Czerwiec 2017
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnyTinaa2015 wrote:dziewczyny a jak to jest właśnie z przeczuciem płci? czułyście od początku kogo nosicie pod sercem i potwierdziło się to potem na usg?
Przy córce przeczucie sie sprawdziło. Ogolnie imię mialam wybrane dla dziewczynki jeszcze przed zajsciem w ciążę a jak kuz zaszlam to nawet innych imion nie szukalam. Moje przeczucie mnie nie myliło. Taka nakręcona na dziewczynke bylam. Teraz tez obstawiam u siebie dziewczynkie -
hops wrote:Zostawiam sobie ten link z imionami na gorsze czasy w celu poprawy humoru Oj podziała
Pianistka, jedynie pozostaje się cieszyć że teściowa jest daleko, choć z dugiej strony jak się spotykacie to zapewne nie na kawę tylko jest to dłuższy okres czasu non stop..i to jest hardcore..
Myślę że moja jest podobna z tym że ogromnie świętojebliwa (chyba tak to się pisze) ale z każdym chyba kogo w życiu spotkała to na wojennej ścieżce. Obgaduje wszystkich oprócz księdza. Fakt, spotkałyśmy się może ze 3 razy ale wystarczy mi to jak słyszę o czym mówi jak dzwoni do swojego syna..szok.
Wyobrażacie sobie że kilka jechałam tam po niemęża do nich (akurat mieliśmy 1 auto)i nigdy nie zaprosiła mnie do domu tylko czekałam na niego pod blokiem?
Ręce opadają ale na szczęście nie boli mnie to Ja nigdy nie byłam wychowywana w złości a moj niemąż tak - i powiem wam że widzę czasami takie dziwne odruchy "odwetu" u niego gdy mu ktoś nadepnie na odcisk ale plewię to sukcesywnie.
Boję się trochę tego jak się mały urodzi że sytuacja się zmieni i będzie szukała kontaktu-dlatego siedzę teraz cicho jak mysz pod miotłą i nie nalegam.
zastanawiam się czy nie piszemy o tym samym babsztylu
dokładnie to o czym piszesz... z każdym na wojennej ścieżce, i zauważyłam że czasem mój mąż robi tak samo co również tępię jak się da! No bo jak można tak żyć?
Ktoś Ci raz coś złego zrobi i do końca życia będzie drążyć temat
U mnie w domu tak nie było...
A wiesz co najciekawsze? Jak poznałam męża, był biedny jak mysz kościelna, choć zawsze pracowity... Ja go strasznie ciągnęłam do Norwegii. Jak wyjechaliśmy, na początku pracował na budowach ale z czasem nauczył się języków, wielu rzeczy i obecnie jest managerem w sporej firmie.. i wiesz, teściowa ani razu mu nie powiedziała, że się cieszy, że jest dumna... BA! Ona mi prosto w oczy powiedziała, że nigdy mu tego nie powie, żeby nie myślał sobie że coś osiągnął!!! :o szok! Ja jako matka nie rozumiem, jak można się nie cieszyć z sukcesu własnego dziecka?! Ona mu zwyczajnie zazdrości tego, że coś osiągnął, ma dobrą pracę, ładny dom, rodzinę, super córkę. Mi się to w pale nie mieści jak rodzic może własnemu dziecku szczęscia zazdrościć ... to jest chyba właśnie definicja upadku -
A ja sushi nigdy nie jadlam, mimo ze maz bardzo lubi. Jestem uczulona na ryby i owoce morza i niby moglabym jadac wege sushi, ale to pewnie juz nie to, poza tym nie ufam sterylnosci przygotowania takiego sushi, a juz mialam reakcje alergiczna po burgerze smazonym na tym samym grillu co losos wczesniej.
Ogolnie to nie wiem jak smakuja ryby... taki dziwolag ze mnie. -
tutusia wrote:A ja sushi nigdy nie jadlam, mimo ze maz bardzo lubi. Jestem uczulona na ryby i owoce morza i niby moglabym jadac wege sushi, ale to pewnie juz nie to, poza tym nie ufam sterylnosci przygotowania takiego sushi, a juz mialam reakcje alergiczna po burgerze smazonym na tym samym grillu co losos wczesniej.
Ogolnie to nie wiem jak smakuja ryby... taki dziwolag ze mnie.
Mam koleżankę, która ma tyle alergii pokarmowych, że w zasadzie je tylko indyka, pije wodę i może jeść kilka warzyw i kasze...
nie zna smaku lodów, czekolady czy pierogów...
koszmar
A sushi bez ryby to już raczej nie to. choć na pewno są jakieś zamienniki. aczkolwiek ja kocham mięsiwo więc dla mnie wszystko co "wege" jest beeee -
Eh smutne to co piszecie o tesciach. Ja tesciow nie mam, ale moze to i lepiej, biorac pod uwage jacy to ludzie. Za to z moimi rodzicami jestem blisko i moj maz ich akceptuje z wzajemnoscia zreszta. Z tata maja czasem spiny (dwoch samcow alfa), ale jakos to rozpracowuja. Poki co rodzice sie w nic nie wtracaja (a mieszkamy 5min od nich i mam nadzieje, ze tak zostanie i po urodzeniu dziecka. Ale zawsze moge na nich liczyc
-
tutusia wrote:Eh smutne to co piszecie o tesciach. Ja tesciow nie mam, ale moze to i lepiej, biorac pod uwage jacy to ludzie. Za to z moimi rodzicami jestem blisko i moj maz ich akceptuje z wzajemnoscia zreszta. Z tata maja czasem spiny (dwoch samcow alfa), ale jakos to rozpracowuja. Poki co rodzice sie w nic nie wtracaja (a mieszkamy 5min od nich i mam nadzieje, ze tak zostanie i po urodzeniu dziecka. Ale zawsze moge na nich liczyc
Tutusia, tak właśnie powinno być myślę..
Ja z rodzicami mam mega dobry kontakt, a mojego męża traktują jak swojego syna
z resztą... wyobraźcie sobie, że jak mój mąż leci sam do Polski, to woli się na kilka dni zatrzymać u moich dziadków zamiast u swoich rodziców także to już o czymś świadczy...
A moi rodzice zawsze służą radą i pomocą ale sami nigdy się nie wtrącają. Wiem, że gdybym potrzebowała to w kilka minut by się zebrali i przyjechali choć to 500 km...
Są daleko, ale wiem, że są, i jeśli będę potrzebowała to na rzęsach staną by być
Ale taka prawda- na takie relacje, pracuje się całe życie. Od początku wspólnego życia z dzieckiem pracujemy na to jaka będzie przyszłość. Takie jest moje zdanietutusia, hops, Marutka lubią tę wiadomość
-
Caroina wrote:Człowiek całe życie się kształtuje. Ja ciagle dąże do bycia lepszym człowiekiem. Mam nadzieje, że kiedyś osiagne stan zadowolenia bo puki co jest troche przywar nad którymi ciągle pracuje;)
Nie ma ludzi idealnych i dopóki nad sobą pracujesz, to znaczy że wszystko z Tobą ok
Co dzisiaj macie na obiad?
-
Pianistka-u nas sytuacja wygląda tak że jak niemąż był sam to wszystko co miał dawał rodzicom. Na święta, urodziny i rocznice były prezenty typu tv,ekspres z najwyższej półki, wakacje...ale ciężko na to pracował i to bardzo. I za żadne skarby świata nie chciałabym tego robić co robił.
A jego rodzice lekką rączką przyjmowali prezenty i oczekiwali kolejnych. Teraz ja to ukróciłam. Rozwijamy razem naszą wspólną firmę- raz jest lepiej raz jest gorzej-ale nie ma już tego co było..Codziennie uczę go że musi myśleć o sobie pzede wszystkim a nie o innych (mam tu na myśli też siebie). Niestety chyba rodzice wychowali go w poczuciu że jest dla nich zrodzony i stworzony na wieczną pomoc i usługi.
Kiedyś jak pojechaliśmy razem po coś zadzwoniła akurat jego mama i zrobiła mu aferę przez telefon że robię z niego szofera haha.
Ale co tam..starczy o tym.
Sushi zrobię- ogólnie mięso rybie to jedyne jakie jadam..marzy mi się ze świeżym ogórkiem..mniam A znacie jakieś strony z przepisami na sushi? Wstyd się przyznać ale ja zazwyczaj jadłam w sushi barze. Właściwie to zawsze -
U mnie dzisiaj jeszcze pomysłu na obiad brak.
A propos kuchni jeszcze..to od kilku dni codziennie robię koktajl szpinak+banan+kiwi+sok pomarańczowy + mango (jak mam)
Nigdy nie robiłam koktajlu z warzyw i dopiero kilka dni temu spróbowałam ze świeżym szpinakiem..O mamo, ale dobe. A więc robię codziennie i wciskam wszystkim w domu. Wczoraj kupiłam też świeży sok z marchewki więc dzisiaj kombinacja z sokiem.
No A teraz idę popracować i nadrobię was późniejWiadomość wyedytowana przez autora: 21 października 2016, 10:46
-
Hops; dobrze ze ukróciłas tę niezdrową sytuacje
Co do sushi, ciężki temat.
Jak juz Ci pisałam, do srodka możesz wrzucić wszystko co bedzie ci smakowało
Jadłam nawet z gruszką
Kluczowe jest jednak ugotowanie ryżu. Oczywiście ryż musi byc specjalny do sushi, potrzebujesz tez sushi su czyli zaprawy do ryżu. W necie jest duzo przepisów jak gotowac ryż.
Najważniejsza zasada jest taka, ze ryż musi byc zimny. Ciepły ryż = katastrofa.
Ciepły ryż sprawi ze nori zrobi się gumowe a wiec strasznie fu
Gotujesz ryż, studzisz i bierzesz sie za skręcanie. Oczywiście używamy maty bambusowej owiniętej folią spożywczą.
-
Hej dziewczynki, nieśmiało aczkolwiek z wielką radością do Was dołączam. Jestem po 2 betach- pozytywnych, przyrost dobry i czekam na pierwszą wizytę, którą mam 27.10 Termin porodu wg BBF 27 czerwiec Gratuluję wszystkim czerwcowym mamusiom!!!!!
Justyna911, Magg_ie, tutusia, wania, VillemoVilo, renc, grzeszna24, 19Biedroneczka91, Caro, Paula_29, małaMyszka, Marutka, LaRa, pingui lubią tę wiadomość
-
Ja na obiad wciąż mam mielone sprzed 2 dni - tak to jest jak się gotuje dla 1 osoby... Oczywiście chętka już mi się skończyła. Zamrożę je albo na pulpety przerobię, ale nie wiem w jakim sosie? Uwielbiam koperkowy, ale wtedy zawsze tylko gotuję pulpety, a te już usmażone są. Na pomidorowy sos chyba nie mam ochoty, chrzanowego nie znoszę. Może macie pomysł na inny sos do pulpetów obsmażanych? Mi się pomysły wyczerpały, a mielonych saute nie tknę już
-
Jezu jaki stres przeszłam. Odebrałam wyniki i toxo wyszło podwyższone igg oraz rozyczke igg podwyższona. Pielęgniarki tylko nastraszyly aż się cała roztelepalam i poryczalam. Zadzwonily do lekarza ginekologa i powiedział że wszystko dobrze...
-
Witaj kochana melmarmis gratuluje !! widzę ze u ciebie tez 5 cykl szczęśliwy tak jak u mnie
Wiadomość wyedytowana przez autora: 21 października 2016, 10:59
melmarmis lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny