PCO - zespół policystycznych jajników
-
WIADOMOŚĆ
-
Sebza tez sie ostatnio nad tym zastanawiałam. I po cos to musi byc. Te wszystkie dzieci jakbym mogla to bym je zabrała do siebie Ale cóż nie naprawimy swiata. Ja to jak sie nie uda nam długo długo, to postanowilismy ze nie mamy nic przeciwko przyjecia innego malucha, zanczy moj maż to zaproponował, a ja sie zgadzam
sebza, kasjja lubią tę wiadomość
-
Hana , my także z mężem o tym rozmawialiśmy i w sumie to jeśli będzie nam dane, to chętnie byśmy mieli i biologiczne i drugie zaadoptowane. Wiadomo, jestem kobietą, chciałabym przeżyć czas ciąży, poród, móc karmić piersią i widzieć w dziecku siebie i męża, ale wiem to na pewno, że równie mocno kochać będę niebiologiczne, bo będzie ono tak samo wyczekane i wytęsknione.
Byłam u gin. Proponowała test z krwi, ale doszłam do wniosku, że nie ma sensu i nie ma się co łudzić. Chyba myślała, że ja potrzebuję dodatkowego zapewnienia, ale niee.. Nie potrzebuję. Na usg widać było superaśne endometrium, idealne do zagnieżdżenia, widać było na jajniku piękne ciałko żółte. Nie ma wątpliwości, że owulka była i szansa także, no ale coś innego nie zadziałało. Trudno. Ważne, że cykl idealny, taki jak miały być, szkoda tylko, że na końcówce z clo.
Mam czekać na @, a jeśli się nie pojawi za 5 dni, to mam nie czekać na krwawienie (pisałam Wam kiedyś, że moja gin powiedziała, że najnowsze badania mówią, że nie trzeba czekać na krwawienie u kobiet z pcos, żeby zacząć stymulację, nie trzeba sztucznie wywoływać, bo dla organizmu podobno to nic nie znaczy) tylko wziąć clo właśnie tego 5 dnia od dzisiaj. Jeśli przyjdzie @, to mam brać w tym cyklu clo od 5 d dawkę 150. Jeśli się nie uda w tym cyklu, to będę miała miesiąc przerwy i zaczynam z gonalem F.
Kiedyś musi się udać
Wiadomość wyedytowana przez autora: 4 października 2013, 11:14
Kami, kasjja lubią tę wiadomość
-
Sebza, przypomniało mi się, że moja koleżanka położna mówiła, żeby testować najlepiej w 18 dpo najwcześniej. Masz ładną tempkę, fajnie, że fl taka długa i ładna. Jakbyś nie dostała @, to koniecznie zrób test (najlepiej z krwi) przed braniem CLO.
-
nick nieaktualnyMlenka gratulacje!
Sebza, jeśli to nie dzidzia, to życzę szybkiego zakończenia cyklu. Może znów wystartujemy w podobnym czasie? Zawsze raźniej Ja się spodziewam @ ok. środy, czwartku.
Myślałam, że jestem silna, że już panuję nad emocjami itp. Do czasu! Wczoraj otrzymałam wieści, ze moi bardzo bliscy znajomi spodziewają się dziecka, a może nawet dzieci (w poniedziałek się wyjaśni, czy aby nie bliźnięta). Udało im się w drugim cyklu, są przeszczęśliwi. Cieszę się z ich szczęścia, ale oczywiście przepłakany wieczór i nocka za mną. Nie zazdroszczę, nie życzę im źle, na prawdę się cieszę. Tylko takie sytuacje uświadamiają mi jak mija czas, jak kolejna (w przeciągu 2 miesięcy już 3) para z bliskiego otoczenia dzieli się cudowną nowiną, a my nadal nic. Wiem, że wszystko idzie dobrym torem, wszystkie badania mają dobre wyniki, wygląda na to, że wystarczy wywołać owulację i doprowadzić do pęknięcia pęcherzyka. Wiem, że jestem pod opieką cudownej osoby, której ufam, która działa konkretnie i bez ociągania, która o mnie dba i rozumie naszą ogromną potrzebę posiadania maleństwa. Tydzień temu po HSG i wizycie u lekarza, z której wyszłam z gonadotropinami skakałam z radości, że teraz coś ruszy, że będzie dobrze, że idziemy do przodu. Byłam pełna wiary, że będzie wszystko ok. A od wczoraj przepełnia mnie irracjonalny strach, że znowu coś nie zaskoczy, że znów się rozczaruję. Wylałam chyba wiaderko łez - wiem, że nie powinnam się martwić, że trzeba mieć nadzieję, tylko niepłodność tak strasznie boli, momentami jest mi bardzo trudno, pewnie jak każdej z Was. Wierzę, że mnie zrozumiecie. Po prostu boję się, że któregoś dnia zabraknie sił aby podjąć walkę od nowa...
Standardowo w wyniku złych emocji moje mieszkanie lśni - wyładowuję złe emocje robiąc porządki. Przynajmniej są z tego jakieś korzyści.
Życzę miłej soboty każdej z Was.
-
Liloe, życzę Ci z całego serca aby się w końcu udało! Przede mną jeszcze długa droga, staramy się dopiero 2 miesiące i to też tak niezbyt się do tego przykładamy, ale rozumiem Twoje uczucia jeśli chodzi o ciąże znajomych par. Moja najbliższa przyjaciółka też zaciążyła, dwie koleżanki z pracy... I jak tu się nie frustrować? Ale trzeba wierzyć że i nam się uda, to byłoby takie marnotrawstwo miłości:). Trzymam kciuki!
liloe lubi tę wiadomość
-
Mlenka, wydaje mi się, ze dobry miałaś ten cykl, śluz wskazywał na dwufazowość cyklu i długą fazę lutealną; przypuszczalny czas owulacji i długość cyklu prawie w normie, także wydaje mi się, że u Ciebie ok. Powodzenia z mierzeniem i kciuki trzymam
Liloe, rozumiem takie uczucia, mną też targają czasem. U mnie dużo koleżanek w ciąży, niektóre z drugim dzieckiem, większość nie musiała się starać specjalnie i część z nich dzieląc się radosnymi wieściami nie podejrzewa, że może mi być przykro. Trudno uniknąć takich złych emocji. Ale i nam się kiedyś uda
Sebza, przykro by mi było, jakby się jednak nie udało w tym cykl. Ale cieszę, się, że wykres masz tak ładny. Wcześniej chyba czasem miałaś za krótką fl. Widać, że ten progesteron pomógł i w ogóle - leki dobrze dobrane, dobrze zareagowałaś na nie, także jest się z czego cieszyć. Bardzo mocno trzymam kciuki za Ciebie!
-
Jest @. Dzięki Kasjja za wiarę i wsparcie. No nie powiem, jak już raz na ruski rok się trafia cykl książkowy, to mógłby się inaczej zakończyć, no ale nie będę płakać nad rozlanym mlekiem. Teraz mam nadzieję, że urośnie coś w tym ostatnim cyklu z clo,to zawsze jakaś szansa.
Liloe, kiedyś też tak miałam. Mogę Cię pocieszyć - mi przeszło, więc jest szansa, że u Ciebie minie i nie będą Cię dręczyły takie emocje.
Mlenka nie zakładaj długiej drogi Przy takich cyklach wcale być może nie będziesz musiała długo czekać.
Kami, kochana, co u Ciebie??kasjja lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyHej kochana, wiem co to znaczy ( i chyba my prawie wszystkie : ) cykl ksiazkowy z rezultatem mniej ksiazkowym, sprawiedliwosci na tym swiecie nie ma, ale trzymam kciuki za nastepny, ksiazkowy czy nie, byle rezultat byl ! Ja przechodze mocne zniechecenie, dopadła mnie panika ze zabieg nie zadziałał i koniec, powinnam miec juz @, nie ma, czyli znowu bezowulacyjny. Nastawiam sie psychicznie na in vitro ale z moim szczęściem udane invitro to jak wygrana w lotka, w efekcie zostanę strzępkiem nerwów z długiem w banku. Wybaczcie taki ponury ton ale jakoś ciężko mi znalesc pozytywne aspekty w tym wszystkim
-
Cze dziewczyny. Mnie też od czasu do czasu jaki ponury nastrój dopada. Rozumiem Cię liloe. Czasami mam podobnie. Cieszę się szczęściem innych ale jednocześnie czuję taką wielką tęsknotę, żeby samemu móc cieszyć się tak samo. No ale w końcu nie mam innego wyjścia jak tylko próbować. Czasami napada mnie straszna panika, co to będzie, mam PCOS, cykle długie i bezowulacyjne. Wtedy szybko staram zająć się czymś innym i oderwać myśli.
U mnie właśnie skończyła się @ i czekam na rozwój wypadków. Mierzę temperaturę i liczę, że duphaston odblokował cykle i będę mieć tym razem owulację. Szczerze mówiąc od tych stresów i strachu przed jej brakiem ostatnio nie bardzo mam ochotę na serduszkowanie. No ale nic, będzie co ma być, nie ma się co stresować.
Powodzenia dziewczyny -
Kami, nie łam się. Przecież na efekty trzeba poczekać chwilę, daj się jajnikom zregenerować Mi się wydaje,że będzie dobrze W każdym razie ja Ci tej laparo zazdroszczę A co ja mam powiedzieć, jak mi został ostatni cykl z clo?
Kasjja, dzięki
Topola - trzymam kciuki
U mnie @ na całego, wczoraj zwijałam się z bólu, dzisiaj już lepiej, chociaż obficie na maksa... No ale gdzieś to grube endo musi się podziać.. W czwartek pierwsze clo i wylot do Wawy Już przebieram nogami -
Liloe kazda z nas to przechodzi. Czytajac Twoje słowa to tak jakbym czytała siebie. Ja sie juz pogodziłam troche z tym wszystkim i lepiej mi znosic porazki, najwiecej daje mi rozmowa z meżem. Równiez zalewam sie łzami jak dowiaduje sie o ciazach o tak o, bez staran. To uczucie kiedy czujesz ze serce kroi sie na kawałki jest okropne, i to naprawde czuc, mnie az zatyka w piersiach. Ale z kazdym cyklem nowe nadzieje. Ja znalazłam sobie tyle zajec ze nawet nie mam czasu juz myslec i jest mi lepiej nawet nie wiem kiedy lecą mi dni;)
kasjja lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyDziewczyny zastanawialyscie sie nad in vitro, jak to wyglada przy pco ? Ja nigdy nie dopuszczalam takiej mysli az do teraz. Czy pco wplywa na skutecznosc zabiegu ? Wiem ze Gosia kiedys sie przygotowywala ale sie udalo bez koniec koncow (czego kazdej z nas zycze )
Wiadomość wyedytowana przez autora: 8 października 2013, 14:37
-
Hej Kami, ja trochę czytałam o tym i PCO jest jak najbardziej wskazaniem do in vitro, z tym że jest to oczywiście ostateczność. Wiem, że pierwszym etapem jest tak czy siak stymulacja owulacji, żeby pobrać komórkę jajową, także pewnie gonadotropiny albo coś. Także cały czas jest się na hormonach i pod nadzorem lekarzy. Tu możesz sobie poczytać forum o dziewczynach z PCO i in vitro:
http://forum.gazeta.pl/forum/w,191,88900190,,PCO_a_in_vitro.html?v=2
Kami, gosia81 lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny