IVF
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnyViolik walcz ! Nie patrz na koszta. Choc ja ci powiem jestem po drugim ivf i lacznie 5 tys poszlo w swiat... ale tego szczescia sie nie przelicza ani sie na tym nie oszczedza.... mnie tez szlag trafial bo nam sie nie przelewa tzn zle nie mamy bo ja nie pracuje tylko emek ale co odlozyllismy to szlo na leczenie ... i w koncu sie udalo wiec warto walczyc
Nusia lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyMoniaa ja po transferze byłam na L4, w sumie dobrze że wzięłam to chorobowe bo fatalnie się czułam przez kilka dni. MIałam zwolnienie z kliniki. Teraz nie będę już brała chorobowego bo to byłoby już podejrzane, czwartek i piątek po transferze biorę wolne a potem będe chodziła do pracy. Ja mam pracę stresującą, dużo jeżdzę, czasem trochę muszę ponosić bo zajmuję się szkoleniami i jakieś dokumenty trzeba odebrac, zawieść, materiały na szkolenie itd...ale może jakoś przetrwam te 2 tyg...
-
nick nieaktualnystaraczka wrote:O matko bosko mysmy we wrzesnii silnik wymieniali i pociaglo nas to ok 2 tys a w grudniu sprzedalismy i zesmy sie smiali bo mielismy vana ze pewnie jak sprzedamy to nam ciaza zaskoczy i bedziemy meczyc sie w kombi no i tak sie stalo hehehe no ale Nusia jak sie chce wygodnie dupke wozic to niestety trzeba placic moj zawsze mowi nie licz ze 2 tys to naprawa ze to duzo.przelicz ile juz na paliwo wydalas zeby jezdzic i ze auto od czasu do czasu niestety potrzebuje naprawy A co ci sie tam zepsulo ?
Staraczko no tak to jest z tymi samochodami! Ja mam całe sprzęgło do wymiany także to jest niestety taki duży koszt. Póki co to jezdziło się super i to moja 1 wizyta u mechanika, ale za to konkretna hehe. Wiesz, ja mieszkam poza miastem, więc teraz już nie wyobrażam sobie dojezdzać autobusem do pracy...dla mnie to straszna strata czasu...ja samochoidem jadę do pracy 10 minutek a autobusem to musiałabym wyjść z domu z godzinę wcześniej....ja mam małe i oszczędne autko, ale widzę, że części drogie...cóż, coś za coś -
nick nieaktualny
-
Może któraś z dziewczyn wypowiedzieć się co do "terapii hormonalnej" przed zapłodnieniem IVF? obawiam się trochę tych zastrzyków w brzuch...
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyWiesz co, to jest cale sprzęgło do wymiany, razem z jakimś kołem i to są cholernie drogie części, a mechanik niby znajomy mojego taty...mają wziąć tylko za części, niby szukają najtanśzych...póki co to powyciągali z samochodu te części i musieliby je znowu montować...więc trochę porażka, poza tym sprawdzalismy cenę już u 4 innych mechaników i tu jest najtaniej
-
nick nieaktualny
-
Milatka :) wrote:Może któraś z dziewczyn wypowiedzieć się co do "terapii hormonalnej" przed zapłodnieniem IVF? obawiam się trochę tych zastrzyków w brzuch...
Kochana to nie jest takie straszne jak się wydaje. Może łatwiej mi jest tak pisać, bo mam za sobą taką stymulację i czeka mnie następna. ( i jeszcze kilka do inseminacji) Z czasem się przyzwyczaiłam i znalazłam miejsca mniej bolesne podczas wkłucia. To są malutkie cienkie igiełki i sporo leków jest w specjalnych penach ułatwiających podawanie. Powinnaś być przeszkolona przez personel kliniki a potem to już łatwizna. Wiem, że niektóre osoby korzystają z pomocy pielęgniarek ale to moim zdaniem nie jest konieczne.
Głowa do góry i potraktuj to jako wyzwanie. Możesz też poprosić o pomoc Lubego jeżeli będzie chętny:)
Teraz jestem w stanie zrobić zastrzyk zarówno podskórny jak i domięśniowy:)
Dasz radę
-
Nusia wrote:Witaj w naszym gronie
Hm... przede wszystkim czy to są tyko zastrzyki czy jeszcze jakies leki doustne?i te zastrzyki....bolące są?
I moze potrafi ktoś odpowiedzieć skąd się bierze rozbieżność w kwotach(za leki) podawanych przez kliniki ? Lekarz do któego chodzimy powiedział nam ze jest to koszt ok 4 tys zł, reszta refundowana. Ostatnio czekając na wizytę natrafiłam na cennik kliniki...i podany jest kosztów leków: 2500-2850....Dzwonilam wczesniej do innej kliniki - mowili że max 2900zł. Domyślam się ze od producenta zalezy, ale moze od czegos jeszcze? -
MisiaMisia - dzięki za słowa otuchy
samych zastrzyków nigdy się nie bałam i dalej się nie boję, natomiast pracuję w takim zawodize że mam nienormowany czas pracy i nieraz pracuje w zimnie, trochę się boję czy samo miejsce wkłucia nie bedczie bolało noi przede wszytskim jak bede sie czuła po tej terapii hormonalnej...
Jak długo trzeba stosowac tą terapię hormonalną przed IVF?
Wizyte u lekarza mamy już 14 lutego w 2dc, ma byc jeszcze ostatnie badanie i wszytskie informację... dlatego wolę dobrze sie przygotować -
Staraczka dobrze napisała,jak już decydujesz się na procedurę to po pewnym czasie koszty schodzą na dalszy plan. Mnie jak do tej pory leczenie 2,5-3 -letnie kosztowało 25 tys. i co poradzić? Zastanawiamy się czasem z moim mężem skąd my tyle już wzięliśmy,a to jeszcze nie koniec
Milatka terapię hormonalną,czyli stymulację będziesz stosować około 10-14 dni,to oczywiście zależy od indywidualnych predyspozycji każdej z Nas. Jedna stymuluje się szybko inna wolniej.Nikt Ci nie powie konkretnie,nawet myślę,że lekarz.
Zastrzyki nie bolą,przynajmniej mnie. Delikatny dyskomfort przy wkłuciu i tyle.Jak będziesz się czuć? Różnie...jak by nie było,więcej jajeczek będziesz miała ,więc siłą rzeczy będziesz trochę obolała,częste wizyty w WC Ja czuję się zawsze bardzo pełna,no i czuję wyraźnie jajniki.
Pij dużo wody podczas stymulacji,to minimalizuje OHSS- przestymulowanie się jajników.
Po transferze dostaje się leki na podtrzymanie ciąży: progesteron,luteinę,duphaston.Część jest doustna część dopochwowa.Wiadomość wyedytowana przez autora: 21 stycznia 2014, 21:15
-
nick nieaktualnyMIlatka ja zaczęłam stymulację do in vitro w 2 dc. To sa zastrzyki podskórne, ja akurat brałam je przed jakieś 10 dni, potem masz 2 dni przerwy i punkcja. MI dawał je mąż, bo ja sama nie jestem w stanie tego sobie zrobić czasami mnie bolało, nie będę mówiła że nie..to zalezy poprostu w które miejsce trafił. Na początku miałam zastrzyki w tzw penie, tam jest mała igiełka i praktycznie nic nie boli, a potrm jakieś 2 dni miałam zwykłe to niestety te już odczuwałam, bo igła była o wiele większa. Ale to jest tylko takie szczypanie, nie tak jak przy zastrzykach domięśniowych, które rzeczywiście bolą.
Mnie za te zastrzyki wyszło ponad 3 tys. dlatego, że ja miałam dużą dawkę. Dawka leków zależna jest od Twojego poziomu AMH, czyli rezerwy jajnikowej. Ja mam tą rezerwę bardzo obniżoną, więc musiałam mieć większą dawkę, aby pęcherzyki zaczęły rosnąć. Trzeba było je mocno pobudzić. Standardowa dawka to 75 j. a ja miałam aż 225. Także im większa dawka i długość stymulacji to tym większa cena za zastrzyki. Koszty wtedy rosną.
A długość stymulacji zależy od tego jak rosną CI pęcherzyki, jak reagują na leki...przeważnie jest to 10 dni, ale zdaża się i krócej. Aby można było zrobić punkcję powinny mieć około 20 mm. -
Sobie jeszcze Was poczytuje przed zaśnięciem, szczerze mówiąc trudno myśleć o czymś innym. Więc tak sobie myślę, ze cały proces podzielę na etapy, żeby jakoś to przetrwać -także tymczasem nie myślę o zastrzykach. Przed nami powtórka badań. To pierwszy etap
Ja mam tak, że czasem zaskakująco dobrze znoszę coś, co z początku wydaje się trudne. HSG przeszłam bezproblemowo, a męczyłam się przy badaniu glukozy.
Co do kosztów, to liczyć trzeba Trochę rzeczy na chatę zamowilismy, a tu lekarz zaskoczył nas propozycją i zdopingował -za co Mu wielkie dzięki.1 procedura: VI 2014 ciąża biochemiczna, 0 mrozaczkow
2 procedura: I 2015 nieudana, 0 mrozaczkow -
Jasmin - na szczęście cały czas dużo piję wody, więc to nie bedzie problemem:)
Co do kasy - to akurat to jest najmniejszy problem, zgrzeszyłabym mówiąc że nie stać nas na IVF, przynajmniej na razie..
Zastanawiałam się tylko czy to nie jest tak ze to jest tylko kwestia NAZWY (tzn firmy) leku, bo jak wszyscy wiemy marketing, przedstawiciele medyczni robią swoje. -
Nusia jeśli mogę spoytać, któa to proba IVF? Moze wczesniej gdzies o tym wspominałas ale nie przegladałąm wczesniejszych postów, z góry przepraszam jak się powtarzam
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyMilatka :) wrote:Nusia jeśli mogę spoytać, któa to proba IVF? Moze wczesniej gdzies o tym wspominałas ale nie przegladałąm wczesniejszych postów, z góry przepraszam jak się powtarzam
Milatko ja jestem po 1 nieudanej próbie, teraz będę miała transfer mrozaczka.