CZERWCOWE SZCZĘŚCIA 2018
-
WIADOMOŚĆ
-
Mam to samo zdane Leira. Swiat nie kreci sie wokol facetow
My tez jestesmy wazne i mamy wybor. Teqz jak przezyjesz porod to pogadamy, oby byl lekki ale jesli sie tym troche interesujesz to pewnie wiesz ze roznie bywa. To nie jest trzymanie sie za raczki. To jest istna rzeznia. Krew sie leje i niewiele da stanie faceta za glowa. To nie cc ze kbieta jest zaslonieta i facet zobaczy co najwyzej lzy... Chyba ze za granica zaslaniaja. W Polsce niestety nie. Widac wszystko. I chocby nie wiem jakim twardzielem wydawal sie facet, moze tego po prostu nie uniesc. Ja sama po obu porodach potrzebowalam kilku lat zeby pomyslec o nasteonym a i tak na sama mysl oblatuje mnie strach nie do pomyslenia... A jestem kobieta, badz co badz, stworzona do rodzenia. I ja po prostu chce to przetrwac sama. Ale taki juz mam charakter, jestem zosia samosia i mi z tym dobrze. A faceta cenie za opieke nad dzieckiem pozniej. Wtedy bedzie mi naprawde potrzebny
I nie ma sie co licytowac czyj facet jest dojrzalszy i lepszy. Ja mojego nie zamienie nawet jesli mnie nie zobaczy w morzu krwi
Wykaze sie po porodzie, jestem pewna. Juz mial okazje
anieszka, Leira lubią tę wiadomość
-
Leira wrote:Jesteś chyba pierwszą kobietą, która to rozumie, bo wszyscy się na mnie krzywo patrzą, włącznie z moim M., że nie chcę go przy porodzie, mimo że on chce być. Jestem święcie przekonana o tym, że takie widoki zrujnują nasze życie seksualne. No nie oszukujmy się.. poród piękna rzecz, z puktu widzenia filozoficznego, tworzenia nowego życia, etc, ale fizjologicznie jest to obrzydliwy widok, do tego wszystkie te bóle, jęki. Nie, zdecydowanie wolę być wtedy sama, poza niezbędnym personelem medycznym nie chcę, żeby ktoś to oglądał, naprawdę.
Leira masz rację i najważniejsze żebyś Ty czuła się komfortowo. Ja przez bardzo długi czas trzymałam się wersji, że nie chce mąż był przy porodzie. Długo o tym myślałam i jednak stwierdziłam że w sumie nie wyobrażam sobie innej opcji. To nie partner odbiera poród tylko personel. Zwykle jestem grzecznym pacjentem i co mi mówią to robię ale w takiej sytuacji (a bywa różnie) przyda się osoba, która będzie trzeźwo myślała i przede wszystkim: WSPIERAŁA, ścierała pot z czoła. Będzie to również okazja by zobaczył ile trzeba w to włożyć wysiłku i bólu. Jest jeszcze jedna rzecz - ufamy sobie, kto jak nie on zadba o mnie lepiej? Widzieliśmy siebie w niejednej sytuacji, w szpitalu, po narkozie, był moment że jedno drugiemu czopek wkładało albo smarowało odparzony tyłekw końcu obiecywaliśmy sobie być ze sobą na dobre i złe.
Oczywiście powiedziałam, że chciałabym by był przy mnie ale nie chce go zmuszać tylko muszę wiedzieć wcześniej by zorganizować sobie pomoc np. mamy. Zobaczymy jak wyjdzie w trakcieWiadomość wyedytowana przez autora: 2 lutego 2018, 11:35
-
Leira wrote:Nie wiem czemu wszystko koncentruje się na tych facetach, że "wiele zależy od faceta", że facet "jest dojrzały" albo "jest niedojrzały" bo chce, albo nie chce być przy porodzie?
W moim przypadku to nie jest kwestia tego, co chce mój facet, tylko tego czego ja chcę. Może ja jestem niedojrzała bo nie chcę faceta przy porodzie
Nie rodziłam nigdy, ale w mojej głowie (bazując na przeżytych zabiegach, poronieniu, itp wizytach w szpitalu) rysuje się obraz, że chcę być sama w momencie porodu. Byłam sama przy wszystkich zabiegach w moim życiu i było mi z tym dobrze. Tzn. im mniej osób było w takich momentach ze mną tym lepiej. Są to dla mnie momenty trudne, które chce szybko "odbębnić" i o nich zapomnieć: zapomnieć o bólu, o miejscu, czasem o nieprzyjemnym personelu. Tak jest po prostu dla mnie lepie, tak działa moja psychika.
Każdy jest inny, ma inne potrzeby.
A samodzielne porody kobiet to nie zawsze kwestia faceta
Pisalam oczywiscie o dziewczynach, ktore bardzo chca, ale ich faceci juz nie sa tacy pewni. Znam i takie przypadki.
Jesli kobieta nie chce to chyba jasne i niepotrzebna zadna dyskusjaWiadomość wyedytowana przez autora: 2 lutego 2018, 11:46
KochamSłońce lubi tę wiadomość
-
lilek wrote:Pisalam oczywiscie o dziewczynach, ktore bardzo chca, ale ich faceci juz nie sa tacy pewni. Znam i takie przypadki.
Jesli kobieta nie chce to chyba jasne i niepotrzebna zadna dyskusja
Wydaje mi się, że nawet jak facet nie chce to też trzeba to wziąć pod uwagę. Tzn, wiadomo, że ktoś może mieć słabą psychikę, mdleć na widok krwi, a co dopiero poród w tym wszystkim, ale są też tacy, których to po prostu, kolokwialnie mówiąc brzydzi no
Czy to znaczy, że są niedojrzali, tak jak sugerują dziewczyny?
Moim zdaniem nie, ale co człowiek to opinia.
Mnie też dużo rzeczy brzydzi i myślę, że to normalne, każdy ma takie coś
A co do mojego M. to sprawa nie jest taka prosta, że "jeśli kobieta nie chce to chyba jasne i nie trzeba innych argumentów" - u nas jeszcze toczy się dyskusja, zaczęły się argumenty, że to też dziecko mojego M. i on chce przy tym być, a że jesteśmy w końcu razem to trzeba będzie to jakoś rozwiązać - szczerze mówiąc nie wiem jeszcze jak.
Jakieś pomysły na kompromis? -
KochamSlonce jeszcze raz mówię, ze tu przede wszystkim mi chodziło o to, ze straszycie dziewczyny niewiadomo czym, ze facet się obrzydzi itp - dla mnie byłoby to cholernie niedojrzałe i nie chciałabym z kimś takim być. I tak, doskonale wiem jak może wyglądać poród, byłam przy przyjaciółce
jak kobieta chce rodzic sama to jasne, ale myśleć, ze facet nie będzie chciał jej dotknąć po porodzie? to jest żałosne, wybaczcie. Takiego faceta bym kopnęła w dupę i pomachała na pożegnanie. Plus napisałam ze każda zrobi co chce, naprawdę mnie nie obchodzi jakie kto ma z mezem relacje i jak przechodzi poród i czy mąż dojrzały czy nie - ja wyraziłam swoją opinie tylko
Leira widzę Twój post - nie chodzi nam o to ze niedojrzałość to jak ktoś się boi krwi itp - skoro się boi to niech nie będzie przy porodzie. Ale facet, który nie boi się takich widoków a jednak po porodzie brzydzi się żony? To BRZYDZENIE SIĘ ŻONY JEST DLA MNIE SKRAJNIE NIEDOJRZAŁE. TyleWiadomość wyedytowana przez autora: 2 lutego 2018, 11:56
anieszka, Axana, Pysiaczek89, Anitka201 lubią tę wiadomość
-
eunice. wrote:Ja znów nie wyobrażam sobie mamy czy w ogóle kogoś innego poza mężem. Dla mnie to też takie dziwne żeby babcia dziecka uczestniczyła w jego narodzinach i widziała je szybciej niż jego ojciec... Już pomijajac to że ja odkąd zaczęłam dojrzewać nie wyobrażam sobie sikać przy mojej mamie. Z reszta moja mama to by cały poród nade mną płakała... Przy poczęciu też sobie mamy nie wyobrażam a skoro dla wielu poród jest bardziej intymny niż seks no to trochę dziwne jak może być mama a nie mąż
to moje zdanie oczywiście,wiadomo kazdy robi jak chce,szczególnie jak mąż nie ma nic przeciwko ale jakby to mój mąż miał rodzić dziecko i zamiast mnie wziąłby se teściowa która by widziała moje dziecko przede mną i witala je na świecie gdy ja zobaczę je dopiero później to chyba by mi serce pękło...
A ja biorę pod uwagę taką ewentualność przy narodzinach o ile mąż się nie zdecyduje - bo to do niego należy decyzja. Eunice ale przy poczęciu - NIE, mogłaby zmienić o mnie zdanie ]:>
U nas w domu nagość i temat seksu nigdy nie było tematem tabu, mama nigdy się nie zamykała przede mną żeby móc się wykąpać. Raczej tego typu sprawy traktujemy jako coś normalnego, po prostu fizjologia. Pewnie wynika to też z faktu, że jest pielęgniarką i wiem, jestem pewna, że przy niej nic złego nie ma prawa mi się stać. To do niej razem z mężem przyszliśmy, gdy dowiedzieliśmy, że serduszko nie zabiło. W trójkę płakaliśmy. Ja leżałam na jej kolanach, ona głaskała mnie po głowie i powtarzała, że jeszcze się doczekamy... -
teqz wrote:Leira widzę Twój post - nie chodzi nam o to ze niedojrzałość to jak ktoś się boi krwi itp - skoro się boi to niech nie będzie przy porodzie. Ale facet, który nie boi się takich widoków a jednak po porodzie brzydzi się żony? To BRZYDZENIE SIĘ ŻONY JEST DLA MNIE SKRAJNIE NIEDOJRZAŁE. Tyle
Niestety nie wszystko jest białe i czarne. Idealnie byłoby tak jak piszesz, że mąż nie brzydzi się żony. Aczkolwiek poród, jako silne przeżycie może być wstrząsem dla oglądającego, w tym wypadku dla męża/partnera i niestety, ale może się to przenieść na postrzeganie seksualne żony/partnerki. Często facet sam nawet nie spodziewa się, że takie coś może mu się przytrafić, ale naprawdę, takich historii jest sporo, to się po prostu zdarza, nie jesteśmy robotami i myślę, że nie można takich ludzi krytykować, bo oni po prostu nie mają na to wpływu.
-
anieszka wrote:U nas w domu nagość i temat seksu nigdy nie było tematem tabu, mama nigdy się nie zamykała przede mną żeby móc się wykąpać. Raczej tego typu sprawy traktujemy jako coś normalnego, po prostu fizjologia.
O widzisz!
U mojego M. było w domu podobnie, dla niego to takie "nic wielkiego", a dla mnie to coś "wielkiego", co chcę przeżyć w samotności i stąd ta "kość niezgody" w moim związku i nie wiem co z tym zrobićCzara lubi tę wiadomość
-
U mnie przy pierwszym porodzie miał być mąż,ale chyba jemu bardziej na tym zależało niż mi.Miałam cc więc jednak nie był ze mną,jak będzie teraz...nie wiem.Może jak zacznę rodzić na weekend to dam młodego do dziadków to będziemy z M razem,jak nie to będę sama i wcale z tego powodu nie będę płakać :p
Pamiętam,że jak rodziłam to byli studenci i jeden chłopak-student poszedł oglądać poród i zemdlał -
Leira wrote:O widzisz!
U mojego M. było w domu podobnie, dla niego to takie "nic wielkiego", a dla mnie to coś "wielkiego", co chcę przeżyć w samotności i stąd ta "kość niezgody" w moim związku i nie wiem co z tym zrobićAle musisz znaleźć jakieś rozwiązanie żeby nie czuł się niepotrzebny. Zastanawiam się, czy szkoła rodzenia nie przybliży Was do rozwiązania tego problemu? Wierzę, że znajdziecie złoty środek.
-
anieszka wrote:To faktycznie trudna sytuacja, i nie należy patrzeć tylko przez pryzmat mojego jestestwa. Jak widać każda/y z nas jest inny. Kwestie charakteru, więzi, wychowania. Moim jednak zdaniem najważniejsze żebyś Ty czuła się dobrze i komfortowo. Musicie rozmawiać, rozmawiać, rozmawiać
Ale musisz znaleźć jakieś rozwiązanie żeby nie czuł się niepotrzebny. Zastanawiam się, czy szkoła rodzenia nie przybliży Was do rozwiązania tego problemu? Wierzę, że znajdziecie złoty środek.
Idziemy pod koniec marca do szkoły rodzenia, zobaczymy czy któremuś z nas się coś odmieni w tej kwestii, bo to naprawdę taki temat, że nie wiem co z tym zrobić. Naturalnie będziemy jeszcze to dyskutować, ale ja wolałabym to uciąć "nie i koniec", ale wiem, że tak to nie działa, czas pokaże jak to wyjdzie
Chociaż po cichu liczę, że może urodzę, jak M. będzie w pracy i nie zdąży dojechać na porodówkę
-
Kurczę ja bardzo chciałam rodzić wspólnie. Niestety cc pokrzyżowało mi plany
też jestem z tych dość zamkniętych kobiet co nawet nie lubią mówić na głos, że coś je boli lub mają okres. Jednak wyobrażałam sobie to tak, że skoro dziecko płodzimy razem to też je razem przywitamy. Jedyne co to facet był na porodówce i kangurował młodą kiedy mnie szyli. Przyznam, że czuję braki związane z takim porodem ale po dwóch latach nie jest to już tak ważne. Teraz pewnie będzie tak samo. Dodam, że blizne pokazałam partnerowi dopiero jakiś tydzień po cc bo czułam do siebie wstręt ale pomógł mi przez to przejść i pewnie podczas porodu też by mnie wspierał.
-
Arga czulas sama do siebie wstret?
Oj ale jestes niedojrzala
Mam nadzieje, ze zrozumiesz ironie i sie nie obrazisz na mnie
My juz mamy dwa porody za soba tak ze dawno juz ustalilismy ze maz czeka na znak zeby wejsc, na szczescie juz te dylematy mam za soba. Mysle Leira ze jakos dojdziecie do zlotego srodka, rozsadnie jest nie robic nic co kazdej ze stron nie odpowiada. Zarowno meskiej jak i naszej. Zawsze mozesz sprobowac a w razie potrzeby po prostu meza wyprosic. Mysle ze to zrozumie. No chyba ze jest niedojrzaly
-
Kolejny ciężki temat. Ja nie wyobrażam sobie żeby męża nie było przy mnie jest moim największym wsparciem w każdej sytuacji i o ile nie chce pielgrzymek rodziny to na myśl że mąż nie zdąży na porodowke robi mi się słabo. Wiadomo jak ktoś nie chce z różnych względów nikogo oprócz personelu i mąż też jest tego zdania to nie ma co debetować każda z nas jest inna ma inne postrzeganie świata i sytuacji ale niech nikt nie mówi że facet może przeżyć traume przy porodzie bo nie wiadomo jak sytuacja się potoczy i siądzie mu to na psychikę. Rozumiem że cała ciąża i wszystkie jej przykre i obrzydliwe aspekty oraz cierpienie przy porodzie kobieta jest w stanie znosić a facet nawet nie zniesie widoku? To co to za facet w takim razie? Dziecko jest pół na pół jego zasługą jakby nie było więc jakby mój mąż po porodzie stwierdził że się mnie brzydzi i nasze życie seksualne miałoby legnąć w gruzach to to by oznaczało tylko tyle że nie dorosł ani do roli męża ani tym bardziej ojca.
Anitka201 lubi tę wiadomość
-
A ja natomiast teraz się zastanawiam czy wezmę męża. Był przy I porodzie z dzieckiem z chorym serduszkiem w 22tc, również przy przyjściu na świat córci...Ale teraz trochę się zmieniło...Mniej sie układa, teściowie się wtrącają...Nie ma tej bliskiej więzi i chyba dlatego sama pojadę na porodówkę. Już raz to przeżyliśmy
Teraz wolałabym być sama w tym momencie, mąż zajmie się w tym czasie córeczką. Liczy się też komfort rodzącej kobiety.
Różnie faceci reagują...Jak widać, że mężczyzna ma opory, moim zdaniem nie ma co zmuszać.
Nie wiem czy wzięłabym mamę na porodówkę, nie powiem, dobrze mieć jakieś wsparcie, kogoś nawet do rozmowy, żeby zabić czas i jakoś tak raźniej...
Wiadomość wyedytowana przez autora: 2 lutego 2018, 13:00
-
KochamSłońce wrote:Arga czulas sama do siebie wstret?
Oj ale jestes niedojrzala
Mam nadzieje, ze zrozumiesz ironie i sie nie obrazisz na mnie
My juz mamy dwa porody za soba tak ze dawno juz ustalilismy ze maz czeka na znak zeby wejsc, na szczescie juz te dylematy mam za soba. Mysle Leira ze jakos dojdziecie do zlotego srodka, rozsadnie jest nie robic nic co kazdej ze stron nie odpowiada. Zarowno meskiej jak i naszej. Zawsze mozesz sprobowac a w razie potrzeby po prostu meza wyprosic. Mysle ze to zrozumie. No chyba ze jest niedojrzaly
też uważam, że to kobieta powinna decydować kiedy i ile chce tego faceta obok ale chyba tak zupełnie wykluczyć jak on jest chętny to też nie fair. Ja się cieszę, że mój był chętny a jak nie wyszło to nie miał obiekcji aby kangurować małą dopóki mi jej nie oddali. I nie wyobrażam sobie by moje życie seksualne mogło runać w gruzach po wspólnym porodzie. Jeśli by tak się stało to lepiej teraz się o tym dowiedź niż za jakieś 20 lat bo bym przynajmniej mogła coś jeszcze zmienić
KochamSłońce lubi tę wiadomość
-
Wykluczyc to nie ale zawsze mozna go przekonac
Decyzja musi byc obustronna, z pewnoscia. Nas odwiodla od pomyslu wspolnego porodu wlasnie ta moja kolezanka i patrzac przez pryzmat czasu jestem jej za to wdzieczna
Zadne z nas nie ma z tym problemu. Porod to tylko krotki etap w porownaniu z wychowaniem dziecka i oceniac dojrzalosc czlowieka po kilku spedzonych w trudnych warunkach godzinach jest troche lekkomyslne. Porod to tylko poczatek, dopiero potem przydaje sie wsparcie i pomoc tak naprawde