Kwietniowe mamusie 2014:)
-
WIADOMOŚĆ
-
No to pozazdrościć. Mój Franko jest grzecznym dzieckiem i też bardzo mało płacze, a jeśli już to trwa t góra 5 minut. No ale Helenka to przechodzi ludzkie pojęcie
Anioł a nie dziecko
super
ciekawe czy tak już jej zostanie
no ale jak przystało na prawdziwą damę (a na taka wygląda na ostatnim zdjęciu) to pewnie będzie grzeczną dziewczynką
Makcza lubi tę wiadomość
-
Makcza - ja już niestety nie karmię przez niewytłumaczalną gorączkę i antybiotyki. Mam jeszcze w piersiach kropelki i mam ochotę zacząć pobudzać, ale położna wręcz zakazała. Mały ma ciągłe bóle brzuszka, zielone kupy, kolki, przelewanie i niby jest na Bebilonie Comfort na kolki i zaparcia
-
Natalinka, pewnie opowiadałaś o porodzie, ale mnie to chyba ominęło, bo ja jeszcze w szpitalu byłam - Twój synek widzę młodszy o kilka dni. Kubuś był wczesniakiem? I kiedy ta gorączka? Bo mnie podczas porodu dopadła i tez brałam antybiotyk. Helena również.
-
Nieśmiała, od dawna chciałam Cię prosić, żebyś zrobiła sobie awatarek. Miałaś takie śliczne zdjęcie z Franiem. ..
A, i denerwuje mnie, że Miriam, Walabia i Tusia mają taki sam suwaczek- jak czytam posty w telefonie, to poznaję kto pisze właśnie po suwak, żeby cały czas nie przesuwać - raz na tekst, raz na zdjęcie. -
nick nieaktualnyWalabia ekstra ten strój.
Hehe Makcza nie marudz
Tusia ma inny niz ja i Walabiaa ja mam zdjęcie Zojki
obok
Osobiście chciałam zrobic inny i zaznaczałam różowy ale zawsze jak link wklejalam to i tak wychodzi ten wiec tak zostałoMakcza lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyCo do @ u mnie brak i sie cieszę
koleżanka ktora karmiła 2,5 roku nie miała przez cały okres karmienia piersia tez bym tak chciała ale sąsiadka mimo karmienia dostała 3 miesiące po porodzie ostatnio cos mnie brzuch pobolwwal mam nadzieje ze to nie @
-
Makcza - nie opisywałam u Was, ale u majówek, tylko Wasze forum robi mi się niezwykle bliskie z racji przechodzonych przez Was problemów i poruszanych wątków. Bardzo lubię Was podczytywać. Od początku: ciąża z problemami: szpital w 9 tc, antybiotyki, bakterie w pochwie itd. W 32 tc podano małemu sterydy z powodu skracającej się szyjki. Wprawdzie leżałam przez większość ciąży, ale po szpitalu wstawałam tylko do wc. Wtedy zaczął odchodzić mi czop. Termin miałam na 13 maja, ale na wizycie kontrolnej na pocz. kwietnia lekarz powiedział, że mały pcha się usilnie na świat, bo waga stanęła w miejscu i jest rozwarcie. Trzy dni później (35 tc) zaczęłam krwawić, pojechałam na oddział do mojego lekarza. Zbadał mnie i stwierdził, że jest bez zmian, ale skoro jestem to warto zrobić ktg. Na nim skurcze regularne 100 % co 4 min. Wieczorem zaczęto zatrzymywać mi akcję Fenoterolem, bo poród się rozpoczynał. Niewiele pamietam z tego dnia, bo po tym leku odlatywałam. Później przez 2 tyg. byłam na kroplówkach z całkowitym zakazem chodzenia i odwiedzin. Skurcze stale były regularne, ale udawało się zatrzymać poród. Mój przypadek zadziwił wszystkich, ale stwierdzili, że to wina nadmiernej kurczliwości macicy. Zakazano wychodzić do domu, bo mały był przez całą ciążę ułożony pośladkowo i było zbyt duże ryzyko przy rozwarciu - już na 2 palce. Miałam być bezpieczna, ale to były tylko słowa. 22.04 skończył się 37 tc, odstawiono rano leki, wieczorem zaczęłam krwawić. Zakazano jeść i pić, bo możliwe, że będzie cc. Skurcze zaczęły się o 22, co 3 min, bolesne były o 2 w nocy. Rozwarcie bez zmian. O 4 odeszły mi wody, ale kazano mi iść na salę i czekać na decyzję lekarza, po czym położne pogasiły światła i poszły spać. O 5 już nie wytrzymywałam, skurcze co 2 min i długie, rozwarcie na 2 place u szczupłego lekarza, na ktg skurcze na 140 %. Błagałam o przyspieszenie cc z uwagi na pośladkowe położenie. Położne się odwróciły. O 7 krzyknęłam, że muszę już przeć - rozwarcie na 4,5 palca i baaaardzo grubej położnej. Pośladki tkliwe w kanale. Pamiętam tylko jak krzyczeli bym nie parła, jedna położna uciekła, bo powiedziała, że pośladków odbierać nie będzie, inne mi zakładały cewnik na ch..., z łóżkiem na salę operacyjną biegli. Anestezjolodzy krzyczeli, że nikt nie powiedział o cc na cito, ginekolog, że nie ma czasu na znieczulenie. W efekcie do niego doszło, ale cięcie na brzuchu czułam. Przechylili mnie na łóżku, by skrzepy spłynęło i później miałam tragiczny popunkcyjny zespół bólowy. Nie mogłam zajmować się dzieckiem. Kubuś urodził się 23.04 z wagą 2600 g i dostał 10 pkt. Gorączka (38.6) pojawiła się w 2 dobie po dobrym przystawieniu do piersi. Dostałam antybiotyk dożylnie, zrobiono badanie na ryzyko sepsy,ale wyszło ok. Kontynuację leku miałam w domu. W drugiej dobie w domu gorączka wróciła. Jechałam na oddział do mojego lekarza z płaczem, bo powiedział, że po cc z gorączką z pewnością mnie zostawi. Nie wyraziłam zgody i podpisałam oświadczenie. Zmienił mi antybiotyk i przeszło na 2 tyg. Karmiłam dalej, ale gorączka wróciła i trochę już przepaliła pokarm. Dostałam kolejny antybiotyk i stwierdziłam, że nie będę małego faszerować i odstawie go na czas antybiotyku, ale już nie miałam tyle pokarmu. Starczyłoby na 1 karmienie w ciągu dnia
Pomimo tego, że od początku odciągałam pokarm laktatorem, bo nie mogłam mieć go w piersi dłużej niż 1 h, to się nie udało. Jest mi żal, ale przy gorączce 39 st. nie mogłam się normalnie zajmować małym. Lekarz rodzinny, ginekolog i połozna zalecili przepalenie, ale ja nie chciałam zamykać sobie drogi. Nie zrobiłam tego - pokarm sam zanikł, choć nie do końca i stąd moja determinacja, by teraz pobudzić laktację.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 29 czerwca 2014, 22:53
Makcza lubi tę wiadomość
-
Za co Ty przepraszasz? ale miałas przejścia, czasem jak sie słyszy czy czyta o niektrych szpitalach to człowiek dziękuje że ma taki jaki ma, nie jest idealnie ale nie ma na co narzekać przy Twoich przejściach. Najbardziej zadziwające jest to, ze Ci ludzie nie boją się chociażby odpowiedzialności za drugiego człowieka.