CZERWIEC 2025
-
WIADOMOŚĆ
-
Mnie ogólnie wakacje u dziadków już teraz przerażają, bo wiem że tam słodycze będą się lały strumieniami bez naszego nadzoru xD na razie dorosłam do tego żeby córka nocowała czasem u babci. Piętro niżej 🤣🤣 Ale pierwsze rozstanie miałyśmy jak jechałam na porodówkę. Ja chyba jestem mniej gotowa psychicznie na to niż dzieci tak stwierdzam xd
Gusia spoko, ja ostatnio z fizjo rozmawiałam i ona zapomniała o naszej wizycie, pyta czy jutro może. Ja mówię że mam jakieś szczepienie ale chyba w czwartek, więc jutro spoko. A ona: jutro jest czwartek 🤣 🫣 -
Z tymi nastolatkami też różnie bywa. Bywało,że dyżurny wzywał rodziców nastolatka ze złamaną nogą z drugiego końca Polski. Teraz się bardzo tego pilnuje. O ile zgody na badanie dziecka i zgody na pobranie krwi to są traktowane po macoszemu (diagnostyka to podstawa) to zabiegi czy podaż leków to już jest problem.
Często taki rodzic się zjawia i na nic zgody nie wyraża a dziecko z kroplówką leży i lecą skargi. Jest to załatwiane dwoma pismami ale sam fakt dymu jest nieprzyjemny.
Ja dzieci wypuszczam z dziadkami ale to tak właśnie ten wiek ok 5-6 lat jest bezpieczny. Bo wiem,że babcia poda mu syrop czy zrobi nebulizacje nim ja dojadę. Z niemowlakiem żaden dziadek nie ogrnie bo mają w sobie natulalną blokadę . -
Tanashi wrote:Mnie ogólnie wakacje u dziadków już teraz przerażają, bo wiem że tam słodycze będą się lały strumieniami bez naszego nadzoru xD na razie dorosłam do tego żeby córka nocowała czasem u babci. Piętro niżej 🤣🤣 Ale pierwsze rozstanie miałyśmy jak jechałam na porodówkę. Ja chyba jestem mniej gotowa psychicznie na to niż dzieci tak stwierdzam xd
Gusia spoko, ja ostatnio z fizjo rozmawiałam i ona zapomniała o naszej wizycie, pyta czy jutro może. Ja mówię że mam jakieś szczepienie ale chyba w czwartek, więc jutro spoko. A ona: jutro jest czwartek 🤣 🫣
Wszystkiego najlepszego Tanashi!
Z tymi dziadkami to ja też już się boję, ostatnio moja teściowa (która naprawdę bardzo lubię i szanuję) powiedziała, że ona by już dała małemu mleko z kaszą co by się końcu porządnie najadł. No ręce mi opadały, to jest inteligentna kobieta ale no jeśli chodzi o wychowywanie dzieci to w zeszłej epoce. Moja mama to samo, mówię im cały czas, że nie będziemy małemu dawać słodkiego jak najdłużej się da, a ona zupełnie to lekceważy i mówi że i tak będzie dawać, że dziadki od tego są.
-
Dziękuję dziewczyny 🥰🥰
Karola my ogólnie jeśli chodzi o słodkości to pozwalamy na suszone owoce, gorzką czekoladę do owsianki, domowe wypieki plus latem lody. Musy czasem dostawała jak była młodsza, wiem że też mają dużo cukru, ale to był mój kompromis z teściową że wolałam się zgodzić na mus niż na ciasteczka, które jeszcze dodatkowo mają cukier i syrop glukozowy 😅. Przy czym to nie jest tak że kategorycznie zabraniamy wszystkiego, po prostu sami nie kupujemy jakichś batonów, słodzonych jogurtów, uczymy córkę jedzenia naturalnego i tak też sami jemy. Nie kupujemy kinderkow, żelek itd. I teściowie ogólnie szanują, ale wiem że jakbym nie miała ich na oku to by więcej szaleli xD Bo jak przychodzą do nich dzieci od brata męża i zostają bez rodziców, to na dzień dobry dostają po dużym soku Kubusiu, potem budyń, potem lody i ciasto i babcia zdziwiona że obiadu nie zjedzą i po ścianach chodzą. No ciekawe dlaczego xd -
Karola Twoje argumenty jak najbardziej do mnie przemawiają, żeby nie zostawiać dziecka. Ale no z drugiej strony poza byciem mamą jestem też nadal żona i wiem że przyjdzie czas kiedy będę chciała zostawić dziecko pod opieką dziadków i pojechać na weekend tylko we dwoje. Teraz spędzamy świetny czas w trójkę, bo tak chcemy i czujemy się z tym ok.
Moana u nas też teściowa już by mu dała kaszki.. albo osłodziła to niedobrze mm glukozą. Ale na szczęście mogę jej zaufać, że nie zrobi nic takiego. Jedynie co to mnie wkurza tym gadaniem xD -
Ja już jestem na etapie, że jak dostają kinder jajko czy żelki raz na ruski rok od gości to pozwalam zjeść. Tak samo ciasto u dziadków w niedzielę czy ciastka, albo jak pójdziemy do sąsiadki i wyciągnie jakieś dziecięce słodycze. Kiedyś byłam absolutnie na nie, ale tez dużo o tym myślałam, czytałam jakieś psychodietetyczne badania i moje podejście ewoluowało do takiego, że wszystko jest dla ludzi od czasu do czasu. Sama raz na pół roku też wypiję colę do pizzy czy kupię chipsy do filmu. Bardziej się trzymamy zasady 90:10
także mi jakoś nie przeszkadza już batonik u dziadków (byle nie przed obiadem 😅)
Anabbit, KarolaKinga, Alex_92 lubią tę wiadomość
-
Mi się wydaje, że jakoś mocno nie ograniczam słodyczy, ba, nawet wydaje mi się, że za dużo je czasami. Ale jak byłam u cioci i tam była inna dziewczynka w 6 lat i miała gumy rozpuszczalne, moja jedną wzięła i się pyta jak to się je 😆 a ciocia w szoku, że nigdy nie jadła 😅 mam podejście jak Tanashi, nie daję jej syfu ze sklepu, bo sama tego nie jem. No może czasem snicersa, ale to od święta
Wiadomość wyedytowana przez autora: 3 października, 11:32
-
Różnica między dziećmi,które znają smak słodyczy od małego a między tymi,które poznały ten smak jest olbrzymia. Te które miały zakazane słodycze do np 2-3 roku życia, i nagle dostają słodkie zachowują się jak stado wygłodniałych psów. Takze ja jestem team, żeby jednak dawać ale rzadko.
kasssia, Revolutionary , Anabbit, KarolaKinga, Alex_92 lubią tę wiadomość
-
Gusia_ wrote:Ja już jestem na etapie, że jak dostają kinder jajko czy żelki raz na ruski rok od gości to pozwalam zjeść. Tak samo ciasto u dziadków w niedzielę czy ciastka, albo jak pójdziemy do sąsiadki i wyciągnie jakieś dziecięce słodycze. Kiedyś byłam absolutnie na nie, ale tez dużo o tym myślałam, czytałam jakieś psychodietetyczne badania i moje podejście ewoluowało do takiego, że wszystko jest dla ludzi od czasu do czasu. Sama raz na pół roku też wypiję colę do pizzy czy kupię chipsy do filmu. Bardziej się trzymamy zasady 90:10
także mi jakoś nie przeszkadza już batonik u dziadków (byle nie przed obiadem 😅)
Anabbit lubi tę wiadomość
-
Ja jestem ostrożna ze słodyczami, ale mam w rodzinie złe przykłady jeśli o to chodzi. Sama miałam pełen dostęp jako dziecko i byłam bardzo długo uzależniona od cukru, codziennie na śniadanie słodkie płatki, po obiedzie jakiś baton, do obiadu jakieś soczki Kubusiem, frugo, do kolacji słodzone jogurty, to też sam cukier. Jak odstawiłam słodycze w liceum to pierwsze kilka dni naprawdę chodziłam po ścianach, to było coś strasznego, więc wolę ich nie mieć w domu po prostu 😅. Ja nie mam problemu żeby zjeść coś słodkiego ogólnie, ale niech to będzie dobre ciasto po kawałku dla każdego, a nie batony, cukierki i żelki w pełnym dostępie przez kilka godzin. Ale na imieniny zabraliśmy ją na herbatkę i makaroniki do cukierni i była przeszczęśliwa 😅 a te kinderki co dostaje to raz w roku przerabiam na chrupkę czekoladowa do tortu xD
Wiadomość wyedytowana przez autora: 3 października, 11:39
-
A jeszcze w tej kwestii… mój tata ciągle córce chce coś kupować na spacerze. Raz kupił jakiegoś lizaka i dostała taką biegunke, że w drodze powrotnej muchy się nad nią zbierały 😆 była już odpieluchowana, nie miał żadnych chusteczek ani ubrań na przebranie. I odechciało mu się już kupować 😆 czasami kupi jej już tylko bułkę w piekarni.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 3 października, 11:42
-
Margareetka wrote:Karola Twoje argumenty jak najbardziej do mnie przemawiają, żeby nie zostawiać dziecka. Ale no z drugiej strony poza byciem mamą jestem też nadal żona i wiem że przyjdzie czas kiedy będę chciała zostawić dziecko pod opieką dziadków i pojechać na weekend tylko we dwoje. Teraz spędzamy świetny czas w trójkę, bo tak chcemy i czujemy się z tym ok.
Moana u nas też teściowa już by mu dała kaszki.. albo osłodziła to niedobrze mm glukozą. Ale na szczęście mogę jej zaufać, że nie zrobi nic takiego. Jedynie co to mnie wkurza tym gadaniem xD
Piszemy o słodkim.... Macie pomysły czyn zastąpić erytrytol i ksylitol? Bo tym i po tym mamy z małą biegunkę. -
Tanashi wszystkiego najlepszego.
Ja chyba nigdy nie dorosnę do tego żeby dziecko zostawić na dłużej niż parę h 🤣. Ostatnio byłam u fryzjera i nie było mnie tylko 4 h, a ja za nią tęskniłam ale jak przyjechałam to zrobiła wielkie oczy na mój widok i tak słodko się zaczęła uśmiechać.
Z dziadkami też będę miała problem, aby nie dawali słodyczy…oni mają podejście, że cukier krzepi, a w ogóle to czasem potrzeba go do funkcjonowania albo ,że to ciastko nie jest słodkie, więc prawie w ogóle nie ma cukru. Ostatnio słyszałam od teściowej, że kiedy mam zamiar podać dziecku kaszki i itp ale to wynika ze starej wiedzy…chociaż ostatnio zadziwiła mnie pediatra ale nie moja tylko na zastępstwo byla inna…że mogę zacząć wprowadzać dziecku najpierw marchewkę, dynię, później kaszki a później owoce…miałam zamiar po pół roku i chyba tak z tym zostanę. Zobaczę co powie przy kolejnym szczepieniu moja dr i przemyśle.
A na Vinted co wejdę czasem mam wrażenie, ze jest drogo np 100 zł różnicy pomiędzy nowym kombinezonem merino…to wolę kupić nowe. Chyba, że za rzadko tam wchodzę i nie widzę okazji.
-
kasssia wrote:A jeszcze w tej kwestii… mój tata ciągle córce chce coś kupować na spacerze. Raz kupił jakiegoś lizaka i dostała taką biegunke, że w drodze powrotnej muchy się nad nią zbierały 😆 była już odpieluchowana, nie miał żadnych chusteczek ani ubrań na przebranie. I odechciało mi się już kupować 😆 czasami kupi jej już tylko bułkę w piekarni.
Najgorzej 🫣 my właśnie też z dziadkami mamy umowę że jak coś chcą to kupują rogala albo maliny, bo są drogie, a córka je kocha 😅 i zjada 300 g za jednym posiedzeniem 🤣kasssia lubi tę wiadomość
-
Tanashi wrote:Ja jestem ostrożna ze słodyczami, ale mam w rodzinie złe przykłady jeśli o to chodzi. Sama miałam pełen dostęp jako dziecko i byłam bardzo długo uzależniona od cukru, codziennie na śniadanie słodkie płatki, po obiedzie jakiś baton, do obiadu jakieś soczki Kubusiem, frugo, do kolacji słodzone jogurty, to też sam cukier. Jak odstawiłam słodycze w liceum to pierwsze kilka dni naprawdę chodziłam po ścianach, to było coś strasznego, więc wolę ich nie mieć w domu po prostu 😅. Ja nie mam problemu żeby zjeść coś słodkiego ogólnie, ale niech to będzie dobre ciasto po kawałku dla każdego, a nie batony, cukierki i żelki w pełnym dostępie przez kilka godzin. Ale na imieniny zabraliśmy ją na herbatkę i makaroniki do cukierni i była przeszczęśliwa 😅 a te kinderki co dostaje to raz w roku przerabiam na chrupkę czekoladowa do tortu xD
-
Kasssia to moje dzieci tak miały, jak dostały w tym roku na festynie jakimś po lizaku. Nie wiedziały wgle co z tym zrobić 🫣 no bo my jak kupujemy to tez prędzej czekoladę lub ciasto, nieraz właśnie dostaną od gości żelki albo jakieś jajko, ale mamby czy cos takiego też pewnie by nie umiały zjeść, tak myślę 😅 ja najczęściej kupuje im rzeczy z tym ślimakiem
kasssia lubi tę wiadomość
-
Karola3xJ:D wrote:Piszemy o słodkim.... Macie pomysły czyn zastąpić erytrytol i ksylitol? Bo tym i po tym mamy z małą biegunkę.
Cukier? xD
ja już też nie używam tych słodzików, bo co chwila coś nowego znajdują, że szkodzą, więc już wolę cukier, daktyle albo banana. -
Karola może miód? Też cukier, ale czytałam że nawet w wysokich temperaturach zachowa część swoich dobrych właściwości, więc zawsze to coś xD ja tylko cukru, miodu i ksylitolu używam, ale nie zdarzyło się żeby ktoś miał rewolucje po nim
Kasia leniwe szanuję do dziś 🤣kasssia lubi tę wiadomość
-
kasssia wrote:Cukier? xD
ja już też nie używam tych słodzików, bo co chwila coś nowego znajdują, że szkodzą, więc już wolę cukier, daktyle albo banana.
Wy piszecie ze dziadkowie są zagrożeniem jeśli chodzi o gówniane jedzenie. Ja mam gorzej,bo mój mąż znosi caly ten syf do domu. Nie idzie mu wytłumaczyć, że to zło. Chemiczny pączek z lidla o 20? Jasne. Fioletowy napój ? Spoko. Paka żelek zagryziona ciastkami? Nie ma problemu.