Grudniowe Mamuśki 2014
-
WIADOMOŚĆ
-
AsiaCh jakieś 5-6 stron wstecz zacznij czytanie, jak napisałaś milcia, usmiech na twarzy, a potem śpiączka.. no nie mogę w to uwierzyć, ale dlaczego jej to się stało, tego nie wiadomo czym jest to spowodowane, ciśnieniem, krwotokiem, lekami..czym
-
Troszke juz, i troche tez jest w szpitalu czekaja do 38 tyg zeby wywolywac niektore porody z koniecznosci...
Takze dziewczyny trzymajcie za wszystkie kciuki i my tez musimy byc ostrozne!!! To juz nie przelewki jak widac
Swoja droga historia z Julia to jakis koszmar z najczarniejszych snow....
Oby sie za chwile wszystko dobrze skonczylo....julianna lubi tę wiadomość
-
Nie wiem czy nie mieszam ale podobno z zielonymi wodami odesłali ją do domu z braku miejsc w szpitalu (bo z karetek ważniejsi) i jeszcze tego samego dnia zaczął się dramat... mam nadzieję, że z dziewczynami wszystko już ok. Współczuję mężowi Julki- taką huśtawkę emocjonalną mu zafundowali
zabić to mało...
-
Rozczarowanie - żadna nie była donoszona.
Te donoszone mamy bardzo by chciały rodzić, ale za to ich dzieci się nie pchają
julianna wrote:no to już trochę jest, ale to pewnie te z początku listopada, ciąże donoszone, no ja mam zamiar być na baczności od 1 grudnia, wtedy już zacznę się bać, że nie wiadomo kiedy, o której i gdzie.. -
oj bardzo... sama sie zastanawiam kiedy urodze z jednej strony chcialabym tak idealnie w 38 tyg ale chciec to ja sobie mogę, z drugiej zaś boje sie takich nieprzewidzianych akcji przed terminem... za wczesnie...
ehh ...
bylam z psem na spacerze bosze jak jest zimno okropnie... !!!! brrrr !!! wole w domku siedziec!
AAaaaa polecam Wam bardzo na jesienno-zimowe wieczory swietna plyte Jessie Ware Tough Love -
Ja dziś jeszcze nie wychodziłam ale słoneczko świeci więc poprawa pogody jest
dziś kolejne spotkanie sr- ciekawe o czym dziś będzie.
Ja chciałabym zaraz na początku grudnia urodzić, żeby na święta być już na chodziechociaż i tak w domu je we trójkę spędzimy bo mój mąż to już się "trzęsie" nad małą
i nie ma mowy o żadnym jeżdżeniu gdziekolwiek- pierwszy spacer to chyba na wiosnę będzie
W planach mam na początku listopada się spakować już do szpitala, ale zastanawiam się jak to będzie bo moja szyjka twardo się trzyma powyżej 4cm. -
Ja też bym chciała urodzić w 37-8 tc, bardzo boję się przenoszenia i zakażenia wód płodowych. Szyjka tydzień temu miała 4,9cm więc dłuuuga, ciekawe jak to później będzie z jej skracaniem... Pierwszy termin porodu miałam na 30.12, a ostatni na 27.12. Czekają nas bardzo intensywne miesiące zimowe i powiem szczerze, że jestem przerażona. Na święta przyjadą do nas rodzice, ale spoko - mama ogarnia katering, jest w tym niesamowita! Do tego dostajemy klucze do nowego M, ale że to deweloperka to mąż będzie każdą wolną chwilę spędzał na jej wykończeniu, żebyśmy nie płacili dłużej za wynajem tej klitki w której teraz mieszkamy. Poza tym mój mąż robi jeszcze mgr i co drugi weekend ma szkołę, tak więc z maluchem będę siedziała prawie cały czas sama...
-
Dziewczyny wklejam Wam wiadomosc od xpatii z Listopadowek. Wiesci od męża Julii, Boze rycze...
Wysłany: Dzisiaj, 14:10 Cytuj | Lubię (0) | Zgłoś
a więc tak, Julia została wybudzona o 12.35 - za drugą próba wybudzenia już dawała znaki ze słyszy po chwili otworzyła oczy,lekarze sprawdzili wszystko jest w porządku, praca mózgu, odruchy, odczucia wszystko. kiedy pozwolili mi wejsc zadała mi jedno pytanie "Zuzia?" oczy błądziły po tym pytaniu nie wierzyła że jest wszytsko dobrze że Zuzia jest w brzuchu, dopiero po pogłośnieniu tętna dziecka i położenia jej ręki na brzuchu uśmiechnęła się co było cudowne, kurwa jestem facetem ale to było coś..
Później jak już czuła Zuzie zaczęły się pytania które przeraziły mnie i lekarke i psychologa, wczorajsze skurcze o których Ci pisałem że jej ciało z nią nie współpracuje że się cała wykrzywia z bólu one je czuła! wiedziała że są i czuła każdy nadchodzący. ale nie wiem czemu była pewna że Zuzia jest juz na świecie. Widziała jakąś Malutka dziewczynke na moich rękach (???) nie rozumiem i chyba nie zrozumiem. POwiedziałem że sniała bo chciała miec to za sobą, ale ona nadal brnie ze ona wszytsko czuła słyszała jak lekarz powiedział że ALBO ALBO. byłem przerazony. Obecnie rozmawia z nią psycholog bo nie rozumiem dlaczego tak mówi a przeciez nie bylo z nią kontaktu tym bardziej ze wprowadzili ją w stan śpiączki.
Z wczoraj wiadomości: Pojechalismy na porodowke z wesołą miną z mega zajebistym nastawieniem w samochodzie na cały regulator słuchała wszystkich piosenek i miala ochote tanczyc!
na porodowce momentalnie ja wzieli tylko nazwisko podała i juz byla na badaniu wtedy 5cm i szyjki brak, dostalem swoje rzeczy i poleciałem na sale gdzie Julia juz byla, dostalismy super polozna, która byla zszokowana ze przychodzi rodząca z takim nastawieniem i rodzi na wesoło, że rzadko zdazają się takie rodzące. Powiedziała że zrobi wszytsko by posszło szybko bo aż się chce przyjmować takie porody z tak nastawioną rodzącą. Moja śmieszka śmiała się z wszystkiego, pomijając chwile płaczu na zakaz czekolady.
Wyzywała rodzące że się drą, i że mają przestać krzyczeć o tych plemnikach bo ją tylko stresują ze jest inna że ona chce to przejsc na luzie nie na krzyku a na wesoło bo to dla niej najszczesliwszy dzien jaki mogla sobie wymarzyc.
chwilę po tym poprostu się osuneła na fotelu, reakcja poloznej natychmiastowa, momentalnie wezwała lekarza, lekarz kolejnego i tak w kółko. okazało się ze cisnienie tetnicze krwi jest zagrazające życiu miała raz za niskie raz za wysokie.
Dlatego cesarskie ciecie bylo niemozliwe. By zmarła na stole przy otwartym brzuchu ciało sie dodatkowo ochladza i zmienia cisnienie krwi wtedy bym jej nie miał. lekarze ryzykowali zyciem Zuzi i Zony, z Zuzią na szczęscie wszytsko ok bylo tyle ze sama na siłe chciała wyjsc.
Zaczeły sie przerazajace skurcze, po calej palecie dawek lekow ustały, rozwarcie zmalalo do 2cm.
o 4 cisnienie nadal nieprawidłowe i zagrazajace na wykonanie cesarskiego ciecia. lekarz wstwierdził ze to czas na wykonanie i poinformował w tym czasie rodzicow i jej rodzenstwo o zakonczeniu ciazy przez cesrake, co wiazalo się z jednym z tego wychodzi tylko Córka. Co do zimnej krwi Patrycjo to jej nie zachowiałem, jak tylko przyszedl mnie lekarz o tym poinformowac i powiedzial ze jej rodzina juz wie. i ze teraz jej zgoda jest wazniejsza niz slowa rodziny. Wyjebałem lekarzowi i postanowilem przewiezc Julie do innego szpitala gdzie mamy znajomych ginekologow i anestezjologa. Ryzykowane bardzo ale bylem zdesperowany a rodzice Julii byli zdecydowani ze tak trzeba. Poniesiemy duze koszta za przelot by to trwało chwilę ale życie to życie. my dojechalismy samochodami pozniej. tu ją wzieli i jak dojechalismy juz byla na sali znajomi z nią. Uśmiechnięci że nie ma u nich wyboru Matka czy Dziecko.
Dziewczyny NIE Piszcie czasami "postanowienia wyboru". Wtedy mąż, rodzina nie mają nic do powiedzenia. i koniecznie na porody bądźcie w 2ke! Jak mi się cos przypomni to dopiszę. ale wydaje mi się ze najważniejsze jest.
a narazie Julia nadal bedzie nawadniana by byly wody. Ale mimo to sacza sie przez pękniety pecherz. ale narazie tu nie chca robic nic pochopnie.
Pozdrawiam i mam nadzieje ze nie pokrecilem za bardzo bo emocje sa i to za duze..
Dziękujemy wam za modlitwy za wsparcie Mam nadzieje że Julia to czuła ! -
brak mi słów....a szpital powinien ponieść konsekwencje za odesłanie jej do domu!!!! może by do tego wszystkiego nie doszło - gdyby zajęli się nią wcześniej!!!!!jestem poruszona ale i wkurwiona- bo co to jest, że jeden szpital każe wybierać i zamierza pozbawić życia matkę, a drugi szpital tego nie robi - bo są inne możliwości i sposoby!!! TO JAK ICH KURWA UCZĄ NA TYCH STUDIACH!!!!!!!!!!!!
kittykate, olcia23 lubią tę wiadomość
22.03.2017 r. Aniołek [`] (11tc)11.2017-10.2018- 4 ciąże biochemiczne
01.08.2019 r. - przewidywany TP naszej córeczki Olci -
sorry trochę mnie poniosło...ale nie jestem w stanie wyobrazić sobie tego, gdyby jej mąż nie podjął tej decyzji o przeniesieniu - bo zapytajmy same siebie, ilu facetów na 100 by o tym pomyślało w tej chwili i załatwili by przelot do innego szpitala?? który w takiej sytuacji wiedziałby co robić? ilu?? 5??? i ja się nie dziwie - bo ja pewnie sama bym na to nie wpadła!!!!!!! a gdyby nie to, to dziewczyny już pewnie nie było na tym świecie!
może taka sytuacja była potrzebna, żeby masa innych kobiet i mężczyzn wiedzieli, że ZAWSZE jest inne wyjście! ZAWSZE COŚ MOŻNA ROBIĆ! ehhh ;(( jestem załamana
22.03.2017 r. Aniołek [`] (11tc)11.2017-10.2018- 4 ciąże biochemiczne
01.08.2019 r. - przewidywany TP naszej córeczki Olci -
Marimiko ja tak samo:( to straszne, jak sobie pomysle co by bylo gdyby jej maz nie podjal takiej decyzji... No bo jestes w szpitalu zajmuja sie toba lekarze nie masz podstaw by im nie ufac... Ja tez sie zalamalam!!
Jak dobrze ze zabral ja stamtad ze ocalil ja i dziecko... I nikt juz nie kazal mu wybierac!!!