CZERWCOWE SZCZĘŚCIA 2018
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnyA_n_k_a_80 wrote:Sorry ze Wam od rana forum zasmiecam, ale nie mam z kim pogadac, a tu sie zawsze wspieracie, widze ze i mi slowa otuchy dodajecie. Dziekuje dziewczyny. Jqkos to przetrwam, ale ten pajacowi napewno corki nie zostawie, jak widze jak potrafi olac sytuacje...szkoda pisac, juz dosc wyplakalam.
Życzę duuuużo siły do przy podejmowaniu trudnych decyzji...
Wiem,że łatwiej gadać komuś,jak samych nas to nie dotyczy...ale też poważnie pomyślałabym o wyprowadzce...
Nie daj Boże,żeby doszło do jakiejś tragedii...a tam,gdzie jest alkohol,nie jest o nią trudno...
Trzymaj się!A_n_k_a_80 lubi tę wiadomość
-
Anka ciężka sytuacja uważam podobnie jak dziewczyny że awantury i alkohol to nic dobrego dla dzieci u mnie w domu tak było i do dzis mam traume. Czasem trzeba to przemyśleć czy nie lepiej byłoby wam bez niego. Na razie spróbuj to olać i nie wdawaj się w kłótnie bo tylko zaszkodza dziecku a jak się sytuacja ustabilizuje z szyjka to pomyśl nad wyprowadzka
-
Miałam kiedyś taką sytuację, że napisała do mnie narzeczona mojego byłego, która była w ciąży...z pytaniem dlaczego postanowiłam się z nim rozejść. Nie miałam nic do stracenia i krótko napisałam o tym co mni bolało. Przyznała się wtedy ta dziewczyna, że on strasznie ja traktuje, nawet fakt bycia w ciąży nie przeszkadzał mu w tym żeby ją popchnąć dość mocno czy się z nią szarpać. I jedyne co jej poradziłam to to żeby podjęła taka decyzję żeby to JEJ I DZIECKU było jak najlepiej. Jak się okazało zaraz po narodzinach się rozstali. Ona teraz jest narzeczona kogoś innego, ma super pracę i kwitnie. Tak więc mysle, że Tobie też bym tak poradziła. To nie te czasy, że jak kobieta jest sama to sobie nie poradzi.
Pysiaczek89, A_n_k_a_80, pilik, Anitka201 lubią tę wiadomość
-
Super, że po wizytach wszystko dobrze.
Anka, bardzo Ci współczuję, zawsze jest wyjście, więc się nie martw.
A nie możesz go wykopać z domu?
Wiem, ze czasami łatwo powiedzieć wyprowadzić się...A czy Twój maż daje jakaś kasę, zarabia? Ma chociaż taką z niego korzyść?
Ja mieszkam u swojego w domu, za bardzo nie mam gdzie iść...Widzisz, mój nie pije, niwe uderzy, nie ćpa, nie ma nałogu hazardowego...ale psychicznie potrafi tak zdeptać, że wszystkiego się odechciewa. Co go chce o coś spytac - awantura, ktrzyki.
Wczoraj się stresowąłam, ponieważ przyszła moja ciocia, moja mama chrzestna, bałam się, że odwali przy niej jakiś cyrk. Na szczęscie w miarę ok było. Nie wiem, musiałam pojechać do biura po swój pit, może wtedy coś jej nagadał.
Ostatnio przy moich rodzicach zrobił mi awanturę i wyzywał, a moi nic...Jeszcze za nim byli. Mówią, abym się cieszyła, że mam dach nad głową i jedzenie, ze może nerwowy mąż, ale dobry.
-
Ja na mojego męża nie mogę narzekać,owszem czasami się kłócimy ale zaraz jest ok.
Nie dawno moja przyjaciółka się rozstała z mężem z jego winy,a była wtedy w 7m-cu z ich 3 dzieckiem i teraz jest szczęśliwa -
Jeszcze tylko dodam, że nie chce tu nikogo przekonywać,że rozstanie to jest jedyne najlepsze wyjście. Czasami ludzie idą na łatwiznę, nie chce im się zawalczyć. Ale to co opisujesz Anka to jest po prostu straszne. Jak ktoś ma takie skłonności, wykańcza mnie psychicznie, boje się o własne dziecko...ja bym się nie zastanawiała. Jak człowiek młodszy to mu łatwiej życie na nowo ułożyć.
Jeszcze wracając do tego mojego byłego chłopaka to on miał straszny przykład z góry...jego ojciec traktował żonę jak służąca. Sam zachowywał się jak prostak. I jak kiedyś się zwierzyłam mojemu chlopakowi, że podejrzewam, że mój tata zdradza mamę to tak mi odpowiedział "oj już przestań, co ty myślisz, że mój tata nie? Już nie raz widziałem" dużo mi to dało do myślenia...
Na mojego męża złego słowa nie powiem. Wiadomo nikt nie jest kryształowy...ale szacunek, miłość i odpowiedzialność to chyba podstawa i minimum...Emisia35 lubi tę wiadomość
-
Współczuje sytuacji w domu Anka. Tak jak mówią dziewczyny, w tych czasach są ośrodki pomocy, które na pewno by Ci pomogły, a mieszkanie z kimś takim jak Twój mąż wykończy Cię psychicznie i zaszkodzi dzieciom. Jeśli alkohol jeszcze do tego dołączymy to już w ogóle szkoda gadać. Nigdy sama nie miałam podobnej sytuacji, ale moja koleżanka jest w tej samej sytuacji co Ty, maja dwójkę małych dzieci, on tylko chleje i jest okropny dla niej, o tyle gorzej, ze ona bezrobotna i nie ma się gdzie podziać bo mieszkają w domu jego rodziców, a ona nie ma się gdzie podziać (jej rodzice nie są w stanie jej pomoc). Na Twoim miejscu zostawiłabym dupka i zaczęła cieszyć się życiem.
-
Agnella wrote:Super, że po wizytach wszystko dobrze.
Anka, bardzo Ci współczuję, zawsze jest wyjście, więc się nie martw.
A nie możesz go wykopać z domu?
Wiem, ze czasami łatwo powiedzieć wyprowadzić się...A czy Twój maż daje jakaś kasę, zarabia? Ma chociaż taką z niego korzyść?
Ja mieszkam u swojego w domu, za bardzo nie mam gdzie iść...Widzisz, mój nie pije, niwe uderzy, nie ćpa, nie ma nałogu hazardowego...ale psychicznie potrafi tak zdeptać, że wszystkiego się odechciewa. Co go chce o coś spytac - awantura, ktrzyki.
Wczoraj się stresowąłam, ponieważ przyszła moja ciocia, moja mama chrzestna, bałam się, że odwali przy niej jakiś cyrk. Na szczęscie w miarę ok było. Nie wiem, musiałam pojechać do biura po swój pit, może wtedy coś jej nagadał.
Ostatnio przy moich rodzicach zrobił mi awanturę i wyzywał, a moi nic...Jeszcze za nim byli. Mówią, abym się cieszyła, że mam dach nad głową i jedzenie, ze może nerwowy mąż, ale dobry.
Faceci to dupki tak stwierdzam. Tzn tez znecanie psychiczne widze, ale Twoich rodzicow nie rozumie ze go bronia.
-
Ania, ale Twój mąż jest alkoholikiem, czy akurat okazyjne był pił?
Nie wiem co masz na myśli mówiąc o znęcaniu się psychicznym - taka kwestia może być interpretowana różnorodnie.
Pewnie jeszcze z 5 lat temu poradziłabym Ci, żeby uciekać gdzie pieprz rośnie, a teraz, kiedy życie mnie nauczyło, że wina leży po dwóch stronach zwykle to poradziłabym Ci tylko tyle, żeby to wszystko przeanalizować, zastanowić się co możesz zaakceptować u męża a co nie, oczywiście porozmawiać z nim o tym, jednocześnie dopytując o jego samopoczucie w tej relacji i kwestie, które z Twojej strony powinny ulec zmianie etc, a dopiero w dalszej kolejności rozważać rozstanie - jeśli nie ma chęci naprawy z drugiej strony.
Chyba są też jakieś dobre strony, skoro zdecydowaliście się na drugie dziecko? -
Tròjka wrote:Jeszcze tylko dodam, że nie chce tu nikogo przekonywać,że rozstanie to jest jedyne najlepsze wyjście. Czasami ludzie idą na łatwiznę, nie chce im się zawalczyć. Ale to co opisujesz Anka to jest po prostu straszne. Jak ktoś ma takie skłonności, wykańcza mnie psychicznie, boje się o własne dziecko...ja bym się nie zastanawiała. Jak człowiek młodszy to mu łatwiej życie na nowo ułożyć.
Jeszcze wracając do tego mojego byłego chłopaka to on miał straszny przykład z góry...jego ojciec traktował żonę jak służąca. Sam zachowywał się jak prostak. I jak kiedyś się zwierzyłam mojemu chlopakowi, że podejrzewam, że mój tata zdradza mamę to tak mi odpowiedział "oj już przestań, co ty myślisz, że mój tata nie? Już nie raz widziałem" dużo mi to dało do myślenia...
Na mojego męża złego słowa nie powiem. Wiadomo nikt nie jest kryształowy...ale szacunek, miłość i odpowiedzialność to chyba podstawa i minimum...dzieki za slowa otuchy.
-
Leira wrote:Ania, ale Twój mąż jest alkoholikiem, czy akurat okazyjne był pił?
Nie wiem co masz na myśli mówiąc o znęcaniu się psychicznym - taka kwestia może być interpretowana różnorodnie.
Pewnie jeszcze z 5 lat temu poradziłabym Ci, żeby uciekać gdzie pieprz rośnie, a teraz, kiedy życie mnie nauczyło, że wina leży po dwóch stronach zwykle to poradziłabym Ci tylko tyle, żeby to wszystko przeanalizować, zastanowić się co możesz zaakceptować u męża a co nie, oczywiście porozmawiać z nim o tym, jednocześnie dopytując o jego samopoczucie w tej relacji i kwestie, które z Twojej strony powinny ulec zmianie etc, a dopiero w dalszej kolejności rozważać rozstanie - jeśli nie ma chęci naprawy z drugiej strony.
Chyba są też jakieś dobre strony, skoro zdecydowaliście się na drugie dziecko?Wiadomość wyedytowana przez autora: 9 lutego 2018, 15:03
-
A_n_k_a_80 wrote:Pije poprostu bo lubi, wylal reszte alko ciekawe na jak dlugo...znecanie psych. chodzu mi o krzyki ponizanie wyzywanie ogolnie slowny niesmak na poziomie rynsztoku...do tego stopnia ze dziwcko sie boi. Czasami mysle i czuje ze to ja chcialam drugiego dziecka, a nie on.
Huh..
..ciężka sytuacja. Aczkolwiek najważniejsze pytanie jest: Czy Ty chciałabyś jeszcze walczyć o to małżeństwo? Czy już funkcjonujesz na zasadzie: "byle przetrwać, a po porodzie coś wymyślę"? -
Leira wrote:Ania, ale Twój mąż jest alkoholikiem, czy akurat okazyjne był pił?
Nie wiem co masz na myśli mówiąc o znęcaniu się psychicznym - taka kwestia może być interpretowana różnorodnie.
Pewnie jeszcze z 5 lat temu poradziłabym Ci, żeby uciekać gdzie pieprz rośnie, a teraz, kiedy życie mnie nauczyło, że wina leży po dwóch stronach zwykle to poradziłabym Ci tylko tyle, żeby to wszystko przeanalizować, zastanowić się co możesz zaakceptować u męża a co nie, oczywiście porozmawiać z nim o tym, jednocześnie dopytując o jego samopoczucie w tej relacji i kwestie, które z Twojej strony powinny ulec zmianie etc, a dopiero w dalszej kolejności rozważać rozstanie - jeśli nie ma chęci naprawy z drugiej strony.
Chyba są też jakieś dobre strony, skoro zdecydowaliście się na drugie dziecko? -
Anka współczuje, nakop mu w cztery albo postaw ultimatum. Szkoda żebyś traciła swoje nerwy i swoich dzieci, bo małe dzieci chłoną wszystko jak gąbka i zapamiętają to do końca życia.
Leira, czy jeśli facet pije to też jest wina jego kobiety??? Dobra niech sobie nawet krzyknie, bo się go podpuściło, ale picie to chyba nie jest wina obu stron.
Nie wiem, nie byłam w takiej sytuacji = nie wypowiadam się.
-
nick nieaktualny
-
Anka, pewnie długo już jesteście małżeństwem? Wierzę, że mimo całej tej sytuacji ciężko decyzję podjąć. Najgorsze są wyzwiska po alkoholu, wtedy człowiek nie przebiera w słowach. Strasznie to przykre.
Myślę, że poradziłabyś sobie bez niego...Ale to tak łatwo wszystko się mówi.
Ja wolę nikomu nie doradzać. Musi być kiedyś lepiej, nie martw się.
Na razie staraj się go lekceważyć, nawet nie odzywaj się, tylko taka atmosfera jest męcząca, kurcze, ciężko Ci będzie wypocząć przy 17 miesięcznej córeczce, sama wiem jak z tym jest. U mnie też zero pomocy, mąż siedzi na górze, ja na dole, schodzi tylko na obiad i na chwilę zobaczyć co u Małej. A najgorzej, że w domu też trzeba zrobić, pranie, posprzątać, a tu znikąd pomocy...
Ja mam teraz trochę ulgi, teść siedzi na działce karmić swoją zwierzynę do niedzieli, nikt nie przychodzi bez zapowiedzi i z rana i potem popołudniu. Maz twierdzi, że teść przychodzi mi pomagać...A ta pomoc to na trochę noszenie Małej, chowanie zabawek, bo za dużo, wtrącania, potem siedzi na kanapie, wtedy maż schodzi z góry i siedzą i oglądają telewizję. Ja nauczyłam się swoje robić. Podejrzewać, że chcą mnie też zdenerwować tymi nachodzeniami.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 9 lutego 2018, 16:18
-
Dziewczyny, jestem załamana lekarz leczy mi co chwila, jakieś infekcje żeby móc założyć pessaru,
Na każdym posiewie wychodzi mi jakąś inną bakteria lub grzyb. Dziś odebrałam wyniki i mam
enterococcus faecale:(;(obfity. Coraz mniej antybiotyków wrażliwych i pozostają mi coraz mocniejsze. Straciłam zaufanie do mojej lekarz:(
próbujac wybić w pochwie wszystko co jest doprowadza mnie do lekooporności, nie wiem co robić nie mam zaufanego w 100 % lekarza i bardzo sie boję o moją córeczkę
-
nick nieaktualnyDziewczyny, ja się poniekąd zgadzam z Leirą. Czasem warto szukać rozwiązania. Kilka miesięcy temu chyba było między Wami ok skoro zdecydowaliście się na drugie dziecko. Przecież gdyby traktował Cię tak jak teraz, to nie podjęłabyś takiej decyzji. Może mąż ma jakieś problemy/depresję i ucieka w alkohol? Pamiętajcie, że alkoholizm to też choroba. Jeśli nie skorzysta z pomocy, nie zmieni się, to bym odeszła. Masz mieszkanie, masz gdzie pójść.
Ja dziś zaczęłam 20 tydz