Kwietniowe maluszki 2019
-
WIADOMOŚĆ
-
Mój by się zgodził ale z miną cierpietnika. Ale w sumie co się dziwić jak po porodzie mi powiedział że się zgodził bo ja chciałam. A taj to on mógłby nie mieć dzieci. Na szczęście przekonuje się do Ninki bo im starsze tym więcej można z nią porobić więc jestem pewna że wkrótce już będzie całkiem fajnie ale początki były kiepskie.
Daffi gratuluję sukcesu. Rozumiem radość bo jak Nina zaczęła akceptować moje jedzenie a do tego jadła już większą porcje to też się bardzo cieszyłam.
A zgrzytanie faktycznie jest okropne ale dzięki temu wiem jakie żeby idą -
nick nieaktualnyMycha - u nas to jakoś tak samo następuje. Budzę się rano, daje mu cycka, zazwyczaj coś tam pociumka. Po pół godzinie do godziny widzę że już głodny, daje śniadanie - ostatnio jajecznica z suszonymi pomidorami na topie. Potem drzemka. I po drzemce proponuje cycka. Zwykle wcale nie chce. Za chwilę bez problemu zjada kaszę.
Potem idziemy na spacer i po powrocie jest obiad (dziś na przykład ziemniaki z pulpetami z piersi indyka w sosie kopertowym). No i drzemka. Po drzemce zwykle je cyca. Nie minie godzina i chce coś jeść, ale nie zje cycka tylko chce jakiś jogurt albo mus.
Przed snem kasza (czasem nie), do usypiania cyc.
Wcześniej mieliśmy średnio 10 karmien na dobe. Jak zaczęliśmy rozszerzać dietę to spadło do 5. On po prostu nie chciał cycka, Poza cyckiem dostawał jeden posiłek przed dłuższy czas.
No ja tak jakoś widzę po nim czego chce. Tak mi się wydaje przynajmniej -
nick nieaktualnyTunia - mój też niechętnie zostaje. Ale siłownię mam pod domem i idę na pół godziny, jakoś przeżyje. Ostatnio mnie w ogóle mega wkurwia. Aż mi się nie chce pisać bo się tylko nakręcam.
Ja nie wiem czy to tylko mój się taki jełop zrobił odkąd jest dziecko czy ja przez 10 lat klapki miałam na oczach.
Ehhh...
-
Paula to może też od dziecka zależy. Bo ja co bym nie podała to zje. Jak przez cały dzień dam mleko to będzie jesc mleko a gdybym chciała je całkiem wyeliminować to jadła by stałe. Tak mi się wydaje bo nie próbowałam. Ale to zarlokjest i bierze co daja. Dlatego to ja bardziej tym steruję i dlatego nie rozumiem tego stwierdzenia.
Ja ćwiczyłam w domu ale później byłam chora, osłabiona i jakoś na razie nie wróciłam. Ale muszę mogłabym iść na siłkę jak śpi i chodzę, raz w tygodni. Ale częściej to szkoda zachodu na chwilę, wolę się rozłożyć w domu z mata.
Paula a Ty chodzisz dla satysfakcji czy kondycji czy formy? Czy jeszcze coś innego? -
Ale się rozpisalyscie, usypiam właśnie Małego i mam co czytać😉
Nabrałam przez Was ochoty na taka tablice manipulacyjna - jutro poszukam co mogłabym zamówić na Ebayu i jak wszystko udało by mi się dostac to Mały miałby prezent na roczek.
Wogole Młody ruszył z miejsca i tez zaczął raczkować, siadać i stawać na kolanach przy meblach. Jesc tez zaczął więcej - za każdym razem jak ja coś jem to daje mu to samo. Na śniadanie jemy już razem „dorosla” owsiankę. Gotuje nam razem na mleku krowim i jemy z owocami. Nie będę już więcej zamawiać kaszek z Holle, bo już mu daje te, która jem sama: platki owsiane, jaglane, ryzowe i orkiszowe
HALLELUJAH Tesciowa poleciala do domu!!! Dzisiaj mialam wolne i musialam odespac wizyte😉 A jutro jedziemy na wieksze zakupy po krzeselko do karmienia, fotelik samochodowy i bramke na schody. Jak juz Mlody zaczal pewnie siedziec to przyszla pora zeby to wszystko ogarnac.
Sansivieria, Lili90 lubią tę wiadomość
-
Mój mąż liczył, że teraz będzie tak jak z synem. Syn był bardzo grzeczny, sam się bawił, lubił leżeć na tatusiu i oglądać sport. Nic nie zrzucał z szafek czy stołu.
A tu Wiki to żywioł. Nie można spuscic jej z oczu. Wszędzie włazi, wszystko chce dotknąć ugryźć polizać. Nie da się przy niej czytać czy oglądać TV.
No a teraz jeszcze wyniósł się z sypialni na materac w swoim mini pokoju.
Mała śpi z nami i faktycznie jest ciasno, bo ona pół nocy fika po łóżku, ale jest mi jakoś smutno.
A z drugiej strony to mu zazdroszczę snu bez czuwania. Wiecie o co mi chodzi. Że może poprostu zasnąć bez wsłuchiwania się w malutką.
No i tak się wyżaliłam. Dobrze że jesteście ❤️ -
Tunia, jak bardzo bardzo Cię rozumiem, zwłaszcza to o czuwaniu i wsluchiwaniu się w Dziecko. W ogóle faceci to mają zupełnie inne podejście do rodzicielstwa, ja to widzę po moim. On lubi gadać o Córce, pochwalić się kolegom Jej zdjęciem czy umiejętnościami a jak przychodzi w domu zabawić Ją, zmienić obsrana pieluche czy myć zęby to go nie ma. On sobie leci w tygodniu do kina czy na siłownię a ja iwiązana w domu, bo "To Ty jesteś mamusia....". No coś mnie trafia!!!
-
Posiadaniee dziecka staje sie testem dla zwiazku rodzicow. My dajemy rade, ale nie jest tak rozowo, jak wtedy kiedy nie bylo dzieci. Nie jest rozowo, ale doszly nowe wartosciowe uczucia i emocje, radosc z posiadania dzieci. Ja bym chciala odciagac mleko do drugich urodzin, zeby jeszcze zalapac sie na kolejna zimę. Jesli z jakiegos powodu nie bede mogla, to bede dawac mm, bo uwazam ze mleko wlasciwie do trzech lat to wazny element diety. Dziecko ma duze zapotrzebowanie na wapn, a tego roslinami nie zrekompensuje, trzeba by jesc je kilogramami. Kiedys myslalam ze moze jogurty dadza rade po roku. Ale taki jogurcik jeden to za malo wydaje mi się. Kiedys czytalam ze dziecko roczne powinno wypijac 500 ml mleka, a dwuletnie 250 ml, czyli szklanke. Moze uda mi sie z moim mlekiem pociagnac. Zwlaszcza jakbym odciagala z 5-6 razy dziennie max.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 28 lutego 2020, 22:45
-
Wydaje mi się że mało facetów jest tak naprawdę gotowych na tacierzynstwo. Niektórzy są zmuszani i nie mają nic do gadania, niektórzy mają to we krwi i czują ten Instynkt ale większość dopiero od pewnego momentu czuję się na siłach żeby zająć się dzieckiem. I to nie chodzi o to że krytykuje któryś typ, może jest ich więcej. Każda z nas wie który to nasz facet. I nawet jeżeli przed ciaza/porodem byli pewni że są gotowi na to by być tata po raz pierwszy/drugi/trzeci (każde dziecko jest inne) to w większości przypadków sytuacja ich przerasta. Nas może też ale co mamy zrobić. Nie wyniesiemy się do innego pokoju. Przecież to my jesteśmy mamusiami.
Dziś mój mąż jest na imprezie firmowej. I żaden problem niby, mała od dawna śpi więc nie sprawia mi w tej kwestii różnicy czy on jest czy też nie. Ale ja chyba jestem na trochę innym etapie, jakoś ciężko mi sobie wyobrazić że wychodzę na całą noc i zostawiam Nine z tatą, nawet nie czuję takiej potrzeby. Faktem jest ze oni później dorastaja -
No to ja mam chyba szczescie, albo szczesciem bylo to, ze moj facet jest ode mnie prawie 10 lat starszy. To on od bardzo dawna chcial miec dziecko i to on zaczal na mnie naciskac w tej kwestii, a nie odwrotnie. Podejrzewam, ze gdyby byl w moim wieku to sprawa wygladalaby inaczej i potrzebowalby do tej decyzji wlasnie tych 10 lat zeby dojrzec😆
A tak ze względu na to, ze faceci dojrzewają później to nasze priorytety i cele się w tym momencie pokrywają. Wszystko robimy „po pol” - oboje gotujemy, sprzątamy i zajmujemy się Młodym. Nie byłoby problemu żeby został z nim sam na cały dzień, czy nawet na tydzień no ale ja i tak jestem raczej typem domatorki i jak mam gdzieś wieczorem iść to wole się jednak wykapać, nasmarować, założyć wygodna piżamę i zjesc coś pysznego przed tv😃 nie w głowie mi większe wyjścia, no chyba, ze razem bo samej mi się nie chce
-
Ja wam powiem ze moj M przy Julce malo uczestniczył zreszta ja bylam tak zaborcza że nikomu jej nie dawalam. Chyba nikt jej w gondoli na spacerze nie mial. Uwazalam ze lepiej wiem i ze sama lepiej wszystko zrobię.ale tym mysleniem zatyralam sie strasznie. Stad decyzja o drugim dziecku trwala 9 lat. Ale mloda zrobila sie starsza i częściej wychodziła z tata...
Przy Filipie jest totalnie inaczej. Od początku zostaje z moja mama, tesciowa, bratowa i tata. Kiedy ja chce odpocząć i wyjść wieczorem M nie ma z tym problemu.on go wykapie, nakarmi i uspi. I wiecie co
. W nocy tez wstaje mimo ze do pracy na 7
No chyba ze mały ma odpal wtedy ja go przejmuje. Od razu postawilam na to by pozwalać sobie pomóc. Zdecydowanie bardziej swiadome mam teraz macierzystwo.. inny tok myślenia i podejście. M tez zdecydowanie lepiej sie odnajduje teraz w roli.Wiadomość wyedytowana przez autora: 29 lutego 2020, 00:14
Misiabella lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyU nas to niestety też nie jest kolorowo.
Mąż śpi w salonie nadal, bo "on musi się wyspać". Potrafi mieć pretensje do mnie że Ignas tak wcześnie wstał bo przecież pan i władca się nie wyspał.
On dobrze wie że nic nie ugra, ja mam silniejszy charakter od niego.
W domu on pomaga jak ma dobry humor. Ignacym zajmuje się jak ma dobry humor.
Wczoraj już mu powiedziałam że to nie jest tamagotchi że jak mu się znudzi to odłoży na półkę i po kilku dniach włączy od nowa.
Są dni idealne. Może inaczej - bywają.
Ale jest ich zdecydowanie za mało żebym czuła się partnerem w tym układzie a nie koniem pociągowym w relacji.
Tatuś musi obejrzec mecz. Tatuś musi wyjść pograć w piłkę. Nic go nie interesuje - on wychodzi.
Jak ja wychodzę to wszystko musi być ogarnięte dla Ignacego i przygotowany kolejny posiłek. Jak zaczyna dziecko się niecierpliwić albo marudzić to często dzwoni żebym wróciła.
Mycha - siłka po to żebym nie zwariowała. Bardzo lubię włączyć sobie muzykę na maksa i pochodzić po bieżni. W planach mam wrócić do treningów siłowych ale najpierw muszę zebrać jako taką formę.
A co do posiłków - Ignaś jest wybredny. Jak czegoś nie chce to nie zje a będzie głodny. Jakiś czas jadł chleb na śniadanie z mascarpone. Teraz pluje chlebem wszelkim i je tylko jajecznicę. I musi być z pomidorami suszonymi. Suchej też nie je.
Jak daje mu obiad i nie chce to mam w zapasie słoiczek pewniak (królik z brokułami) albo w ostateczności jogurt. I jogurty też różne bo zdarza się że nie chce waniliowego a z truskawkami zje.
Jakiś czas temu na obiad nie chciał rosołu, dłuższy czas próbowałam. A od dwóch tygodni jak daje rosół to prawie z ręką wpierdziela. Cycka zje ale jak widzi że Jacobs jem to też chce. Przychodzi, pokazuje rączką na to co jem i wkłada rączkę do buzi. No już bardziej sugestywny być nie może. Po paru sekundach zaczyna jęczeć a chwilę później płacze.
-
nick nieaktualnyO i jeszcze mi się przypomniało - mąż ciągle narzeka że go coś boli, że jest zmęczony, że się nie wyspał.
Ja nie narzekam wcale. I robię to celowo bo ilekroć powiedziałam cokolwiek to było: "a czym ty możesz być zmęczona" "sama sobie nauczyłaś nosić to teraz masz".
W inne dni potrafi gadać że widzi moje wysiłki i że rozumie motywy, że uważa że dziecko trzeba jak najwięcej nosić i tulić. Że jestem najlepszą matka. Że podziwia jak daje radę kiedy on po godzinie pada na twarz.
Ale nie skarze się bo wiem że w końcu to wykorzysta. Nawet jak naprawdę mocno mnie coś boli. Biorę Ibuprom i już.
Jak chodzę na siłownię to wszystko boli mniej
Próbowałam z nim o tym rozmawiać ale on stwierdził że jak jest zmęczony/zły/coś go boli to gada tak żebym się odwaliła od niego, ale wcale tak nie myśli. A jak ja się obraze to ma spokój. I nie widzi w tym nic złego.
Wyobraźcie sobie że wczoraj zjadłam tylko kilka ciastek owsianych i wypiłam kilka kaw. Dopiero jak usypiałam to mi się przypomniało ale sen był silniejszy niż głód. Od wczoraj stary jest w domu. Jak on jest w pracy i nie ma go 14-15h w domu to ja wszystko mam idealnie rozegrane, nie brakuje mi czasu, chata ogarnięta, Młody zadowolony i zabawiony. Wcześniej wolałam jak był w domu bo mogłam coś dla siebie zrobić. A teraz nawet jak jest to raz że nie zrobię dużo więcej niż jak go nie ma a dwa że mnie tylko wkurwia wiecznym marudzeniem i użalaniem się nad sobą.
Jesteśmy razem 11 lat. A on się chyba cofa w rozwoju -
Paula a jaka jest u Was różnica wieku?
U nas posiłki też muszą być na zapas zrobione bo pewnie dałby jej pizze. Ale w sumie z teściowa podobnie, może nie pizze ale czekoladę i słone kartofle. Lub inne dziwne rzeczy
Chce_byc_mama mi to ewidentnie wygląda niestety na problem z wiekiem. Mogłam to bardziej przemyśleć i wziąć sobie starszego. Nie ale tak na poważnie ja się nie skarżę bo źle nie jest. Coś pomiędzy tymi którzy się nie zajmują, muszą się wyspać itd a tymi którzy przejmują obowiązki. Jak mąż mnie nad ranem pyta czy to on ma wstać do Niny to w oczach ma wręcz błaganie żebym tego nie chciała 😂 No nie da się tego ukryć. -
Paula to Nina wciąga wszystko jak odkurzacz, ona nie potrafi zrezygnować z żadnego posiłku 😂 pamiętacie jak nie przybierała na wadze a ja biegałam co chwilę i ja wazylam? Ledwo na 3 centylu była. Miesiąc temu już na 25, teraz aż się boję co waga pokaże brzuszysko ma ogromne
-
My jesteśmy ponad 20lat po ślubie. Mąż ma 47lat, to już chyba dorósł 😉
Jak zaszłam w ciążę to szalał że szczęścia. Od razu wszystkim w pracy obwieścił dobrą nowinę.
A teraz nadal córką lubi się chwalić.
W domu pomaga jak ja coś robię. Ale jak tylko siądę, to córka moja. On musi obejrzeć film, poczytać, odpocząć.
W domu nie pomaga. Mam wrażenie że on jest jeszcze z tego pokolenia co chłop w domu nie pomaga. Teściowa jeszcze go w tym utwierdza. Czasem gotuje, jak ma ochotę. Jeśli mu się nie chce to nic go nie zmusi.
Według niego, to on i tak mi za dużo pomaga.
-
Jeśli już muszę gdzieś wyjść, to jedzenie dla Wiki musi być przygotowane. Zapasowe ubranie też.
Jak wracam, to tatuś jest wykończony, a w mieszkaniu bałagan jakby mnie z tydzień nie było.
Moje najdłuższe wyjście od porodu to 3h badania w szpitalu. -
Byla u mnie kuzynka i mówi do mnie.. spytaj M czy zostanie z malym a my wyskoczymy.. i wtedy sie oburzylam.. mowie do niej sluchaj.. ojciec jest takim samym rodzicem jak ja. Wiec nie ma czegos takiego ze sie pytam czy zostanie bo to lezy w jego obowiazku. On mnie nie pyta wychodząc czy bede z małym bo to oczywiste i dziala w 2 strony. Takze ja sie ubieram i wychodzę albo konsultuje czy nie ma juz jakis planow bo ja musze wyjsc. Blad jest taki ze my kobiety pytamy o cos o co w ogole nie powinnysmy.
Nie dajcie sobie wmowic ze wy musicie. Musialysmy 9 miesiecy dbac o siebie i trszczyc się o nasze maluchy. To my znosilysmy wszelki trud i dolegliwości. Bylo nas troche ktore musialy lezec i sie oszczędzać.. a ile z nas zmagalo sie z cukrzyca.. tatusiowie to nie tylko przyjemność z poczęcia. Uswiadamiajcie ich.
My w tym roku jesteśmy 11 lat po ślubie.. ja za pare dni koncze 32 lata a M w tym roku 36. Jesteśmy zdecydowanie inni niz te 10 lat temu z Julcia.Wiadomość wyedytowana przez autora: 29 lutego 2020, 08:31
-
nick nieaktualnyDaffi - fajnie by było gdyby teoria działała w praktyce. Ja też ubieram się i wychodzę. Ale jak raz nie naszykowalam to potem dwa dni doładuj nie mogłam dojść.
Tunia - żebyś wiedziała. Mój ma 33 lata i też mamusia nadopiekuńcza. Nauczony że miał wszystko pod nos. Ja go tego oduczyłam i było super. A odkad Ignas się urodził to mąż się cofa w rozwoju. Jak małe dziecko się zachowuje. Wiadomo że nie poświęcam my czasu, no ale kurde, kiedy mam mieć dla niego czas jak na co dzień poza opieka i dwoma godzinnymi spacerami robię zakupy, wnosze to na trzecie piętro, góruje, sprzątam i wymyślam zabawy, buduje zabawki, nieraz zdarza się że samo czytanie zejdzie nam godzinę. I ja bynajmniej wtedy nie odpoczywam. Na koniec dnia mam ochotę się zamknąć w cichym pomieszczeniu i leżeć. A on by chciał oglądać TV, leżeć razem i gadać. Niby to rozumie ale widzę że mówi jedno a myśli drugie. No trudno. Zaniedbuje go bo on powoduje że ja zaniedbuje siebie. Samo życie. Impas. Ja nie wykrzesam z siebie więcej. A on nie ma ochoty się przemęczać.
Uwaga! Właśnie poszedł myć łazienkę. Alleluja, klekajcie narody! Koniec świata