Kwietniowe maluszki 2019
-
WIADOMOŚĆ
-
Tez mam czesto wybrzuszenia.
Tak długo czekalam na ruchy, ale było warto
Wieczorem sie malutka rozbrykała... dostaje co chwilke łaskotkowe kopniaczki. Jestem wzruszonaKarollinax26, Wiewióreczka, B_002, malutka_mycha, Natalia-tosia, espoir, Kasiulka90 lubią tę wiadomość
-
Kiwona wrote:Gratuluję chłopca A co z tym twtnem jest nie tak? Za duże? Mój maluch miał od początku 180,174,168, dopiero ostatnio 154 i nikt nigdy nic na ten temat nie powiedział.
29.03.2019 [39+2] Zosia 2580g, 52cm, 10pkt, SN -
Kiwona po 12t.c.powinno spadać a u mnie w 12t5dniu było ok.180 a dziś praktycznie tyle samo do tego ja mam tachykardie.
Przed ciąża moja tachykardia była indukowana betablokerem ale wraz z wiedzą o ciąży lekarze kazali odstawić bo żaden z nich nie podpisze się na recepcie dla ciężarnej.Ale póki co jest dobrze. -
Wiewióreczka wrote:Karola, ja dziś całą noc miałam atrakcje z macicą, a w ciągu dnia postawiła mi się pierwszy raz tak, że nie tylko skamieniały dół wybebeszyło przez skórę, ale całość - zaczynając zaraz pod pępkiem. Do tego stopnia, że mogłabym całą odrysować mazakiem. Do tego lekki ból. Zmiana pozycji i po minucie przeszło. Ech...
Kasionek, nie jesteś sama. Moje jedyne zakupy to poduszka ciążowa, detektor i pasy do auta. O wyprawce nie myślę, a koszule też oglądam, pewnie w marcu będzie cesarka... -
Wy to wszystko wiecie Dzięki za wyjaśnienia. Ja mam takie drzenia serca, takie kolatania, ale miałam też w pierwszej ciąży i to tylko wypadanie płatka zastawki dwudzielnej. Za to mąż miał wadę serca, był operowany jako dziecko, poważna sprawa. Na prenatalnych wspominałam o tym lekarce, ale powiedziała że to nie ma znaczenia. Wspomnę o tym mojemu lekarzowi i na polowkowyhc również, bo zmieniam klinikę i liczę że drugi lekarz z polecenia będzie bardziej ludzki. Nie pamiętam, kiedy to tętno malucha zaczęło się zmniejszać, muszę później popatrzeć do badań.
Ja przespałam całą noc, ale byłam już tak wykończona, że chyba nie było innej opcji Za to w małżeństwie mi się chrzani, mąż ma problem z alkoholem. Nie, żeby pił dziennie i leżał pod płotem,ale zdarza mu się, jak wczoraj, w pracy wypić piwo czy dwa. Do szału mnie to doprowadza. Ja nie toleruje alkoholu, sama nie pije. Nie mieści mi się w głowie, żeby pić w pracy. Ja wróciłam do pracy żeby poprawić sytuację finansową, żeby zasiłek mieć większy... Jest mi trudno, wczoraj miałam straszne zawroty głowy jak wracałam do domu, do tego korki, objazdy, potem odebrać syna że szkoły, zakupy, gotowanie... I czekam na niego bo wraca po 18 z pracy. A ten wypity. No szlag mnie trafia. I co? Gdybym musiała nagle do szpitala jechać to sama tak? Bo trzeba się było napić Już tyle rozmów, tyle deklaracji było z jego strony, ale widać alkohol jest ważniejszy.
Tak czy inaczej, kazałam mu się wynosić. Noc spędził prawdopodobnie w biurze, nie wiem. Jest mi przykro, jestem rozczarowana i smutna, ale nie mam już sił do niego. Dla mnie to jest proste - decyduje się że nie pije bo jestem odpowiedzialny, tak? Ale jeśli wiem, że to stanowi ogromny problem a jednak pije, to znaczy że mi nie zależy. Ze mam gdzieś czyjeś potrzeby i uczucia. Tak to rozumiem. Ech trudny czas.
Wstaje teraz, muszę wyszykowac syna do szkoły. -
Oj kochana, nie mnie się na ten temat wypowiadać, nie mam męża, nie jesteśmy po ślubie. Trafiłam na człowieka idealnego, kocham go jak nikogo dotąd, chociaż nie jesteśmy razem długo. Nasze dziecko nie było planowane, było ogromnym zaskoczeniem ale powstało z miłości. Jednak nasze drogi gdzieś się też pokrzyżowały, dopiero po 3 miesiącach próbujemy na nowo się odnaleźć.
Problem z alkoholem jest mi dobrze znany, z bliskiego otoczenia. Mojej mamy brat, a mój wujek, facet w wieku 40 lat dla wódki zostawił rodzinę i dzieci. Tylko to nie było jedno czy dwa piwa, tak jak w przypadku Twego męża. Tu było picie do nieprzytomności. Żadne prośby i groźby nie pomagały.
Głowa do góry kochana, po burzy wychodzi słońce! Dogadasz się z mężem i wszystko wróci do normy! Mogę tylko pocieszyć i wirtualnie przytulić! ❤️Kiwona lubi tę wiadomość
-
stresant wrote:Moja kuzynka urodzila 3 dzieci 20 lat temu za kazdym razem byla zaszyta przez przyslowiowe 9 miesiecy i nawet do WC nie wstawala.....a to wtedy nie bylo takiej techniki jak teraz......przy kazdej ciazy ja zaszywali bo miala poprostu taka glupia budowe jakas wade tej szyjki....
Ja nie mialam jeszcze szyjki badanej, wogle w zadnej ciazy sie nie pytalam o jej dlugosc.....jestem po 4 zabiegach łyzeczkowania gdzie moja szyjka byla mechanicznie i na sile rozwierana...i nawet mi do glowy nie przyjdzie ze moze byc w jakis sposob oslabiona i nie wytrzyma.........
Wiem ze pajcent ma prawo wiedziec o swoim stanie zdrowia ale czasami chyba lekarze za duzo paplaja a my tez sie za duzo pytamy......po co bez sensu straszyc....kazal lezec to lez i nie martw sie bo to bardzo zle wplywa na organizm, dziecko to czuje........
Ja tez mam mrowienia i dretwienia a szczypie mnie czesto.....tzn. ze malo pije i malo sikam, mocz jest gesty, wiec pije wiecej...jak czuje ze mnie swedzi albo sucho, wkladam lactovaginal a jak mnie w srodku mrowi tzn. ze maly kopie po szyjce i tak to wlasnie czuc.......
moja wizyta trwa max. 15 minut ja se mowie po swojemu, lekarz po swojemu co drugie slowo rozumie....wiec jakis wiekszych dialogow tam nie ma
po badaniu ja sie pytam czy wszystko ok. i czy wzrost dziecka odpowiada i czy rosnie prawidlowo on zawsze odpowiada TAK i to wszystko..... ostatnio nawet nie powiedzial ile maly mierzy :)a ja sie nie pytalam wystarczy ze wiem, ze rosnie....gdyby bylo cos zle lekarz na pewno by poinformowal
Inny lekarz w klinice po usg genetycznym kazal mi brac ten acard, mialam watpliwosci czy to dobre dla dziecka, wiec zapytalam sie "mojego" lekarza co on na to? ......a on powiedzial.....ze jak specjalista kazal brac, to mam brac a nie pytac na prawo i lewo.....i odrazu sprowadzil mnie na ziemie......
Po 4 poronieniu chcialam robic badania, zeby sie dowiedziec dlaczego moje dzieci umieraly, dlaczego serca przestawaly bic...... a lekarz spokojnym glosem powiedzial jest pani zdrowa, zdolna do rozrodu ( no bo ciaze byly ) widzimy sie za 3 miesiace w ciazy i to bedzie juz Pani ostatnie podejscie...i prosze sie w tym nie grzebac, zostawic tak i zyc dalej, natura wie co robi przezyja tylko najsilniejsi......no i chlop mial racje
Czasami na prawde lepiej jest mniej wiedziec, niz wiecej......czlowiek spokojniejszy...... -
Kiwona wrote:Wy to wszystko wiecie Dzięki za wyjaśnienia. Ja mam takie drzenia serca, takie kolatania, ale miałam też w pierwszej ciąży i to tylko wypadanie płatka zastawki dwudzielnej. Za to mąż miał wadę serca, był operowany jako dziecko, poważna sprawa. Na prenatalnych wspominałam o tym lekarce, ale powiedziała że to nie ma znaczenia. Wspomnę o tym mojemu lekarzowi i na polowkowyhc również, bo zmieniam klinikę i liczę że drugi lekarz z polecenia będzie bardziej ludzki. Nie pamiętam, kiedy to tętno malucha zaczęło się zmniejszać, muszę później popatrzeć do badań.
Ja przespałam całą noc, ale byłam już tak wykończona, że chyba nie było innej opcji Za to w małżeństwie mi się chrzani, mąż ma problem z alkoholem. Nie, żeby pił dziennie i leżał pod płotem,ale zdarza mu się, jak wczoraj, w pracy wypić piwo czy dwa. Do szału mnie to doprowadza. Ja nie toleruje alkoholu, sama nie pije. Nie mieści mi się w głowie, żeby pić w pracy. Ja wróciłam do pracy żeby poprawić sytuację finansową, żeby zasiłek mieć większy... Jest mi trudno, wczoraj miałam straszne zawroty głowy jak wracałam do domu, do tego korki, objazdy, potem odebrać syna że szkoły, zakupy, gotowanie... I czekam na niego bo wraca po 18 z pracy. A ten wypity. No szlag mnie trafia. I co? Gdybym musiała nagle do szpitala jechać to sama tak? Bo trzeba się było napić Już tyle rozmów, tyle deklaracji było z jego strony, ale widać alkohol jest ważniejszy.
Tak czy inaczej, kazałam mu się wynosić. Noc spędził prawdopodobnie w biurze, nie wiem. Jest mi przykro, jestem rozczarowana i smutna, ale nie mam już sił do niego. Dla mnie to jest proste - decyduje się że nie pije bo jestem odpowiedzialny, tak? Ale jeśli wiem, że to stanowi ogromny problem a jednak pije, to znaczy że mi nie zależy. Ze mam gdzieś czyjeś potrzeby i uczucia. Tak to rozumiem. Ech trudny czas.
Wstaje teraz, muszę wyszykowac syna do szkoły. -
Wiem Natalia, ja też jestem DDA, w trakcie terapii. I jestem uzależniona, nie pije od bardzo dawna. Mój mąż wiedział, z kim się wiąże. I wie, jakie to dla mnie ważne, żeby nie pił. A mimo to pije. Mało, rzadko, ale zawodzi mnie wtedy i na całej linii. Zaczyna jutro terapię ograniczenia picia, ale co z tego, ja mu nie wierzę na dzisiaj i koniec. Zbyt wiele razy mnie zawiódł.
-
Aga2606 wrote:Haha To mogłybyśmy się umówić na kawe:))) podoba Ci się?
Co do szyjki tez nie miałam jeszcze mierzonej... kamelka współczuje stresu -
Kiwona wrote:Wiem Natalia, ja też jestem DDA, w trakcie terapii. I jestem uzależniona, nie pije od bardzo dawna. Mój mąż wiedział, z kim się wiąże. I wie, jakie to dla mnie ważne, żeby nie pił. A mimo to pije. Mało, rzadko, ale zawodzi mnie wtedy i na całej linii. Zaczyna jutro terapię ograniczenia picia, ale co z tego, ja mu nie wierzę na dzisiaj i koniec. Zbyt wiele razy mnie zawiódł.
Kiwona lubi tę wiadomość
-
Kiwona wrote:Wiem Natalia, ja też jestem DDA, w trakcie terapii. I jestem uzależniona, nie pije od bardzo dawna. Mój mąż wiedział, z kim się wiąże. I wie, jakie to dla mnie ważne, żeby nie pił. A mimo to pije. Mało, rzadko, ale zawodzi mnie wtedy i na całej linii. Zaczyna jutro terapię ograniczenia picia, ale co z tego, ja mu nie wierzę na dzisiaj i koniec. Zbyt wiele razy mnie zawiódł.
Jednak myślę że powinnaś dać mężowi szansę, wiem że to trudne, ale emocje w końcu opadną. Spodziewacie się dziecka a on zaczyna terapię, jest tutaj szansa na pozytywne zakończenie. Życzę Ci żeby się udało! Ściskam mocno
29.03.2019 [39+2] Zosia 2580g, 52cm, 10pkt, SN -
Dzięki dziewczyny. Chcę mu dać szansę, bo kocham go jak nikogo nigdy. Zawiódł mnie jednak wiele razy już, jestem tym zmęczona. A właśnie przeraża mnie wizja, że moje dziecko będzie rosło patrząc na pijacego tatę. Jestem już po 1 rozwodzie i nie chce skazać mojego dziecka na cierpienie. Mój syn mocno przeżył rozwód, zalowalam że dałam szansę jego ojcu i nie zostawiłam go przed narodzinami syna. Przynajmniej dziecko by nie doświadczyło aż tyle.
Przepraszam,zatruwam forum trudnymi tematami. Wracam do pracy. -
Kiwona najpierw co do wady serca się wypowiem- mój mąż ma wadę zastawki dwuplatowej i rozszerzony (albo zwężony... Boże nie pamietam ostatnio chyba dopadło mnie ciążowe zaćmienie mózgu...) pocZątkowy odcinek aorty. Przez to miałam skierowanie na prenatalne na NFZ- lekarz, który wykonywał badanie oglądał serduszko mówił, że na razie jest ok, ale dokładnie wszystko będzie widać na połówkowych. Pani genetyk też kładła nacisk na połówkowe żeby zrobić i żeby zobaczyć serduszko. Więc może faktycznie zmień ta klinikę bo jak Ci mogli powiedzieć, że to bez znaczenia?!
A co do męża... alkoholizm to jest choroba niestety właśnie często zanim dojdziemy do wnioski, że trzeba ją leczyć jest już bardzo późno... mój tata też był alkoholikiem więc Cię rozumiem. Jakby mój mąż wracał niespodziewanie do domu wypity to też by mi się czerwona lampka zapalała. Takiej osobie trzeba pomagać, wspierać. Oczywiście wszystko ma swoje granice. Moja mama opowiada, że jak ja miałam się urodzić to mój tata wziął się w garść poszedł na terapie i nie pił. Niestety nie pil tylko przez 13 lat, ale chodZi o to, że może Twój mąż też uświadomi sobie, że będzie mału człowiek o którego trzeba dbać. Nie wiem też jaką ma prace, ale myśle, że teraz to już rzadko gdzie można sobie tak bezkarnie w pracy popijać...👱🏻♀️30 🧔🏻♂️32
05.2018 poronienie zatrzymane 9tc
04.2019 👶🏼
Aktualnie 1 cs o drugie bejbisia
13.02 ⏸️
15.02 beta 81,5
17.02 beta 158,4
01.03 pęcherzyk ciążowy 1,2 cm
15.03 CRL 1,24 cm ❤️ -
Karollinax26 wrote:Ja nawet jeszcze nie miałam mierzonej, więc pojęcia nie mam ile ma
Dziewczyny jesteście pod stałą obserwacją Waszych lekarzy, na pewno zadziałają w porę jak coś będzie się działo, głowa do góry!Wiadomość wyedytowana przez autora: 6 listopada 2018, 09:49
Natalia-tosia lubi tę wiadomość
💛 12.2015 🧒
🧡 09.2017 🧒
❤️ 05.2019 🧒
💜 06.2021 🧒
🩵 12.2022 🧒
🩷 10.2024 👧 -
DorotaAnna dziękuję za Twoje słowa. Na polowkowych wspomnę o wadzie męża, dla mnie to również oczywiste że ma to znaczenie, ta lekarka od prenatalnych od razu wydała mi się niekompetentna i gburowata, dlatego od razu podjęłam decyzję o zmianie kliniki.
Co do męża, ja wiem ze to choroba. On pracuje jako informatyk, grafik i generalnie w IT. Siedzi w biurze głównie, czesto jest sam, bo to 3osobowa firma. I sobie pozwala. Ja nie chcę czekac aż zacznie spać pod płotem i wyprzedawac rzeczy z domu. Serce mi pęka, ale uważam że trzeba ostro postawić granice.B_002, Natalia-tosia lubią tę wiadomość
-
A co do szyjki to ja też nie miałam mierzonej. Tylko gin sprawdza na fotelu.👱🏻♀️30 🧔🏻♂️32
05.2018 poronienie zatrzymane 9tc
04.2019 👶🏼
Aktualnie 1 cs o drugie bejbisia
13.02 ⏸️
15.02 beta 81,5
17.02 beta 158,4
01.03 pęcherzyk ciążowy 1,2 cm
15.03 CRL 1,24 cm ❤️ -
nick nieaktualnyDziewczyny mi moja ginekolog mierzyła zawsze na fotelu, mówiła ze długa i ze Ok. Miałam mierzona raz przez USG dopochwowe miała Ok 4,5 cm pózniej 12 dni pózniej 41 mm i to było dla mnie normalne. Ale przez długi weekend miałam dziwne przeczucia ze cos jest nie tak. Stwardnial mi brzuch, jak byłam na zakupach bardzo sie napinal wcześniej nie czułam tego, zaczęłam czuc w dole brzucha i w macicy takie wibracje takie lekkie skurcze bezbolesne wibrujące jak nie raz sie czuje np na nodze, do tego dziwny bol jakby szczypiący u wejściu do pochwy a nie raz lekkie rozpieranie delikatne. Wróciłam do Krk i stwierdziłam ze nie wytrzymam tego i pojechałam na IP, tam mnie zbadało ze wszytsko jest Ok! Ze szyjka długa ze trzyma itd, ale na karcie z IP patrze a szyjka 3,88 i czerwona lampka w poniedziałek do mojej ginekolog, na fotelu juz powiedziała ze faktycznie sie skraca zrobiła usg z dzidzia w porzadku, łożysko Ok, ujścia szyjki zamkniete całe szczęście, zmierzyła raz szyjkę a tam 3,56 zmierzyla drugi raz a tam 3,88 cm - powiedziała ze będziemy ja próbować wychamowac biorę luteinę dopochwowo 2x 100 mg i 2x dupka do tego 3x2 magnez b6 mieszam z asmag forte sam asmag mi sie nie wchłania.
Powiedziała ze szyjka ma dlugosc w normie jak najbardziej ale sam fakt ze sie skraca to nie dobrze. Mam bezwzględny nakaz leżenia do piątku (oczywiście mam jutro kilka badań i w czwartek lekarza wiec nie do końca bede leżeć) zobaczymy co w piątek pokaże usg. I pije meliske na szczęście noc przespałam bez głupich snów tylko raz sie obudzilam.
Musi być dobrze chodzbym miała nogi podwiązać do sufitu.
Dziewczyny które aplikują luteinę dopochwowo jak wkładacie na dlugosc palca wskazującego wyczuwacie szyjkę?Wiadomość wyedytowana przez autora: 6 listopada 2018, 10:42