CZERWCOWE SZCZĘŚCIA 2018
-
WIADOMOŚĆ
-
Eunice dobrze napisałaś
sam poród bardzo nas zbliżył i nawet przez myśl mi nie przeszło ze mógłby obrzydzić do mnie męża. Fakt ze poprosiłam zeby stał przy głowie
Mnie się podoba imię Liwia, Zoja, Blanka. Mężowi od lat Lena ale stało się bardzo popularne.
Gabinto moja mała sąsiadkamega pozytywne dziecko, bardzo dobrze kojarzy mi się to imię
-
Ja też byłam z mężem podczas porodu i nie chcialabym, żeby był też przy następnym. Natomiast dla mnie wszystko ma swoje granice. Miał przykaz stać za głową i nie zaglądać na akcje właściwą. On też się z tym dobrze czuł i nawet nie chciał, natomiast pępowine przeciął. A dla mnie sama jego obecność, wsparcie było nie do przecenienia.
-
Pociagiem seksualnym ja bym sie nie sugerowala w tej sytuacji, facet to facet, jak jest zdrowy to nie powinien miec z tym problemu
A ze jakis czas sie boi to normalne, mojego meza nie bylo przy porodzie, wytrwale wyczekal te 6 tygodni ale jak mnie bolalo to zrozumial i nie nalegal oczywiscie. To jest norma dla mnie. Ale ludzie maja rozna wrazliwosc, ja bym tez nigdy w zyciu nie chviala ogladac czyjegos porodu, chocby byl mi najblizszy. Krew, lzy, krzyki, strach... Ludzie sa rozni - nie znaczy ze jedni czu drudzy gorsi
Ja mojego meza kocham, on mnie tez, ale wyatarczy mi stanowczo jak czeka za drzwiami, jak wiem ze tam jest. Dzisiaj mija 10 lat od naszego slubu a ja nigdy przy nim nie pierdnelam haha jakos mnie nie rajcuje zeby w niektorych sytuacjach mnie ogladal i tyle
Juz taka jestem
Axana lubi tę wiadomość
-
ScarlettKate wrote:U nas zmiana płci wywołała burze odnośnie imienia. Okazało sie ze kuzynka ktora niefswno urodziła nazwala c
Córkę Kornelia i moja babcia się oburzyla ze ja tez tak chce dac na imie. W koncu postanowlismy wybrac inne a
I tu jest klops bo ciezko nam sie zdecydowac. Oto propozyje Milenka. Weronika Wiktoria Nadia Kaja Karolcia....Leira, lilek, Marya lubią tę wiadomość
-
klarunia1978 wrote:Oj tam, z tą różnicą nie należy przesadzać, wszystko ma swoje plusy i minusy. U nas różnica będzie: 16 lat, 15 i 10 i myślę, że będzie spoko:)
różnica wieku to 12 i 16 lat. O dziwo ta co była 12 lat starsza ciagle się nim opiekowała
klarunia1978 lubi tę wiadomość
-
Aurelia i Rozalia to piękne stare imiona
. Mi się dużo w tym stylu podoba, ale mój mąż nie podziela mojego zdania. Musieliśmy wypracować listę kompromisową. U nas na 85% jest dziewczynka, mam nadzieję, że w najbliższy wtorek już na 100% potwierdzą. Imiona jakie nam się podobają to Alicja, Zosia, Hania, Helenka. Drogą eliminacji skłaniamy się ku Hani. Jakby jednak okazało się, że jest chłopak to byłby Janek. Dla chłopców podobają nam się jeszcze Władek, Staś (bardziej mi)i Karol.
Co do wspólnego porodu zawsze myślałam, że będę rodzić sama i że nie będę chciała aby mąż mi towarzyszył. Ale teraz jak jestem w ciąży to mi się zmieniłoChciałabym aby był ze mną tym bardziej, że nie mieszkamy w Polsce, rodzić będę w Niemczech.
-
KochamSłońce wrote:Ja bym nie chciala meza przy porodzie. Zanim to przezylam, rozwazalam taka opcje, ale ciesze sie ze go nie bylo wtedy i nie patrzyl na tą rzeznie
A najbardziej ze nie widzial moich chwil slabosci. Dla mnie to zbyt intymne
Moja kolezanka miala faceta przy porodzie. Dlugo sie bal ja dotknac bo nie umial zapomniec o tym co zobaczyl. Ona dodatkowo nie zgodzila sie na lewatywe i co tu duzo mowic - zanim urodzila sliczna corke to zrobila dorodna kupe
No jakos mi to nie idzie w parze
Rozstali sie po paru latach. Nie twoerdze ze przez te przezycia, widocznie zwiazek nie byl dojrzaly a i ten facet tez pewnie nie za bardzo. Ale faceci chyba sobie nawet nie wyobrazaja jak wyglada porod i wedlug mnie nie ma potrzeby im tego pokazywac
Ale to moje zdanie i rozumiem ze sa kobiety ktore sobie nie wyobrazaja tego przezyc same
Jesteś chyba pierwszą kobietą, która to rozumie, bo wszyscy się na mnie krzywo patrzą, włącznie z moim M., że nie chcę go przy porodzie, mimo że on chce być. Jestem święcie przekonana o tym, że takie widoki zrujnują nasze życie seksualne. No nie oszukujmy się.. poród piękna rzecz, z puktu widzenia filozoficznego, tworzenia nowego życia, etc, ale fizjologicznie jest to obrzydliwy widok, do tego wszystkie te bóle, jęki. Nie, zdecydowanie wolę być wtedy sama, poza niezbędnym personelem medycznym nie chcę, żeby ktoś to oglądał, naprawdę.KochamSłońce lubi tę wiadomość
-
Anka padłam
Mój też był przy porodzie i nie wyobrażam sobie by było inaczej. Wspierał, karmił, dawał pić i parł ze mną tak się wczułPotem przecinał pępowinę a w tym czasie pielęgniarka robiła nam zdjęcie.
Z resztą tu w Holandii połowa porodów jest w domu, więc obecność bliskich to norma. A jak się rodzi w szpitalu, to zdziwienie jest jak kobieta jest sama. Koleżanki rodziły i z przyjaciółkami czy z mamami też, i to tu jest standard, żeby mieć w tych chwilach wsparcie od najbliższych.A_n_k_a_80 lubi tę wiadomość
Mój skarb 20-10-2015
Mój drugi skarb- Nina 29-05-2018 -
Dziewczyny, wiecie, ze facet nie musi być przy waszym kroczu przy porodzie? Ja sobie nie wyobrażam tego bez męża, jednak jest to wspólne, cudowne, intymne przeżycie.
Jeśli ktoś się boi, ze facet straciłby zainteresowanie nami, jako kobieta to chyba ma bardzo niedojrzałego faceta i w niego jednak nie wierzy. Tylko niedojrzały facet by się tak zachował, a skoro jesteśmy z naszymi mężami to chyba im ufamy? Zreszta, jak będziemy chore (cokolwiek, rzyganie, biegunka) to wasz facet będzie się brzydził wami zaopiekować? Chyba po to wstępujemy w związek małżeński by zawsze być przy tej drugiej osobie, w zdrowiu i w chorobie. Nie rozumiem takiego czegoś po prostu, jest to dla mnie abstrakcyjne. A jeśli facet naprawdę by się zbrzydzil i zrujnowałoby to życie seksualne to czy w ogóle taki związek miał racje bytu? No właśnieNadi17, Pysiaczek89 lubią tę wiadomość
-
Na szczescie jest wybor
Ja tam wole pozostac w jego oczach bohaterka i opowiedziec tylko te momenty porodu ktore chce
Reszte opowiem przyjaciolce albo mamie. Mysle ze tu nie chodzi o tak atakowana niedojrzalosc facetow. Moim zdaniem chodzi o nasz komfort. Ale tak jak faceci sa rozni, tak i kobiety
Czyz nie piekniej jest zawolac go juz po wszystkim zeby zobaczyl piekny obrazek mamy z dzieciatkiem u boku?
-
Poza tym psychika ludzka to jest cos czego nie da sie przewidziec. Dajesz sobie reke uciac ze nic sie nie zmieni a jesli to przezycie odbije na psychice Twojego faceta takie pietno z ktorym on sam nie bedzie umial sobie poradzic to co?
Porod porodowi nierowny. Dla jednych to rzecz do przezycia a dla innych trauma nie do przejscia. Mowimy o kobietach, a coz tu mowic o mezczyznach
cichyszept lubi tę wiadomość
-
KochamSłońce wrote:Na szczescie jest wybor
Ja tam wole pozostac w jego oczach bohaterka i opowiedziec tylko te momenty porodu ktore chce
Reszte opowiem przyjaciolce albo mamie. Mysle ze tu nie chodzi o tak atakowana niedojrzalosc facetow. Moim zdaniem chodzi o nasz komfort. Ale tak jak faceci sa rozni, tak i kobiety
Czyz nie piekniej jest zawolac go juz po wszystkim zeby zobaczyl piekny obrazek mamy z dzieciatkiem u boku?
I nie, dla mnie jest piękniej jak mąż zobaczy malucha w tej samej sekundzie co ja - będzie przy pierwszym oddechu, pierwszym płaczu itpi dla mnie to jest najpiękniejszy obrazek, dwoje kochających się ludzi przeżywających cud narodzin razem.
PS każda zrobi co chce i guzik mi do tego, ale nie straszcie dziewczyn tekstami typu ze mąż nie będzie chciał ze mną seksu uprawiać bo będę bleeee bo będzie przy porodzieWiadomość wyedytowana przez autora: 2 lutego 2018, 11:04
Arga, Pysiaczek89 lubią tę wiadomość
-
KochamSłońce wrote:Poza tym psychika ludzka to jest cos czego nie da sie przewidziec.
Dokładnie!
Ja się w sumie bardziej nawet boję o swoją psychikę niż jego
Aczkolwiek każdy ma wybór i to jest piękne. Ja najchętniej zaszyłabym się w jakiejś jaskini sama i wyszła dopiero po połogu -
Ja z tego obozu mężów przy porodzie
mój mi baardzo pomógł, począwszy od podawania wody, robienia okładów na czoło czy dopingowania i powtarzania, że sobie świetnie radzę, po backup psychiczny. Oczywiście, że bez niego dałanym radę, ale z nim było o wiele łatwiej, miałam kogo ściskać w trakcie skurczu.
Najważniejszy był jednak moment, kiedy młody się pokazał i wylądował na moim brzuszu. Byliśmy oboje tak wzruszeni, że szok. Mam też wrażenie, że mąż dokładnie wie, przez co przeszłam i to jest dla mnie ważne, że byliśmy w tym oboje.
Pożycie w żaden sposób nie ucierpiało, powiedziałabym, że wręcz odwrotnie, to nas bardzo wzmocniło i zbliżyło, mało jest tak trudnych i zarazem pięknych wspólnych doświadczeń, właściwie ciężko coś z tym porównać
Także ja polecam, aczkolwiek wiele zależy od faceta. Jak ma obiekcje lub problem z drastycznymi widokami, nie ciągnęłabym na siłę. Mi np przebijano pęcherz płodowy i podłoga była zalana wodami i krwią, do tego byłam cewnikowana ze względu na szybki rozwój akcji. Akurat o lewatywie u nas nie słyszałam. -
Żelazo podobno najlepiej przyswaja się z witamina c .
Co do rodziców moja bardzo ucieszyła sie ze zostanie znowu babcia ale widzę ze jest jest przykro ze rzadko będzie widywać Mała a tyle lat na nia czekala dlatego powiedziałam ze jesli będzie chciała i miała ochotę to moze przyjechać na kilka dni po porodzie wiem zr nie będzie wtrącać sie ,mieszkam z teściami ale wiem ze nie będzie oferować pomocy bo rodzę w czerwcu w sezonie s oni maja gospodarstwo wiec maja zajecie. Tez uważam ze rodzice nie powinni zrzucać wychowania dzieci na dziadków ale nie widzę nic złego zostawiać dziecko co jakiś czas na kilka godzin z dziadkami jak sami chca zająć sie wnukami a miec czas dla siebie.
Co do porodu sama nie wiem czy bym chciała z jednej strony chciałabym ale nie chce go naciskać ze musi być przy porodzie to ma byc wspólna decyzja . Wiem ze nie równa to sie z porodem ale jak szlam na laparoskopie wiedziałam ze moge usłyszeć różne rzeczy po i duzo dała mi świadomość ze on jest pod drzwiami ze czeka na mnie ze zaraz po będzie mógł do mnie przyjść ,nie obrzydzał go cewnik nawet pomagał mi zmienić podkład . Jak trafiłam do szpitala z krwotokiem widziałam jak wszystko przezywa jaki jest przerażony nawet jak juz była sytuacja stabilna dlatego nie chce go zmuszać zeby byl przy samej akcji porodowej ale mówi ze do pewnego momentu chce byc przy mnie. -
lilek wrote:Także ja polecam, aczkolwiek wiele zależy od faceta. Jak ma obiekcje lub problem z drastycznymi widokami, nie ciągnęłabym na siłę. Mi np przebijano pęcherz płodowy i podłoga była zalana wodami i krwią, do tego byłam cewnikowana ze względu na szybki rozwój akcji. Akurat o lewatywie u nas nie słyszałam.
Nie wiem czemu wszystko koncentruje się na tych facetach, że "wiele zależy od faceta", że facet "jest dojrzały" albo "jest niedojrzały" bo chce, albo nie chce być przy porodzie?
W moim przypadku to nie jest kwestia tego, co chce mój facet, tylko tego czego ja chcę. Może ja jestem niedojrzała bo nie chcę faceta przy porodzie
Nie rodziłam nigdy, ale w mojej głowie (bazując na przeżytych zabiegach, poronieniu, itp wizytach w szpitalu) rysuje się obraz, że chcę być sama w momencie porodu. Byłam sama przy wszystkich zabiegach w moim życiu i było mi z tym dobrze. Tzn. im mniej osób było w takich momentach ze mną tym lepiej. Są to dla mnie momenty trudne, które chce szybko "odbębnić" i o nich zapomnieć: zapomnieć o bólu, o miejscu, czasem o nieprzyjemnym personelu. Tak jest po prostu dla mnie lepie, tak działa moja psychika.
Każdy jest inny, ma inne potrzeby.
A samodzielne porody kobiet to nie zawsze kwestia faceta -
Dziewczyny myślę, że jest to kwestia indywidualna czy chcemy rodzić z partnerem czy też nie. Każdy z nas postrzega to inaczej, przeżywa na swój sposób i zapamiętuje tylko to co chce. Osobiście byłam przy kilku porodach naturalnych i cesarkach. Szczerze nie chce, żeby mój mąż na to patrzył wiadomo można go trzymać tylko przy głowie, żeby stanowił wsparcie, ale to co potrafi się dziać na porodówce... Nie wyobrażam sobie żeby mój mąż, który nie potrafi patrzeć na to jak boli mnie brzuch przy okresie czy byle zranieniu musiał przechodzić ze mną przez poród. Widzę oczami wyobraźni jak położna podchodzi z nożyczkami aby naciąć krocze przy skurczu (bez znieczulenia). Przecież on by jej te nożyczki wyrwał i ją nacią. Mój mąż sam poprosił moją mamę żeby była przy porodzie bo on nie da rady na to patrzeć i nie chodzi tu o krew, stolec czy tym podobne, ale o to jak będę cierpieć a wiadomo bólu i zmęczenia nie da się wyeliminować całkowicie, ja o tym zapomnę jak zobaczę maluszka, on boi się że nie i narodziny synka będą mu się kojarzyć z moim bólem. Więc obydwoje jesteśmy zdania, że nic na siłę ja będę miała wsparcie w postaci mamy, a mąż w stresie pod drzwiami ale bez złych wspomnień.
Leira lubi tę wiadomość