Kwietniowe maluszki 2019
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnyB_002 wrote:Ja miałam zalecone USG między 6-8 tygodniem. Ze względu na wolne terminy zapisani jesteśmy na termin po skończonym już 8 tyg. Znajduję też informacje że do 12tyg można spokojnie zrobić to USG.
B_002 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyMoja córcia dzisiaj spedzila na podwórku 6 godzin była tak piękna pogoda a ona spala, nawet jadła na spaniu pampersa tylko dwa razy jej zmieniliśmy i w końcu o 17 ja wzięłam do domku bo by się przyzwyczaiła za bardzo.
Ja nie mam problemu ze spacerami nawet jak brzuszek pobolewał to spacer dla niej to ukojenie.
Z kapaniem też nie mam problemów w pokoju nagrzewany suszarka woda 38 stopni ona bardzo lubi i zabiegi pielęgnacyjne na szczęście też,
Dzisiaj i ja i mąż się poplakalismy nasza córcia już taka dorosła widać zmianę po skoku 🥰🥰🥰🥰 -
Fasolka77 wrote:Najlepiej nakarmić i do wózka
Ja tak robię, szykuje się jestem już ubrana, przebieram przewijak karmie i do wózka i wychodzimyzasypia od razu
martusiawp lubi tę wiadomość
👱🏻♀️30 🧔🏻♂️32
05.2018 poronienie zatrzymane 9tc
04.2019 👶🏼
Aktualnie 1 cs o drugie bejbisia
13.02 ⏸️
15.02 beta 81,5
17.02 beta 158,4
01.03 pęcherzyk ciążowy 1,2 cm
15.03 CRL 1,24 cm ❤️ -
Alicja skończyła dwa tygodnie to może pasuje w końcu opisać nasz poród ..
W niedzielę popołudniu zgłosiłam się na oddział. Od dnia następnego miało zacząć się wywoływanie. W poniedziałek rano, w dokładnie skończonym 41tc po obchodzie zadecydowano o podaniu oxy. Położna założyła wenflon, podano kroplówkę, podpięto KTG. Po jakimś czasie zaczęły się pisać skurcze, i nawet bolały. Skurcze trwały ponad 3godziny, co 3minuty, i trwały około 40sekund. Przyszła położna , powiedziałam o skurczach a ona wypaliła do mnie z tekstem że gdyby oxy miała zadziałać to już by się coś działo. I że dzisiaj na pewno nie urodzę. Odpieła mnie od kroplówki , KTG. A ja się pobeczałam, z tej bezsilności . Skurcze też ucichły.
Chwilę później pojawił się mój ginekolog prowadzący ciążę, i zawołał na porodówkę. Tam sprawdził rozwarcie-3cm. I założył cewnik foleya. Kazał chodzić, i masować brodawki 😁
Znowu podpieli mnie pod KTG. A później chodziłam, chodziłam i chodziłam. I niestety cisza. Mój lekarz powiedział że albo cewnik sam wypadnie, co byłoby najlepsze, albo na następny dzień rano zostanie wyciągnięty. I wtorek będzie moim dniem odpoczynku. We wtorek nad ranem o 4 pojawiły się delikatne skurcze, poszłam do łazienki a tam cewnik wypadł 😀😀 od godziny 4 do 5.45 skurcze były co 10minut. Od 5.45 już co 3minuty i trwały około minuty. Co chwilę przychodził mój lekarz sprawdzał rozwarcie, położna podpieła KTG. A tam pisały się skurcze 10, 20. A bolały jak cholera. Położna zbytnio nie wierzyła że tak boli, do czasu aż zbadała mnie na skurczu. Koło 12 przyjechał mąż, wcześniej przynieśli piłkę( główka była bardzo wysoko) i butle z gazem , który guzik pomagał. Prysznic też nic nie pomagał.
Skurcze cały czas były co 3minuty. Zwijałam się z bólu. I gadałam jakieś głupoty . O 14 zabrali nas na porodówkę. I tam dopiero się zaczęło. Skurcz za skurczem, jeden się kończył drugi zaczynał. Nie było czasu żeby odpocząć. Błagałam o cesarkę. Położna badała rozwarcie na skurczach, prosiłam o znieczulenie - ale nie chcieli podać , żeby nie zatrzymac akcji, poza tym było już 8cm rozwarcia. Dostałam drgawek. Podawali mi tylko kroplówki z czymś przeciwbólowym. Powtarzałam tylko mężowi że jak chce niech wyjdzie. Nie chciałam już żeby na to patrzył. Położna tylko powiedziała że tyle wytrzymał , a teraz kiedy będzie najlepsze każe mu wyjść 😂😂
Na sali były 3położne które bardzo mi pomagały, tłumaczyły, radziły. No i nadszedł czas -10cm - zawołali lekarza ( mąż spanikował co się dzieje , dlaczego go wołają) . Ale chwilę później sama zobaczyłam po ich zachowaniu że coś jest nie tak. Jak zapytałam co się dzieje , chórem odpowiedzieli że wszystko w porządku.
Zaczeło się parcie. I zrobił się problem bo mała nie chciała wyjść. Co wyszła to ją wciągało do środka. Co chwilę było sprawdzane tętno, które zaczęło wariować. Główka zaczęła wychodzić, mogłam ją dotknąć. I wtedy już lekarz z położną położyli się na moim brzuchu, druga położna przytrzymywała nogi. A trzecia odbierała dziecko. Po kilkunastu partych w końcu wyszło moje Cudo 😍😍 dokładnie o 16.20. Mąż przeciął pępowinę, na raz.
Piękna , ale nie płakała. Okazało się że była owinięta pępowiną która była dość krótka , i co chwilę wciągała ją do środka, i tego nie chcieli mi powiedzieć. Były też zielone wody.
Ala w pierwszej minucie dostała 8pkt, zabrano jej za oddech i napięcie mięśni. W kolejnych minutach dostała już 10pkt.
Zabrali ją na ważenie i tam już się rozkrzyczała. Mąż cały czas jej towarzyszył. Ważyla 3640, i miała 53cm.
Ja pękłam, ginekolog założył 4szwy.
Za chwilę przynieśli małą do mnie . Pięknie złapała pierś i zaczęła ssać. Po jakimś czasie pozwolono wstać , o ile nic się nie dzieje. Mąż się śmiał że jak wstałam z tego łóżka to tak jakbym wcale nie rodziła przed chwilą... Poszłam wziąść prysznic, spakowałam rzeczy. I razem z naszym Cudem poszliśmy na górę na oddział poporodowy. Sama prowadziłam mydelniczkę.
Mała została zabrana na pierwszą i drugą noc- była przez dwie noce pod pulsometrem. Była też sprawdzana w ciągu dnia. Miała zrobione badania, crp wyszło za wysokie, zrobili jej wymazy z krwi , badania pod kątem sepsy. Dostała antybiotyk. Miała założony wenflon na tej małej rączce. 😢
Pierwszego dnia była bardzo osłabiona, nie chciała za bardzo ciągnąć piersi, była dokarmiana. Dopiero na następny dzień jej stan się poprawił.lekarze na obchodzie mówili że ma bardzo obciążony wywiad porodowy, że bardzo źle przeszła poród. ( Owinięta pępowiną, Przyduszenie, zielone wody, mój dodatni gbs /gdzie dostałam na czas antybiotyk/ wszystko miało wpływ na jej stan) . Przez kolejne dni miała robionych bardzo dużo badań. Wszędzie była kłuta, rączki ,nóżki i to w kilku miejscach, plus wenflon.
Ala urodziła się we wtorek a ze szpitala wyszłyśmy dopiero w niedzielę.
Wiem tylko jedno, kolejna ciąża będzie rozwiązana cesarką. Nie wiem jak ale ja załatwię. I nawet nie chodzi tutaj o ból przy porodzie, bo już dawno go nie pamiętam, a o ten stres , nerwy po. O to co działo się z dzieckiem.
Teraz czekamy na wizytę w poradni neonatologicznej, gdzie Alicja ma być leczona i sprawdzana, czy wszystko jest z nią ok.
Kasiulka90, xgirl, Lolka30, Kiwona, DorotaAnna, Misiabella, mysla.nieskalana, Fasolka77, B_002 lubią tę wiadomość
Hashimoto Insulooporność Starania od maj 2015
1.12.2017 [*] Aniołek Jaś
I IUI 18.06.2018 II IUI 14.07.2018
-
Martusia, pięknie to opisałaś. Syska, Twój poród przypominał mi trochę mój, ale Twoje podejście jest rewelacyjne. Ja nadal nie potrafię miło o tym myśleć. Chce mi się płakać, jak myślę, co przeżywałam. Dzięki Waszym opisom przypomniało mi się, że rzadko patrzyłam na maszynę ktg, ale 2 razy monitorowałam, czekając na skurcze. Żeby być gotową psychicznie na kolejne męki. I pamiętam, że nie wytrzymywałam przy skurczach 25. A pod wieczór skurcze były bardzo częste i dobijały do 75. Potem już pamiętam wszystko jak przez mgłę. Że ja to wytrzymałam to cud... Błagałam w myślach o skrócenie tych męk.
Ja nie wiem jak my wszystkie babki żyjemy, mamy się dobrze i normalnie funkcjonujemy po czymś takim. Niby jedna drugą ostrzega, że to największy ból w życiu, ale tego nie da się opisać, przekazać, wyobrazić. To trzeba przeżyć. Tylko jedna matka zrozumie drugą.
Ale moje Serduszko jest najrozkoszniejszym Serduszkiem na świecie! Niczego nie żałuję! Urodziłam sobie szczęście i miłość życia ❤❤❤xgirl, Misiabella, Fasolka77, Tysia89, martusiawp, B_002 lubią tę wiadomość
-
Jak czytam niektóre Wasze opisy,to mam wyrzuty sumienia,że ja tak przeżywam swój poród,a tak właściwie powinnam się cieszyć,bo obyło się bez żadnych komplikacji. Mam wpisane,że pierwsza faza porodu trwała 6h,a druga 1h.
Chyba muszę zmienić myślenie!Fasolka77, Kasiulka90, martusiawp, B_002 lubią tę wiadomość
-
martusiawp wrote:Alicja skończyła dwa tygodnie to może pasuje w końcu opisać nasz poród ..
W niedzielę popołudniu zgłosiłam się na oddział. Od dnia następnego miało zacząć się wywoływanie. W poniedziałek rano, w dokładnie skończonym 41tc po obchodzie zadecydowano o podaniu oxy. Położna założyła wenflon, podano kroplówkę, podpięto KTG. Po jakimś czasie zaczęły się pisać skurcze, i nawet bolały. Skurcze trwały ponad 3godziny, co 3minuty, i trwały około 40sekund. Przyszła położna , powiedziałam o skurczach a ona wypaliła do mnie z tekstem że gdyby oxy miała zadziałać to już by się coś działo. I że dzisiaj na pewno nie urodzę. Odpieła mnie od kroplówki , KTG. A ja się pobeczałam, z tej bezsilności . Skurcze też ucichły.
Chwilę później pojawił się mój ginekolog prowadzący ciążę, i zawołał na porodówkę. Tam sprawdził rozwarcie-3cm. I założył cewnik foleya. Kazał chodzić, i masować brodawki 😁
Znowu podpieli mnie pod KTG. A później chodziłam, chodziłam i chodziłam. I niestety cisza. Mój lekarz powiedział że albo cewnik sam wypadnie, co byłoby najlepsze, albo na następny dzień rano zostanie wyciągnięty. I wtorek będzie moim dniem odpoczynku. We wtorek nad ranem o 4 pojawiły się delikatne skurcze, poszłam do łazienki a tam cewnik wypadł 😀😀 od godziny 4 do 5.45 skurcze były co 10minut. Od 5.45 już co 3minuty i trwały około minuty. Co chwilę przychodził mój lekarz sprawdzał rozwarcie, położna podpieła KTG. A tam pisały się skurcze 10, 20. A bolały jak cholera. Położna zbytnio nie wierzyła że tak boli, do czasu aż zbadała mnie na skurczu. Koło 12 przyjechał mąż, wcześniej przynieśli piłkę( główka była bardzo wysoko) i butle z gazem , który guzik pomagał. Prysznic też nic nie pomagał.
Skurcze cały czas były co 3minuty. Zwijałam się z bólu. I gadałam jakieś głupoty . O 14 zabrali nas na porodówkę. I tam dopiero się zaczęło. Skurcz za skurczem, jeden się kończył drugi zaczynał. Nie było czasu żeby odpocząć. Błagałam o cesarkę. Położna badała rozwarcie na skurczach, prosiłam o znieczulenie - ale nie chcieli podać , żeby nie zatrzymac akcji, poza tym było już 8cm rozwarcia. Dostałam drgawek. Podawali mi tylko kroplówki z czymś przeciwbólowym. Powtarzałam tylko mężowi że jak chce niech wyjdzie. Nie chciałam już żeby na to patrzył. Położna tylko powiedziała że tyle wytrzymał , a teraz kiedy będzie najlepsze każe mu wyjść 😂😂
Na sali były 3położne które bardzo mi pomagały, tłumaczyły, radziły. No i nadszedł czas -10cm - zawołali lekarza ( mąż spanikował co się dzieje , dlaczego go wołają) . Ale chwilę później sama zobaczyłam po ich zachowaniu że coś jest nie tak. Jak zapytałam co się dzieje , chórem odpowiedzieli że wszystko w porządku.
Zaczeło się parcie. I zrobił się problem bo mała nie chciała wyjść. Co wyszła to ją wciągało do środka. Co chwilę było sprawdzane tętno, które zaczęło wariować. Główka zaczęła wychodzić, mogłam ją dotknąć. I wtedy już lekarz z położną położyli się na moim brzuchu, druga położna przytrzymywała nogi. A trzecia odbierała dziecko. Po kilkunastu partych w końcu wyszło moje Cudo 😍😍 dokładnie o 16.20. Mąż przeciął pępowinę, na raz.
Piękna , ale nie płakała. Okazało się że była owinięta pępowiną która była dość krótka , i co chwilę wciągała ją do środka, i tego nie chcieli mi powiedzieć. Były też zielone wody.
Ala w pierwszej minucie dostała 8pkt, zabrano jej za oddech i napięcie mięśni. W kolejnych minutach dostała już 10pkt.
Zabrali ją na ważenie i tam już się rozkrzyczała. Mąż cały czas jej towarzyszył. Ważyla 3640, i miała 53cm.
Ja pękłam, ginekolog założył 4szwy.
Za chwilę przynieśli małą do mnie . Pięknie złapała pierś i zaczęła ssać. Po jakimś czasie pozwolono wstać , o ile nic się nie dzieje. Mąż się śmiał że jak wstałam z tego łóżka to tak jakbym wcale nie rodziła przed chwilą... Poszłam wziąść prysznic, spakowałam rzeczy. I razem z naszym Cudem poszliśmy na górę na oddział poporodowy. Sama prowadziłam mydelniczkę.
Mała została zabrana na pierwszą i drugą noc- była przez dwie noce pod pulsometrem. Była też sprawdzana w ciągu dnia. Miała zrobione badania, crp wyszło za wysokie, zrobili jej wymazy z krwi , badania pod kątem sepsy. Dostała antybiotyk. Miała założony wenflon na tej małej rączce. 😢
Pierwszego dnia była bardzo osłabiona, nie chciała za bardzo ciągnąć piersi, była dokarmiana. Dopiero na następny dzień jej stan się poprawił.lekarze na obchodzie mówili że ma bardzo obciążony wywiad porodowy, że bardzo źle przeszła poród. ( Owinięta pępowiną, Przyduszenie, zielone wody, mój dodatni gbs /gdzie dostałam na czas antybiotyk/ wszystko miało wpływ na jej stan) . Przez kolejne dni miała robionych bardzo dużo badań. Wszędzie była kłuta, rączki ,nóżki i to w kilku miejscach, plus wenflon.
Ala urodziła się we wtorek a ze szpitala wyszłyśmy dopiero w niedzielę.
Wiem tylko jedno, kolejna ciąża będzie rozwiązana cesarką. Nie wiem jak ale ja załatwię. I nawet nie chodzi tutaj o ból przy porodzie, bo już dawno go nie pamiętam, a o ten stres , nerwy po. O to co działo się z dzieckiem.
Teraz czekamy na wizytę w poradni neonatologicznej, gdzie Alicja ma być leczona i sprawdzana, czy wszystko jest z nią ok.
Każdy opis wzrusza mnie na maksa....to są cudowne chwile ale też pełne strachu...do czasu aż sama tego nie doświadczylam nie miałam pojęcia jakim niesamowitym przeżyciem jest przyjście dziecka na świat.... wszystkie mamy to bohaterki!!!!Kasiulka90, Misiabella, martusiawp lubią tę wiadomość
Fasolka77
-
Wiewióreczka wrote:No właśnie pytanie jaka ilość śluzu w kupce jest fizjologiczna, a jaka już nie... Karolcia, nie wiesz czy u koleżanki było tego dużo?
Martusia, Syska
Kochana, nie wiem, wiem tylko że od początku miała „brzydkie” te kupy i do tej pory śluzowate. Dowiem się 😊 -
nick nieaktualnyJa też jeszcze nie opisałam w sumie porodu, mam czas zapisana dla siebie i jak na dokończę to pewnie wkleje ale muszę pisać to na kompie bo ja zbyt szczegółowa jestem haha , ale bardzo chce sobie zostawić zapis na pamiątkę
mysla.nieskalana, Kasiulka90, Misiabella, B_002 lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyKto się martwi tymi punktami apgar naprawdę nie ma to dla późniejszego czasu znaczenia.
Mój pierwszy miał najpierw 1 punkt, reanimowali go skończyło się na 6
Drugi syn miał 10 (chcieli mu dać nawet 15 mowil lekarz ale nie mogli)
Kryst miał 7 na początku bo był zmarzniety i skończyło się na 9
I tak jak pierwszy i drugi tak samo się super rozwijali myślę że Kryst też tak będzie. Te punkty to jakaś info ogólna a Polozna mi powiedziała że od 7do 10 do super wynikB_002 lubi tę wiadomość
-
Alleluja znalazlam sposob na bolacy brzuszek juz 24 godz. Bloga cisza ukojenie dla moich uszu
Francik spi tylko na brzuszku (oczywiscie ciagle sie gapie czy nie ulal i sie nie dusi) dziecko szczesliwe kiedy chce to prutnie...wyspanei nie marudzi
Bylam dzis 15 min. Na dworze z wozkiem tyle co pranie powiesilam i darl sie nie podobalo sie...jutro kolejna proba...
martusiawp lubi tę wiadomość
-
Karollinax26 wrote:Kochana, nie wiem, wiem tylko że od początku miała „brzydkie” te kupy i do tej pory śluzowate. Dowiem się 😊
Karmelka, no właśnie za bardzo nie widać tylko jak podotykasz kupę pieluchą, to się ciągnie jak białko jajka.