Czerwiec 2017
-
WIADOMOŚĆ
-
My tez juz po roczku, w sobote bylo male przyjecie w gronie najblizszych a wczoraj wypad do zoo. Bardzo podobaly mu sie zwierzaki, szkoda tylko ze bylo tak goraco. Praktycznie caly dzien nie spal, do tego podroż w jedna i druga strone prawie 7 h samochodem. Ale pomimo zmeczenia nic nie marudzil ani nie plakal takze jestem pelna podziwu.
Co do spania to u nas maly nawet o 23 czy kolo 24 idzie spac. Nie ma stalych godzin spania. Od jakiegos tygodnia (dzis akurat nie) przesypial cale noce, budzil sie dopiero na butelke miedzy 7 a 9. Takze zobaczymy czy to chwilowe czy tak juz zostanie. -
nick nieaktualny
-
My też jeszcze przed szczepieniem MMR, jakoś pod koniec czerwca pójdziemy.
Jak robiłyście dziewczyny urodziny w domu to co w taki upał dawałyście do jedzenia? Na pewno nie planuję Bóg-wie-jakiej wyżerki czy "zasiadania", ale coś podam - także muszę wziąc pod uwagę dzieci, bo będą i roczniaki, i 3-5-latki. -
nick nieaktualnyU nas na początek był arbuz (takie małe trójkąty zrobiliśmy) i ciasto na stole, później jak się wszyscy zeszli był tort a wieczorem grill (kiełbasa, szaszłyki z kurczakiem i warzywami, pieczone ziemniaki i sałatka). Do picia kawa/herbata a na stole cały czas stały dzbanki z lemoniadą myślałam jeszcze żeby podać lody ale już mi się nie chciało po nie jechać
Szaron lubi tę wiadomość
-
Jejku. Jeszcze szczepienie... My pójdziemy pod koniec czerwca albo i na początku lipca. W tym miesiącu i tak mamy już chirurga i okuliste. Wy w ogóle wiecie jakie terminy są na konsultacje do kardiologia dziecięcego? Dajcie spokój... Masakra. Na pierwszą wizytę czekaliśmy 7 miesięcy. Potem nie można się było zapisać na kontrolną, dopiero teraz się udało i to na styczeń... Czyli znowu jakieś 7 miesiecy po tej pierwszej...
-
Szaron własnie czytałam na innym watku, ze rodzilas w Ujastku. Mam zamiar rodzic tam tym razem, z tym ze tym razem bedzie cc. Szpital ma duzo dobrych opini, ale z tego co piszesz to rewelacyjnie tez tam nie jest. Boje sie tego porodu a to juz niedlugo.
-
Ja miałam planowana cc i bałam się strasznie ale przyznam, ze było bardzo przyzwoicie. Co prawda przy drugim dziecku chciałabym próbować rodzic naturalnie nawet jeśli i tak skończy się to cc to lepiej dla dziecka jak poród zacznie się samoczynnie.ale zobaczymy. W każdym razie ja ją z samej planowanej cc mam bardzo dobre wspomnienia
My też już po imprezie urodzinowej i po wycieczce do Niemiec. Wszystko poszło idealnie. Zuzka super się sprawdziła w podróży. 3 razy zmieniliśmy miejsce noclegu w ciągu tygodnia ale jej się podobały zmiany, samolot tez super zniosła mimo że mieliśmy 3 godz opóźnienia
Mam tylko straszny problem, że panicznie boi się mężczyzn. Juz naprawdę nie wiem co z tym zrobić. Jak widzi obca kobietę to się śmieje, zaczepia, zero strachu. Jak jakiś facet inny niż tata i dziadek na nią spojrzy albo zagada to jest podkowka od razy i ryk. Naprawdę wpada w histerie, wtula się, krzyczy. Ostatnio musiała wyjść z zajęć plastycznych bo jedna dziewczynka przyszła na zajęcia z tata i nie dało się Zuzi opanować . To samo jest na basene, placu zabaw czy w restauracji. Trwa to już kilka miesiecy i jest ostatnio coraz gorzej
Spotkalyscie się kiedyś z takim problemem? Wiecie co się z tym robi? Czekać jak przejdzie czy iść do jakiegoś lekarza? Pediatra mówi ze przejdzie..
-
myszka 30 wrote:Szaron własnie czytałam na innym watku, ze rodzilas w Ujastku. Mam zamiar rodzic tam tym razem, z tym ze tym razem bedzie cc. Szpital ma duzo dobrych opini, ale z tego co piszesz to rewelacyjnie tez tam nie jest. Boje sie tego porodu a to juz niedlugo.
Myszka z perspektywy czasu to chyba w żadnym szpitalu rewelacyjnie nie jest bo masz jednak spojrzenie na daną sytuację pod kątem bólu, strachu, całej tej fizjologii, hormonalnej burzy, itd.
Powiem tak - trafił mi się fatalny lekarz na cc (klasyczny cham, burak, seksista, który na stole operacyjnym opowiadał jakieś obrzydliwe dowcipy), ale to mój pech, nie musisz Ty tak trafić, wręcz masz małą szansę (miałam cięcie w sobotę popołudniu tuż przed sezonem urlopowym, więc trafił mi się klasyczny dyżurant z doskoku...). Za to zrobił mi piękny szew, dziś mam malutką, białą kreskę. Na Ujastku rewelacyjnie zaopiekowali się pod kątem środków przeciwbólowych, praktycznie nie poczułam bólu. Bardzo taktowne i fajne pielęgniarki na patologii ciąży i po-porodowe, za to te noworodkowe i pediatrzy na minus. Ale to też: mój subiektywny odbiór. Masz sale poporodowe dwuosobowe, z tv, wifi, itp; za to bez klimatyzacji co w lato dało mi popalić Ale za to masz super ogród na dziedzińcu z fotelami. Są plusy i minusy, ogólnie ciężko mi z obecnej perspektywy Ujastek jakoś bardzo zaminusować, gdyby nie ten cholerny lekarz co mnie ciął to bym była raczej na plus.
Będzie spoko, nie stresuj, masz określony termin, może będzie Cię Twój własny lekarz ciął, więc wszystko pójdzie jak po maśle.
Ja miałam dobę wywoływania porodu w 35-stopniowym upale z cięciem na finale, bo zagrożenie dziecka, także wiesz... To jest inna cesarka niż Twoja będzie! -
Rusałka06 wrote:Mam tylko straszny problem, że panicznie boi się mężczyzn. Juz naprawdę nie wiem co z tym zrobić. Jak widzi obca kobietę to się śmieje, zaczepia, zero strachu. Jak jakiś facet inny niż tata i dziadek na nią spojrzy albo zagada to jest podkowka od razy i ryk. Naprawdę wpada w histerie, wtula się, krzyczy. Ostatnio musiała wyjść z zajęć plastycznych bo jedna dziewczynka przyszła na zajęcia z tata i nie dało się Zuzi opanować . To samo jest na basene, placu zabaw czy w restauracji. Trwa to już kilka miesiecy i jest ostatnio coraz gorzej
Spotkalyscie się kiedyś z takim problemem? Wiecie co się z tym robi? Czekać jak przejdzie czy iść do jakiegoś lekarza? Pediatra mówi ze przejdzie..
Rusałka a dziewczynki nie miewają czasem takiej "fazy" że się boją mężczyzn? Ja sama pamiętam że jako kilkulatka się wstydziłam innych panów niż tata
-
Myszka ja polecam Żeromskiego. Poczytaj o nim opinie. Rodziłam tam 3 dzieci, 3 cesarki. Mam dobre wspomnienia. Dziecko dostajesz od razu, mąż Ci pomaga. Dopóki nie chodzisz zajmują się nim położne, ale jest cały czas przy Tobie. Nikt go nie nakarmi i nie wykąpie bez Twojej zgody.
-
myszka 30 wrote:Podniosłas mnie troche na duchu a jak wyglada kwestia zwiazana z noworodkiem, od razu daja go matce, czy zabieraja, ojciec sie nim zajmuje czy jak to wyglada?
Na drugi dzień trafia się już do właściwej sali 2-os na Oddziale Położniczym razem z dziećmi. I już się z nimi jest non stop Tatusiowie mogą być do godziny 21-22 z tego co pamiętam.
Tuż po cc oczywiście położne robią przy dziecku wszystko dopóki nie możesz, ale to jest też dobry czas żeby tata się zaangażował i zrobił co trzeba Pytają się, czy dziecko wykąpać, ale za to nie pytają o dokarmianie. U nas z marszu syn dostał butelkę, bo przecież cc... Przystawiłam go od razu jak mogłam w miarę podnieść się od pasa w górę. -
To ja musze przyznać, że u mnie w szpitalu fajnie ogarniali kontakt matki z dzieckiem po cc. Dziecko po wyjęciu na chwile trafialo do mamy na przytulenie q potem na czas szycia i przewiezienia do sali pooperacyjnej do taty. A na sali pooperacyjnej od razu kładą obok mamy, na cycku do ssania. I tak lezalysmy sobie 10 godzin, Zuzia obok ssala i tylko polozna pomagała mężowi ja przewijać itp. Ale jedna rzecz była słaba w tym systemie. Po pionizacji (po 10godz) przenieśli mnie do zwykłej sali gdzie już nie było opieki położnej i mąż nie mógł zostać na nOC. A ja zostałam sama z dzieckiem po cc... ledwo się ruszając. Wykupilismy pomoc prywatnej poloznej na noc i ona wzięła Zuzie i przynosiła mi ją na karmienie całą noc. Nie wyobrażam sobie jak ja bym miała to ogarnąć sama w pierwszej dobie po cc...
Szaron lubi tę wiadomość
-
To jeszcze ja się wypowiem jako ustawicznie wtracająca się w Wasz wątek odnosnie szpitala Żeromskiego w Krakowie.
Sama operacja jak najbardziej ok, choć pani anestezjolog nawet nie spojrzała na moją dokumentację odnosnie moich schorzeń kręgosłupa.
Za to jedna z pań instrumentariuszek, taka z ładnymi brwiami cały czas się do mnie miło uśmiechała, patrzyła w oczy z bliska i wszystko tłumaczyła. Przez to chciało mi się ryczeć bo nie znoszę jak ktoś się nade mną rozczula
Blizna na środku niezbyt ładna ale to akurat ma dla mnie najmniejsze znaczenie.
Dziecko po wyciągnięciu przyłożone do twarzy kilka razy na buziaka, na badania pojechała z tatusiem. Mnie po szyciu od razu przewieziono na zwykłą sale, po minucie przeszedł mąż, a po kolejnych 30 sekundach przywieźli dziecko. Położna od razu je przystawiła i tak sobie lezalysmy przez kilka godzin. Pomogła w pionizacji, za pierwszym razem wstałam po jakichś 7 godzinach, po kolejnych 2 drugi raz nie dałam rady, po kolejnej godzinie po raz drugi. Potem wraz z mężem poszłam pod prysznic, pani sprawdzała czy gdzieś nie spadłam w międzyczasie.
I to w zasadzie był koniec jakiegokolwiek zaangażowania personelu. Kilka razy zmierzono mi ciśnienie, dostałam 2 razy morfinę, paracetamol i chyba Ketonal, ostatni raz 24 godziny po operacji. W sumie nie prosiłam o więcej. Przy dziecku nikt mi w niczym nie pomógł, sama je ogarnialam w nocy, kiedy płakała wniebogłosy z głodu, a ja z nią. Pies z kulawą noga się nie zainteresował. Praktycznie przez cały pobyt w szpitalu po porodzie nie spałam (2,5 dnia) bo żeby pobudzić laktację siedziałam co 3 godziny z laktatorem. Ogromny problem z dokarmianiem - musiałam o to prosić, traktowano mnie jakbym kogoś zabiła (pierwsze krople mleka wyprodukowalam w piątej sobie).
Faktycznie pytają o kąpiel, szczepienie. Niewątpliwym plusem jest to że nie leży się na żadnej sali pooperacyjnej jak np. w Narutowiczu niewiadomo ile, natomiast personel nie angażuje się w nic. Powiedziano nam np. że pomogą nam pierwszy raz zmienić pieluchę (jeszcze wtedy leżałam), mąż dopominał się kilkakrotnie aż zrobił to sam - po 40 min. Pani przyszła po 2 godzinach a słyszałam jak plotkują z koleżankami podczas zmiany dyżuru.
Dla mnie pobyt w szpitalu po porodzie był fatalnym przeżyciem, całe szczęście że szybko wyszlam, inaczej wypisalabym się na własne zadanie.Wiadomość wyedytowana przez autora: 14 czerwca 2018, 21:05
-
Tak jak pisze Delilah do czasu pionizacji położne się dzieckiem zajmują, potem już samodzielnie. Dla mnie było to normalne. Gdyby chciano zabrać dziecko na noc to bym chyba nie dała Częste przystawianie w pierwszych dobach to klucz do udanego karmienia bez butelki i mm. Dla mnie ważnym było żeby to siara pierwsza trafiła do brzuszka, zwłaszcza po cesarce. Są doniesienia, że zmniejsza to ryzyko alergii. Nie oczekiwałam tez przespanej nocy bo przy kp trzeba na nie trochę poczekać. Zapewne przy kolejnym porodzie bardziej wiemy czego oczekiwać Po pierwszym porodzie tez płakałam z dzieckiem, że nie mam pokarmu, położne zapewniały, że jeśli będę przystawiać to będzie. Cóż hotel i spa to nie jest i też wracałam z chęcią do domu ale miałam to na czym mi zależało.
Szaron lubi tę wiadomość
-
Pingui ja nie oczekiwałam hotelu z nieprzerwanym 8-godzinnym snem podczas którego dziecko zostanie wywiezione niewiadomo gdzie (absolutnie bym jej nie oddała), ale minimum uwagi i zaangażowania.
W moim przypadku dzieckiem do czasu pionizacji zajmował się mąż, potem ja. Nie otrzymałam w niczym pomocy ani rady mimo że bardzo potrzebowałam dobrego słowa. Całe szczęście trafiłam na bardzo fajna dziewczynę w sali bo inaczej bym zwariowała.
Przy drugim dziecku pewnie byłoby inaczej, przynajmniej tak myślę teraz kiedy już nie jestem przesycona hormonami inaczej w sensie wiedziałabym że w każdym aspekcie trzeba liczyć wyłącznie na siebie
Natomiast przy drugim dziecku pewnie też wybrałabym ten szpital - bo wiem już co i jak.
-
Delilah to absolutnie nie był atak na Ciebie jak pisałam przy pierwszym tez tak miałam. Znam realia szpitalne, zwłaszcza Kopernika, ale gościnnie zawodowo byłam tez w innych i w Żeromskim naprawdę wydaje mi się, że jest ok. Ty dodatkowo trafiłaś chyba na okres wakacyjny, ja się zawsze zamieściłam przed nim, wiec to tez mogło mieć znaczenie. Może kiedyś dogonimy standardy europejskie ale chyba najwcześniej w wieku emerytalnym