Gang 18+ :)
-
WIADOMOŚĆ
-
Hej! Ja tez zaglądam czasami ale cisza spokoj to nie ma sie do kogo odezwać.
Psotka poród chyba lekki tzn z perspektywy stwierdzam ze dość szybko poszło...moze z 10 partych ale to był moment. Przyjechałam rano w poniedziałek do szpitala to miałam skurcze co 5 min i 4cm rozwarcia potem o 9 było 8cm i o 10:26 urodził
Sie królewicz aktualnie nie leży ze mna ale ogarniamy jakos karmienie tzn dochodzę na karmienia i nie chce zapeszać ale Chuba cos z tego bedzie
Dokładnie ja tez uważam ze odpoeluchwac najlepiej latem...najwygodniej. Zoska wlasnie od wakacji nie nosi pieluchy No tylko na noc. Poszła do przedszkola i ciagle chora tzn pol na pol dwa tyg w przedszkolu dwa w domu ale moze drugi rok bedzie lepiej
Ciekawe jak zareaguje na brata...
-
Siemanko Psotka dziś moja jagoda przyniosła mi książkę „kicia kocia i nunus” i o Tobie pomyślałam hehe to masz z Domim dwa światy.
Smoku gratulacje fajnie ze poród szybko poszedł i bez niespodzianek.
Konwi jak tam w nowej pracy. Jak chłopaki?
U nas wiecznie cis do zrobienia, rodzice w końcu pojechali wiec po poważnej rozmowie z mężem będziemy jakoś o siebie próbować walczyć bo małżeństwo nam zawiało na włosku. Trochę za dużo wzięliśmy na siebie i tak to nam dało w kość.
Jagoda kochana jest bardzo opiekuje się Zuzia aż panie w żłobku są zaskoczone . Zuxia ma narazie 4 zebole i jeszcze nie chodzi sama tylko z pchaczom. Myślałam ze będzie szybsza niż jagoda a tu zupełnie nie. Poza tym jest zupełnie inna niż jagoda pewna siebie idzie po swoje i niczego się nie boi. Ogólnie wciąż trochę na cycu choć na kolacje woli parówkę a cyc nocą.
Ja się w końcu postanowiłam ogarnąć i od pon ruszam na siłownie:) ... a dziś dostałam okres ehhh 3 lata bez tego dziadostwa były takie wspaniałe
Maniek
-
Witajcie, dawno mnie ńie było.
Oski skończył juz 9 miesięcy, Ania za moment 3 latka. Jak ten cholerny czas biegnie ;( zdecydowanie za szybko....
No i tak, Oskar juz siedzi, ładnie przechodzi z siedzenia do mleku i na odwrót i wstaje. Pełzać i raczkować nie chce wiec idzie w ślady siostry. Zreszta...oni sa jak bliźniaki tylko urodzeni w innym czasie. Zębów nadal zero (Ania miała 10,5 miesiaca jak wybił sie pierwszy), pozatym jest niesamowicie grzeczny, tylko mamoza.
Ania rozgadała sie na całego, ciagle nas zaskakuje czymś nowym. Od września idzie do przedszkola, zapisy ruszyły w zeszłym tygodniu lecz juz nas poinformowano ze moze być cieżko z dostaniem sie bo bedzie tylko jedna grupa na 25 osób. A chętnych mnóstwo bo to najfajniejsze przedszkole. No nic, poczekamy do maja i w razie czego uruchomię znajomosci.
Co do urodzin dzieciaków, organizujecie cos? Jakies przyjęcia? Sale zabaw? -
Chcialam z wami podyskutowac o wychowaniu. Domi daje w kosci i to tak, ze już nie wyrabiam psychicznie. Jest strasznym urwisem, bardzo niegrzecznym dzieckiem. Wstyd z nim wyjść gdziekolwiek a jak już ide do kogos to się poce z nerwow bo ciagle musze go upominać. Nigdy nie chciałam być matka która ciagle dziecko poucza i zabrania ale inaczej się nie da bo popsuje cos. Jest agresywny jeśli zaczepiony. Sam z siebie tez atakuje ale w granicach normy ale niech tylko ktoś mu cos zabierze, popchnie itp. to mu się berserker wlacza, i to nie ważne czy to male dziecko czy duże czy dorosły. Broni po prostu jak jakiś waleczny pies. Co mnie najbardziej dziwi w jego zachowaniu to to, ze zaczepia obcych ludzi, dorosłych – macha kolo ich nog reka jakby chciał ich uderzyć albo faktycznie uderza. Duzo by opowiadac. Planowalam jechać do dziadkow* na 4 tygodnie. Bylam dwa i kazałam mezowi nas odebrać bo zrobilo się niemilo. Moi rodzice nie mogli po prostu już z nim wytrzymać. A i ja chciałam go chronić bo nie podoba mi się gdy ktoś inny niż ja czy maz straszy go ciagle biciem, daje klapsy i co chwile powtarza ze jest zly i niegrzeczny. To sa jeszcze takie może drobne rzeczy ale nie chce za 5 lat obudzić się z reka w nocniku i biegac po psychologach bo moje dziecko to tyran. Ale utrudnia mi to zycie.
I nie wiem czy to ja cos zrobiłam zle czy on taki już jest. Od małego był bardzo ruchliwy i wymagający. Już w szpitalu w lozeczku caly czas machal lapkami tak ze się pytaliśmy poloznych czy to normalne. W domu tez nie ulezal chwili sam, żaden bujaczek się dla niego nie nadawal bo po prostu lezec nie chciał tylko się ruszac. Ale potrafi tez się bawic w skupieniu, ogladac książeczki, wymyslac sobie historie i piosenki. Dwie rzeczy tez mnie w jego zachowaniu zastanowily. Raz, ze wlasciwie nigdy nie plakal jak się go zostawialo w zlobku. A druga to pewna sytuacja o której kiedyś wam nawet pisałam- gdy miał chyba poltora roku kazałam mu zjeść pokruszona przez niego kromke (mogl ja pokruszyć pod warunkiem ze ja zje). Siedzial w kuchni przy stole sam przez 1,5h ! (zagladalam co jakiś czas sprawdzić czy już zjadł) i nie zjadł! A gdy zagladalam sprawdzić jak tam sytuacja to tylko mi się w twarz smial. W wieku 1,5 roku!
Od początku wychowywaliśmy go można powiedzieć z elementami tradycyjnego wychowania czyli kary,nagrody, zakazy,nakazy itd. Pare razy dostal klapa, pare razy musial siedzieć u siebie w pokoju, miał sluchac rodzicow i robic to co oni mu karza.
Potem ZGREDKA polecila mi książki Stein „Dziecko z bliska” i Jula „Moje kompetentne dziecko”, do tego przecztylam jeszcze „Jak mowic żeby maluchy nas sluchaly…”. Plus niemiecki blog dwóch psycholożek (wlasciwie to dopiero po przeczytaniu ich bloga zrozumiałam ksiazke Stein .
A zabrałam się do tych książek po tym gdy uzmyslowilam sobie, ze normlne wychowanie nie działa.
Od dwóch miesięcy zmieniam sposób wychowania na ten zbliżony do tzw. Rodzicielstwa bliskości.
I widze ze ma to sens. Karanie czy straszenie konsekwencjami nic nie daje – jemu jest obojętne, ze nie dostanie obiecanych lodow, ze nie pojedzie na basen itp., jak się zaprze to nie zrobi tego o co się go prosi i nie pomoga ani grozby ani prośby. Krzyk tez nie jest żadna metoda co uswiadomilam sobie gdy maz na niego raz tak nakrzyczał ze glosniej już się chyba nie da (młody chciał polozyc mezowego buta na twarz siostry). To samo widze u znajomych którzy wychowują corke bardzo twarda reka, krzyki, klapsy i wyrzucanie za drzwi to norma, a mala i tak rozrabia.
I po zastosowaniu rad z tych książek widze roznice. Widze, ze dziecko wspolpracuje. Już go do niczego nie zmuszam, akceptuje jego „nie” (oproczy sytuacji gdzie inaczej się nie da). Wyrazam swoje uczyucia i nazywam jego, stosuje triki z książki „jak rozmawiać..”.
Ot sytuacja z dzisiaj. Wzial i wywalil szczotke i wiadro z kanciapy na korytarz. Sprzatnac oczywiście nie miał ochoty. Nie naciskałam ale powiedziałam, ze chciałabym żeby posprzatal i ze wiem ze to ciężkie jest. Normalnie bym pewnei się wkurzyla ze się wykreca (mowil ze nie może, nie umie, ze ja mam posprzatac), potem bym go zmusila nawet sila żeby to wzial. A teraz po może 2 minutach po prostu posprzatal.
Tydzien temu u tesciow wysypal zawartość torby na dywan i tez nie zameirzal sprzatnac. Wiec go straszyli ze nie pojedzie z nami nad morze. A on to miał gdzies. Mowil, ze wcale jechać nie chce. Wiec ja siadłam kolo niego i po 10minutach nakłaniania delikatnego posprzatal wszystko. Ale zajelo mi wiele czasu żeby wpaść na to co mam powiedzieć żeby zadzialalao (zrobil to dopiero gdy powiedziałam mu ze wiem ze to ciezka praca i trudno to posprzatac).
D nie lubi scinac wlosow i zawsze jest wrzask, ze nie chce, ze boli i drze sie w tej wannie jakby go katowali tam. Maz go obcina. A ja sie poprostu raz zapytalam czy moge! i dalam mu lusterko zeby widzial - dal sie obciac bez pisniecia.
Staram się go tez nie porownywac z siostra. Choć roznica jest diametralna. Ona od początku jest spokojniutka, można ja czasem odlozyc bez cycka do lozka a do tego lubi jesc! Domi był i nadal jest niejadkiem.
Wychowanie w stylu rodzicielstwa bliskości jest mega trudne. A do tego wygląda tak jakbyśmy tak zwanie bezstresowo wychowywali dzieci, jakby nam wisiało co robia. A to tak nie jest i jest to bardzo trudna sztuka. Jak przekonać dziecko do zrobienia czegos bez nagrod i kar? Czasem naprawdę trzeba się naglowic żeby zareagować we wlasciwy sposób.
Naczytalam się wiec tych madrych książek i mam wielki plan i nadzieje tak wychowqac dziecko ale czasem nie wyrabiam i mam ochote te bzdury w piecu spalic. Już zwłaszcza Juul pierniczy jak poltuczony czasem i mam wrazenei ze on sam nie wie o czym pisze albo pisze żeby pisać.
I powiem wam, ze nie wiem czy dobrze robie. Boje się, ze takie wychowanie to nie jest droga dla mojego syna. Ze jemu potrzeba twardej reki i twardych regul bo inaczej wyrośnie z niego laleczka Chucki. Nie chce go zlamac ale czasem mam już go tak serdecznie dość, ze rozważam powrot do wychowania z karaniem i nagradzaniem. Wczoraj szukałam trochę po forach podobnych przypadkow i natknelam się na wpis kobiety której 9letni syn zrobil z zycia prawie pieklo – dzieci go nie lubia bo im dokucza, wyrzucają go z kolonii, on pluje obcym ludziom dla zabawy w twarz albo sika na dzieci w basenie….- tak widze moje dziecko za pare lat jeśli cos się nie zmieni. Powiedzialam nawet mezowi, ze nie zgadzam się na to żeby Antonia spala w tym samym pokoju co D bo się po prostu o nia boje.
* To tez dluga historia. Generalnie nie mam ochoty już na wizyty u babci i dziadka. Nie daja sobie z nim rady i tyle. "Bo wy z siostra takie nie bylyscie". I z jednej strony jestem na nich zla (bo widze jak teściowie sobie radza) a z drugiej wiem ze sa starsi a D jest maksymalnie czasem denerwujący. I w ich oczach jestem bohaterem, ze daje sobie caly dzień sama rade z niemowlakiem i takim diablem (do stycznia D jest ze mna w domu na moje zyczenie). Najgorsze jednak jest to, ze maja tez racje. Moja mama mi to w klotni uswiadomila mwiac "Anka my ni ezjedlismy jeszcze ani razu w spokoju posilku z nim" - bo zawsze albo cos zrzuci, albo czyms rzuci, albo kluje widelcem, albo tego nie chce, albo babra sie jedzeniem....Za to moi teściowie, w wieku podobnym swietnie sobie z nim radza i sami prosza o to żeby go im zostawić i nawet za to dziekuja!, ze mogli się nim zajac! Tesciowa twierdzi, ze z D jest wszystko w porządku, jest trochę niegrzeczny to fakt, ale w całkowitej normie.
Ufff to mi trochę ulzylo jak się wypisałam.
Wlasciwie nawet nie chodzi mi o to zebyscie komentowaly zachowanie D ale o to zebyscie napisaly jak to u was wygląda. Jak zachowują się wasze dzieci i jak je wychowujecie, co działa a co nie?
Wiadomość wyedytowana przez autora: 11 lipca 2018, 17:09
-
Słyszałam, że tak się zachowują dzieci, które są zostawiane same, by się wypłakały, i takie, które uczy się samodzielności zbyt wcześnie. Np zostawiane same w pokoju by poszły spać. Takie dzieci podobno nie słuchają rodziców, bo same nie były słuchane, gdy tego potrzebowały (płaczem dziecko daje znać, że chce bliskości i przytulenia od mamy). Ze mnie się rodzina śmiała i pukali się w głowę, gdy widzieli, że na każdy płacz dziecka jestem przy Marychnie i ją tulę, że noszę ją, że śpi z nami. Mała ma 2,5 roku i jak chce iść do kałuży się potaplać to przychodzi i pyta. Nie bije, nie kopie i jeśli się jej powie, że czegoś nie wolno, to czasem popłacze ale respektuje, to, że mamy ma słuchać.
Krokodylica lubi tę wiadomość
-
Czasami zaglądam, ale nic sie tu nie dzieje.
Dla mnie tez jakos nie do przyjęcia jest „zostawianie zeby sie wypłacały” kiedys koleżanka moja zapierała sie strasznie ze ona bedzie uczyła dziecko spac w swoim łożku itd a ja jej na to ze mnie nie przeszkadza ze moje dzieci śpią ze mna czasami czy z każdym jestem póki nie zaśnie...bo wiem ze „za chwile” bedzie mi tego brakować. A nawet jesli czasami mnie to meczy to przeciez to wiecznie trwać nie bedzie a czas wbrew pozorom szybko płynie.Moze to nie do końca w temacie ale jakos tak mnie naszło -
Młode - przyszłe mamusie prowadzę rekrutacje do zespołu. Fajna praca, niezobowiazująca idealna dla mam siedziedzących w domu. Możecie sobie dorobić czekając na dzieciaczki. Chętne niech napiszą kilka słów o sobie na priv.Alicja- nasza księżniczka ur. 5.08.2016
Leszek- mały zbój ur. 13.12.2017 -