Kwiecień 2020
-
WIADOMOŚĆ
-
Justa29 wrote:Jak macie wskazanie do cc to umawiacie się w szpitalu na termin czy jak to wygląda? Jitka to znasz jako pierwsze datę 😊👨🏻35 l. :
2011 Kryptozoospermia
07.2018 Azoospermia
07.2019 0,3 mln ruchliwych plemników (po operacji żpn)
👩🏻32 l. :
niedoczynność tarczycy
07.2019 I ICSI- 9 komórek- 6 zarodków- 2 przestały się rozwijać
18.07.2019 transfer dwudniowego zarodka
11 dpt beta 159,4 prog 154
13 dpt beta 379,2 prog 214
15 dpt beta 744,5
18 dpt beta 2578 prog 215
26 dpt mamy serduszko ❤️
👶 03.2020
Wracamy po rodzeństwo
28.02.22 transfer ❄️ 4.1.2
8 dpt beta <0,1 🥺
26.04.22 transfer dwudniowego zarodka
9 dpt beta <0,1 🥺
10.23 histeroskopia: cd-138, usunięty polip
31.10.23 transfer trzydniowego zarodka
9 dpt beta <0,1 -
Ja też dostałam skierowanie do szpitala, z datą, ale nie ma godziny. Mam być na czczo i rano. 23.03 na wizycie mam dowiedzieć się szczegółów. Mam nadzieję że dotrwam, Narazie walczę z różnymi bólami i z chorobą i antybiotykiem.
NADZIEJA...
Nazywamy ją "matką głupich". Ale w najgorszych sytuacjach to ona nas utrzymuje.
Mówimy "jest złudna". Ale jednak zawsze nam towarzyszy.
Mówimy "siostra wiatru". Ale zawsze odchodzi ostatnia... -
aniaem86 wrote:Na co dzień sobie tam nie gmeram, ale chciałam wybadać, czy rzeczywiście czuć tą główkę pod palcami. I faktycznie... wkładam palec do pierwszego stawu na jakieś 2 cm i już czuję, ale to dziwne!
-
aniaem86 wrote:Spokojnie, masz jeszcze trochę czasu, więc może zniosą te zakazy. A skąd jesteś?
Bydgoszcz. Liczę, ze przez 1,5 miesiąca sytuacja się poprawi, ale znając moje szczęście to niestety nie
aniaem86 wrote:Na co dzień sobie tam nie gmeram, ale chciałam wybadać, czy rzeczywiście czuć tą główkę pod palcami. I faktycznie... wkładam palec do pierwszego stawu na jakieś 2 cm i już czuję, ale to dziwne!
Serio? Muszę spróbować
-
Też myślę, że w przeciągu miesiąca -dwoch raczej poprawy sytuacji nie będzie. Mam tylko nadzieję, że w moim szpitalu utrzymają ten stan który jest obecnie, czyli zakaz odwiedzin, ale możliwość porodu rodzinnego.
Mnie najbardziej przeraża, że będę musiała znowu iść na patologię ciąży a tym razem np. nie będą wywoływać od razu na drugi dzień, tylko będę leżeć i czekać. Do tego dojdzie czas na oddziale poporodowym. I jak pomyślę, że nie będę widzieć córki więcej niż 3 dni to nie wiem jak to zniosę. Już jak to piszę to łzy mi lecą... -
Ja dzwoniłam wczoraj do swojej położnej i pytałam o sytuacje na Polnej w Poznaniu, rodzinnych porodów raczej nie zniosą bo w grudniu gdy był zakaz właśnie to był duży bunt na forach i wszędzie i po dwóch dniach dyrektor to odwołał. Odwiedziny to już inna kwestia i nie wiadomo jak długo to potrwa ale wina jest po stronie nieodpowiedzialnych ludzi którzy przychodzili chorzy.. i stąd zakaz dla wszystkich bo nie da się tego upilnować 🙄 jak długo potrwa nie wiadomo
-
Co do umawiania na CC zależy od szpitala i sytuacji w sensie czemu jest cięcie. U mnie nie są zbyt chętni na cięcie na zimno stąd przeważnie czekają aż samo się zacznie i wtedy po jakimś czasie skurczy biorą na stół. To jest może lepsze dla dziecka ale dla matki masakra bo nie dość że tam leżysz czasem tydzień i dłużej to nie raz byłam przy sytuacji że nie było wolnego anestezjologa i dziewczyny się męczyły kilka godzin.. ja w przypadku cukrzycy jeśli nie urodzę do 39tyg też będę mieć cięcie bo nie zgadzam się na wywoływanie, pójdę do szpitala chyba 01.04 bo w 39 tyg już muszę się stawić i na pewno nie będę miała daty na następny dzień.. wpiszą mnie w plan na pewnie tydzień później chyba że się zacznie samo, dłużej nie będą przeciągać bo przy cukrzycy łożysko się może szybciej starzec więc na szczęście nie będą to dwa tygodnie.. ale wiem że w innych szpitalach często jest tak że na datę umawiasz się wczesnjej i przychodzisz dzień przed po prostu. Jeśli wskazaniem jest np łożysko przodujące i wręcz nie może dojść do skurczy to dziewczyna miała cięcie na dwa dni po przyjściu chyba i była w 38tyg o ile pamiętam.
-
Ostatnio zgłaszałam się tydzień przed terminem właśnie z powodu cukrzycy i następnego dnia wzięli mnie na wywoływanie, ale miałam już wtedy rozwarcie na 2 palce i zaczął odchodzić czop. Nie wiem czy gdyby nie to czy jeszcze by mnie trzymali czy i tak by wywoływali. A ostatnio podobno było tyle porodów, że trzymali na patologii dopóki nie działo się nic niepokojącego bo nie mieli kiedy wywoływać, bo porodówki ciągle zajęte...
Z cesarka mi to nie mam pojęcia jak jest.
Aprielka, a z ciekawości - czemu nie zgadzasz się na wywoływanie? -
Dziewczyny a jak to jest z tą położna, wyborem, zgłoszeniem itp?
NADZIEJA...
Nazywamy ją "matką głupich". Ale w najgorszych sytuacjach to ona nas utrzymuje.
Mówimy "jest złudna". Ale jednak zawsze nam towarzyszy.
Mówimy "siostra wiatru". Ale zawsze odchodzi ostatnia... -
Ja jestem już po jednym CC i zniosłam je dobrze, gdyby nie zakaz odwiedzin wogole bym nie chciała próbować sn. Ale też bardzo się boję wywoływania bo akurat leżąc w szpitalu dwa tygodnie byłam w pokojach z dziewczynami które już były po terminie i właśnie miały wywoływane porody foleyem lub oxy i chyba poza jedna która miała vacuum wszystkie kończyły CC bo pod koniec itak coś się złego działo.. wtedy robione na szybko, z informacja że muszą ciąć nawet jak znieczulenie nie zadziała bo dziecko natychmiast musi wyjść. Więc mam traumę wiadomo że nie zawsze tak się kończy ale ja akurat takie przypadki widzialam bezpośrednio w moim otoczeniu i nie chce dwóch porodów.. przy kolejnym porodzie może już jest inaczej,może organizm coś tam pamięta.. wydaje mi się że jak dziecko nie jest gotowe to wywoływanie niczym nie różni się od CC dla niego, ja miałam próbę z foleyem bo miałam już rozwarcie na palec, dotrwałam do terminu a miałam zagrożenie porodem przedwczesnym więc wg ordynatora byłam na oddziale najpewniejsza do porodu, rozwarcie postąpiło na 3-4cm i nic dalej poza spadkami tętna po wyjęciu go i cięciu na zimno.. więc na swoim przykładzie też wywoływanie mnie nie przekonuje;)
-
Aprielka wrote:Ja jestem już po jednym CC i zniosłam je dobrze, gdyby nie zakaz odwiedzin wogole bym nie chciała próbować sn. Ale też bardzo się boję wywoływania bo akurat leżąc w szpitalu dwa tygodnie byłam w pokojach z dziewczynami które już były po terminie i właśnie miały wywoływane porody foleyem lub oxy i chyba poza jedna która miała vacuum wszystkie kończyły CC bo pod koniec itak coś się złego działo.. wtedy robione na szybko, z informacja że muszą ciąć nawet jak znieczulenie nie zadziała bo dziecko natychmiast musi wyjść. Więc mam traumę wiadomo że nie zawsze tak się kończy ale ja akurat takie przypadki widzialam bezpośrednio w moim otoczeniu i nie chce dwóch porodów.. przy kolejnym porodzie może już jest inaczej,może organizm coś tam pamięta.. wydaje mi się że jak dziecko nie jest gotowe to wywoływanie niczym nie różni się od CC dla niego, ja miałam próbę z foleyem bo miałam już rozwarcie na palec, dotrwałam do terminu a miałam zagrożenie porodem przedwczesnym więc wg ordynatora byłam na oddziale najpewniejsza do porodu, rozwarcie postąpiło na 3-4cm i nic dalej poza spadkami tętna po wyjęciu go i cięciu na zimno.. więc na swoim przykładzie też wywoływanie mnie nie przekonuje;)
-
Dużo słyszałam właśnie negatywnych historii o wywoływaniu i strasznie się bałam, ale u mnie akurat poszło sprawnie i bezproblemowo. O 11 oksytocyna, przed 19 córka już była ze mną. Słyszałam tez, że skurcze bardzo bolesne są po oksytocynie. Oczywiście nie mam porównania, ale dla mnie były ok (na tyle, na ile tak można powiedzieć o skurczach porodowych😂).
Miśka - współczuję i nie dziwię się, że nie zgodziłabyś się na powtórkę.Mmiśka, MrsKiss lubią tę wiadomość
-
Z wywolywaniem to co kobieta to inny czas .... Ja z oxy chodzilam jakies 18 godzin i szlo jak krew z nosa .... Skurcze niemilosierne ale tez nie wspominam ich zle. Duzo daje samo nastawienie. Ja bylam nastawiona na bol i katorge. Moze.mam wysoki prog bólu...
-
Ja tez miałam wywoływany poród, u mnie akurat udało się zakończyć naturalnie, ale fakt faktem, ze od godziny 21 do godziny 6 rano rozwarcie zwiększyło się może o centymetr. Wieczorem wypadł mi tzw balonik i zaczęły się skurcze, które koło północy zaczęły słabnąć niestety i włączyli oxy, które przez kilka godzin nie dawało rady. Wlasciwie to nie wiem jak to się w końcu stało, ze urodziłam Teraz jak czytam zalecenia dotyczące CC to się zastanawiam czemu nikt mnie nie wziął na cięcie, bo ewidentnie nie było u mnie postępu porodu... leżałam cały czas pod Ktg wiec pewnie uznali, ze skoro z tętnem dziecka wszystko okej to ja mogę się pomęczyć... i rzeczywiście była to męczarnia... nie wyobrażam sobie powtórki bez męża, bo ja byłam na takim skraju wytrzymałości, ze chciałam ze rzucać z lozka na podłogę żeby mnie tylko wzięli na cięcie.