Kwietniowe maluszki 2019
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualny
-
Marta931217 wrote:Ja dlatego tak bardzo nie mogę zrozumieć jak ktoś chce cc na rządanie
A ja rozumiem. To tak jak z karmienuem. Masz być szczęśliwa. To ma być piekne wspomnienie a nie trauma. Nie oceniam-ktos chce cc-niech ma. Chce karmić-niech karmi. Nie oceniam i nie chcę być oceniana w moich wyborach.
Ja np nie bede karmić kolejnego dziecka.To był mój warunek zajścia w ciążę.
Ale nic nie mam do kobiet karmiacych(bylw nie do 5rż) chcą to robić, mogą, dają radę-ok. Ja ich nie oceniam, nie obchodzi mnie czy karmią z piersią na wierzchu,czy w ukryciu, nie obchodzi mnie czy mialy cc z powodow fizycznych,psychicznych czy dla widzi mi się.
Wszystkie jestesmy matkami. Bądźmy ludzkie dla siebie. -
nick nieaktualnyJa pierwszy po oxy pamiętam, że było spokojnie. Drugi był gorszy, choć ciut krótszy. No a trzeci jak już wspomniałam, 15h próbowałam. 4h w pełnym rozwarciu i poszłam na stół. Mały owiniety pepowina trzy razy na szczęście jak się okazało. Jak wyjeli małego lekarz powiedział mi, że mały chciał wyjść brodą. Gdyby docisnal za mocno, złamał by kark na szczęście wszystko skończyło się dobrze. Poród boli, ale jak ci kładą to małe coś na brzuchu to już nic nie jest ważne
-
Ja lubie rodzic. Pierwszy porod 30 h, drugi tylko 8h. Obydwa bez znieczulenia i wspomagaczy ale dla mnie to bardzo duchowe przezycie mimo potwornego bólu.
Adonis ja nie kp zadnego z moixh dzieci. Corke 3 tyg syna tydzien. Nie umialam rozkrecic laktacji. Jesli tym razem sie uda to bedzie fajnie. Taniej i bez mycia butli. Jak sie nie uda to pod pociąg skakac z tego powpdu nie będę -
Ja wolę rodzić niż usiąść na fotel dentystyczny .
Adonis_26 lubi tę wiadomość
-
DoCelu moj maly urodzony w zamartwicy wlasnie przez pępowinę poowijaną i zaciśnietą na szyi. Udalo sie, zyje i jest zdrowy ale wiem ze tak naprawde sekundy albo mniej sprawna połozna i bylaby tragedia....
-
A co do bólu ja przy 2 porodach starałam sie jak najdluzej zostac w domu. Dwa razy pojechalam do szpitala z 3/4 cm rozwarcia i skurczami co 2 min. I dla mnie najgorsze jest od 7/8 cm w gore. Z corką pelne rozwarcie mialam 4h z czego 3 h wstrzymywania bóli partych. Kosmos. Ale wg mnie skurcze nie bolą tak bardzo jak samo wypychanie dziecka. Ale moze to byc subiektywna opinia ze wzgledu na gabaryty moich dzieci a moje wąskie biodra
-
Peppa wrote:Ja lubie rodzic. Pierwszy porod 30 h, drugi tylko 8h. Obydwa bez znieczulenia i wspomagaczy ale dla mnie to bardzo duchowe przezycie mimo potwornego bólu.
Adonis ja nie kp zadnego z moixh dzieci. Corke 3 tyg syna tydzien. Nie umialam rozkrecic laktacji. Jesli tym razem sie uda to bedzie fajnie. Taniej i bez mycia butli. Jak sie nie uda to pod pociąg skakac z tego powpdu nie będę
Ja też lubię to czynność, której widać efekt. Mordujesz się, ale wyciskasz z siebie te 4 torebki cukru a facet ma problem urodzić kamień nerkowy hahaha
Tak serio - ten ból i tak jest jakby na haju. Nie uważacie? W pewnym momencie bólu mózg się wyłącza. Ja miałam wrażenie, że spałam między skurczami. Z synem szybko posżło bo wody zaczęły mi odchodzić ok 4:30, stwierdziłam, że nie jadę do szpitala jeszcze bo może to nie to...
mąż odwiózł córkę po 7 do mojej matki, o 9 przyjęli mnie na oddział z 3cm, a syn urodził się 13:15 o 17 byłam już po kąpieli i suszyłam włosy na stojąco w łazience o 19 byłam przy automatach po batoniki
ja miałam zapalenia piersi,których nie chcę pamiętać. Pokarmu dla 30 dzieci - córka nie jadła wcale bo spała a syn niby jadł, ale rozsadzało mi piersi i musiałam ściągać -ściągałam i było jeszcze więcej pokarmu. Ropień,41 st. i miałam dosyć. Tym razem podziękuję.kamylalyt lubi tę wiadomość
-
Peppa wrote:A co do bólu ja przy 2 porodach starałam sie jak najdluzej zostac w domu. Dwa razy pojechalam do szpitala z 3/4 cm rozwarcia i skurczami co 2 min. I dla mnie najgorsze jest od 7/8 cm w gore. Z corką pelne rozwarcie mialam 4h z czego 3 h wstrzymywania bóli partych. Kosmos. Ale wg mnie skurcze nie bolą tak bardzo jak samo wypychanie dziecka. Ale moze to byc subiektywna opinia ze wzgledu na gabaryty moich dzieci a moje wąskie biodra
Mnie znowu parte nie bolały (wiem, miałam zzo). Lubię rodzić,gdyby było tak dramatycznie to przecież nie miałabym ochoty na kolejne -
Adonis ja z córką zaczelam rodzic we wtorek po 17, urodzilam w środe o 23. Mimo wielkosci malej i wielogodzinnego porpdu nie mialam ani jednego szwu, stracilam minimum krwi i po 2 h poszlam sie wykąpac i sama zanioslam swoje rzeczy i dziecko do innego pokoju. Z synem bylo gorzej bo przez to ze polozna rozerwala mnie rękami, mialam 40 szwow i stracilam ogrom krwi. Bylam cewnikowana, lewatywy. Cisnienie 90/50. Doslownie 3 dni lezalam i nie moglam sie podniesc. A mialam ambitny plan po 3 h po porodzie isc do domu.
-
nick nieaktualnyPeppa wrote:DoCelu moj maly urodzony w zamartwicy wlasnie przez pępowinę poowijaną i zaciśnietą na szyi. Udalo sie, zyje i jest zdrowy ale wiem ze tak naprawde sekundy albo mniej sprawna połozna i bylaby tragedia....
No u mnie na szczęście nic złego się nie stało. Ale gdyby nie ta pepowina to nie wiem jakby się to skończyło. Nie ma co do tego wracać. A co do porodu to też tak czuję że to coś cudownego... Takie przeżycie mistyczne dla mnie, taki mój cud... Coś cudownego i aż mi żal, że to już będzie ostatni
Oby tylko naturalny... -
Adonis ja zzo nie chcialam swiadomie choc mi wpychano. Ale ja lubie ekstremalne doznania i wiem ze gdybym sie zlamala i wziela to potem bylabym na siebie wsciekla. Ja lubie sprawdzac swoje granice
-
Peppa wrote:Adonis ja z córką zaczelam rodzic we wtorek po 17, urodzilam w środe o 23. Mimo wielkosci malej i wielogodzinnego porpdu nie mialam ani jednego szwu, stracilam minimum krwi i po 2 h poszlam sie wykąpac i sama zanioslam swoje rzeczy i dziecko do innego pokoju. Z synem bylo gorzej bo przez to ze polozna rozerwala mnie rękami, mialam 40 szwow i stracilam ogrom krwi. Bylam cewnikowana, lewatywy. Cisnienie 90/50. Doslownie 3 dni lezalam i nie moglam sie podniesc. A mialam ambitny plan po 3 h po porodzie isc do domu.
Dramat. Ja miałam nacięcie przy córce na 2 szwy bo się cofała, nie mogła wyjść, nie było tragedii. Przy synku nawet nie pękłam. Miałam lekkie otarcie, ale nic się nie działo. I gdyby nie problemy z karmieniem - mogłabym powiedzieć, że było całkiem nieźle -
DoCelu 3 wrote:No u mnie na szczęście nic złego się nie stało. Ale gdyby nie ta pepowina to nie wiem jakby się to skończyło. Nie ma co do tego wracać. A co do porodu to też tak czuję że to coś cudownego... Takie przeżycie mistyczne dla mnie, taki mój cud... Coś cudownego i aż mi żal, że to już będzie ostatni
Oby tylko naturalny...
Zawsze mozemy zostać surogatkami ;p