Kwietniowe maluszki 2019
-
WIADOMOŚĆ
-
Karmelka sernik wygląda obłęd ie, ale mi smaka narobilas
Ja jeszcze 6 lat temu nie chciałam ani męża ani dzieciA później poznałam właściwego faceta i po 3 latach poczułam że mój zegar biologiczny tyka a ja jestem gotowa na dziecko. I to uczucie wybuchło we mnie nagle i tak ma no że sama się wystraszylam. Poczekalismy bo akurat się zareczylismy i za chwilę miał być ślub. I tak się to przedłuzalo bo niestety nie od razu zaskoczyło, trzeba było pewne rzeczy unormowac. Ale poronienie zostało mi oszczedzone, nie wyobrażam sobie tego uczucia po. Straszne że tyle dziewczyn to dotyka
Ja muszę dopytać czy u mnie zrobią lewatywa, wolałabym być wyczyszczona. Mąż powiedział że albo że mną będzie przy porodzie albo nie, zrobi to co ja chce. A ja w sumie nie wiem, czasami w trudnych chwilach obecność kogoś innego bardziej mnie drażni niż pomaga. Więc pewnie będzie na początku ale nie wiem czy go w pewnym momencie nie wyrzucemartusiawp lubi tę wiadomość
-
Karmelka zmotywowałaś mnie wczorajszą akcją włosy i właśnie wysuszyłam włosy po farbowaniu
. Na szczęście u mnie obyło się bez niespodzianek.
Lili mi też się wydaje że infekcja wróciła albo po prostu ciągnie się ta pierwsza, czekam na wyniki wymazów. Ja stosuję ten żel pliva fem F co dziewczyny polecały i żadnego swędzenia ani pieczenia na zewnatrz nie odczuwam.
Co do naszej historii starań, jestem z moim mężem od ponad 13 lat, i ponad 4 lata po ślubie. O dzieciach mowa bywa odkąd pamiętam, ale mąż zawsze powtarzał że najpierw musi miec pracę z umową na stałe, noi większe mieszkanie (mieszkaliśmy w kawalerce). Tak naprawdę od kilku ładnych lat nie zabezpieczaliśmy się specjalnie. W styczniu 2016 czekaliśmy już na nowe mieszkanie i zdecydowaliśmy się rozpocząć starania na poważnie. Poszłam do ginekologa, zrobiłam badania, wydawało się że wszystko jest pod kontrolą. Po 1,5 roku starań mąż zrobił badania. Wyniki były bardzo złe. Lekarz przepisał mu leki i suplementy i kazał powtórzyć wyniki za poł roku. W grudniu 2017 mąż powtorzył swoje badanie a ja zrobiłam dodatkowe badania do pierwszej wizyty w klinice. U męża była wyraźna poprawa, ale wyniki nadal poniżej norm. W pierwszej klinice potraktowano nas jak skarbonki, po 5 minutach rozmowy i przekartkowaniu wyników, bez jakiekolwiek badania ginekologicznego, pani doktor stwierdziła że mamy wydać najpierw kilka tysięcy na badania ale i tak w grę wchodzi tylko in vitro i to z wszelkimi możliwymi dodatkowymi procedurami za kolejne kilkaknascie tys. Wiecej tam nie wróciliśmy. W lutym poszliśmy do drugiej kliniki, tam dr przeanalizował wyniki, zbadał i powiedział że bez problemu możemy podchodzić do iseminacji i on widzi duże szanse na powodzenie. Pierwsze dwie insemincje się nie udały, podczas cyklu z trzecią zaczęliśmy rozmowy z dr o in vitro, poprosiliśmy o wykaz badań i zrobiliśmy badanie kariotypów bo na wyniki długo się czeka. Przy trzeciej inseminacji ze zwgledu na moje choroby autoimmunologiczne włączono mi acard. Zaszłam w ciążę, niestety w 6 tyg poroniłam. Uparłam się, że jeżeli dr nie będzie widział przeciwskazań to od razu chce podejść do 4 i ostatniej inseminacji, a jeśli sie nie uda to robimy przerwe na urlop i wracamy na in vitro. Dr dał zielone światło do zabiegu i oprócz acardu włączył steryd. Niestety na monitoringu cyklu okazał się że mimo stymulacji takiej jak zawsze żaden pęcherzyk nie urósl dostatecznie. Dr chciał odpuścic cykl, ja sie uparłam, powiedziałam że albo ten cykl albo odpuszczam. Dostałam 3 zastrzyki innego leku żeby się dostylmulować i poszłam na kolejny monitoring. Okazało się że urósł jeden pęcherzyk, inseminacja się odbyła. To był zabieg z najgorszymi parametrami zarówno z mojej strony jak i męża a jego owocem jest Filip. Bardzo długo nie mogłam uwierzyć że po prawie 3 latach bezowocnych starań zaszłąm w ciąże 2 razy pod rząd. Żyłam w przekonaniu że to się zaraz skończy, byłam tak zafiksowana w trybie "starania o ciąże", że nie potrafiłam przejść do trybu "jestem w ciąży". Teraz mamy tysiąc innych powodów do zmartwień i odliczam czas do kolejnych magicznych tygodni, które dają coraz większe bezpieczeństwo. Wybaczcie przydługą historię, dawno o tym nie pisałam/mówiłam i tak jakoś wszystko wróciło.
Karollinax26, Fasolka77, AniaKJ, Paula 90, DorotaAnna, B_002, Kasiulka90, Melpo, martusiawp lubią tę wiadomość
Starania od 2015
👩 37 lat, hashimoto, IO, bielactwo, AMH - 1,12
👨🏻 38 lat, oligoteratozoospermia
Kariotypy OK
2018
1 IUI - ❌ 2 IUI -❌ 3 IUI -cb
4 IUI - ❤️
Kwiecień 2019 - mamy synka
2024 powrót do kliniki
Sierpień
Podejście do IUI - brak dawki inseminacyjnej- rezygnacja z IUI
Wrzesień
I procedura ICSI długi protokół
Październik
💉7🥚 4 dojrzałe
4 blastki 4BB
PGT-A 3 z wadami genetycznymi, 1 nieinformatywny
Grudzień
10.12. transfer nieinformatywnego
7dpt beta 3, 13dpt beta <0,2
Styczeń 2025
II procedura, długi protokół, hbIMSI
Punkcja 14.02. Pobrano 5🥚 1❄️5BB -
Lolka nastaraliscie się ale efekt jest fantastyczny
i podoba mi się Twoje stwierdzenie że zylas w trybie starań i nie mogłaś przejść do trybu jestem w ciąży. Ja się mniej starałam ale też miałam ten problem, a teraz mam problem żeby przygotować się na tryb z dzieckiem, ciężko mi sobie wyobrazić cokolwiek po porodzie
Lolka30, martusiawp lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyKażda z nas jak widać na jakimś etapie była w jakimś „trybie”, ja mam teraz wiele obaw boje sie tych wszystkich chorób mimo, u lekarza bym siedziała raz na tydzien. A teraz mam jakieś takie zawieszenie w czasoprzestrzeni, ze nie dowierzam, ze ja urodzę dziecko, ze jest w brzuchu ze we mnie jest człowieczek. Abstrakcja nie miałam aż tak a to juz tyle tygodni
martusiawp lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyŚwietnie się czyta Wasze opowieści. Ile determinacji i poświęceń kosztowalo nas żeby zobaczyć upragnione dwie kreski.
Jesteśmy wielkie. I nasi partnerzy też
Zawsze uważałam że nie ma nic prostszego niż zajść w ciążę. Jak bardzo się myliłamLolka30, DorotaAnna, Wiewióreczka, B_002, Fasolka77, martusiawp lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyKarmelllka90 wrote:Każda z nas jak widać na jakimś etapie była w jakimś „trybie”, ja mam teraz wiele obaw boje sie tych wszystkich chorób mimo, u lekarza bym siedziała raz na tydzien. A teraz mam jakieś takie zawieszenie w czasoprzestrzeni, ze nie dowierzam, ze ja urodzę dziecko, ze jest w brzuchu ze we mnie jest człowieczek. Abstrakcja nie miałam aż tak a to juz tyle tygodni
martusiawp lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
Paula 90 wrote:Myślisz że już wszystko u Was stracone? Nie dojdziecie do porozumienia?
Ciężko naprawdę ... Ja potrzebowałam wsparcia teraz, kiedy jestem w ciąży. A tak naprawdę od początku przechodzę przez to sama. Myślę, że jest mu tak po prostu łatwiej i kiedy mu o tym wspomniałam to stwierdził, że to nie ma sensu, bo mam o nim takie zdanie i że jedyne co mogę zrobić dobrego dla dziecka, to pozwolić na kontakty z ojcem.
W święta się widzimy i to będzie czas na podjęcie decyzji. Dla niego.
Tutaj nie ma miejsca na „odpoczynek” albo „przerwę” albo jesteśmy razem i tworzymy rodzinę naszej córce albo każde z nas idzie w swoją stronę. -
I ja się wypowiem bo pomimo tego,że po drodze los rzucał Nam kłody pod nogi to dziś mam już rodzinę ,o której zawsze marzyłam no i jak wszystko dobrze się skończy będzie Nas jeszcze więcej:)
Z mężem w marcu przyszłego roku minie Nam 14 lat bycia razem.
Różne mieliśmy etapy w Naszym życiu.Raz było lepiej a raz gorzej ale zawsze bardzo mocno Go kochałam a On mnie.
Zamieszkaliśmy ze sobą tuż po liceum więc dość szybko ale byliśmy na to gotowi.Oboje pracowaliśmy,ja studiowałam zaocznie także byliśmy przygotowani do dorosłego życia i dorabiania się po swojemu.
Później nastał etap szalonych imprez w kraju i za granicą i to zostało w Nas do dziś.Teraz przerwa z konieczności ale już planujemy na jakie eventy się wybierzemy za jakiś czas:)
Oboje mieliśmy umowę na stałe,przeszliśmy na większe mieszkanie i pojawiła się ogromna potrzeba posiadania dziecka u obojga.
Antykoncepcja poszła do kosza i zaczęliśmy starania.I tak mijał czas i nic się nie "wykluło".
Poszliśmy razem do ginekologa poleconego przez znajomą i od razu komplet badań dla mnie i męża.
Wiedziałam już,że ciąża nie będzie za chwilę i na już...
Masa badań,leczenie,stymulacje,diety...
Trwało to trochę...
W międzyczasie dwa razy pod rząd przeszłam hiperstymulacje i konieczna była mała pauza.Pozniej powrót do leczenia.
Wyniki ani moje ani męża się nie poprawiały.Nowvum było Naszym drugim domem przez jakiś czas.
Na to wszystko zaczynało brakować sił.Mój brzuch od zastrzyków wyglądał tragicznie i ból był nie do zniesienia ale zagryzałam zęby zęby tylko wytrwać.
Pieniądze też na drzewie nie rosły więc ma z na jakiś czas wyjechał do Danii do pracy.Wrócił i podjęliśmy decyzję z moim lekarzem prowadzącym,że robimy sobie urlop od starań.Nastepnym krokiem miała być inseminacja we wrześniu.
Żeby odpocząć od tego wszystkiego pojechaliśmy na dluuuugie wakacje.Wylączyliśmy telefony i cieszyliśmy się sobą i czasem spędzanym we dwoje:)
Po powrocie do kraju zaczęłam się źle czuć.Zwalałam to na powrót do pracy i zmęczenie ale kiedy miesiączka nie przychodziła przez myśl nieśmiało przeszła mi ciąża...5 testów potwierdziło moje przypuszczenia. Mimo niedzieli lekarz Nas przyjal od ręki i pokazał bijące serduszko Naszej 10 letniej dziś wymarzonej, wyczekanej córeczkiJednak głowa i ciało potrzebowały resetu, urlopu i naturalsik praktycznie nie możliwy jak mówili lekarze na podstawie badań -udał się i jest
Boże...płacze kiedy to pisze...
Pół roku po porodzie byliśmy w galerii handlowej gdzie ot tak po prostu straciłam przytomność...W szpitalu maż mi powiedział,że wszystko jest ok tylko "beta ciążowa".Nie mogłam w to uwierzyć.Jak?Kiedy?Wydawało mi się to niemożliwe...A jednak.Lekarze określili to mianem "odblokowania się".Cud trwał tylko do 13 tc.Poronienie z przyczyn nieznanych.
Nie mogłam się z tym pogodzić ale dawałam rade bo moja córeczka była z Nami.Wspieraliśmy się nawzajem i przetrwaliśmy.
Później antykoncepcja przez 3 lata.Ale zaczęło być coraz gorzej.Moje migreny sięgały zenitu do tego hormony się rozwaliły.Odstawienie tabletek.Miesiac później ciąża.Strach od początku...Mimo wszystko strata w 8 tc.Mimo leków i leżenia.Przyczyna nieznana.
Minęły lata.Badanie rezerwy jajników wskazywały niewielkie szanse na ciążę.Mąż znowu miał źle wyniki.
Nie zabezpieczalismy się przez ponad 3 lata.
W tym czasie nadeszły też zmiany w Naszym zyciu-przeprowadzka do Niemiec,nowa praca.O ciąży żadno z Nas nie myślało,nie mówiło bo przecież minęły ponad 3 lata bez tabletek.
W końcu wybraliśmy się całą rodziną na kolejne dluuuugie (przypadek?)wakacje.Szczssliwi ,wypoczęci wróciliśmy do domu i pracy.
Po kilku dniach coś nie grało.Ja -czlowiek kawosz nie mogłam wziąć nawet łyka kawy...Koleżanki żartowały,że może to ciąża.Nie dowierzając sama w to,że kupiłam test ciążowy i chce go robić nic nawet mężowi nie mówiłam.
Jak po 3 szt.z dwoma kreskami zadzwoniłam do niego i mówię ot tak po prostu "wiesz,ze jestem w ciąży ?" to powiedział "żartujesz sobie"no ale jak powiedziałam,że 3 testy to potwierdziły to zrobiło się poważniej:)
Później już tylko lekarz żeby zobaczyć serduszko.Dotrwać do 13,20tc i tak trwamy razem i mam nadzieję,że conajmniej do tego 37tc wytrwamy razem żebyśmy mogli poznać Naszego synka i cieszyć się życiem we czwórkę
Rozpisałam się mocno ale to właśnie wspomnienia.
Nie ma tylko tych pięknych.Ale to wszystko Nas umocniło.
Dziś kiedy ubierałam choinkę z córką to plakałam...Zapytała czemu a jak powiedziałam,że to ze szczęścia bo już za rok będziemy we czwórkę na Wigilii to i Ona i mąż płakali że mną...Wiadomość wyedytowana przez autora: 16 grudnia 2018, 16:34
Karollinax26, Paula 90, DorotaAnna, malutka_mycha, Lolka30, Wiewióreczka, B_002, Kasiulka90, Fasolka77, AniaKJ, Misiabella, martusiawp, india lubią tę wiadomość
-
U nas choinka juz ubrana
juz siedzimy przy włączonych lampeczkach i jest klimacik
Jej... jakie wczesne porody, ale dobrze, ze jest tyle szczesliwych zakonczen
Dziewczyny czy moge zaaplikowac sobie Iladian? Wrocilam do lutki rano i wieczorem i znowu mnie niezle podraznilo -
nick nieaktualnyKarollinax26 wrote:Ciężko naprawdę ... Ja potrzebowałam wsparcia teraz, kiedy jestem w ciąży. A tak naprawdę od początku przechodzę przez to sama. Myślę, że jest mu tak po prostu łatwiej i kiedy mu o tym wspomniałam to stwierdził, że to nie ma sensu, bo mam o nim takie zdanie i że jedyne co mogę zrobić dobrego dla dziecka, to pozwolić na kontakty z ojcem.
W święta się widzimy i to będzie czas na podjęcie decyzji. Dla niego.
Tutaj nie ma miejsca na „odpoczynek” albo „przerwę” albo jesteśmy razem i tworzymy rodzinę naszej córce albo każde z nas idzie w swoją stronę.
My z mężem mieliśmy kryzys taki po 2 albo 3 roku razem. To był hardcore. Koniec końców jesteśmy teraz szczesliwi ale nie przyszło nam to samo. Dużo pracowaliśmy nad związkiem i kompromisami. Na samo wspomnienie zasycha mi w gardle.
Z drugiej strony bycie ze sobą na siłę jest gorsze niż życie osobno. Twój obecny partner musi też liczyć się z faktem że Ty nie będziesz sama do końca życia i pewnie pojawi się ktoś kto weźmie na swoje barki odpowiedzialność za Waszą rodzinę. Być może się nie polubią.
Nieszczęśliwa rodzina jest tak samo niekorzystna dla rozwoju dziecka jak niepełna. Dzieci wychowujące się w piekle małżeństwa rodziców są zawsze nieszczęśliwe i mają problemy z poczuciem własnej wartości.
Wierzę że podejmiecie dobrą decyzję i że się jakoś ułożyKarollinax26 lubi tę wiadomość
-
Wszystkie historie są wzruszające
Paula ja kiedyś też myślałam, że zajść w ciąże? Pf nie ma nic prostszego! Oj jaki człowiek jest głupi... dobrze, że teraz wszystkie mamy już bliżej niż dalej
Ale Karolina powiedziała ważna rzecz- w moich marzeniach też oprócz dziecka a właściwie dzieci, był kochający mąż... pamiętaj Karolina, że Ty też musisz być szczęśliwa Marcelinka będzie to czułaKarollinax26 lubi tę wiadomość
👱🏻♀️30 🧔🏻♂️32
05.2018 poronienie zatrzymane 9tc
04.2019 👶🏼
Aktualnie 1 cs o drugie bejbisia
13.02 ⏸️
15.02 beta 81,5
17.02 beta 158,4
01.03 pęcherzyk ciążowy 1,2 cm
15.03 CRL 1,24 cm ❤️ -
Paula dokładnie, na sile być razem to nie ma sensu... ale to tez nie znaczy, że nie warto spróbować być razem, dogadać się. Ja z mężem tez miałam dwa takie kryzysy- raz jak poszłam na studia i zamieszkałam w innym mieście w akademiku (wiecie akademik- on miał wyobrażenie, że to wyglada jak w American Pie) a drugi raz jak zamieszkaliśmy razem. Ale zawsze najważniejsze było to, że oboje czuliśmy, że nam zależy na sobie, że jesteśmy dla siebie najważniejsi.👱🏻♀️30 🧔🏻♂️32
05.2018 poronienie zatrzymane 9tc
04.2019 👶🏼
Aktualnie 1 cs o drugie bejbisia
13.02 ⏸️
15.02 beta 81,5
17.02 beta 158,4
01.03 pęcherzyk ciążowy 1,2 cm
15.03 CRL 1,24 cm ❤️ -
Paula my od razu po ślubie nie chcielismy dzieci, ale jak już do tego dojrzalam to chcialam od razu tu i teraz
w oklicach 30tki instynkt macierzyński rozpedzil sie na maksa. niestety los przygotowal dla nas niezla probe... ale mam nadzieje, ze po tych 5 latach walki w koncu będziemy szczęśliwymi rodzicami zdrowego malucha
Wiewióreczka, Paula 90, Franka2104, AniaKJ, martusiawp lubią tę wiadomość
-
Paula 90 wrote:Długo jesteście razem?
My z mężem mieliśmy kryzys taki po 2 albo 3 roku razem. To był hardcore. Koniec końców jesteśmy teraz szczesliwi ale nie przyszło nam to samo. Dużo pracowaliśmy nad związkiem i kompromisami. Na samo wspomnienie zasycha mi w gardle.
Z drugiej strony bycie ze sobą na siłę jest gorsze niż życie osobno. Twój obecny partner musi też liczyć się z faktem że Ty nie będziesz sama do końca życia i pewnie pojawi się ktoś kto weźmie na swoje barki odpowiedzialność za Waszą rodzinę. Być może się nie polubią.
Nieszczęśliwa rodzina jest tak samo niekorzystna dla rozwoju dziecka jak niepełna. Dzieci wychowujące się w piekle małżeństwa rodziców są zawsze nieszczęśliwe i mają problemy z poczuciem własnej wartości.
Wierzę że podejmiecie dobrą decyzję i że się jakoś ułoży
Znamy się już 10 lat, jesteśmy razem bardzo krótko, rok. On już kilka razy powtórzył, że dziecko jest za wcześnie ale tak samo był świadomy tego co robi jak ja. -
Paula 90 wrote:Świetnie się czyta Wasze opowieści. Ile determinacji i poświęceń kosztowalo nas żeby zobaczyć upragnione dwie kreski.
Jesteśmy wielkie. I nasi partnerzy też
Zawsze uważałam że nie ma nic prostszego niż zajść w ciążę. Jak bardzo się myliłam
Ogólnie to nasze forum jest świetnym miejscem. Jest tak miło, czuć wsparcie z każdej strony, można powymieniać doświadczenia. Fajnie dziewczyny, że przechodzimy przez to razem, zawsze to raźniejDorotaAnna, Kasiulka90, Lolka30, Karmelllka90, martusiawp lubią tę wiadomość
29.03.2019 [39+2] Zosia2580g, 52cm, 10pkt, SN
-
Jeju, dziewczyny, upłakałam się. Zwłaszcza po historii MamyAgi. Tak sobie myślę, że faceci nie daliby rady psychicznie i fizycznie. Nawet kiedy nas wspierają, przeżywają, widać, że są silni, ale tylko my jesteśmy w stanie to przetrwać tak bardzo osobiście. Na własnym ciele.
Ja nigdy nie poroniłam, z czego się ogromnie cieszę. Ale naczytałam się i nasłuchałam różnych historii, bardzo osobistych, każdą z nich brałam głęboko do siebie, więc cały I trymestr drżałam o życie maleństwa. Nawet nie miałam odwagi wypowiadać się na tym wątku. Dopiero tak naprawdę od 2 tygodni dotarło do mnie w pełni, że żyje we mnie dzieckoW końcu je czuję i jestem w pełni świadoma.
Może nie staraliśmy się jakoś bardzo długo, bo rok naturalnie, a potem po 3 miesiącach leczenia nie wierzyłam, że to już, że akurat teraz. Już myślałam o adopcji, nie wierzyłam, że kiedykolwiek się uda. Jak się dziecka pragnie najbardziej na świecie, to nawet po 3 miesiącach niepowodzeń można popaść w depresję. Mnie to niestety spotkało rok temu.
Z mężem stanowimy idealną parę, tak mi się wydaje. Czasem aż nie mogę uwierzyć, jakie szczęście mnie spotkało. Cieszę się każdym dniem, bo mam wrażenie, że kiedyś nastąpi bum i nasza bajka się skończy. Żyjemy spokojnie, nie kłócimy się, każdego dnia słychać nasz śmiech, mąż sprząta, gotuje, jest wyrozumiały, kiedy się źle czuję. Często wyjeżdżamy w różne fajne miejsca. Ech, chyba moja mama przejęła całego rodzinnego pecha, bo trafiła na najgorszego faceta na ziemi. Po tylu latach dziad ją prześladuje, a ona nie może się uwolnić. Chyba Bóg wynagrodził jej cierpienia - ja korzystam. Niesprawiedliwe, ale ona cieszy się szczerze moim szczęściem.
Cudne te nasze historie. Czyta się jak książkę, a to samo życie! Każdego spotykają złe i dobre chwile. Dzięki temu życie jest ciekawe.Wiadomość wyedytowana przez autora: 16 grudnia 2018, 19:30
Wiewióreczka, Lolka30, B_002, AniaKJ, martusiawp lubią tę wiadomość