Kwietniowe Mamusie 2018
-
WIADOMOŚĆ
-
acygan wrote:Edwarda zaczelyscie razem z Jupik dawać argumenty w postaci 3 czy 4 latkow, więc jakby nie patrzeć temat zszedł na odpieluchowywanie A nie oswajanie. Same trochę się zapedzilyscie, nie dziw się innym.
Powiedzcie mi, czy Wasze dzieci też się już tak awanturuja jak jest nie po ich myśli? U mnie to już zaawansowany poziom, mam czasem dość. Jest pisk, krzyk i płacz. Wczoraj płakała mi 5 minut bo zabrałam jej przedmiot, którym nie powinna się bawić. Oczywiście nie oddałam, bo muszę zacząć stawiać granice, ale czasem to już ręce opadają.
-
Mój Wiktor jak się denerwuje to zaciska piastki, marszczy czoło i robi takie "yyyyyyyy"
Kupiłam barierke zabezpieczająca do kuchni bo mamy krzesła barowe które Wiktor ciągle szarpie i boję się że kiedyś na niego poleca. Do tego ciągle chodzi do miski kota i wylewa mu wode. Wczoraj założyłam ta bramkę i myślałam że będzie krzyk, a Wiktor łapie się za bramkę jak jestem w kuchni i śmieje się :p
Biegunka nam minęła!! Jutro chyba pójdziemy na spaceracygan, Totoro lubią tę wiadomość
-
edwarda20 wrote:Wkurza cie dziecko i szukasz zwady?
Eh... szkoda słów...
Kinga Zosi nie wyskakują takie plamy przy złości. No właśnie, ten temperament. Myślisz, że poza pokazaniem jej, że ta złość nie prowadzi do tego, że dostanie to, czego chce wystarczy? Czy powinnam coś jeszcze robić w tym kierunku? -
Ooo, znów zostałam wywołana do tablicy. Trudno, tym razem olewka, nie ma sensu bić piany
Acygan, moja też się wkurza jak jej coś zabieram, ale dość szybko jej przechodzi. Już wie, że mam ten krzyk w poważaniu i nie oddam tego co zabrałam. Najbardziej darła się o.. długopis. Którym notabene zdążyła już sobie buzie pomalować
Szczerze mówiąc siedzenie z nią robi się coraz trudniejsze, właśnie przez te fochy, krzyki i humory. Już zaczęłam myśleć o powrocie do roboty, haha
Kinga, co mają czerwone plamy do kortyzolu? Ja tak mam- zawsze jak się denerwuje dostaje takich plam, szczególnie na dekolcie. Nigdy nie wiedziałam czemu.. -
Jupik u nas awantura była o klocek taki podłużny, który sobie wsadzala głęboko do buzi i się krztusila. Jak tylko go widzi, to od razu do niego, nie wiem czemu tak się uparla na niego, chyba dlatego, że zakazany.
Ja znów nie wyobrażam sobie jej zostawić i pójść do pracy, choć to racja, że dopiero ten trudny okres się zaczyna -
U nas też awantury jak czegoś zabronie. Wygina się wtedy, robi podkowke i płacze. Ale szybko jej przechodzi. Coraz bardziej zaczyna traktować moje "nie wolno" serio, bo wcześniej to był uśmiech i nic sobie z tego nie robiła. Ale teraz zazwyczaj po prostu przestaje robić zakazane rzeczy czyli np ciągnąć za kable czy wspinać się na szafkę rtv.29.09.2016 Aniołek (10 tc)
09.04.2018 cud narodzin - 55 cm, 3720 g. Amelka ❤️
16.09.2020 cud narodzin - 54 cm, 3150 g. Igorek ❤️
-
Jupik wrote:Ooo, znów zostałam wywołana do tablicy. Trudno, tym razem olewka, nie ma sensu bić piany
Acygan, moja też się wkurza jak jej coś zabieram, ale dość szybko jej przechodzi. Już wie, że mam ten krzyk w poważaniu i nie oddam tego co zabrałam. Najbardziej darła się o.. długopis. Którym notabene zdążyła już sobie buzie pomalować
Szczerze mówiąc siedzenie z nią robi się coraz trudniejsze, właśnie przez te fochy, krzyki i humory. Już zaczęłam myśleć o powrocie do roboty, haha
Kinga, co mają czerwone plamy do kortyzolu? Ja tak mam- zawsze jak się denerwuje dostaje takich plam, szczególnie na dekolcie. Nigdy nie wiedziałam czemu.. -
u nas też są afery i krzyki jak idzie coś nie po jego myśli, ale ja się do krzyków przyzwyczaiłam bo od 5 msc potrafi dać czadu
czy któraś z Was wprowadziła dziecku drugi język? W sensie polski wiadomo, ale np angielski, czy niemiecki? Kinga, Wy mieszkacie za granicą, idziecie w kierunku bilingual, czy jeden język? Ja z jednej strony jestem w szoku ile nasz K rozumie w dwóch językach w których bezpośrednio się do niego zwracamy, z drugiej strony zastanawiam się czy te krzyki i brak takiego konkretnego gaworzenia jest właśnie efektem 3 języków dookoła. -
Kaszelkowa, moja siostra mieszka za granica, a meza ma jeszcze z innego kraju wiec synowie tez mieli 3 jezyki wokol sirbie. Obaj zaczeli pozno mówić ale bardzo szybko rozumieli polecenia w 3 jezykach. Młodszy syn ma 4 lata, mowi biegle po polsku i angielsku, a w trzecim jezyku-ojca wszystko rozumie i odpowiada po angielsku.
Ja puszczam Heniowi piosenki i czasami cos do niego mowie po angielsku. Ale duzo juz zapomnialam nie uzywajac jezyka na co dzien i glupio mi jak robie bledy :pWiadomość wyedytowana przez autora: 15 stycznia 2019, 12:06
-
Hmm, no ja duszności nie mam, ale te plamy robią mi się od zawsze..może ten typ tak ma.
Acygan, moja robi awantury właśnie jak znajdzie coś nowego na co się zafiksuje, długopis, właśnie kawałek plastiku, czy coś czego totalne jej nie wolno. No ale mama jest stanowcza i u mnie nie to nie, nie robię żadnej taryfy ulgowej chociaż by mi się wydarła na całą kamienicę myślę, że szybko załapie, już widzi, że nic nie wskóra i długo nie zawodzi. Ja mam chwilowego dołego związengo z siedzeniem w domu, więc stąd myśli - a może by jednak wrócić do pracy ? No zobaczymy, czy mi minie, czy nie
Kaszelkowa, ja nie chce jej sztucznie niczego wprowadzać. Sama nie jestem orłem z ang, więc po co ma powielać moje błędy. Bajek nie uraczy nawet po polsku, więc i po ang.nie zamierzam jej puszczać. Pójdzie do przedszkola, będzie mieć zabawy po ang, super. Nie widzę potrzeby paplać jej po ang.w domu. Mieszkamy w Polsce.
Moja siostra z kolei z Londynu ma tam zasadę - w domu tylko polski, ang.nauczą się między dziećmi w przedszkolu\szkole i u nich tam to funkcjonuje i super. Oba języki są dla nich naturalne. Jakbym mieszkała za granicą też bym atki system przyjęła.
-
Mój robi awantury jak najbardziej, np. Dziś mamy kolęde i się dorwal do kropidla i nie chciał oddać, był krzyk i płacz, robi też tak jak go kładę na mate a on chce być na kolanach akurat. Też jestem stanowcza i nie ulegam.
A co do języków, to akurat ang jest takim językiem, że warto z nim się oswajac od małego. Po roku będziemy mu puszczać bajki po ang, teraz jeszcze nic, dużo do niego mówimy, ale po polsku niech się tak najpierw nauczyedwarda20 lubi tę wiadomość
-
A u nas problemy z zasypianiem. Na noc pięknie poszła spać po 22, po czym 4.25 pobudka. Usypialam ją do 5.10, ale nie mogła zupełnie zasnąć. Widać, że chciało jej się spać, co chwilę oczka przymykala, ale za chwilę znowu się rozbudzala, robiła papapa, naśladowala kota itp. wreszcie odpuściłam, poszlysmy się pobawić i po 6bznowu poszła spać i spałysmy razem do 9. Co ciekawe, obudziłam się taka rozpalona i cała mokra, że mąż ubieral małą a ja musiałam w te pędy pod prysznic i pościel zmieniać. Nawet pomyślałam, żeby przytestowac, ale niedługo potem zaczął nie boleć jajnik i boli do tej pory, nie wiem czy nie mam owulki
-
Swoją drogą enel med schodzi na psy.. Byłam w końcu u lekarza, dostałam skierowanie na usg, i co z tego jak wizyta na za prawie 2 mce a usg robi moja dr, która wcześniej usg nie robiła, i już w ciąży jak byłam narzekała, że brak specjalistów.. oczywiście Pani z recepcji, że mogę dzwonić, bo ludzie odwołują. No to mówię, że nic dziwnego, bo ja też pewnie odwołam skoro termin za prawie 2 mce. I żeby chociaż zrobili możliwość zapisów na usg przez neta - człowiek se siedzi i raz ja jakiś czas kliknie, żeby zobaczyć czy termin nie wpadł. A z dzwonieniem super, wisisz se na telefonie, zanim łaskawie ktoś Ci powie, że terminu nie ma zrobiło się jak w przychodni osiedlowej.
-
Moja Lila jako takich awantur nie robi. Jak bierze coś co jej nie wolno to mówię NIE NIE NIE, "groze" palcem, zabieram i jest ok. Natomiast jeśli chodzi o płacz jak ją kładę na matę, a chciała być u mnie na rękach to ją biorę z powrotem i próbuję odłożyć za jakiś czas jak już nie płacze. Widać potrzebuje akurat być blisko, a że jest w okresie skoku to tym bardziej rozumiem, że jej to potrzebne.
W ogóle jaka u nas od wczoraj pogoda, to niech to szlag. Wczoraj wybrałam się z Lilą wózkiem na w zamierzeniach długi spacer, bo było super powietrze, mówię niech sobie pośpi na zewnątrz. Kilka dni temu było takie fatalne, że aż w gardle drapalo jak się wyszło. No i poszlysmy, a tu zrobiła się taka zamieć śnieżna, że świata nie było widać. Droga nie odsniezone, grzezlam tym wózkiem, śnieg prosto w twarz, zakładam w te pędy folię na wozek, wichura taka, czułam się jakbym w filmie katastroficznym grała. Gonilam schronić się u moich rodziców, bo miałam najbliżej, ale przestawalo sypać zanim udało mi się przebrnąć przez muldy śniegu, błota itd. Przyszłam do domu wykończona. Dziś od rana wieje i sypie, więc pewnie w ogóle nie wyjdziemy.Wiadomość wyedytowana przez autora: 15 stycznia 2019, 14:05
-
acygan wrote:Eh... szkoda słów...
Kinga Zosi nie wyskakują takie plamy przy złości. No właśnie, ten temperament. Myślisz, że poza pokazaniem jej, że ta złość nie prowadzi do tego, że dostanie to, czego chce wystarczy? Czy powinnam coś jeszcze robić w tym kierunku?
Polecam ten cykl (a w powyższym temacie) przede wszystkim te 2 odcinki
https://m.youtube.com/watch?v=xnCYqy9aTzI
https://m.youtube.com/watch?v=IHGVYI7DLBA
Nasze dzieciaki powoli zaczynają coraz więcej rozumieć, takze ja bym powoli nazywała emocje (przynajmniej te podstawowe), bo poźniej gdy one nabierają na sile łatwiej z nimi pracować (i np próbować zastępować nieakceptowalne przez nas czy normy społeczne zachowania innymi
Druga kwestia, to trzeba w miarę możliwości dbac o siebie. Bo często sami mamy jakiś problem i wtedy wybuchamy z powodu byle pierdoły, a druga strona dziecko przejmuje zachowania rodziców. Mówić można wiele, ale jeśli robi się coś innego, to zobaczymy te same zachowania u własnych dzieci. Czasem mam wrażenie że dzieci przejmują od opiekunów te najgorsze cechy, zachowania itp. Jako przykład S.mniej więcej w wieku naszych dzieci zaczęła wchodzić na meble (regały, krzesła itp). Po którejś uwadze już taka wkurzona mówię do niej:” S. widziałaś, żeby mama chodziła po meblach?!” I jeszcze nie skończyłam mówić i sobie przypomniałam ze 3 dni wcześniej myłam szafki kuchenne (żeby sięgnąć weszłam na blat), No i młodej tak się spodobało, że chyba przez kilka miesięcy to była główna atrakcja...(dodam ze ledwo chodziła przy meblach, ale wspinać się potrafiła świetnie)
Totoro, acygan lubią tę wiadomość
-
Kinga uwielbiam Twoje wpisy
Też cały czas staram się tłumaczyć sobie, że dane zachowanie to taki etap i jest to niezależne od Lili (mówię tu przede wszystkim o majganiu się przy ubieraniu, co niestety potrafi mnie wytrącać z równowagi). Czasem zdarza mi się podnieść głos, przy czym nie mówię tu o krzyczeniu na nią, tylko głośno mówię "LILA" albo "UWAGA", żeby na chwilę przestała i zwróciła na mnie uwagę a dalej próbuję jej tłumaczyć czy zagadywac ją, żeby chwilę wytrzymała. A potem mam wyrzuty sumienia ale przebierajac ją któryś raz w ciągu dnia czasem naprawdę wymiekam.
Poza tym właśnie cały czas wbijam sobie do łba, że dziecko przez dany etap musi przejść i tyle.
Na nie wolno czy nie nie nie zaczyna reagować, zdarzyło się nawet, że się zaczęła wkurzac, że jej zabraniam (wkładanie łapek do gniazdka, zabezpieczonego wprawdzie, ale będzie u kogoś innego i tam już może być niezabezpieczone) i marudzila, denerwowala się, ale przestała.