Ciąża w Wielkiej Brytanii
-
WIADOMOŚĆ
-
Tyger tutaj się z Tobą nie zgodzę. Ja w pierwszej ciąży plamilam w UK, dostałam progesteron prywatnie, ciąża donoszona. W drugie ciąży plamilam i zaufałam angielskiej medycynie czyli nie brałam nic. Poronilam w 9 tygodniu. Teraz od początku jestem na progesteronie i doczekałam 20 tygodnia. Progesteron podaje sie między innymi jeśli kobieta nie wytwarza do w dostateczny ilościach a to niema nic wspólnego z wadami płodu. Jeśli jest genetycznie wadliwy to nic nie pomoże ale jeśli ciąża jest zdrowa to niema możliwości poronienia w 7 miesiącu tylko dlatego ze chemię ktoś odstawil. Zresztą luteina jest naturalnym progesteroniem wiec skąd określenie chemia to nie wiem. I jeszcze jedna rzecz, w Anglii lądują tą chemię jak trzeba po 12 tygodniu. Np w moim przypadku na niewydolność szyjki wiem, że dostanę od gp. . Gdybym ja była w sytuacji takiej jak koleżanka to bez wahania kombinowala bym progesteron. A te niby angielskie badania ze nie pomaga to bzdury, oni nie uznają ciąży do 12 tygodnia i tyle. Nawet naturalnej metody leżenia plackiem . Zresztą prywatny angielski lekarz przepisuje progesteron od samego początku wiec gdzie te teorie? ?
Wiadomość wyedytowana przez autora: 22 sierpnia 2014, 10:56
ivi lubi tę wiadomość
-
Szczeze? Mysle podobnie jak ania... U nas polowa watku wrzesniowek na luteinie do tej pory jest... Gdyby nie to to czesci ciaz by juz dawno nie bylo i nie wynika to z wad plodow...dzieciaki zdrowe i dorodne. Poprostu zaburzenia hormonalne w dzisiejszych czasach to norma niestety i trzeba sie wspomagac.
Wiem tez ze czesto w Pl przepisuja te tab zapobiegawczo bo tak sie utarlo ze jesli cokolwiek sie dzieje to dup luteina czy duphastron... No ale cos za cos...
Ja tez od poczatku jade na hormonachco prawda innych ale zawsze. I wiem ze na 80-90% jesli nie brala bym lekow od poczatku to synka moglo by nie byc.. Taka smutna prawda.
A z tymi badaniami to jest identyko jak ze szczepionkami... Prawdy nigdy sie nie dojdzie bo ilu naukowcow tyle opini...karolcia:)))), ivi lubią tę wiadomość
-
A ja popieram Tyger. Pierwsza ciążę poronilam i nic by nie pomogło. 2 dni @ później plamienie a na sam koniec krwotok i po wszystkim.
Przy tej ciąży miałam delikatne plamienie na początku zrobili scan było ok jednak 2 tyg po zaczęłam krwawic juz myślałam że będzie po wszystkim... Z płaczem się zwolnilam i polecialam do położnej scan miałam po 2 dniach które przeplakalam. Na scenie wyszła krew która splywala ale obok płodu. Nie dostałam żadnych leków a później już było ok.
Moja znajoma gdy pojechała na scan okazało się ze ma krwiaka. Nie dostała zwolnienia z pracy ni nic. Powiedziałam jej by skobtaktowala się z pl ginem pp progesteron jednak tego nie zrobiła. Nadal pracowała czasami nawet nie oszczedzala się. I co? Za miesiąc rodzi
A pierwsza diagnozę jaka pierwszą usłyszała to z krwiakiem długo nie pociągnie i może liczyć się z najgorszym. -
No wlasnie...i tu zalezy z kad pojawia sie problem...
Jesli ciaza jest na tyle zagrozona ze nic jej ńie pomoze to oczywiste ze i progesteron nie pomoze.
Ale jesl jest zbyt niski bo organizm sam go nie produkuje na tyle to mozna go wspomoc. Czasem potrzeba tylko TYLE. Albo az tyle jak widac to tu...
Widzisz...u ciebie Kambel problem lezal gdzies indziej. Nie w zbyt niskim progesteronie. Wiec ciaza i bez lekow sie utrzymala. A my mowimy o provleme progesteronu. Nie zadnych innych wadach na ktore nie mamy wplywu.
Gdyby luteina ratowala wszystkie ciaze to w Pl nie bylo by problemu poronien...
I tak jak piszesz o kolezance. Prog nie ma zadnego wplywu na krwiaki... To zupelnie inne tematy! U nas dziewczyny z krwiakami tak samo nosza ciaze. Nie raz krwiak peknie a ciaza sie utrzymuje,
Wy musicie wiedziec ze luteina to nie srodek na wszystko a jedynie na konkretne przypadki... Ktore jednak sa bardzo czeste.
Taka mala prosta rzecz a czesto ratuje plod...
ivi lubi tę wiadomość
-
To że progesteron ratuje ciążę jest udowodnione w uk. Na każdym etapie ciąży. Progesteron hamuje skurcze macicy i tak jak np. W moim przypadku każdy skurcz to skracanie szyjki. Gdyby nie luteina, magnez - to taka najlagodniejsza opcja- to być może moja szyjka była by już do porodu przygotowana. Tak samo jak w Polsce w uk tez to podają. Tyle że oni maja zakodowane nie ratowanie do 12 tyg. Jeżeli kobieta jest po 3 poronieniach to lądują w nią hormony od samego początku. Wiec jednak coś dają?
Luteina hamuje skurcze również w pierwszym trymestrze a to niema żadnego związku z wadami. Ja miałam krwiaka zdiagnozowano w 12 tygodniu i dostałam zwolnienie z pracy od gp bez żadnego proszenia. To kolejny dowód, że przed 12 tyg maja w d...e a to że jednej się uda odnosić ciążę z krwiakiem bo jest silniejsza a może krwiak malutki to nie znaczy ze każdej . Osobiście bym się z pracy zwolniła w takim przypadku. -
Paula owszem, ale chodzi mi o to ze w pl co kolwiek by się nie działo jest od razu panika. Kobiety siedzą jak na szpilkach i boją się co to będzie. Tu podchodzi się spokojnie do wszystkiego. Nie zostawiają człowieka samemu sobie. W pl z krwiakiem od razu zamykają w szpitalu albo nakaz leżenia w domu. Tutaj normalnie funkcjonuje i wraca do pracy.
Kiedyś nie było tu polskich lekarzy i każdy uczył się żyć z tutejsza medycyna.
Trzeba było się ratować paracetamolem i tyle. Tak samo jak angielki. Czy one w ogóle wiedzą co to progesteron czy duphason? Wątpię... nie leczą się w prywatnych klinikach bo nie każdego na to stać. A dzieci się rodzą, bez żadnych wspomagaczytyger lubi tę wiadomość
-
Dziwne że mi z kwiatkiem w uk kazali leżeć przynajmniej kiedy mogę i nie w żadnej prywatnej klinice. My tutaj nie mówimy o panice tylko o pomocy medycznej. Angielki o duphastonie nie slyszaly bo w uk go nie ma ale cyclogest znają.
Ja bardziej panikuje jak jestem bez opieki. Brytyjki lataja do prywatnych klinik tak samo jak my.
-
Dla zwyczajnych kobiet faktycznie przynajmniej paniki nie robią, a może przez to bagatelizowanie słabe ciąże tracą szybko i łątwiej się z tym godzą i lecą dalej zamiast donosić właśnie, a później wali się świat i latami płacz i grób itd ciężka masakra, też bym się nie umiała pozbierać po urodzeniu martwego dziecka. Te które nagminnie nie mogą donosić to myślę, że są pod zupełnie inną już opieką, a leczenie na własną rękę to raczej słaby pomysł, o stanie hormonów małej lekarz zapewne wie.
Mnie szprycowali i luteiną i duphastonem, szczerze mówiąc to nie mam pojęcia po jaką cholerę, a później urodzić nie mogłam, ciąża przenoszona a na poród w ogóle nie gotowa, natura często jednak wie lepiej. Mnie sie tu spokojniej żyje, a uważam, że tamta ciąża była zdrowsza, silniejsza itdWiadomość wyedytowana przez autora: 22 sierpnia 2014, 13:12
-
ale ciąża to nie choroba
a w przypadkach skrajnych jak mówię panie są pod inną opieką
z tego co czytałam każda z nas tu gdy coś się działo miała dodatkowe skany, konsultacje itd
natomiast nie róbmy z lekarzy i to niektórych Bogów, bo ile się słyszy o zaniedbaniach -
Ale my tu od początku mówimy o ratowaniu ciąży w pierwszym trymestrze I nie robimy z nikogo Bogów. To nie wina lekarzy, że w uk mają inną wizję pierwszych 3 miesięcy . Ciąża to nie choroba ale to nie znaczy ze ma zostać nie wspomagana. W uk nie ratuje się dzieci urodzonych w 24 tygodniu, ciekawa jestem co byście mówiły rodząc zdrowe dziecko które lekarze kładą wam na rękach i nie robią nic. Tak sobie umiera gdzie w innych częściach świata nie jedno takie maleństwo uratowali.
-
Moze nie panika ale badaja dokladnie i staraja sie pomoc.
Ja wczoraj po raz kolejny poczulam sie tu olana... W Pl na badaniu wyszla ta wada z pepowina i lekarka w ten sam dzien kazala dzwonic do szpitala zeby to spr... A tu. Polozna mnie do szpitala wyslala a tam na odpierdol sie z wielka łaska zrobili scan ktory nic nie dal bo nie spr tego z czym przyszlam i odeslali do domu z niepewnoscia i zamartwianiem sie bo kurwa oni o 5 prace koncza!!! Dzwi nam prawie przed nosem zamkneli bo JUZ byla 16.50a ty czlowieku martw sie teraz. A co im da te 3 dni roznicy skoro 10 byl malo???
Kambel tu nie chodzi o Pl lekarzy!!! Bo ja nie bylam ani u takowego, ani w prywatnych przychodniach. Tu chodzi wlasnie o tych brytyjskich!!
Szczeze? Gdynym miala do wyboru isc do szpitala i byc pod opieka i donosic ciaze a zyc sobie normalnie ale poronic to chyba decyzja sama nasowa sie na mysl. Moze wy macie inne przekonania.
O angielkach, ogolnie brytyjkach bo ja w angli nie mieszkam to mi wez prosze nie mow... Jak ja widze te babisze no nie wiem czy plakac czy smiac sie... Dla nich czy to bedzie 1 czy 10 ciaza maja podejscie jest to jest a jak nie bedzie to tez bedzie....
Ich odzywianie, dbanie o siebie i swiadomosc w ciazy jest przerazajaca!!! Bylam na breast feeding classes, na szkole rodzenia i czulam sie tam jak wszechwiedzaca bo one podstawowej wiedzy nie mialy. Byla jedyna ktora dyskutowala z polozna!!!
Wiec na Boga... Nie porownuj przynajmniej mnie obyta z wiedza o ciazy i porodzie z tepymi brytyjkami ktore pojecia o wiekszosci rzeczy nie maja i zwisa im wszystko...Wiadomość wyedytowana przez autora: 22 sierpnia 2014, 13:39
-
i spokojniej żyją jak nic nie wiedzą
w PL się ma dostęp do każdego wyniku, każdej cyferki, później dr google i omg nie donoszę na dodatek umieram
znam dziewczynę zapładnianą in vitro w uk i dbają od początku, bo wiedzą, że sytuacja tego wymaga, że jest spory problem
zalezy jakie kto ma podejście widzę,
nie zrozumiemy się chyba
ja nie mówię, że mają narodzonego dziecka nie ratować, poza tym widziałam właśnie brytyjski program o wcześniakach i czytałam na ten temat, mam opinię wyrobioną i powiem Ci że koło 20tyg byłabym raczej za nieratowaniem takiego noworodka, rodzic wiadomo, że myśli tylko o jednym, za wszelką cenę uratować, szlachetne ale chore później, upośledzone dziecko wcale szczęśliwego życia nie ma,
natomiast wracając do tematu mówiłam o ratowaniu wczesnej ciąży, jeśli ma być stracona lepiej wcześniej niż później, każdy przypadek jest inny, myślę po prostu, że radzenie na forum komuś leczenia się na własną rękę jest troszkę nieodpowiedzialne, nie masz pojęcia o wynikach tej dziewczyny i myślę, że nawet w rękach brytyjskiej służby zdrowia jest bezpieczniejsza niż w naszychi nieważne iż jest to tylko coś tam, bo dziewczyny mają obiekcje przed zażywaniem witaminek dla ciężarnych dostępnych w drogeriach
Sproquette lubi tę wiadomość
-
Ale tu nikt nikogo nie leczy. Chyba kazdy ma rozum i potrafi go uzywac i zadecydowac za siebie...
Wogole widze ze dyskusja z progesteronu na in vitro sie przenioslano nie wazne...
Uwazam ze czasem zbyt lekka reka pozwala sie tu na decydowani o zyciu badz smierci tych najmniejszych fasolek- naszych dzieci.
Poza tym wydaje mi sie ze mamy prawo znac nasze wyniki badan. W Pl znalam i bylam spokojna, tu nie zawsze mowia i spr a potem i tak sie czlowiek martwi. Uwazam ze to nie uniknione obojetne w jakim kraju. To zalezy od czlowieka a nie od tego ile wie...
-
Tu nie chodzi o leczenie się samemu ale o świadomość, ze zrobiłyśmy wszystko bo pomóc badź ratowac nasze dziecko. Utrata ciąży boli i to nie ważne czy jest to pirewszy trymesrt, drugi czy trzeci. Skoro w Polsce podają progresteron w pierwszych tygodniach ciązy to nie jest to tylko na ładne oczy. Ciekawa jestem co by wybrały te z Was, którm polski lekarz by zalecił luteinę w pierwszych tygodniach ciąży. Też byście były za tym , ze lepiej chemii nie brać. Czy zrobiłybyście wszystko by ratować ciąże? Mi ostatnio angielski lekarz powiedział, że progresteron ma njawiększy wpływ na ciąże właśnie w pierwszym trymestrze
Krwawienie w ciąży wcale nie musi oznaczać utraty dziecka. Jadnak doskonale rozumiem małą, która poprostu boi się o swoją ciążę i o to, że została pozostawiona samej sobie
-
No i ivi to jest kwintesencja tej dyskusji!!!
Skoro komus latwo sie mowi o poronieniu to jego sprawa...
Ja jako matka zrobila bym wszystko zeby ratowac dziecko. Moze nie kazdy tak ma i dla kogos twarde stanie przy zdaniu: nie biore chemi - jest wazniejsze. Nie mnie to oceniac.
Ja wiem ze pomoglam zyc mojemu dziecku i tego nie zalujea reszta mnie rybka
ivi lubi tę wiadomość
-
Tutaj lekarze wiedzą co robią. Mają ustalone reguły i tego się trzymają. Ja miałam z góry powiedziane ze mierzyć będą co 2 tyg bo częściej nie ma sensu i wyniki nie będą miarodajne.
Ja Tez jestem zdania że lepiej poronic na samym początku czy na końcu. W pierwszej ciąży nawet nie widziałam serduszka i Szczerze mówiąc było mi lżej i łatwiej się z tym pogodzić.
Gdyby nie to forum czy też czytanie na pl stronach bądź jeśli któraś prowadziła ciążę q.pl to żadna by nie wiedziała o ilości badań w pl i porownywala ze nie ma czegoś zrobionego.bo teraz musi być to badanie a nie inne a to usg którego tu nie ma itp.
Ja się nauczyłam żyć systemem który tutaj jest, nie myślę o tym co by zrobili w pl i jak. W polskiej medycynie tez jest wiele niedociągnięć wiele zaniedbań. Bo tak naprawdę żyjąc w pl tez by każdy narzekał ze ile to trzeba wydać na badania a ile wizyt a to leki, a będąc tu ludzie tak wszystko wychwalaja a brytyjska medycynę krytykują. Wybraliśmy życie tutaj a nie w pl. Jak tu jest tak bardzo źle to dla każdego jest droga wolna nikt nikogo na siłę tu nie trzyma.ap1526, mychowe, Sproquette, Zancia28 lubią tę wiadomość