Czerwiec 2017
-
WIADOMOŚĆ
-
Kurcze to normalnie jestem z siebie dumna, że moje dziecko jest bezbutelkowe, na kolacje je kaszke, zasypia w lozeczku, w nocy poje tylko wodę i o 8 rano je śniadanie .
A wczoraj weszliśmy na Rownice . Nosilismy Leona w nosidełku na zmianę z Tatą i daliśmy radę ..kropka., Szaron lubią tę wiadomość
Mama 2 chłopców i aniołka ❤️
12.07.2019r. M.
07.06.2017r. L.
26.07.2015r. (*) -
Szaron Leon nadal dostaje na śniadanie i kolacje kaszke Holle na Pepti. Generalnie nabiału mu nie podaje, bo nadal go wysypuje, ale np dam mu spróbować kawałek ciasta z pizzy z serem czy ugryzc sandwicza jak my jemy, bo tragedii nie ma.
Szaron lubi tę wiadomość
Mama 2 chłopców i aniołka ❤️
12.07.2019r. M.
07.06.2017r. L.
26.07.2015r. (*) -
AgaSY wrote:Szaron Leon nadal dostaje na śniadanie i kolacje kaszke Holle na Pepti. Generalnie nabiału mu nie podaje, bo nadal go wysypuje, ale np dam mu spróbować kawałek ciasta z pizzy z serem czy ugryzc sandwicza jak my jemy, bo tragedii nie ma.
A ja jutro pierwszy dzień w pracy Trochę radość, trochę tragedia, trochę sama nie wiem co... Taki klasycznie macierzyński węzeł gordyjski emocji. Że już sama nie wiem co właściwie czuję -
Nasza nigdy z butelki nic nie piła, wodę pije z bidonu albo kubka ale ja mam problem z odstawieniem od piersi. Nie wiem jak się za to zabrać zupełnie. Jeszcze w dzień to jakoś jakoś, cały dzień wytrzymuje jak jestem w pracy i jak wracam juz się ba mnie tak nie rzuca ale karmienie na noc i te dwa-trzy razy w nocy to jest jakiś dramat.nikt poza mną nie może do niej się nawet zbliżyć w nocy bo dostaje histerii niedoopanowania. Jak jej wode proponuje to patrzy sie na mnie jakbym z Księżyca spadla. Prace mam taką ze czasem gdzieś wyjechać musze.juz kilka wyjazdów mi przepadło, raż pojechalismy razem z Mężem i Zuzia na mój wyjazd pod Monachium. Poza tym chciałabym gdzieś wyjść wieczorem, od roku nigdzie nie bylam niestety nie ma reguły kiedy się obudzi pierwszy raz w nocy, czasem po 30 min, czasem po godzinie a czasem dopiero o 2 w nocy. Ale nie zgadnie człowiek
-
My nadal nad Bałtykiem. Dziś złapała nas na plaży burza. Dzieci miały radochę. Syn stwierdził, że nasza „ewakuacja” była fajniejsza niż na obozie survivalowym Mały dzielnie i radośnie znosi nasze wycieczki, rejsy i inne pomysły. Odmówił kategorycznie jedzenia słoików, ale pieczonego pstrąg ze szpinakiem w restauracji spałaszował i tym sposobem je razem z nami. Kaszkę Holle czy inną udaje się podać nie częściej niż raz w tygodniu. Za serami nie przepada. Je kaszę jaglaną lub ryż na mleku. Mleko mm wypluwa od razu. Z butelki pić się nie nauczył. Na wyjścia bierzemy bidon z rurką, a w domu pije z kubka przez słomkę. Od cyca narazie go nie odstawiam. W nocy je czasem częściej, czasem rzadziej. No i coraz śmielej stawia kroczki
-
Bidon młody kocha bidon! Sam wybiera bidon ze słomką zamiast butli. Jestem dumna w nocy się obudził ale ani butli nie chciał ani bidonu... Po prostu obudził się i płakał... Nie wiem czemu. Ostatecznie położył się u nas w łóżku i poszedł spać... Ciekawe jak będzie dzisiaj.
-
No to bidon u nas rządzi do wody, ale mleko musi być ze smoczka
Tak realnie to odkąd skończył 6 miesięcy i niemal się odwodnił na pewnej wirusówce to ssie z bidona wodę aż miło. Musiał się wtedy nauczyć pić wodę i tak zostało. Z kubkiem dużo gorzej, doidy to u nas pomyłka totalna. -
Szaron. U nas młody też "pił" z bidonu. Ale raczej większością się bawił. Wiesz: pobierał płyn i pluł a od wczoraj pije jak powinien i mleko tyż się napełnianie :p jeszcze próbuje z tego 360,ale w sumie to napije się trochę i się denerwuje... Także tutaj jeszcze trochę pracy przed nami.
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyOd wczoraj obserwuję dziwne, nowe zachowanie... Siedzę obok córki albo na kanapie, ona się bawi i jest ok. Ruszam się żeby wstać/iść do kuchni/łazienki itp i nagle jest płacz/krzyk/histeria, "biegnie" po czterech w moją stronę po czym uwiesza się na mnie z wielkim płaczem. No i muszę małego diabła brać ze sobą do tej pory raczej jej to zwisało, że wychodzę na chwilę z pokoju, ewentualnie szła za mną zobaczyć co robię.
-
Kropka ciekawe co jej się włączyły za lęki separacyjne nagle?
Ja dziś pierwszy dzień w pracy i było fajnie. Mimo że ciężkawo i stresująco, to jednak jest to pewna odmiana od domowych pieleszy i można pójść zjeść, pogadać przez telefon, do kibla itd kiedy się chce!
A jak wróciłam do domu to kupa radości, spędziliśmy bardzo fajne popołudnie i wieczór. Także dobrze. Byle ta adaptacja w żłobku się powiodła sprawnie...kropka. lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnySzaron kibel kiedy się chce i to bez publiki zazdroszczę
Oby to u nas było przez pogodę, chociaż mi to właśnie bardziej wygląda na lęk separacyjny (przeryłam już poradniki i niby to jeszcze nie ten wiek, ale kto ją tam wie)... Jakby się bała że wyjdę z pokoju i nie wrócę. No nic, trzymam kciuki żeby jej to szybko przeszłoSzaron lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyJak dajecie radę w te upały? U nas dziś 28 stopni w domu dobrze, że mamy płytki na podłodze, bo chodząc boso jest chociaż trochę chłodno. Strach otworzyć okno bo na zewnątrz 33 w cieniu i pewnie tylko pogorszy to sytuację w domu
U młodej w pokoju wentylator na full i na szczęście daje radę spać w dzień. Właśnie nadmuchalam basenik, nalałam wodę i jak wstanie to idziemy moczyć tyłekWiadomość wyedytowana przez autora: 31 lipca 2018, 13:30
-
Zamontowaliśmy w zeszłym roku klimatyzację, jak były takie sakramenckie upały w lipcu, bo ze mnie schodziła połogowa opuchlizna, karmiłam piersią, szwy ciągnęły i był jeden płacz i zgryzota Także dodając do tego 35 stopni ciepła w mieszkaniu narożnym na najwyższym piętrze to była masakra...
Włączamy ją głównie jak Alek śpi albo jesteśmy poza domem, wracamy jak jest miło i chłodno, ale nie wieje lodem.
Także jest ok. W pracy podobnie.Wiadomość wyedytowana przez autora: 31 lipca 2018, 19:33
.kropka. lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyFajnie macie, my zaczynamy poważnie zastanawiać się nad klimą... 28 stopni w domu w dzień, w nocy wszystkie okna otwarte i spada do 26 (szaleństwo ). Młoda strasznie marudna, pokłada się do spania na zabawkach, ale przy kładzeniu do łóżka histeria, krzyk i lament. Jak tak ktoś by stał pod oknem to jeszcze na nas egzorcystę naśle normalnie ręce mi opadają, nie dość że gorąco to od tych wrzasków i walki ze spaniem mi jeszcze cieplej nie wiem czy to ta pogoda czy może pozostałe dwie czworki się ruszyły (bo wszystkie inne zęby szły nam w pakietach po 4 szt, tylko czwórki wyszły dwie górne i tak sobie czekamy). Jedyny plus ostatnich dni to że w nocy w końcu śpi bez jedzenia, raz na kilka dni wstanie się napić około 2 w nocy a tak zwykle do 5-6 wszyscy zaznajemy spokojnego snu
-
Kropka zazdroszczę snu do 5-6. Nasza mimo klimy budzi się ostatnio na cycka co godzine w nocy. Nie mam już siły... zabieram się do ostawienia kp nadzieja ze wtedy przestanie się budzic.. ale zupełnie nie wiem jak mam ja ostawic (chciałabym bez bólu i krzyku )