Grudniowe mamusie 2015
-
WIADOMOŚĆ
-
aneczka1983 wrote:A co do hemoroidów to mimo, że mam to nie pomogę. Lekarz zalecił raz na kilka dni czopki aby się odetkać co by nie truć organizmu i z bólu nie wić... Więc rodzę kamyki raz na tydzień... Ot... Po porodzie będę musiała iść na usunięcie... Takie geny7w3d 💔
-
nick nieaktualnyAcikk wrote:Dlatego nie chce i nie lubie sie uzalac bo tez tego nie lubie odezwe sie jak mi sie troche polepszy
justyna14, pati_zuzia lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyalicja_ wrote:Dziewczyny które urodziły - Czy odpadł już Waszym maleństwom kikut?
A jeśli tak to po ilu dniach?
Martwię się trochę, bo nasz nie chce odpaść. -
nick nieaktualnySorka dziewczyny, że tak późno ale jakoś ostatnio nie miałam głowy do internetu. Serdeczne dzięki za gratulacje. To może zacznę od dnia porodu...
W piątek mieliśmy 2 fałszywe alarmy. Bardzo bolesne skurcze, wyłam z bólu, ale po prysznicu lub kąpieli się wyciszały. Ostatecznie stawiliśmy się w klinice zgodnie z planem. Bardzo się stresowałam jak to będzie. Podczas znieczulania mnie na sali operacyjnej przez moją skoliozę anestezjolog 2 razy wkłuł (czy tam podrażnił) mi się nerw i przeszły mnie mocne prądy w prawej nodze. Momentalnie zalałam się łzami. Ale dodatkowo mnie to zestresowało i w trakcie poczułam się słabo. Czułam duszności i ucisk w klatce piersiowej, trochę przez to zestresowałam personel na sali i mi coś podali. Nieźle mnie naćpali bo czułam, że odleciałam i lewituję nad stołem operacyjnym. Kiedy usłyszałam pierwszy płacz poryczałam się. Potem zabrali małą na mierzenie itp. Wtedy była z tatą. Wszystko mąż nagrał na kamerze. Potem przynieśli mi małą i mogłam ją jeszcze na sali operacyjnej trochę poprzytulać. Cały czas ryczałam. Wszystko to była szybka akcja. Potem pamiętam, że na sali pooperacyjnej szybko przystawili mi ją do piersi. Byłam w innym świecie przez to co mi podali, ale mimo zmęczenia trzymałam się twardo. Na drugi dzień pionizacja. Nie bolała mnie wcale ale to przez leki przeciwbólowe. I to był błąd bo przez to się przeforsowałam i kolejne dni to była tragedia. Do tej pory ledwo chodzęWypisali nas w niedzielę. Mąż zrobił nam niespodziankę (dodaję fotkę) kupił kosz z pysznościami w podziękowaniu za urodzenie cudownej córki, kwiaty, kubek "jej wysokość mama" i kartkę z gratulacjami. Cały czas mi powtarzał, że taką cudowną córę mu urodziłam, że brakuje mu słów wdzięczności. Z samego cc jestem bardzo zadowolona. Opieka w klinice super, nie miałam na co narzekać, wszyscy przy Tobie skaczą, nawet jedzenie jak z restauracji. W sobotę odwiedziły nas mamy w klinice. Oczywiście są zakochane w Kornelii. Mała jest cudowna, absolutnie kochana. Od początku mała ładnie chwytała cyca. Jednak przez to, że dziamgała cyca śpiąc okropnie mi poraniła i powyciągała brodawki. Do tego stopnia, że nie byłam w stanie karmić. Zaczęłam ściągać pokarm w niedzielę rano, jednak było tego parę kropel i zdecydowałam, że małą trzeba dokarmić bo widać było, że jest głodna i sfrustrowana. Dokarmiałam ją do tej pory, ze względu na wielki ból brodawek (rana po cięciu to przy nim pikuś). Niestety przyszedł nawał, a ja przez nieregularne przystawianie małej nabawiłam się zatkania przewodu mlekowego. Mała pokarmu zje tyle ile się jej da. To niezły głodomorek. Dziś zadzwoniłam w końcu po konsultantkę laktacyjną, która dojeżdża do pacjenta. Dowiedziałam się duuuużo ciekawych rzeczy. Mimo, że w klinice byliśmy objęte poradami laktacyjnymi większości rzeczy nie wiedziałam. Pokazała jak mam przystawiać małą do piersi, jak działać itp. Podobno mój koszmar potrwa jeszcze 2 dni i muszę karmić na siłę a potem będzie już dobrze. Liczę na to bo zrobię dla małej wszystko. Ogólnie Kornelia to niezły śpioch. Potrafi spać po 5 godzin bez przerwy i ciężko ją wybudzić. Nie działa na nią nic, jak śpi to śpi i już. Nie wiem jak mi się uda ją wybudzać na karmienie. Ogólnie udzielił mi się baby blues. Boli mnie rana po cięciu, plecy, mięśnie, mam zakwasy od noszenia małej, ciężkość w klatce piersiowej, o bólu piersi nie wspomnę. W dodatku dziś doszedł ból cewki moczowej. Ledwo żyję. Hormony buzują, płaczę co kilka godzin. Z bezsilności i ze strachu. Kocham małą nad życie, to moja iskierka ale psychicznie bardzo podupadłam. Baaaaardzo pomaga mi mąż. Robi dosłownie wszystko. Opiekuje się małą, gotuje, sprząta, dogadza mi jak może. Gdyby nie on dawno bym się załamała. W dodatku ta okropna pogoda mnie dobija. Dzień jest krótki i dołuje ehh... Marzę by się odnaleźć w nowej sytuacji ale na razie jest trudno. Mąż za to odnalazł się super, jest szczęśliwy, tryska energią i jeszcze musi mnie pocieszać. Z takim zaangażowaniem zajmuje się małą, że aż miło patrzeć. Jest na każde zakwilenie małej. Teraz jeszcze bardziej doceniam każdą matkę. Dziewczyny jesteście WIELKIE !!! Ja ciągle mam wrażenie, że przez te problemy z KP i przez to, że nie jestem w stanie z bólu nic robić jestem do dupy matką. Nawet teraz ryczę gdy to piszę. Nigdy nie czułam się tak dziwnie bo jestem bardzo szczęśliwa i spełniona, a jednocześnie, wystraszona, przerażona i bezradna.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 15 lutego 2016, 11:09
Mama-julka, aneczka1983, Matleena, Pchelkaa, lilianna, Madzisek, Dżulia, akira, Piegus, pati_zuzia, emilka24, aannkkaa, MeGi2986, moniek90, nikicia86, fresa, kwiatakacji, Hashija, Klara87, lula.91, Flakonik, Ola_45, amos, Chichibi, Moniusia89 lubią tę wiadomość
-
rewelka wrote:Dziewczyny zwyczajnie marudzicie i się użalacie nad sobą, powiedzcie mi jedno a jakie mamy wyjście? Za chciało się nam dzieci to trzeba je urodzić, nie będzie tak że się pojawi na brzuszku najpierw trzeba się na męczyć nawet trzy dni na oxy a później CC... Nie ma innego wyjścia. Nie ma wyboru. Nie ma powrotu do stanu przed, później życie będzie całkiem inne, ale już za późno na uzalanie tak jak Justyna napisała będziemy musiały dać radę i damy bo jak inaczej?
Matleena moja teściową też mi takie złote rady daje. Dlatego na ten moment mój telefon odbiera się tylko na linii z z M. Wystarczy mi własnych schiz.Matleena lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyaneczka1983 wrote:A co do hemoroidów to mimo, że mam to nie pomogę. Lekarz zalecił raz na kilka dni czopki aby się odetkać co by nie truć organizmu i z bólu nie wić... Więc rodzę kamyki raz na tydzień... Ot... Po porodzie będę musiała iść na usunięcie... Takie geny
He he he. Sory że się śmieję chociaż mam jednego rodzynka przy wylocieMój akurat pojawił się po porodzie i tak se siedzi, a boli od czasu do czasu. Wtedy smaruję maścią i jest ok.
-
nick nieaktualnyMatleena wrote:Ale smęty tu się zrobiły. Gdzie te wesołe babki się podziały? Ja się stresuję tymi kwasami żółciowymi, ale powiedziałam sobie, że jak coś to szybciej synka zobaczę.
Zapowiedziałam mężowi, że ma mnie nie naciskać, bo nie zamierzam już jeździć na uczelnię. Za bardzo mnie to męczy. Potem wracam do domu na autopilocie.
A teraz historyjka. Dzwoni moja teściowa z pytaniem jak po wizycie bo się martwi. To jej mówię co lekarz powiedział, jak to wygląda i czemu to takie ważne (do czego może doprowadzić nieleczona cholestaza). Zaczęła mi coś tam tłumaczyć że będzie dobrze i lepiej by było gdyby na tym skończyła. Ale nie, na sam koniec dodała, że wyniki nie są ważne. Najważniejsze, żebym się nie denerwowała, bo wtedy wszystko będzie dobrze. Jak to mój mąż stwierdził - taaak, wątroba dozna samouleczenia!
I ona to jako matka matce mówi. Nienormalna chyba
Pewnie, niech Cię nie ciska, jesteś na finiszu i potrzebny Tobie spokój i relaks.
Rada teściowej - bezcenna. Wyparcie choroby ma pomóc he he.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 1 grudnia 2015, 22:03
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyAnnielica początki sa zawsze trudne. Nie mam pojęcia jak to jest po cc, ale problemy z karmieniem miałam duże bo brodawki popękały, krwawily i nie było wesoło, ale czego się nie robi dla dziecka
Masz oparcie w mężu i to bardzo ważne. Wszystko się naprostuje
Kornelka śliczna
-
Wiadomość wyedytowana przez autora: 21 lutego 2016, 13:43
rewelka, Piegus, Dżulia, Mi$ia26, aannkkaa, justyna14, pati_zuzia, MeGi2986, ZieloneOliwki, emilka24, akira, moniek90, fresa, kwiatakacji, Suerte, Hashija, aneczka1983, Klara87, lula.91, Pchelkaa, Flakonik, Madzisek, Ola_45, amos, stars2345, Karola1990, genoweffa, Moniusia89, niania.ogg lubią tę wiadomość
-
Dziś położna mi mówiła, że jest jakaś duża promocja na pobieranie krwi pępowinowej. Ale uwaga, tylko wczoraj, dziś i jutro. Nie umiała mi dokładnie powiedzieć na czym polega, ale cos wspomniała, że z 1600 na 400zł.
To jak któraś zainteresowana to jutro dzwońcie do waszych przedstawicieli i dopytujcie.
Ja nic więcej nie wiem, nie dowiadywałam się.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 1 grudnia 2015, 21:50
syn (HLHS) 24.07.14 - 03.09.14
córka 10.12.15
syn 28.08.17