "rozjechane"), ale wyniki testów izolowanego DNA (robiłam dwa - VERACITY i PANORAMA) wskazały na bardzo niskie ryzyka tej trisomii. W USG wszystko dobrze. Lekarz mówi, że może mi zrobić amnio dla pewności, ale sam z siebie nie zaleca - więc po tych dwóch dobrych testach DNA odpuszczam bardziej inwazyjne badania i staram sie zająć swoim spokojem. Teraz - póki co - ciąża przebiega prawidłowo. Mam zgagę i bezsenność, ale to taki klasyk, więc poza lekkim wkurzeniem nie narzekam. W zależności od aktualnego samopoczucia chodzę do pracy lub jestem na l4. Lekarz twierdzi, że powinnam być na tym L4 przez cały czas, bo to czas wymagający i dbania przede wszystkim o siebie i chyba od wakacji mu ulegnę. Trzymam za Was kciuki, a Wy trzymajcie za mnie. Uściski i jakbym mogła w czymś pomóc, to piszcieglodia, Anka43, Brzoza, Mary27, Raija86, Kalijot lubią tę wiadomość
Wspinaczka/taterniczka i biegaczka górska na dystansach ultra
2018: Naturalny cud/jestem mamą
2024/25:
AMH 0,22 w porywach do 0,36
Lekka niedoczynność tarczycy
Za niski poziom białka S / trombofilia (przebyta zakrzepica i zatorowość płucna)
Wiek 45 l.
1 procedura/1 transfer - 18.02.
Beta 236 - 10 dpt
Beta 832 - 13 dpt
Beta 1290 - 14 dpt
Beta 2723 - 16 dpt
Beta 3908 - 17 dpt
Beta 7582 - 20 dpt
Beta 8632 - 21 dpt
Mamy serduszko, 6 mm - 25 dpt
27 dpt - krwawienie/ plamienie, poronienie zagrażające, serduszko bije. Po tygodniu krwawienie ustaje.
2 połowa kwietnia 2025 - zły wynik PAPPA (za niskie białko, za wysoka beta, wysokie ryzyko ZD, porodu przedwczesnego i wstrząsu)
Maj 2025 - dobry wynik Veracity i Panoramy (nipt) - bardzo małe ryzyka. Czekam na synka -
monester wrote:Ale super 🤩 ej ale oczywiście, że spędziły w brzuchu i aktywowałas jakieś specyficzne geny, poza tym dzieciaczki Cię naśladują w zachowaniu . Ej ale wiecie co, moja mama też zawsze mówiła że ja to cały tatuś jestem- niekoniecznie to był komplement 🤣 robiliście w Polsce czy za granicą ta udana procedurę ?
Dziewczyny, każda z nas wolałaby swoje geny. Ale życie ułożyło się tak, że mamy wybór ciąży z komórki dawczyni lub pogodzenie się z sytuacja. Trzeba to wszystko poukładać sobie w głowie i wcale nie jest to łatwe i wymaga czasu, mniej badź więcej. Ale bez nas tego życia by nie było. Oczywiście komórka jajowa ma w sobie zapis genetyczny (połowę) w miare świeży i przodków - cechy fizyczne, predyspozycje zdrowotne i pewnie jeszcze dużo o czym nie wiemy. Ale sama komórka co znaczy? Całe mnóstwo komórek ulega degradacji. Dopiero po zapłodnieniu może powstać nowe życie. I tu pojawia się cała masa składowych, które są "nasze" - hormony, odżywianie, emocje i wiele innych, aby to życie mogło się rozwijać w naszych brzuszkach. My doświadczemy trudów i radości ciąży. Ogóle my formujemy to życie, bez nas by się nie rozwijało. I tu tworzy się ta więź, od chwili transferu do chwili porodu i dalej chyba już powinna być coraz większa, a przyjamniej takie mam odczucia czytając wpisy dziewczyn, które już są szczęśliwymi mamami. Żyjemy w takich czasach, że medycyna daje nam taka możliwość, mamy wybór. Przy czym nie zawsze jest to prosta droga, a nawet trudniejsza niż "standardowa". Dawczyni też jest dobierana fenotypowo do nas. I ja też kieruje swoje myśli tylko w pozytywną stronę, bo fakt, że jedna kobieta chce pomóc drugiej oddając "cześć" siebie...czy to nie jest pięknie i bezcenne??? A na koniec my możemy cieszyć się z maluszka, być szczęśliwe i spełnione jako kobiety. I wierzę w to, żeostatecznie te geny mają drugoplanowe znaczenie, bo finalnie my kształtujemy tą nową istotęKochamy, wychowujemy, uczymy życia, prowadzimy przez świat:)
I ja osobiście gdybym była z KD nawet nie chciałabym o tym wiedzieć. Mam swoich rodziców, którzy mnie kochają, ukształtowali taką jaką jestem. I taka wiedzą nic mi by nie wniosła do życia, zestaw genów mam też jaki mam i w sumie nie wybrałam go sobie i nie mam na niego wpływu.
Tyle, że to myślenie dojrzałej kobiety:) Nie wiem co myślałabym 20 lat temu.
A i nie może być myślenia, że jestem gorsza!!! Gorsza bo co? Pomimo trudności stawiam im czoło i idę do przodu, walcze o swoje szczeście. A na mecie możemy być tylko z siebie dumne:) Nie ma w tym wszystkim miejsca na inne myślenie;)Brzoza, Raija86 lubią tę wiadomość
-
Rosamunda wrote:Moje pytanie skierowane jest do tych kobiet, które doczekały się już bobasa z kd. Jak się czujecie po urodzeniu? Czy w pełni czujecie, że to "Wasze" dziecko? Czy kompletnie już nie myślicie, że to dzięki "obcej" komórce dziecko przyszło na świat? Czy może czujecie się gorsze, że z takiej opcji musiałyście skorzystać i nie do końca czujecie się mamami ze względu na brak pokrewieństwa genetycznego? Za wszelkie odpowiedzi bardzo dziękuję. ❤️
Mój powyższy komentarz, to zebranie moich myśli do tego pytania:) Ja się jeszcze nie doczekałam ale już kroczę tą drogą i sama sobie układam ten temat w głowie:) -
Cześć dziewczyny! Jesteśmy po konsultacji z lekarzem prowadzącym. Mam się zgłosić 1 lub 2 dnia cyklu na podpisanie zgody na transfer i po leki 9/10.06, 12 dnia na kontrolę endometrium. Transfer planowany jest na koniec czerwca. Nie mogliśmy się dogadać czy najpierw chłopak czy dziewczyna, więc był rzut monetą
los wybrał za nas i będzie chlopiec. Jestem podekscytowana i trochę się boję, 10 maja minęły 2 lata od mojego poronienia i ciągle o tym myślę i martwię się żeby znowu się to nie powtórzyło. Myślę o każdym naszym straconym zarodku, trudno wyzbyć się tych myśli.
-
Paulijana wrote:Ja się także podpisuje pod tym co napisały dziewczyny. Nasza córeczka z KD jest już z nami 5 tygodni. Mamy też starszą biologiczną córkę i powiem wam, że nie wyobrażałam sobie nawet w snach że można kochać tak bardzo jak nasze nowo narodzone maleństwo. Zapomniałam o tym, że to nie moje geny już w chwili kiedy po urodzeniu położyli mi ją na piersi. Jestem ogromnie wdzięczna klinice, że obdarowali nas takim cudem. Nie bójcie się dziewczyny.
Dziękuję za te cudowne słowa i cały wpis. 💜 -