PCO - zespół policystycznych jajników
-
WIADOMOŚĆ
-
A zapomniałam napisać,że moja ginka z kolei uznaje clo co drugi cykl :p trochę mi tego szkoda no ale... zobaczymy na razie wiem,że jak się nie uda to raczej czeka mnie hsg, czyli znowu byłaby przerwa, eh nie wybiegam tak w przyszłość.
Gosiu, a Ciebie bardzo dobrze rozumiem, czasami mam lekki żal do męża,że nie pyta mnie na jakim jesteśmy etapie, albo coś w tym stylu,że aż tak się nie angażuje. Rozumiem go. no i normalne,że my w kółko o tym myślimy a faceci nie, i też czasem było mi przykro jak sobie myślałam, a może dziś trzeba by było, a on najchętniej to poszedłby spać po "dobranocce" czasem widział po mnie,że coś jest nie tak i nie wiedział czemu, a ja to w sobie dusiłam. Teraz mu zapowiedziałam,że ma się interesować w tym cyklu i pomagać mi się relaksować, żebym nie czuła się z tym sama i mówiła "dziś nie, lepiej jutro", chce żeby wiedział co i jak i podejmujemy razem staranka w pełni, no chyba,że najdzie nas nagłe porządanie, to nie ma zmiłuj i na nic nie patrzymy. No ale tak mu powiedziałam, to już wczoraj wieczorkiem się pytał mniej więcej kiedy będą te dni i w ogóle. Dlatego Gosiu, rozmawiaj z mężem zawsze jak coś leży Ci na sercu, nie z wyrzutami, po prostu, o czym myślisz, jak się z tym czujesz itd., najlepsza jest rozmowa, w końcu to Twój najlepszy przyjacielgosia81 lubi tę wiadomość
Synuś, największe szczęście :*
Córcie ur. 28.02.18r.
04.2016 [*] 10tc 09,11.2016 cb
-
ale się rozpisuje ostatnio :p
Staraczko, dobrze że chcesz "odpocząć" do ślubu, życze Ci aby dobrze to na Ciebie wpłynęło, pozytywnie i może zdarzy się jakaś nieoczekiwana niespodzianka :> tego Tobie życze.staraczka24 lubi tę wiadomość
Synuś, największe szczęście :*
Córcie ur. 28.02.18r.
04.2016 [*] 10tc 09,11.2016 cb
-
Wiem Asiu, że masz w dużej mierze rację, ale to nie do końca tak wychodzi. Rozmowy o tym już kiedyś były i pewnie za jakiś czas znów wrócą, ale wszystko byłoby prostsze, gdyby to pożądanie (o którym wspomniałaś) przychodziło w odpowiednim czasie. A jako, że nasze starania nr 2 trwają już ponad trzy lata, to nie chcę "poważnymi rozmowami" rujnować tej spontaniczności, która nam jeszcze została.
Cel ponoć uświęca środki, ale muszę myśleć perspektywicznie - mając na uwadze cały nasz związek.
Pozdrawiam! -
Oj, w tej sprawie nie pomogę , bo mój małżonek interesuje się i to bardzo, jeśli chodzi o dni, to nie musi pytać, bo wie, kiedy są. Poza tym razem chodzimy do gin i mąż także patrzy na monitor czy są jakieś pęcherzyki (nie, nie mamy problemu z tym, że mam wtedy głowicę od usg między nogami ) . Mój mąż często też pyta, co u Was słychać, bo wie, że piszę do Was na forum Zna niektóre nicki Nie wiem, czy to dobra sytuacja, czy zła, że tak mamy, ale wiem, że nam to odpowiada i jest ok. Już od jakiegoś czasu wyznajemy zasadę, że niepłodność, to problem pary (nawet jeśli "wina" za to leży po jednej stronie).
Mój okres wczoraj stopniowo malał, od wczorajszego wieczoru nie wyleciało jeszcze nic..... Na bank od clo... A później jak skończę clo, to będę miała jeszcze plamienie (tak było w poprzednim cyklu). Nie wiem, czy nie powinnam przypadkiem brać clo od 5 do 9.... No ale zobaczę, co ginka powie i jakie będą pęcherzyki.
Gosiu, ja się jakoś specjalnie clo nie boję, bo ufam mojej gin, chociaż nie ukrywam, że momentami miewam wątpliwości, jak czytam o różnych podejściach ginekologów do których chodzimy.
Pocieszam się tym, że moja gin zajmuje się tylko takimi problemami i widziała wiele kobiet takich, jak ja. Na razie mówi, że wszystko co się dzieje u mnie było przewidywalne i że nie ma powodów do niepokoju...
Ja miałam skrzepy, zanim w ogóle zaczęłam się leczyć. Po prostu moje miesiączki tak wyglądały. A teraz na szczęście to minęło i jeśli już coś wylatuje, to raczej takie kropki (grudki) bardzo małe... Więc nie sądzę, żeby to clo tak na mnie wpływało. -
Sebza - superowo, że macie taki układ z mężem, ale to już indywidualne predyspozycje psychiczne faceta o tym decydują, tak myślę.
Mój M. zasadniczo nie lubi lekarzy, źle znosi fakt, że trzeba brać jakieś leki, być na diecie i się specjalnie starać. Lubi spontaniczne porywy - nie lubi planowania. Jest zdeklarowanym optymistą i nie łapie moich smuteczków. Aczkolwiek jest bardzo troskliwy w stosunku do mnie i Małego, np. ciężki poród 32 godzinny przeżyłam tylko dzięki jego obecności i wsparciu.
No ale wiedziałam jaki ma charakter i że te "metodyczne" starania to nie dla niego. Może to ja powinnam przejąć trochę jego podejścia do tej sprawy? Hmmm...
A zauważyłam, że piszecie także o suplementach przy PCO na dziale ogólnym. No i co z tymi izoflawonami sojowymi i inozytolem? -
Jeśli chodzi o suplementy, to ja tylko przeleciałam przez internet i rzeczywiście są dobre opinie. Ja jednak zapytam gin tę, u której będę na monitoringu a później jeszcze moją gin, bo na bank w połowie cyklu się zobaczymy, bo chciałabym dowiedzieć się czegoś od lekarzy o tym.
No i ja na razie jestem na clo, więc u mnie odpada raczej... chociaż nie wiem...może można brać równolegle.. Wiadomo, że jak się człowiek naczyta i napali, to wszystko jest w stanie wziąć, ale ja jednak wolę nie zepsuć sobie cyklu bardziej, niż jest popsuty...Mam mieszane uczucia - i chciałabym i się tego boję..
Jeśli chodzi o układ z mężem, to ja naprawdę nie wiem, czy to co jest w naszym przypadku jest dobre, zalecane, czy tak powinno być, ale wiem, że nam to odpowiada, obojgu. Wiadomo, że jak mu zadaję typowo babskie pytania z cyklu " a jak myślisz, kiedy nam się uda" po raz 100, to oczywiste, że traci cierpliwość, ale ogólnie to wspiera w każdym momencie... Dlatego np. nigdy nie rozumiałam kobiety, które pisały, że ich partner nie chce zrobić badań nasienia, albo że mąż źle reaguje jak gin bada dopochwowo. Ja co prawda mam ginkę, ale ani ona ani ja ani mąż nigdy nie widzieliśmy w tym niczego niewłaściwego. Raz mieliśmy monitoring u innej ginki i ona trach, drzwi przed nosem mojemu mężowi (gabinet to dwa pomieszczenia - jedno do gadania, a drugie do badania) a on śmieszny - puka i pyta, czy może też widzieć. Ja oczywiście w śmiech i mówię, że ja nie mam nic przeciwko, a ona dopiero się zreflektowała
Wiadomo, że nie każdy mężczyzna taki jest i trzeba to uszanować i starać się zrozumieć. Na pewno nie można nic wymuszać na facecie. Ale jeśli chodzi o sypialniane igraszki, to myślę, że żaden facet by się nie pogniewał, jakby go ponętna żoneczka wybudziła ze snu w wiadomym celu Więc Gosiu - wszystko w Twoich rękach
-
sebza naprawdę zazdroszczę takiego meza co do badan nasienia mój miał opory ale powiedziałam co mysle i ucielam temat staran dziecka i wszystkiego na jakiś miesiąc po miesiącu sam mi powiedział ze zadzwonil pod ten numer który mu podalam i poszedł.
tak samo nie chciał chodzic ze mna do gin bo twierdzil ze się głupio czuje siedząc wśród tylu kobiet ale mu powiedziałam nie to nie nie licz ze cie będę o czyms informować. powiedziałam to w zlosci bo było mi naprawdę przykro, ale teraz sam pyta czy ma ze mna isc czy chce isc sama chodzi ze mna jak wychodzę z gabinetu sam pyta co i jak ( nie wchodzi ze mna może nie jest na to gotowy, a ja sama nie wiem czy bym chciała aby mnie ogladal np. na samolocie )
Najpiękniejszych chwil w życiu nie zaplanujesz. One przyjdą same.
-
A ja myślę, że to jednak siła stereotypu, co do nieprzemijającej ochoty na seks u facetów. Tak na serio, to nikt nie lubi być traktowany przedmiotowo - nawet jeśli udany seks i poczęcie dziecka miałoby być w jakimś sensie nagrodą
No nic, zła jestem na siebie, że w ogóle wyskoczyłam z tymi zwierzeniami. Problem pozostaje nierozwiązany, choć kiedyś nieopatrznie wygadałam się przyjaciółce, że mam dylematy w tej kwestii - namawiać w dni płodne?, czy nie namawiać? I zostałam wyśmiana, że rzekomo starania właśnie na tym polegają. Jeśli faktycznie tak jest, to chyba mam małe szanse, bo jak na złość miłe, wspólne chwile przychodzą spontanicznie nie wtedy co trzeba. Ech...
-
Gosiu, Ty wiesz najlepiej co jest dla Was dobre i dla Waszego związku, więc słuchaj się siebie, a nam narzekaj bo od tego jesteśmy.
Sebza, ja z jednej strony chciałabym aby mój mężuś był przy mnie jak jestem na badaniach, słuchał i w ogóle, i myśle że jakbym mu powiedziała,że chce to by ze mną chodził, ale że zawsze mówiłam,że nie musi być to nie jest, na pierwszej wizycie był,a później już jakoś nie. Ale nie powiem jak mu pokazuje zdjęcia to się interesuje, tylko nie wiem czy dlatego,że mu podsuwam i opowiadam,czy sam po prostu chce. Eh te nasze myśli i analizowanie 1000 możliwości.gosia81, gosia81 lubią tę wiadomość
Synuś, największe szczęście :*
Córcie ur. 28.02.18r.
04.2016 [*] 10tc 09,11.2016 cb
-
gosia powiem ci ze ja np. w tym cyklu wiedziałam ze sluz jest i wszystko i ze najlepiej codziennie ale przyszeld taki dzisn kiedy mi si enie chciało i nie mzuszalam się do tego, co ma być to będzie
gosia81 lubi tę wiadomość
Najpiękniejszych chwil w życiu nie zaplanujesz. One przyjdą same.
-
Nie będę Gosiu się już za bardzo rozpisywać, skoro zła jesteś, że nam o tym napisałaś, chciałam tylko dodać, że oczywiście, że nikt nie lubi być traktowany przedmiotowo, ale w szczęśliwym związku , który stara się o dziecko nikt nie powinien się tak czuć, zachęcając czy będąc zachęcanym na współżycie w dni płodne.
I zgadzam się- na tym polegają starania. I wiadomo, "oczywistą oczywistością" jest, że należy się w tej sprawie dogadać i rozumieć.Wiadomość wyedytowana przez autora: 4 lipca 2013, 13:47
-
Jeśli chodzi o suplementy to ja tez mam wątpliwości, nie chce już nic brać na własną ręke, a na pewno nie w trakcie leczenia. Może zapytam tez moją ginke, ale gdyby to był naprawdę taki "świetny" lek to nie myślicie,że Ci "fajni" lekarze nie podpowiedzieli by nam tego. Nie mówie o zdyscyplinowanych, bo nie są potwierdzone działania naukowo, ale chyba jakąś wiedze powinni mieć i gdyby rzeczywiście pomagały to mogliby zasugerować, no chociaż sama nie wiem, może rzeczywiście podpytam, jak nie zapomnęSynuś, największe szczęście :*
Córcie ur. 28.02.18r.
04.2016 [*] 10tc 09,11.2016 cb
-
Sebza - ja jestem zła na siebie, a nie na na kogokolwiek z Forum. Powinnam się była czegoś nauczyć już po tamtej sytuacji z przyjaciółką, która mnie wyśmiała. Ale widać z wiekiem nie nabiera się rozumu
Co do suplementów - trochę mnie kusi, dołączenie inozytolu do tego kwasu foliowego, który łykam, bo ponoć inozytol pomaga na stres, a przede mną akurat trzy miesiące w pełnym stresie. Deadline pracy na koniec września Niemniej trochę się obawiam, brać coś na własną rękę. Będę wdzięczna jeśli ktoś zapyta o to lekarza i skrobnie coś tu na Forum o tym.
-
(jak pisałam swój wpis, to w międzyczasie doszły inne, więc uzupełniam )
Hm... powiem Wam , że u nas nikt nie musiał nic ustalać, namawiać, prosić, pokazywać, tylko jak przyszło co do czego i padła diagnoza i wiadomo,że niepłodność z powodu pcos, to wiadomo, że siedzimy w tym oboje i od tamtej pory wszystko,co w tym zakresie robimy, robimy wspólnie. Dla mnie to jest oczywiste, że chcę, żeby był na wizytach, dla niego jest oczywiste, że on chce, a dla mojej ginki to jest naturalna sytuacja, że przychodzimy razem. Ja nigdy nie czułam dyskomfortu, kiedy mój mąż był w gabinecie, nigdy nie musiałam tez go zachęcać, żeby się zainteresował wynikami, moim cyklem itd. Zresztą, zanim padła diagnoza, to mój mąż sam prowadził mój kalendarz ( miał aplikację w telefonie) bo ja nie miałam na to siły i ochoty przy długich cyklach.
Tak samo przy npr, także zaleca się, żeby mąż czynnie uczestniczył w prowadzeniu kalendarza. Wtedy sam wie, kiedy są dni płodne, a kiedy nie. I razem mogą pielęgnować jednak to, żeby współżycie nie było wtedy wymuszone.
Uważam, że ciągle my (pary z problemem) mamy kłopot z tym, żeby uczciwie stanąć razem przed lustrem i powiedzieć "tak, my mamy problem, cierpimy na niepłodność, ale damy sobie z tym radę. Razem." I trudno nam uwierzyć, że niepłodność, to naprawdę problem pary, a nie jednostki.
Wiadomo, że stymualcja i staranie się w wyznaczone dni odziera czasem z romantyczności, spontaniczności, ale myślę, że spontanicznie już każda z nas próbowała i niestety się nie udało. I tak, mogłoby być fajnie, ale życie bywa brutalne i trzeba umieć się w tym odnaleźć.
My z mężem czasem się śmiejemy, że się zrobiliśmy leniwi i nam się nie chce tak często współżyć, jak kiedyś, ale są momenty, że mówimy - "no dobra, dla dzidziusia." A po całej sprawie oboje stwierdzamy, że z takiego kochania powinny się rodzić dzieci
PS. To nie był ton moralizatorskikasjja lubi tę wiadomość
-
Asia, jeśli chodzi o te suplementy, to one podobno działają tak, jak clo na pęcherzyki, więc w momencie, kiedy idziesz do lekarza i on sugeruje clo (dużo badań, dużo ciąż, dobre efekty leczenia, przede wszystkim lek) to nie ma potrzeby mówić o jakimś suplemencie... Dlatego właśnie wydaje mi się że to jest bardziej dla tych dziewczyn, które nie mają stymulacji zaleconej przez lekarza.
Po wizycie w następnym tygodniu napisze o tym, czego sie dowiedziałam od lekarza, ale rzeczywiście, ja jestem z tych bardziej strachliwych jeśli chodzi o branie czegoś bez konsultacji..Wiadomość wyedytowana przez autora: 4 lipca 2013, 14:12
-
Jednak odpuszczam sobie. Nie mam do tego nerwów po prostu. Będę sobie obserwować cykl, bo mi gin kazał, ale psychika mi siada. Czuję, że muszę odpuścić.
Będę czasem was podczytywać i wypatrywać zielonych kropekWiadomość wyedytowana przez autora: 4 lipca 2013, 15:06
-
Dziś siadam z mężem i czytam forum na głos :p pokaże mu wykresik i zapytam czy chce iść ze mną na najbliższe badania, może on myśli, że ja go tam nie chce, heh pogadamy zobaczymy :p
Sebza może masz racje z tymi suplementami, nie doczytałam jak on dokładnie działa, ale w takim razie jeżeli podobnie do clo, to czy w trakcie przerwy można to brać? w końcu przerwa to przerwa :p no nie ważne, na razie nic nie biore i się nie nakręcam, bo fakt tonący brzytwy się chwyta.
Gosiu, rozumiem Cie bardzo dobrze, czasami też mam totalną załamke psychiczną, ale i mąż i ja sama staramy się szybko pozbierać i dalej dążyć do spełnienia marzeń. Również trzymam kciuki za Ciebie, będzie dobrze.Synuś, największe szczęście :*
Córcie ur. 28.02.18r.
04.2016 [*] 10tc 09,11.2016 cb