Ciężarówki Rocznik'89 :)
-
WIADOMOŚĆ
-
O kurde. Kiepsko z ta morfologia Klary i faktycznie zeby nie bylo gorszych akcji z brzuszkiem. Ada a wczesniej tez cos bylo nie tak z wymikami ze teraz robilas? Bo ja chyba cos przegapilam w tym temacie.
A u mnie gdzies w srodku kołacze sie mysl o najgorszym ale mam nadzieje ze mama stanie na nogi i zacznie myslec o sobie. Ale boli to podwojnie ze jak nigdy nie bylo wiekszych problemow a tu nagle bum. Ehh no nic. Ja jakos sobie poradze teraz ale najgorzej bylo wczoraj zajmowac sie jula i usmiechac sie do niej przez łzy. -
My juz w szpitalu dostaliśmy skierowanie do poradni neonatologicznej przez jakiś konflikt we krwi. Jak mi tłumaczyli chodź o to ze ja mam krew 0+, Klara ma B+ i jakies dodatnie przeciwciała. U takich dzieci właśnie często występuje silna żółtaczka, dlatego nas przetrzymali w szpitalu bo myśleli ze mala będzie miała wyższą żółtaczkę. No i często takie dzieci maja anemie i trzeba kontrolować żelazo.
I nawet nie waz sie myśleć o najgorszym. Będzie dobrze! Mam wróci do sil. Zobaczysz. -
Hallo? Żyjecie?
Dorota jak sie mama czuje?
Nie chce chwalić, bo jak pochwale to sie znowu spieprzy ale u nas chyba mala poprawa. Wczoraj bez większych afer, Klara miała dobry humor, chetnie ze mną "pogadała" co wyglądało tak ze do niej mówiłam a ona uważnie mi sie przyglądała od czasu do czasu nieśmiało sie uśmiechając wieczorem tylko jak zawsze walka z usypianiem. Za to dzisiaj po popołudniowym spacerze byla kapiel a po niej cycek i ładnie śpi. Problem jest tylko z odłożeniem do łóżeczka, siedziałam z nią na rękach 1,5h zanim twardo usnęła bo tak to sie wybudzała. -
Ehh formatowalam wczoraj telefon i ni cholery nie moglam przypomniec sobie hasla do konta az w koncu je zmienilam.
Tak myslalam ze cisza i spokoj na forum.
Moja mama troche lepiej ale jutro bedzie miala usg tarczycy i stresa mam. I jutro albo pojutrze bede znowu szla do lekarza zapytac co nowego i az sie boje co uslysze. Chcialabym miec ja juz w domu.
Ada tak sobie teraz mysle i przypominam ze ja tez dluuugo siedzilam z julka na rekach zanim tak porzadnie zasnela. Nie bylo problemow z odkladaniem ale wlasnie opieralam reke o nogi, do jednego przedramienia ona przytulona a w drugim reku telefon i internet.
Wiecie co? Ja chyba tak na serio zaczelam kilka dni temu rzygac tecza. Z kazdym tygodniem/miesiacem czulam wieksza milosc do juli ale dopiero teraz oszalalam kiedy widze jak wazna dla niej jestem. Takze nie martwcie sie jesli jeszcze sie nie "porzygalyscie". Przyjdzie na to czas -
Fajnie by bylo rzygnac tecza! mojz tesciowa na moje zale, ze boje sie porodu bo jestem drobna stwierdzila, ze ONA to po 2 h juz zapominala ze rodzila bo ma chyba hormon szczescia urodzenia czlowieka. I na pewno ja tez. Teraz beda oczekiwac ze sie bede rozczulac nad pierworodna i cos czuje ze jak zlapie mnie wykonczenie psychiczne to zero wsparcia, wyrodna matka i tak dalej...ale co tam, pomartwie sie tym za 20 tyg ucalujcie ode mnie wasze Skarby,zycze dobrego dnia:)
-
Mariola, nie wiem czy jesteś tak drobna jaj ja (154cm wzrostu i wyjściowe 46kg). Są momenty, że trochę boję się jak to będzie przy porodzie, ale o dziwo, jak na taką panikarę jak ja mam super spokojne nastawienie aż sama się sobie dziwię. Albo do mojej świadomości nie dotarło jeszcze tak do końca, że to już niedługo, albo po prostu bardziej skupiam się na tym co będzie po porodzie A co do rzygania tęczą to ja póki co nią rzygam i mam nadzieję, że po porodzie tak zostanie, albo wręcz się nasili Jestem zachwycona całą wyprawką, tym jaki maż jest zakochany w małej, jak się o nas troszczy i angażuje... I myślę, że opcje są dwie: albo po porodzie zmęczenie i bezradność sprawią, że bańka pęknie i okaże się, że jest dużo gorzej niż to sobie wyobrażałam, albo mała pochłonie nas bez reszty i będziemy żyli tylko tym, że w końcu z nami jest Mam nadzieję, że to drugie Jak sobie wspomnę okres starań, moją rozpacz, depresję, bezradność męża... To cały czas gdzieś we mnie siedzi. Nie zapomniałam jak było źle i jak bardzo pragnęłam tego szczęścia. A teraz ona jest! Już prawie z nami I być może się mylę, ale wydaje mi się, że jak źle by nie było, ile nieprzespanych nocy, ile łez z bezradności, to myśl o tym, że trzymam w objęciach nasze upragnione szczęście chyba wynagrodzi wszytko. Bo przecież mogło jej z nami nie być...
Wiadomość wyedytowana przez autora: 18 kwietnia 2016, 14:14
Ailla lubi tę wiadomość
-
Mariola ta Twoja tesciowa to jest od cholery wiekszosc kobiet podlamuje sie na poczatku. Zycie sie zmienia a do tego zmeczenie robia swoje. Przy tesciowej pokazuj jak bardzo szczesliwa jestes a jak bedziesz potrzebowala sie wyplakac to placz. Ona nie musi o tym wiedziec
Pola. U mnie tez Jula byla wyczekiwana, wyprawke przegladalam setki razy, jaralam sie nia, ogladalam te malusie ubranka, zachwycalam nimi itp. Po porodzie mimo wszystko wiele sie zmienia i gdzies w srodku pojawia sie mysl jak to bylo kiedys, ze nie trzeba bylo byc w pelnej gotowosci 24 na dobe. Kiedy Jula spala to czlowiek sie rozplywal patrzac na nia. Cieszylam sie ze jest ale marzyl sie odpoczynek a jak nie bylo opcji zeby sie wyspac to ujawniala sie frustracja, ktora wlasnie odbija sie na dziecku (milosci do niej) bo jakby nie patrzec to przez (i dla) dziecka poswiecamy sie. Niby swiadomosc tego ze trzeba bedzie wstawac w nocy byla ale jakos wyobrazenie inne bylo o tym wszystkim.
Wiele tez zmienia fakt, jesli maz moze pomoc wiecej. Tak jak np u nas maz ma drugie i trzecie zmiany to prawie sama od poczatku z mala bylam. Ciagle w nocy tylko ja wstawalam a to dodatkowo powoduje zdenerwowanie i zmeczenie.
Aa no i zgodze sie ze trzymanie w objeciach dziecka, pierwszy usmiech, guganie itp wynagaradzaja kazde zmeczenie czy wylane lzy.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 18 kwietnia 2016, 17:08
-
Dokladnie, zgadzam sie z Dorotą. Ja dostałam niezłego liścia od rzeczywistości. Taka byłam mądra wcześniej, niby tyle wiedziałam, niby tyle sie wczesniej nauczyłam i taka byłam podjarana wszystkim. byłam pewna że zaczniemy swoja przygodę od rzygania tęcza, a tu okazało sie inaczej. Tez to że wszystkim jestem sama pewnie napędza czasami frustracje. Mąż mi wtedy mówi ze mam wściekle mleko i przez to dziecko sie denerwuje. Pewnie ma racje, ale to jest silniejsze ode mnie. A i tak należę do osób bardzo cierpliwych i powściągliwych.
Nie raz juz ręce mi opadają i jestem mega zmęczona, ale jak karmie tego małego ssaka i przez sen sie uśmiecha to rozpływam sie na maxa. -
CZesc dziewczyny:)
przepraszam ale ostatnio czasu bylo bardzo malo, przeprowadzka pochłonęła mnie.
od połtora tygodnia mieszkay u siebie:) caly czas sie organizuje, ostatnio juz mniej biegam .
Pozatym nie bardzo mam o czym pisać , nie mam podobnych problemow jak wy z dzieciaczkami...wiec nie chce sie wtracac...
nareszcie u siebie:)
Po skrocie postaram sie odpisac na wasze posty:)
Patrycja szkoda ze tak wyszlo z twoim porodem ale bylo minelo
a jak franio jak sie czujesz?
Ada moj nie raz mnie oblał, obsrał...i hmm ulał...
Ada biedna Klara , mam nadziej ze bioderka lepiej?
Ada jak czytam twoje posty a Klarze to wydaje mi sie jak by to byl problem z napiecie przynajmnie u nas to sie tak objawiało sp2ał na mnie i mezu...płacz spokoj płacz teraz jest super:) oprocz kilku slabych dni.
Dorotko trzymam kciuki aby z mama bylo lepiej:-*
tule:*
Marlenko jesli pediatra nie chcial was zaszczepic a ty uwazasz ze malas nie ma zoltaczki zrob jej badanie bilurubiny.
Ada jestes przemaczona , nie gadaj glupoty:/
krzycze na Ciebie:) kurcze musi byc jakas przyczyna jej zachowania,dlaczego tak placze... kochana a jesz nabial? moze od mleka krowiego/laktoza ma problemy?
nie wiem juz strzelam...
moj maly od jakiegos czasu nie spi na spacerach i placze...nudzi mu sie...
w dzien spi 3 razy po 30 - 40 minut z tego okolo 10-15 na mnie jak uda mi sie przeniose go do lozka chociaz ostatnio spi na mnie...
ostatnio zarwalam 2 noce obudzil sie jakos w srodku nocy z placzem... na dodatek w ciagu jednej nocy zrobil kupe 3 razy i plus to jescze obudzil sie a ja patrze kolo niego wymiociny/ulanie... tempertaury brak... druga noc byla lzejsza ale tez nie spal... a potem juz spokoj jak zawsze...mysle ze to zeby...
A z dobrych wiesci to to ze mlody sie przekreca od 2 tygodni:) wiruje jak tortilla:)
Ja od poczatku duzo mowilam do Julka... ostatnio tylko mniej mowie bo jestem oslabiona po tych nocach dwoch i przeprowadzce... z czasem przyjdzi wam to z łatwością.
Kasia dziecko od 3 miesiaca reaguje i zaczyna widziec zabawki, nie musisz wiec sie martwic.
tak jak mowi Dorota jestescie calym swiatem dla waszych pociech, niedugo poznacie kiedy jest glodne kiedy chce by je przytulic kiedy zrobilo siusiu/kupke a kiedy bedzi wymuszac:)
ja jak karmilam to zawsze po tym jak maly zjad patrzyl na mnie tymi pieknymi slipkami i zawsze tak samo po jedzeniu to robi:)
ostatnio maly dal czdu i 2 dni z rzedu mialam zarwana noc... obudzil sie w srodk
Jesli chodzi o brzuszki to nie przejmujcie sie tymi tekstami... ludzie zawsze beda gadac, trzeba mniec to w d....
Odnośnie chorych odwiedzajacych ludzi... szlag mnie trafia na ten temat...
Nie rozumiem tym bardziej jak ktos ma dzieci i przychodzi do zdrowego maluszka ...
Ja tam nie szczypie sie i stwierdzialam ze jak ktos bedzie chory albo my pojedziemy w gosci i ktos z dzieciem chorym przyjdzie i to zauwaze to wsiadamy w samochodc i bedziemy odjedzac..
Pola najwazniejsze abys odpoczywała teraz nie mecz sie ..
Little dobrze ze lepiej u Ciebie.
-
Hej, u mnie sytuacja wróciła do normy. Pierś bolała mnie łącznie od poniedziałku do soboty, ale od wczoraj jest już znacznie lepiej i udało się uniknąć antybiotyku, więc jestem zadowolona.
Mariola, ja bym się nie przejmowała oczekiwaniami innych. Masz prawo do różnych emocji i nikomu do tego jak się czujesz, możesz być szczęśliwa od pierwszej minuty po porodzie, a możesz nie mieć nastroju w pierwszych tygodniach, najważniejsze, żebyś pamiętała, że smutek czy rozżalenie też są naturalne i masz do nich prawo. Chyba najgorsze co może być to mieć wyrzuty sumienia, że nie spełniło się cudzych, nienaturalnych oczekiwań.
Dorota, jak dziś mama? Jak to usg tarczycy?
Pola, rozumiem Twoje oczekiwania i pozytywny scenariusz. Ja nadal rzygam tęczą, może ostatnio tak to nie brzmiało w moich wypowiedziach, bo jak mały się męczy z brzuszkiem to mnie serce boli, ale nieustannie jestem przeszczęśliwa i bardzo zadowolona z macierzyństwa. Ja się nie nastawiałam przed porodem na nic. Ludzie straszyli zarwanymi nocami, kolkami itd. Założyłam, że co ma być to będzie, ale że z każdym scenariuszem damy radę. Oczywiście były słabsze chwile: gdy musiałam małemu podać mm w szpitalu, gdy miałam gorączkę w zeszłym tygodniu, gdy na początku przez kilka dni przespałam raptem kilka godzin. Jednak w moim przypadku założyłam, że to po prostu naturalny element macierzyństwa, nie frustrowało mnie to. Nigdy nie pomyślałam o małym w negatywny sposób, w takim sensie, że to jego wina, że jestem niewyspana, że nie zjadłam śniadania a już 13, czy że płacze już 2gą godzinę, a ja jestem padnięta. To co mi czasami towarzyszy to ból wynikający z bezradności, bo czasem boli go brzuszek a ja nie wiem jak mu pomóc, a to strasznie boli, że nie można ulżyć takiej kruszynce w cierpieniu. Przed porodem martwiłam się, że szybko będę tracić cierpliwość, że łatwo będzie mnie można wyprowadzić z równowagi, bo z natury jestem niecierpliwa i w gorącej wodzie kąpana. Jednak nic takiego nie nastąpiło. Ani razu nie przeklęłam przy małym, po prostu wiem, że miewa gorsze chwile i staram się być wtedy blisko. Moja mama patrzy na mnie i mówi, że mnie nie poznaje, a ostatnio stwierdziła, że ona chyba miała dzieci za szybko, bo ja byłam na to w pełni gotowa i widać, że lepiej znoszę kryzysowe sytuacje. Mały codziennie ma gorszy czas, u nas wypada to zazwyczaj między 17 a 19 i między 4 a 6 rano. Wiem już, że w tym czasie nie mogę nic zaplanować, że lepiej wtedy nie mieć gości, a nad ranem że nie pośpię i tyle. Nie chcę teraz idealizować swojej sytuacji, ale chcę przekazać, że nie musi być zgrzytania zębami i wściekania się. Dużo zależy od podejścia i od wsparcia ze strony bliskich, bo ja mam ogromne wsparcie ze strony męża i całej rodziny. No i wiele zależy od dziecka, od tego jaki ma temperament, jednak ja wierzę, że emocje mamy bardzo mocno wpływają na malucha. W każdym razie życzę Ci, żeby pozytywny scenariusz się ziścił. Każdej z Was tego życzę z całego serca.Pola 89 lubi tę wiadomość
-
A jeszcze co do brzuszków, to mnie nikt nie komentuje, bo ja teraz ważę sporo mniej niż przed ciążą, ale nadal mam dużo do zgubienia i okropnie mnie irytuje brak sprężystości w okolicy brzucha. Wkurza mnie to, że jak stoję lub leżę na płasko to wszystko jest ok, ale jak przewrócę się na bok to resztki ciążowego brzucha przesuwają się w kierunku lóżka. I w ogóle brzuch jest jak takie miękkie ciasto. Jest to okropne, a w połączeniu z pełnymi piersiami, z których niekontrolowanie wypływa mleko ciężko czuć się w pełni kobieco. Pociesza mnie to, że mojemu mężowi powróciło zainteresowanie seksem, bo w ostatnim trymestrze było bardzo cienko pod tym względem. Ale dostaliśmy już zielone światło od lekarza i jest dobrze, choć pierwszy raz był zaskakująco trudny. Nie spodziewałam się tego po CC.
A z Frankiem byliśmy w piątek na wizycie u pediatry, waży już 4780g, rośnie jak na drożdżach. Na brzuszek mamy dołączyć probiotyk, bierzemy cały czas Bobotic, ale odrzuciłam Delicol, bo nic nie dawał. Nie chcę zapeszyć, ale od trzech dni Frankowi nie zdarzyło się zwymiotować ani bardziej obficie ulać. Jego bączki też coraz rzadziej są "brudzące", ale niestety nadal męczymy się z kupkami i gazami. Oby z każdym tygodniem było lepiej. Jutro wizyta u ortopedy i usg bioderek, a w piątek pierwsze szczepienia, zdecydowaliśmy się na 6w1. No i dziś byliśmy na pobraniu krwi, musieli pobrać aż dwie probówki, bez sensu tyle badań na raz zlecań takiemu maluchowi, przecież on tej krwi ma znacznie mniej niż dorosły. Na szczęście całkiem nieźle to zniósł, no i pobranie było z rączki, a nie z główki, więc i ja dobrze to zniosłam psychicznie -
Patrycja, bardzo mi się podoba to co napisałaś Właśnie tak to widzę w moich wyobrażeniach i mam nadzieję, że właśnie tak będzie (oczywiście biorę pod uwagę to, że może być inaczej).
Dorota, Ada, mam nadzieję, że nie zrozumiecie mnie źle, bo absolutnie nie chcę Was urazić i nie chciałabym spowodować jakichś zgrzytów między nami, ale wydaje mi się, że nie do końca jesteście w stanie zrozumieć o co mi chodziło jak pisałam o wspomnieniach z okresu starań. Nie macie za sobą takich doświadczeń jak strata dziecka, czy leczenie depresji. A myślę, że to nie jest bez znaczenia. Takie rzeczy pozostawiają po sobie ślad. I absolutnie nie neguję tego, że Wasze ciąże były upragnione, bo oczywiście, że były. I wyczekiwane. Ale jednak jak już zapadła decyzja o staraniach to nie musiałyście długo czekać i nie przeżywałyście dziesiątek rozczarowań. Nie chcę przez to powiedzieć, że mniej doceniacie to, co dostałyście od losu, ale wydaje mi się (być może całkowicie błędnie), że u mnie w każdej kryzysowej sytuacji myśl o tych porażkach, o tym, że jedno dziecko straciłam, o tym ile łez wylałam będzie pewnie bodźcem, który będzie mi przypominał, że mogłam nigdy nie doczekać tego skarbu. I myślę, że w trochę inny sposób docenię macierzyństwo. Nie bardziej, ale inaczej... Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że rzeczywistość może całkowicie mnie zaskoczyć (negatywnie) i bywają też momenty, kiedy boję się czy po porodzie depresja nie wróci. Zaklepałam już sobie termin u mojej pani psycholog po porodzie właśnie na taki wypadek, bo wiem, że może się tak zdarzyć. Jednak mój psychiatra niejednokrotnie powtarzał, że może być tak, że po urodzeniu dziecka depresja już nie wróci i tej myśli się trzymam
Patrycja, dobrze, że mały ładnie przybiera Trzymam kciuki za usg bioderek i za to, żeby Franek dobrze zniósł szczepienia. Co do pobrania krwi to faktycznie sporo brali, ale widzę, że z Frania dzielny facet Oby nasza Julia nie była taką panikarą do igieł jak ja w dzieciństwie, bo szybko osiwieję -
Patrycja mama w koncu nie miala (podobno) zadnego usg. I sama nie wiem czy mi sciemnia czy rzeczywiscie. Dostaje jakis lek na tarczyce.
Ada chyba nasza frustracja wynika z tego ze jestesmy same na placu boju z naszymi dziecmi. Ale i tak wole byc zocha samocha i robic wszystko po swojemu
Ale na pewno tak to dziala ze czym wiecej pomocy uzyskujemy tym wiecej czasu mamy na odpoczynek i na zlapanie oddechu co przeklada sie na relacje z dzieckiem.
Pola na pewno cos w tym jest co piszesz bo nie raz juz myslalam o tym ze ciesze sie ze szybko i sprawnie poszlo ze staraniami.
Nie mniej na temat wypbrazen o macierzynstwie mam swoje zdanie ale nie ma co dyskutowac aby sie nie klocic
Milego dnia
A ja musze konczyc swoj wywod bo mala juz chce spac. -
Wiecie, to nie jest do końca tak że nie jestem zadowolona z macierzyństwa. Bo powiem szczerze teraz poczułam sie strasznie wyrodną matką Moze moje ostatnie wpisy tak sugerowały ale to nie prawda. Kocham moje dziecko i jestem przeszczęśliwa ze jest z nami. A to że nie raz klęłam nie wynikało z tego, ze byłam zła na Klarę bo jestem nie wyspana czy cos. Absolutnie nie! Bardziej wynikało to z bezradności i z tego że poprostu nie rozumiem co jej jest i jak temu zaradzić. To tego dochodzi właśnie. "Zocha samocha" i choćby skały srały to nie poproszę o pomoc. Juz tak mam. Pozatym ja jestem taka ze musze mieć zrobione w domu to czy tamto wiec jak mi się plan wali to wkrada sie irytacja, ale nie na dziecko, tak poprostu na wszystko.
kwiatuszek789, dmuchawiec lubią tę wiadomość
-
Ada dokladnie tak. Czasami zatesknie za chwila spokoju, ze spie ile chce, wychodze na zakupy kiedy chce a nie kiedy mala bedzie gotowa, ze ide do kuchni walic garami. Teraz nawet ciezko zmyc naczynia bo zaraz zaczyna sie budzic. Ale jak juz odloze ja po ululaniu to najchetniej bym ja znowu wziela na rece i utulila.
Nie ma co dyskutowac. Bez wzgledu na wszystko i tak nasze dzieci sa/beda dla nas calym swiatem i kochamy je ponad wszystko. -
Ja chociaz nie jestem mama jeszcze to bylam niania nie raz i widzialam frustracje, zlosc, bezradnosc i blaganie w oczach nawet silnych matek, zebym przyszla chociaz na godzine i pomogla sie zajac szkrabem, bo on ma teraz akurat zly humor, boli go brzysio i trzeba go kolysac, a one opadaly z sil. Kochaly te swoje dzieci ponad wszystko, ale chcialy tez zachowac resztki swojego zycia, odetchnac w drugim pokoju,najdziwniejsze w tym jest to, ze wolaly sie przyznac do tego mi niż rodzinie, męzowi. Bylo im latwiej. podziwialam je ogromnie i nigdy nie ocenilam. moja przyjaciolka powiedziala mi kiedys "moje dziecko przestalo mnie potrzebowac, jest duze i samodzielne, a ja tesknie za chwilami, kiedy moje rece przynosily mu spokoj"
Dobrego Dnia Wam zycze, jestescie dzielniejsze niz Wam sie wydaje;)miszkaaa, littleladybird, kwiatuszek789, arien, dmuchawiec, Kasiarzynka lubią tę wiadomość
-
Hej ja to ostatnio rzygałam tęczą tak niespodziewanie. Leżałam w łóżku i miałam chwilę refleksji. Myślałam, co wywija to moje dziecko w środku i ile urosło od ostatniej wizyty : chyba pomału zaczyna do mnie docierać, że sen się spełnił i dałam komuś nowe życie i chcę tą tęczą rzygać tak długo, jak będę żyła moje wyobrażenia o macierzyństwie pewnie na razie też są wyidealizowane, chociaż pewne doświadczenie w opiece nad dziećmi mam nie tylko nad moim 6-letnim chrześniakiem, ale również takimi maluchami jak Wasze. No i faktycznie straciłam kiedyś cierpliwość ryczałam razem z dzieckiem z bezsilności i bezradności i ze strachu, bo to nie było moje dziecko i w głowie miałam tylko: "co pomyślą o mnie jego rodzice?". Liczę, że z własnym będzie łatwiej, bo będzie moje
Każda z nas ma inne doświadczenie w związku ze staraniami, każda ma inne wyobrażenie o macierzyństwie. Pola użyła dobrych słów by to opisać. Nie ma jednego schematu w postępowaniu z dzieckiem, w traktowaniu swojego macierzyństwa itp itd. Każdy podchodzi do tego inaczej, ale nie gorzej. Żadna z Was, kochane mamuśki, nie jest wyrodną matką. Po prostu różnice w charakterze, doświadczeniach i przeżyciach, a także charakter dzieci, kłopoty zdrowotne, sprawiają, że do pewnych spraw podchodzimy inaczej. Jest jedna rzecz, która łączy nas wszystkie: chcemy jak najlepiej dla naszych pociech i kochamy je całym sercem i tego się trzymajmy :* A forum mamy po to by wylać żale i dać upust frustracji właśnie po to by nie wyżywać się na dziecku. Nikt nikogo nie ocenia. Mamy tutaj wsparcie i zrozumienie, prawda?
Buziakimiszkaaa, Pola 89, kwiatuszek789, arien lubią tę wiadomość
-
hej hej
co do rzygania tęczą to miałam tak przez 80% ciąży a teraz mam jakiegoś cholernego doła i nie wiem jak to będzie po porodzie w ogóle nie rozumiem co się stało i dlaczego...jestem zła na siebie bo powinnam być szczęśliwa i z radością czekać na swoje dzieciątko a ja wymyślam coś, ciągle płacze i generalnie popadam w depresję..nie wiem co się dzieje
do tego znów mam takie problemy żołądkowe jak tydzień temu kiedy wylądowałam na kroplówce i też nie wiem czemu! przecież nic takiego nie jem i zawsze mialam żołądek ze stali...mam nadzieję że tym razem bedzie lepiej bo jeszcze nie odbudowałam wagi sprzed ostatnich sensacji żołądkowych...i boje się ze to zaszkodzi Stasiowi...eh szkoda gadac jak chodziłam do pracy to przynajmniej nie myślałam tyle i generalnie czułam się lepiej zdecydowanie
chyba potrzebuje jakiegoś kopa w d... bo się za bardzo nad sobą rozczulam -
Aga ode mnie masz kopa ale nie za użalanie sie nad sobą. Masz kopa takiego pozytywnego, na poprawę humoru. Cala ciążę bylas bardzo aktywna wiec teraz jak jesteś na zwolnieniu masz prawo tak sie czuć. Nagla zmiana tryby zycia mize miec wpływ na samopoczucie. Gorzej z problemami żołądkowymi, tu chyba konieczna jest konsultacja z ginem