Ciężarówki Rocznik'89 :)
-
WIADOMOŚĆ
-
O masakra, na szczescie u nas w szpitalu nawet butelki w wyprawce nie pozwalaja brac, bo jest ogromny nacisk na karmienie piersia, woda z glukoza to dla nich abstrakcja, no chyba ze pokarmu nie ma to wtedy maja przygotowane mleczko, ale to wszystko
-
U nas w szpitalu też kładą bardzo duży nacisk na kp. Jeśli potrzebne jest dokarmianie to najpierw dają strzykawki alb kieliszki. Butelkę w ostateczności. Ale ich butelki mają tragiczne smoczki. Ja podawałam ze swojej butelki ze smoczkiem zabezpieczającym odruch ssania. No i przy problemach z pokarmem każą pobudzać laktację laktatorem, a jak się nie posiada własnego to mają nawet na oddziale. A co do pojenia wodą to nam kładli do głów w szkole rodzenia, że absolutnie nie podaje się wody, bo pokarm matki wystarcza. Tylko nikt nie wspomniał co, jeśli z jakichś względów trzeba karmić mm. I tym sposobem nie dawaliśmy małej wody nawet w pierwsze dwa dni upałów, bo przecież się nie dopaja... Ale małej bardzo chciało się pić i nawet zrobiła dwie twarde kupki (takie bobki). To był dla mnie sygnał, że woda z mieszanki jej nie wystarcza. Dałam jej samą wodę i była bardzo zadowolona. W szkole rodzenia zakładali tylko idealny scenariusz - naturalny poród, naturalne karmienie i zero komplikacji. Szkoda, że nie powiedzieli co robić, jeśli jednak coś zawiedzie.
-
Generalnie jest tak ze dzieci ko nie musza być dopajane zaś na mm powinny.nam ostatnio pediatra powiedziała ze w czasie upałów mogę dać troszkę wody mimo ze u nas wyłącznie kp. I nawet jak nie ma jakiś upałów to próbuje dawać wode po to żeby nauczyla sie ją pić, bo w sumie z butelki nie dostaje wcale mleka. Generalnie i tak nie chce pic tej wody ale czasami pare łyków weźmie. W mega upal bylo to w ciagu dnia 20 ml czyli tyle co nic.
Ewelina vo do bilirubiny . Jak Klara miała żółtaczkę w szpitalu to kazano mi ja dokarmiać mm dlatego ze z moczem i kupą bilirubina jest wydalana z organizmu. Nie wiem jak to się ma do wody. Mysle ze nie masz co dzwonić do tych znajomych, w szpitalu czy na szkole rodzenia lub u lekarza informują o tym żeby nie dopajac. Zreszta pewnie przychodzi do nich do domu położna ktoś pewnie widzi ze dziecko pije wode -
Generalnie jest tak ze dzieci ko nie musza być dopajane zaś na mm powinny.nam ostatnio pediatra powiedziała ze w czasie upałów mogę dać troszkę wody mimo ze u nas wyłącznie kp. I nawet jak nie ma jakiś upałów to próbuje dawać wode po to żeby nauczyla sie ją pić, bo w sumie z butelki nie dostaje wcale mleka. Generalnie i tak nie chce pic tej wody ale czasami pare łyków weźmie. W mega upal bylo to w ciagu dnia 20 ml czyli tyle co nic.
Ewelina vo do bilirubiny . Jak Klara miała żółtaczkę w szpitalu to kazano mi ja dokarmiać mm dlatego ze z moczem i kupą bilirubina jest wydalana z organizmu. Nie wiem jak to się ma do wody. Mysle ze nie masz co dzwonić do tych znajomych, w szpitalu czy na szkole rodzenia lub u lekarza informują o tym żeby nie dopajac. Zreszta pewnie przychodzi do nich do domu położna ktoś pewnie widzi ze dziecko pije wode -
Ada, Klara ma ponad 3 miesiące, a tamten maluch ledwo dwa tygodnie i to mnie niepokoi do SR nie chodzili, ogólnie z wiedzą u nich bardzo kiepsko. Sami to przyznali. Położna była dopiero raz, a pediatrę szukają. Nikt nie chce dopisać dziecka, bo mają za duzo pacjentów Mąż stwierdził, że mogliby nie zrozumieć moich dobrych intencji, więc odpuściłam. W szpitalu młodego położne dopajały wodą z glukozą, może dlatego dają wodę. Wiem, że bilirubina wydalana jest z moczem i kupą dlatego też bardzo dziwiłam się, że karmiąc z piersi przetrzymują młodego do równych 3 h (mimo że po ok. 2h już chyba domagał się jedzenia - wtedy dawali mu wodę, żeby wytrzymał).
-
Ja przetestowalam na poczatku rozek, pozniej kolderke, spiworek a teraz kocyki i nigdy nie zarzucila ich sobie na buzke. Tetrami jest oblozona bo lubi przytulic buzke do nich i czesto nosek jest nimi zakryty ale nic sie nie dzieje. A ochraniacz na lozeczku mamy odkad mala jest mobilna i tez nic zlego sie nie dzieje. Takze bez stresu i faktycznie nie czytaj za duzo bo tylko stresowac sie bedziesz. A jak tam Twoje samopoczucie?
-
Mariola, nie ma co za dużo czytać. Moim zdaniem ludzie wiele rzeczy bardzo demonizują. Nasza Julia od początku była zawijana ciasno w rożek, bo ją to uspokajało. Ja jestem drobna, a ona u mnie w brzuchu miała bardzo ciasno. Po urodzeniu lubiła być ściśnięta. Teraz już rożka nie używamy. Przykrywamy ją kocykami - cienkim, albo grubym - w zależności od temperatury. Co więcej... Gdzie byś nie spytała to wszędzie Ci powiedzą, żeby nie kłaść dziecka na noc na brzuszku, a w dzień tylko wtedy, kiedy na nie patrzysz. Nasłuchałam się tych straszących rad i stosowałam się do nich. Jak Julka leżała na brzuszku to zerkałam na nią co pół minuty czy żyje... Poszłam na usg bioderek i lekarka mówi do mnie, że mam ją kłaść na brzuszku nawet na noc, na co ja wybałuszyłam oczy. Powiedziała, że nie widziała jeszcze dziecka samobójcy, natomiast zachłyśniętych dużo. Miałam do wyboru albo kłaść ją tak na noc, albo męczyć szerokim pieluchowaniem. Poradziła, żeby najpierw poobserwować w dzień jak dziecko zachowuje się na brzuszku i odkąd skończyła 4 tygodnie noce przesypia na brzuchu, a w dzień kładę ją tak normalnie w łóżeczku, a sama zajmuję się domem. Jak ma dość to zaczyna walczyć i jak już jest mocno zdenerwowana to po prostu zaczyna płakać. Wtedy przekładam ją na plecki, żeby trochę zmieniła pozycję i odsapnęła. Nigdy nie zdarzyło mi się, żeby położyła buzię na materacu i tak została. Oczywiście przytula czasem twarzyczkę do materaca, ale zaraz podnosi główkę i przekręca na bok, albo właśnie wpada w nerwy i płacze. Pieluchę też już nie raz zarzuciła sobie na buzię i mam wrażenie, że traktuje to jako zabawę I tak jak Julia Doroty, moja też lubi przytulać buzię do pieluch. Chwyta je w rączki i macha nimi radośnie. Także ja bym była za tym, żeby aż tak się nie wczytywać we wszystkie te opowieści. A usłyszeć można naprawdę straszne rzeczy. Ja ostatnio słyszałam, że lata temu był przypadek, że starsze rodzeństwo wykończyło na śmierć młodsze dziecko łaskotkami. Te starsze dzieci były na tyle małe, że nie zdawały sobie sprawy z tego jak umęczyły to biedactwo... Coś potwornego ale to jeden przypadek na milion.
-
No troche mnie uspokoilyscie bo rzeczywiscie mozna zwariowac od sluchania kazdej wspanialej rady. Ale chyba musze sie sama przekonac co moje dziecko lubi:)
Czuje sie calkiem ok, troche mi duszno no i malo miejsca sie robi w brzuchu u krolewny, juz zaczynam sie niecierpliwic, kiedy ten 38 tydzien przyjdzie to zaczne ja wyganiac, bo nie moge sie doczekac!