CZERWCOWE SZCZĘŚCIA 2018
-
WIADOMOŚĆ
-
Annaya oni mieszkają w telemarku do Oslo jakieś 3 h mamy stąd, ale też jutro wracamy do siebie to po drodze konsulat załatwiamy
Dziewczyny też przeżyłam baby bluesa, też myślałam, że to się nie skończy, ale na szczęście po 2 tygodniach wszystko było ok. Ciężki to czas, ale nie miejcie do siebie wyrzutów sumienia nikt nie ma na to wpływu to hormony decydują za nas w tym czasie.
-
Annaya wrote:Lucy, kurcze trzymaj się dzielnie! A próbowałaś może pomóc rurkami Windi albo termometrem? U nas doraźnie pomagało odblokować i wszystko wypływało z wyraźną ulgą jak był dramat.
Ja próbowałam termometru dziś i niestety nic . Nie chciałam za mocno to wsadzac mała plakala i sciskala pupę. Dziś nawet już chciałam jej czopek włożyć ale też nic nie dało . Windi zamówione- to nasza ostatnia deska ratunku. Wszystko inne wypróbowane -
Tròjka wrote:Moira życzę ci aby ten paskudny baby blues jak najszybciej przeszedł...a jeśli będziesz czuła, że nie ma poprawy to nie bój się prosić o pomoc specjalistów.
Z pierwszym synem byłam jeszcze na studiach jak się urodził. I też miałam wrażenie, że wszystko mnie omija. Imprezy, spotkania ze znajomymi, nawet głupie wyjście na basen. Mąż pracował w barze całymi nocami. Jak wychodził do pracy miałam łzy w oczach, a jak minął próg mieszkania płakałam jak bóbr. Pierwsze tygodnie były bardzo ciężkie. Do tego żadnej pomocy ze strony rodziny. Wymienialiśmy się z mężem tak, że ledwo zdążaliśmy na zajęcia, a mąż nawet raz musiał mieć syna na egzaminie...całe szczęście spał słodko i nawet większość nie zauważyła, że tam był. Ciężki to był czas. Do tego tuż po studiach nie mogłam szukać pracy w zawodzie i to też mnie dobijało i gdzieś podświadomie obwinialam o to syna. Bezsens, ale tak właśnie wtedy myślałam. Nie miałam nawet żadnych koleżanek czy w rodzinie dziewczyn, które miały dzieci więc wykluczenie całkowite. Z perspektywy czasu wiem, że mnie to umocniło i nasze małżeństwo. Mam bardzo dużą pokorę i często teraz ja jestem wsparciem dla moich koleżanek.
Głowa do góry, dobrze, że mąż jest takim wsparciem bo bez tego byłoby jeszcze ciężej.
Trzymam kciuki za was wszystkie, które borykają się z takimi myślami/problemami. To kiedyś minie i będzie lepiej. A może warto poszukać w swojej okolicy jakiegoś klubu/kawiarni/miejsca gdzie spotykają się młode mamy albo są organizowane jakieś warsztaty. -
Zielonooka to powodzenia jutro
P.S. pewnie już cieszysz się na powrót od teściów.
Fasola1234 wrote:Ja próbowałam termometru dziś i niestety nic . Nie chciałam za mocno to wsadzac mała plakala i sciskala pupę. Dziś nawet już chciałam jej czopek włożyć ale też nic nie dało . Windi zamówione- to nasza ostatnia deska ratunku. Wszystko inne wypróbowane
Może problem jest gdzieś głębiej w jelitkach...
Też nie wkładam głęboko, raczej tak delikatnie wsuwam (koniecznie dobrze nasmarowanym termometrem), naciskając i poluźniając na dół samego ujścia (pokazała mi to moja mama) i wtedy jakoś się to nie wiem odpowietrza (?), i dopiero po kilku takich ruchach mały właśnie się rozluźniał i albo wypływało, albo szły gazy. Ale to też staram się nie korzystać z tego sposobu za często.
Eh czemu te maluszki muszą się tak namęczyć...
-
Zabral tata corcie na spacer, caly dzien lalo a pozniej ja nie mialam sily sie nawet ubrac. Oni poszli a ja siedze I placze... z tej bezsilnosci, to, ze ochrypla przelalo wszystko.
Pisze Wam, bo nie chce nikomu sie zalic, zaraz beda chcieli pomagac, ale co oni mi pomoga, nie ulza jej a to jedyny moj bol. A jak beda nad nia ojojac to ja sie tylko zirytuje. -
lotka1990 wrote:
Byliśmy dziś u pediatry, mała prawidłowo przybiera i ogólnie wszystko jest ok poza tym, że ma obrzęk piersi i mleko z suteczkówPediatra zaleciła okłady z rivanolu i kontrole za tydzień. Jak się nie poprawi to kontrola chirurgiczna... Strasznie się zmartwiłam
Pediatra powiedziała że to może być przez hormony po prostu.
Lotka spokojnie u mojej Łucji tez pojawiły się powiększone piersi. Jak dotykalam to wyczywałam takie twarde guzki. Pediatra dała skierowanie na usg węzłów chłonnych co mnie bardzo wystraszyło. Położna kazała robić okłady rozgrzewające, czyli smarować wazelina i na to przykładać waciki nasączone spirytusem salicylowym. Po paru dniach nie było już śladu.
Lucy nie wiem co napisaćBardzo Wam współczuję. Wyobrażam sobie jak się czujesz. Życzę Ci kochana dużo siły i cierpliwości. W końcu będzie lepiej.
Czara współczuję przeżyć i przedłużonego pobytu w szpitalu. Najważniejsze, że jesteście już w domu.
lotka1990 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyU nas też problemy z kupą, jedna dziennie i mały jak nie je i nie śpi to krzyczy w niebo głosy i się pręży
ma dopiero dwa tygodnie, myślałam że to się później znacznie...
Na dodatek martwię się o pępek, nadal nie odpadł i dziś przy czyszczeniu na patyku było trochę krwikiedy u Was odpadły pępki??
-
Joaszo wrote:U nas też problemy z kupą, jedna dziennie i mały jak nie je i nie śpi to krzyczy w niebo głosy i się pręży
ma dopiero dwa tygodnie, myślałam że to się później znacznie...
Na dodatek martwię się o pępek, nadal nie odpadł i dziś przy czyszczeniu na patyku było trochę krwikiedy u Was odpadły pępki??
Joaszo lubi tę wiadomość
-
Lucy naogladalam się w tych szpitalach na oddziale wczesniakow. Jeżeli chodzi o kupę tobtermometr dosyć głęboko i koliste ruchy dosyć mocno nie obracanie termometru tylko naprawdę kolka. Kupa idzie odrazu a jak dalej płacze bierzesz malucha, kładziesz jego klatkę piersiową na swoją otwarta mocno dłoń podtrzymując paszki i w miarę mozliwosci glowke. Nóżkami o jakieś podłoże i robisz takie polprzysiady dziecko pracuje nóżkami gazy uda jak ta lala nie wiem tylko czy wiesz mniej więcej o co chodzi ...ciezko wytłumaczyć
Czara cieszę się bardzo że już do domu... przezyliscie swoje
Joaszo jak ja będąc w szpitalach dostawalam takie smsy to mnie szlak brał i Wogole nie odpisywalam... normalnie ludzie nie wiedzą co napisać... masakra
I współczuję wam yego okropnego baby bluesaoby jak najszybciej przeszło...
-
Mnie na szczęście bluse teraz ominął ale z Alanem to była masakra i to dobre parę miesięcy
nawet byłam skłonna powiedzieć że go nie kocham i brałam go na ręce płacząc że muszę to robić..
A teraz to mój cały świat i wszystko dla niego zrobię.. dla nich
Dzisiaj Karolek też się męczył z kupka i strasznie płakał z tej mojej bez silności że nie umiem mu pomóc to płakałam z nim, na szczęście narobił w pieluchea jakie puszcza śmierdzące bąki, gorzej niż jego tatuś :p
Wiadomość wyedytowana przez autora: 12 lipca 2018, 20:47
-
Joaszo u nas tez na waciku brudne bylo od pepuszka, w szpitalu mowili nie ruszac a polozna I laktacyjna pokazaly ze na wszystkie strony mozna ruszac I podnosic I pieknie sie czyscilo. U nas chyba odpadl po 2 tygodniach.
Klaudia probuje sobie zwizualizowac te polprysiady, sprobuje, dziekuje. -
nick nieaktualny
-
My dzisiaj byliśmy u pediatry. Chciałam, żeby obejrzał pępek bo dzisiaj kończymy 5 tygodni a dalej trzyma. Tez podchodzi żółtą mazią którą przemywam parę razy dziennie.
Wg pediatry mam się nie martwic, mówi, że genetycznie tak ma, bo starsza tak samo długo miała.
Poza tym wszystko wygląda ok.
Mała waży 3900.
Ha, Fasola - jakie macie ładne, nowe avatarki.
Czara - swoje przeszliscie, dobrze, ze już w domu jesteście. Swoją drogą, masz wyjątkowe dziecko. Pierwsze słyszę o 6 paluszkach. Wszystkiego dobrego dla Was.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 12 lipca 2018, 21:26
Fasola1234, Agnella, Agnella lubią tę wiadomość
-
Dziewczyny bardzo Wam współczuje baby blusa
mnie na szczęście ominęło, cieszę się maluchem i straszakiem mimo ze momentami jest na prawdę ciężko.
Trójka swoje przeszliście, podziwiam Was za sile ale wiem ze po prostu musieliście dać radę.
Dzisiaj byłam z maluchem na usg bioderek i na szczęście jest wszystko w porządku. Teraz umawiam się na szczepienie i już zaczyna mnie oglądaniac stres. Chciałam szczepić 5w1 ale słyszę ze jest problem ze zdobyciem szczepionki wiec nie będziemy ryzykować i chyba zdecydujemy się na 6w1. Na pewno rozłożę szczepienia w czasie.