Kwietniowe Mamusie 2018
-
WIADOMOŚĆ
-
Kala wrote:Totoro oczywiście, ze będziesz najdzielniejszą rodzącą 🙂 wcale nie będziesz krzyczeć, tylko pięknie się uśmiechać, a poród to będzie bajka ... no co najwyżej możesz płakać ze szczęścia 😉
Tak to właśnie widzę. 😁 A tak serio to im bliżej tym większy stresik 😬 jak sobie pomyślę, że niebawem będę już czekać na rozwój sytuacji to aż mnie ciary przechodzą 🙈 Położna mnie uprzedziła ostatnio, że przez bliznę i zrosty po pierwszym porodzie szyjka może się dłużej rozwierać.. Miałam zapytać - Heh..jeszcze dłużej...? 😅
-
Chyba większy, bo teraz wiem co mnie czeka 🙈 Wtedy się bałam, wiadomo, ale podchodziłam do tego na zasadzie - poród to poród, nie ja pierwsza, nie ostatnia. Teraz trochę więcej wiem, plus mam Lilę, więc też nie wyobrażam sobie jakichś powikłań, konieczności leżenia dłużej w szpitalu itd itd.. Myślę podwójnie. Z drugiej strony już wiem, że da się to przeżyć, to też trochę krzepiące 😅 rodząc Lilę byłam pewna, że umrę 🙈
-
Iggi trauma po pierwszym, niepotrzebnie tak zmedykalizowanym porodzie, koronawirus i wszystko co z nim związane plus Lila też oczywiście. Ale przede wszystkim to jak przebiegał mój pierwszy poród i jak się zakończył, jakie miałam przeboje z pielęgniarkami od noworodków, siedzenie 6 dni w szpitalu.. Wszystko to razem nas popchnęło do takiej decyzji
oczywiście ostatecznie dowiem się czy to wypali jak już będę miała wszystkie potrzebne badania na ręce i pewność, że z medycznego punktu widzenia nie ma przeciwskazań.
-
Niby wdrożono akcje "rodzic po ludzku",ale oczywiście tylko w teorii.W praktyce faktycznie w polskich szpitalach poród jest strasznie zmedykalizowany,położne nie do końca zachowują się po ludzku,w opiece nad noworodkiem raczej przeszkadzają niż pomagają.Jesli przezylas aż tak duża traumę i poród domowy będzie dla Ciebie ratunkiem,to myślę,że podejmujesz dobrą decyzję.
Totoro lubi tę wiadomość
-
Totoro również pamiętam, że typowe głośne jęki/krzyki były w ostatniej fazie porodu z mojego punktu widzenia jakieś 10 minut
Mam podobne odczucia co do porodu w szpitalu. Dopóki lekarze nie przyszli na koniec porodu, to było idealnie, położna była super. Parte miałam na stojąco, bardzo polecam, położyła mnie dopiero na sam koniec (wydaje mi się, że nie potrzebnie bo przecież można rodzić na stojąco lub w kuckach) i wtedy się zaczeło, jeden lekarz nacisnął mi na brzuch bez mojej zgody, a drugi pytał położną czy użyjemy kleszczy... Na szczęście położna powiedziała, że nigdy w życiu - przecież poród przebiega książkowo.
Mam ogromny żal do lekarzy bo gdyby nie położna to zrujnowaliby mi świetny poród... A za nacisk na brzuch jestem do dzisiaj wściekła, że nic z tym nie zrobiłam, chociażby jakaś skarga.. Ale generalnie dzięki położnej mam dobre wspomnienia i ten pierwszy poród wspominam radośnieTylko, że ja miałam znieczulenie i w domu już tego nie będzie.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 15 lipca 2020, 14:02
-
Iggi no u nas to jest naprawdę tylko w teorii
położne też średnio mi pomagały, tzn mogłam korzystać z piłki, prysznica, ale nikt mi nie powiedział jak oddychać, ktg na leżąco, parte na leżąco, makabra, umeczylam się okrutnie. Potem nie mogłam małej wyprzeć no to lekarz po 10 min wypchnął i tyle 🙄
Czereśniowa ja znieczulenia nie miałam, więc bez różnicy 😁 ale tak czy siak sądzę, że dałabym radę, gdyby mnie ktoś dobrze poprowadził
-
Oj tak wspominacie poród,że aż mi się przypomniały bóle porodowe😜 ja na przebieg porodu nie narzekam bardzo,wiadomo bolało.W sumie dla mnie jedyny minus mojego (małego)szpitala to taki,że nie podaja znieczulenia do porodu. To też szokuje,że w XXI w. W środku Europy kobiecie nie zapewnia się tego w standardzie.Takze zazdroszczę kobietom,które rodziły w znieczuleniu.
I wydaje mi się,nie pamiętam dobrze,że położna naciskała mi na brzuch😐to bylo w ostatniej fazie,że jakbym tego nie zauważyła.Te praktyki naciskania to też niestety standard.Wiadomość wyedytowana przez autora: 15 lipca 2020, 19:36
-
U mnie tez bez rewelacji przy jednym i drugim porodzie... chociaż przy pierwszym powinnam mieć mega wypasy, bo rodziłam w prywatnej klinice. W zasadzie to położne mnie cały czas olewały i łaskawie się zainteresowały się dopiero jak dzieci już prawie na wierzchu były. A tak to tylko kazały pod ktg siedzieć i wmawiały, ze jeszcze nie i długo długo nie.... miałam tego pecha, ze skurcze z krzyża tylko waliły ( nawet nie mam pojęcia jak wyglądają te z brzucha 🤔), a one nie piszą się na ktg albo minimalnie ... przy drugim już byłam mądrzejsza, wiedziałam jak to wygląda i dopiero jak powiedziałam położnej, ze tak to mnie bolało przy pierwszym porodzie na 15 min przed końcem, to zaczęła coś działać ... a tak to sobie chodziłam sama po korytarzu i to nawet nie na porodówce, tylko na patologii
A i sama siebie muszę pochwalić, w ogóle się nie darłam 🤷♀️Wiadomość wyedytowana przez autora: 15 lipca 2020, 21:07
-
Jestem z siebie dumna ... w końcu ogarnęłam pokój Kalinki tzn. odgruzowałam go z za małych ciuchów i już nie używanych zabawek. Trzy wielkie wory czekają na wyniesienie do piwnicy 🙂 a teraz mam święty spokój ... Kalinka śpi, a brzydsza połowa rodziny na mecz pojechała.
A Kalinka dzisiaj zażyczyła sobie do kąpieli dużo pianki i .... truskawki 😋 no i tak kąpała się w tej super piance, jedząc truskawki, tylko szampana brakowało 🤣🤣🤣 cóż jak już ma być tą gwiazdą TVN, to niech od małego się przyzwyczaja do luksusu ....Wiadomość wyedytowana przez autora: 15 lipca 2020, 21:15
Iggi31 lubi tę wiadomość
-
U mnie też by się przydało takie odgruzowanie,ale za max 2 miesiące przeprowadzka,więc czy ta robota ma sens?Tomek dziś zasnął przed 21,a ja podobnie jak Ty Kala,mam święty spokój i nic a nic nie skłoni mnie do tego,żeby cokolwiek tknac w domu,nie mówiąc o sprawach zawodowych.
Kalinka prawdziwa gwiazda😀Wiadomość wyedytowana przez autora: 15 lipca 2020, 21:24
-
Iggi u mnie też nie ma znieczulenia. Ale kij, ja mogę rodzic bez, tylko niech ten poród przebiega naturalnie i tak jak powinien a nie szybko szybko, rozwarcie nie idzie - jeb oksytocynka, parte nie idą - wypychamy... Ciul, że źle parlam i oddychałam... 🙄
Kala to mnie chyba w sąsiednich miejscowościach było słychać... 🙈 A zaczęło się od oksytocyny - jak ryja wydarlam to tak szybciutko mi odpinaly.. A skurcz teżcowy swoją drogą jest bardzo niebezpieczny, może się skończyć pęknięciem macicy.
-
Ojej ała.... straszne ...
A to u mnie akurat bardzo pilnowali ( w sumie za pierwszym i drugim razem), żeby odpowiednio oddychać...może dlatego się nie darłam, bo tak skupiłam się na tym oddychaniu ...
Dobra dziewczyny jak już jesteśmy w temacie porodu, to głupie pytanie.... tylko się nie śmiać ...jak odczuwa się te normalne skurcze z brzucha??? Jak okres, sraczka czy jeszcze inaczej?
A co do znieczulenia, to ja bym chyba nie chciała .... bałabym się tego wkłucia w kręgosłupWiadomość wyedytowana przez autora: 15 lipca 2020, 21:40
-
Kala,ja już się nie mogę doczekać,bo nasze obecne mieszkanie jest już tak "zagracone",że ręce opadają.Nie mogę już znieść tego upychania w szafach,piwnicy..wszędzie te zabawki,już brakuje miejsca na ciuchy..
A ja z kolei chciałabym rodzic w znieczuleniu,ciekawa jestem,czy naprawdę nie odczuwa się bólu,czy jest on słabszy.. Czeresniowa opowiesz jak to wyglądało?
Jeśli chodzi o bóle z brzucha podczas porodu?hmm to ból jak miesiaczkowy,ale oczywiście milion razy mocniejszy😐 -
Kala tak jak Iggi pisze - skurcze jak ból miesiączkowy tylko właśnie x1000000 😐 mi te z krzyża wjechały po kilku godzinach tych zwykłych, wtedy to już zaczynałam chodzić po ścianach 😵 pamiętam do dziś moją wizję jak czuję ten straszny ból w krzyżu i jak położna masuje mi plecy a mi ten ból rozchodzi się coraz wyżej i doslownie jestem przekonana, że widać jak mi się rozlewa w górę na resztę pleców 😶 niezły odlot już miałam 😶
-
Bóli już dobrze nie pamiętam, nie wiem jak porównać.
Co do znieczulenia to ja nie wykluczałam tej opcji, było na zasadzie zobaczymy jak będzie bolało
Wziełam znieczulenie bo przebili mi pęcherz jak miałam 6 cm rozwarcia, w celu przyśpieszenia porodu (znowu decyzja lekarza). Wtedy dostałam mega skurczy, w ułamku sekundy poprosiłam o znieczulenie wcale nie myśląc, następnie poleżałam bez bólu, mogłam normalnie rozmawiać z mężem, śmiać się, można powiedzieć że odpoczęłam i po godzinie zaczeły się szybkie parte, chwila i po sprawie. Mój poród trwał tylko 4h, ale z oksytocyną, przebiciem pęcherza, a na koniec naciśnięciem na brzuch. Jeszcze tylko wspomnę, że miałam 2 terminy porodu, mój lekarz prowadzący tak mnie nastraszył, że zgodziłam się na wywoływanie, chociaż do faktycznego terminu z OM miałam jeszcze 2 tygodnie. W sumie znów sobie przypomniałam ilu rzeczy żałuje..
Jak przeczytałam później o przebijaniu pęcherza to znów poczułam sie strasznie, na stronie fundacji rodzić po ludzku jest napisane:
"Przebicie pęcherza płodowego prowadzi do pojawienia się mocnych, niefizjologicznych skurczów, trudnych zarówno dla dziecka, jak i matki. Dodatkowo nagłe przyspieszenie porodu nie pozwala odpowiednio zaadaptować się dziecku do warunków porodu"
https://www.rodzicpoludzku.pl/porod/amniotomia-przebicie-pecherza-plodowego.html
Serio chciałabym rodzić z samą położną.. Mam wrażenie, że coś naturalnego szpitale strasznie komplikują, Oczywiście pomijam faktyczne wskazania do ingerencji w poród, ale wg mnie w szpitalach traktuje się poród na zasadzie byle SZYBCIEJ nie ma czasu. Dlatego jak najbardziej popieram Totoro i czekam na Twój finał
Wiadomość wyedytowana przez autora: 15 lipca 2020, 22:09