IVF
-
WIADOMOŚĆ
-
Zai, a dlaczego byłaś na anty przed ivf jeśli można wiedzieć?Problem: endometrioza 1st, Hashimoto, słabe nasienie.
3 procedury, leczenie immunologiczne, 6 transferów, 2 straty.
Mała Królewna jest już z nami
Droga do naszego szczęścia: https://szczesliwenieszczescia.blogspot.com/ -
duza wrote:Misia, czy dokonałaś tego starając się zmienić swój sposób myślenia i nastawienie czy miałaś jakiś inny sposób? Bo to brzmi dość niewiarygodnie, żeby z takiego bólu i żalu przejść do braku tych negatywnych emocji, a nawet do emocji pozytywnych w tym temacie.
Ja swojej siostrze już na początku jej ciąży powiedziałam, żeby przypadkiem nie "chroniła" mnie przed informacjami na temat jej samopoczucia, przebiegu ciąży i jej wrażeń. I powiedziałam jej, żeby się nie przestraszyła jak zdarzy mi się wybuchnąć płaczem przy spotkaniu z Maluchem, albo jak nie będę w stanie powstrzymać emocji przy rozmowie. Na szczęście siostra wszystko rozumie i zachowuje się "normalnie" - jak trzeba to pocieszy, a jak trzeba to i nakrzyczy na mnie sprowadzając do pionu.
Masz cudowną siostrę. Mnie towarzystwo czasami chroniło przed natłokiem informacji i robili to instynktownie, bo wcale nie okazywałam tego mojego bólu przy ludziach. Bardziej przy bardzo bliskich mi osobach albo rzecz jasna w samotności.
Parę lat temu przeszłam 2-letnią psychoterapię, którą uważam za najlepszą inwestycję samą siebie.
Nie stroniłam też od bardziej i mniej mądrych książek. Nauczyłam się prędzej choć może czasami później wychwytywać emocje, które przeszkadzają mi w normalnym lub szczęśliwym funkcjonowaniu. Zaczęłam sama się programować. Zmieniać nawyki, pracować nad emocjami tak żeby zmieniały się moje reakcje a w końcu i życie.
Kiedy pojawiał się ból z powodu łatwego rozmnażania się świata, to całą niesprawiedliwość szybko przekuwałam w radość z tego, że inni mają takie szczęście. Im szybciej łapałam się na negatywach i starałam się je przekuwać w coś odwrotnego tym łatwiej wchodziło mi to w krew a końcu stało się nawykiem. Tak jak ktoś wygrywa kupę kasy w radiu a mi z radości tlą się w oczach łzy
duza, Griszanka, Beata.D lubią tę wiadomość
-
Dawno nie pisałam Wam o tym, co u mnie się dzieje w kwestii przygotowań do kolejnego podjeścia, a teraz jak tematów z tym związanych robi się coraz więcej, to chciałam się z Wami tym podzielić i może coś podpowiecie, coś doradzicie albo po prostu skomentujecie, bo chwilami nie wiem co mam sobie myśleć...
W ramach oczekiwania na kolejne/ostatnie refundowane podejscie do ivf, postanowiłam zrobić wszystko co będę w stanie, żeby zwiększyć szanse, szczególnie, że jak do tej pory nikt nie był w stanie stwierdzić co może być przyczyną tylu niepowodzeń. Zaczęłam od wizyty u od dawna polecanej mi pani profesor, która w czasie półgodzinnej konsultacji stwierdziła, że ma 4 podejrzenia:
1. Infekcja/stan zapalny w szyjce (a kobieta badała mnie "oczami i rękoma - bez aparatury do USG")
2. Słabe ukrwienia i odżywienia macicy i endometrium - to z kolei na podstawie historii choroby (zapładniające się komórki, ale nie zagnieżdżające się) oraz pytania o zimne stopy/dłonie
3. Rozregulowane hormony
4. "Wyczerpane" jajniki szczególnie po ostatnich stymulacjach a także po odbywających się przed kilku laty stymulacjach clostilbegytem
Po tych stwierdzeniach zaleciła:
1. Zrobić posiew z kanału w kierunku bakterii tlenowych, beztlenowych oraz grzybów
2. Wzmocnić organizm witaminami (koszmarnie drogi zestaw Orthomol Natal), Acardem oraz witaminą PP
3. Wizyta u renomowanej profesor endokrynolog
4. Laparoskopia ze scaringiem jajników
I co się w tym tygodniu okazało - wygląda na to, że mam jakąś bakterię (na szczęście w niewielkiej ilości) - dopiero dziś będę miała szczegółowe wyniki, witaminy biorę od 24go, a endokrynolog zleciła badanie prolaktyny, ale nie z tabletką, tylko z wstrzyknięciem dożylnym i 4 pobraniami krwi w ciągu godziny. Wczoraj wieczorem dowiedziałam się, że wynik jest zły i w poniedziałek mam się zgłosić po dalsze wskazówki - leki i zalecenia. Dodatkowo do poniedziałku mam jeszcze zlecone badania hormonów tarczycy, usg tarczycy (zapisana jestem na dziś) i estradiol i progesteron. Co do laparoskopii to pewnie czegoś dowiem się w najbliższą środę jak pójdę na wizytę do profesor. Zakładam, że najpierw będzie chciała przeleczyć te bakterie, a potem pewnie mnie umówi na zabieg. No chyba, że sprawy hormonalne mogą wstrzymać taki zabieg...
I powiem Wam że mam mieszane uczucia, bo z jednej strony wreszcie ktoś coś wykrył i nawet powiedział, że widzi szanse na naturalne zajście jak się to wsztstko sprawdzi i wyreguluje, a z drugiej wszystkie te wyniki dostaję w tym tygodniu i trochę mnie to przytłacza, że z każdym jest coś nie tak... Dodatkowo doczytałam się że leczenie hiperprolaktynemii może trwać bardzo długo... A ja chciałabym móc spróbować zadziałać naturalnie jeszcze przed ivf, a już na pewno mieć to wszystko unormowane przed tym trzecim podjeściem do ivf...
I pomimo, że doskonale wiem, że to process, ale długość tego procesu zaczyna mnie coraz bardziej przytłaczać...
Przepraszam Was za tasiemca, ale chyba potrzebowałam to wszystko z siebie wyrzucić. Jak do tych newsów zdrowotnych dokładają się jeszcze problemy osobiste, to zwyczajnie ciężko mi się z tym wszystkim ogarnąć...
MisiaMisia, Beata.D lubią tę wiadomość
-
Ja jestem w trakcie badań genetycznych i trochę immunologicznych tez.
Genetyka wyniosła mnie niecałe 1120 zł. Znalazłam u siebie w Krakowie klinikę, która robi kariotyp za 360 zł wiec razem ja i M 720 zł.
Następnie zamówiłam w Invicta dwa panele badań "Niepłodność męska" i "Niepłodność żeńska" i razem wyszło 398 zł ( każdy panel za 199zl). Panele są w cenie promocyjnej po końca roku i są naprawdę kompletne, w zasadzie mam załatwiony temat genetyki - no chyba że wyjdzie problem. Zestawy do badań dostarcza kurier i potem na koszt kliniki się je odsyła. Są to badania ze śliny.
Dodatkowo w laboratorium Diagnostyka zrobiłam przeciwciała jądrowe (ANA1) i przeciwciała antykardiolipidowe - razem 143 zł.
Na razie czekam na wyniki wszystkiego.Wiadomość wyedytowana przez autora: 9 października 2014, 14:08
MisiaMisia, arlenka lubią tę wiadomość
-
zai2014 wrote:Mój doktorek doszedł do wniosku, że trzeba moje jajniki trochę uspokoić.
Dzięki za info Już myślałam, że może to taki standard... bo przede mną dopiero cała ta droga więc podczytuję i czasami się zastanawiam czemu tak, a nie inaczej.
Czytam Was i nasuwa mi się jedno pytanie: czy pobieranie jajeczek jest bolesne?Problem: endometrioza 1st, Hashimoto, słabe nasienie.
3 procedury, leczenie immunologiczne, 6 transferów, 2 straty.
Mała Królewna jest już z nami
Droga do naszego szczęścia: https://szczesliwenieszczescia.blogspot.com/ -
duza wrote:W znieczuleniu jest zupełnie bezbolesne - powiem więcej - jest bardzo przyjemne
Ufff Bo jestem (niestety) histeryczką (ale świadomą) więc muszę zawsze jakoś się przygotować psychicznieProblem: endometrioza 1st, Hashimoto, słabe nasienie.
3 procedury, leczenie immunologiczne, 6 transferów, 2 straty.
Mała Królewna jest już z nami
Droga do naszego szczęścia: https://szczesliwenieszczescia.blogspot.com/ -
dziewczyny u mnie po pierwszym USG 11 pecherzykow (najwieksze maja 11mm),lekarz powiedzial,ze jest ok, nie zwiekszyl mi dawki (150 ui fostimon)i stweirdzil,ze moja stymulacja na pewno nie bedzie dluga,w poniedzialek kolejne podgladanie
Dostalam tez kartke z zaleceniami,moze Was zainteresuja,bo co klinika to co innego...:
Dzien punkcji:
- unikac makijazu, lakierow do paznokci,perfum (toksyczne dla gamet i embrionow)
Dzien transferu-to samo
Po transferze:
-brac prysznic zamiast kapieli,
-przez pierwsze 7 dni nie wspolzyc,
-mozna pracowac normalnie,
-wykonac test bHCG 15 dnia terapii (nigdy wczesniej!!!!)
przetlumaczylam doslownie;)
-
Justine wrote:Dzięki za info Już myślałam, że może to taki standard... bo przede mną dopiero cała ta droga więc podczytuję i czasami się zastanawiam czemu tak, a nie inaczej.
Czytam Was i nasuwa mi się jedno pytanie: czy pobieranie jajeczek jest bolesne?Bliźniaki są z nami :* -
zai2014 wrote:Tak jak pisza dziewczyny-w znieczuleniu jestes wyłączona wiec nic nie czujesz. Ja to sie najbardziej obawiam skutków znieczulenia bo takowe juz raz mialam wątpliwą przyjemność przezywac z tym ze po laparoskopii. To również moja pierwsza procedura.
paszczakin wrote:ze tak doprecyzuje- pod narkoza jest bezbolesne ze znieczuleniem mialysmy zupelnie inne doswiadczenia..
Czyli narkoza w moim przypadku
Paszczakin, rozumiem, że miałaś znieczulenie miejscowe? Bardzo było bolesne?
A czy któraś dobra dusza może mi w skrócie określić jak czasowo wygląda ivf? Bo nie wiem czy nastawiać się na ten rok czy na kolejny Podczas takich wstępnych rozmów z gin padło stwierdzenie, że u mnie raczej długi protokół.Problem: endometrioza 1st, Hashimoto, słabe nasienie.
3 procedury, leczenie immunologiczne, 6 transferów, 2 straty.
Mała Królewna jest już z nami
Droga do naszego szczęścia: https://szczesliwenieszczescia.blogspot.com/ -
nick nieaktualnykaarolaa wrote:martusia pewnie, ze sie nie gniewam za co...?
kochana na wiosne jak maly bedzie wiekszy to moze sie spotkamy...?
aha a maly zaszalał i dzisiaj wazy 830 gram
Pewnie że możemy się spotkać jestem jak najbardziej za Z Monią już miałyśmy się okazję zobaczyć A z tym gniewaniem to po prostu zażartowałamkaarolaa lubi tę wiadomość
-
Witajcie dziś miałam pierwszą inseminację ok 19h przed miałam podany ovitrelle ale zaniepokoiła mnie pewna sytuacja jak miałam usg przed samym iui to okazało się że przez te 19h endomentrium wzrosło do prawie 10 (o ok 1,5) a pęcherzyk się zmniejszył chyba o 1,5 bądź 2 mm i wtedy lekarz zapytał się mnie od kiedy mam śluz..
Co o tym sądzicie? Myślicie że pęcherzyk właśnie zaczą pękać? Czy może się wchłaniać?- tylko po co te iui wtedy? Już sama nie wiem... wiem że to nie ten temat ale myślę że przechodziłyście przez iui i może któraś z was tak miała... -
Mała Mi 1 wrote:dziewczyny jestem po punkcji.. obolała bo pobrali 21 komórek i pani doktor powiedziala ze ma prawo boleć. I mam obserwować brzuch czy nie rośnie ... czyli chodzi o hiperke. mozna jej jakos uniknąć??
wow duzo tych komoreczek:)trzymam kciuki,zeby sie traz ladnie zaplodnily
a jaka mialas stymulacje?
pij co najmniej 3 litry wody dziennie,czytalam tez ,zeby jesc slone rzeczy (np. chipsy),ale nie wiem ile w tym prawdy...
-
nick nieaktualnyA i zapomniałam napisać że póki co to stymulacja przebiega bez komplikacji
Wczoraj estradiol 1500 dzisiaj 2100 Jeszcze jutro podglądanko i to już chyba będzie koniec i w niedzielę punkcja..Pęchole sobie pięknie rosną tak pani dr powiedziała i śluzówka macicy również pięknaFedra, kaarolaa, Moniaa, libellula83 lubią tę wiadomość
-
też wlasnie o wodzie słyszała... a o soli rożnie mówią.. ja miałam protokół długi zaczełam dokładnie od 13.09 i dziś punkcja.
ogólnie mnie cholernie boli ale da sie przezyc mam nadzieje ze jutro juz bedzie lepiej.libellula83 lubi tę wiadomość
Mała Mi -
MisiaMisia wrote:Masz cudowną siostrę. Mnie towarzystwo czasami chroniło przed natłokiem informacji i robili to instynktownie, bo wcale nie okazywałam tego mojego bólu przy ludziach. Bardziej przy bardzo bliskich mi osobach albo rzecz jasna w samotności.
Parę lat temu przeszłam 2-letnią psychoterapię, którą uważam za najlepszą inwestycję samą siebie.
Nie stroniłam też od bardziej i mniej mądrych książek. Nauczyłam się prędzej choć może czasami później wychwytywać emocje, które przeszkadzają mi w normalnym lub szczęśliwym funkcjonowaniu. Zaczęłam sama się programować. Zmieniać nawyki, pracować nad emocjami tak żeby zmieniały się moje reakcje a w końcu i życie.
Kiedy pojawiał się ból z powodu łatwego rozmnażania się świata, to całą niesprawiedliwość szybko przekuwałam w radość z tego, że inni mają takie szczęście. Im szybciej łapałam się na negatywach i starałam się je przekuwać w coś odwrotnego tym łatwiej wchodziło mi to w krew a końcu stało się nawykiem. Tak jak ktoś wygrywa kupę kasy w radiu a mi z radości tlą się w oczach łzy
Cwiczmy nasze umysly i lapmy sie na zlych emocjach, tak zebysmy mogly zmienic nasze nastawienie do swiata. Dzieki temu bedziemy szczesliwe, a swiat okaze sie bardziej przyjaznyniecierpliwa, MisiaMisia, duza lubią tę wiadomość