Gratuluje wszystkim swiezo upieczonym mamusiom !!!
Lanusia dziekuje za cieple mysli podczas mojej walki ze skurczami

i zazdroszcze tak szybkiego porodu
Moze uda mis ie jeszcze szybko opisac sam porod..
Skurcze, tak jak pisalam wczesniej zaczely sie w piatek wieczorem, od polnocy byly juz na tyle "upierdliwe" ze nie daly mi spac, wracaly co 15 -20 min i tak do rana, wiec noc z glowy, cala sobote sie rozkrecaly z roznym natezeniem i czestotliwoscia, nie moglam znalezc wygodnej pozycji by choc troche odpoczac, ulge przynosilo kolysanie biodrami w pozycji stojacej oparta o lozeczko. I tak minal caly dzien na liczeniu skurczy. W szpitalu mielismy sie pojawic przy regularnych skurczach co 5 min trwajacych 50 sek no i tak o 20 pojechalismy do szpitala, zostalam przyjeta z 3 cm rozwarcia, 40 min pod ktg, pozniej powiekszanie rozwarcia, spacery, pilka itp, po tym mialam wejsc do wanny zeby zlagodzic skurcze. Po kolejnych 2h kolejne badanie i ledwie 4 cm. Dostalismy porodowke, ale juz nie zdazylam skorzystac z wanny bo zaczelam krawic czyli szyjka otwarta. Polozna zaproponowala przebicie pechcerza no i zaczal sie hardcore. Wody chlusnely, mialy ponoc przyjemny slodki zapach i ladny kolor, polozna cala ochlapana musiala sie przebrac

duzo tych wod bylo, pozniej caly czas czulam jeszcze jak sie sacza przy zmianie pozycji. Po przebiciu pecherza i odprowadzeniu siku z mojego pecherza moczowego (nic nie czulam ze robie siku a sporo sie uzbieralo) przykleili do glowki Malego diodke monitorujaca wszystkie funkcje zyciowe. Na skurczu oddychalam w maske z gazem, przynosilo troche ulgi. Podlaczyli mi kroplowki nawadniajace. I tak minelo do 4 na kazdym skurczu oddychanie w maske. Szukalismy odpowiedniej pozycji bo na plecach Maluszkowi spadal puls wiec lezalam albo na jednym albo na drugim boku a najlepiej bylo na worku sako na kuckach oparta na lokciach i Maly mial wtedy tez dobry puls. O 4 w nocy przyszedl kryzys, bylam juz tak wyczerpana i spiaca, ze myslalam ze dluzej nie dam rady, nie spalam juz prawie 48h, wtedy polozna z lekarzem zdecydowali o podaniu epiduralu, zeby dac mi odpoczac i zebrac energie przed ostatnia faza. Bylo juz 7 cm, czekalismy jeszcze na 3 cm. Podlaczyli mi jeszcze kroplowke z glukoza i przyszedl anestezjolog. Dobral odpowiednia dawke i dobrze sie wlul pomiedzy skurczami bo po 10-15 min skurcze zaczely byc mniej bolesne a ja tak samo czulam swoje cialo, tylko lekko mi jedna noga zdretwiala wiec swobodnie moglam sama zmieniac pozycje. Jak skurcze sie wyciszyly przespalam prawie 3h miedzy skurczami, ktore czulam juz tylko jako powracajace echo i lekkie parcie na tylek, czulam jak przy kazdym skurczu maly schodzi w kanal i coraz bardziej sie obniza. O godzinie 7 bylo juz wyczekane 10 cm i podali mi oksy na pobudzenie wyciszonych skurczy przed ostatnia faza. Skurcze zaczely powracac coraz mocniejsze ale juz niezbyt bolesne. Zapytalam poloznej ile moze potrwac ostatnia faza parta, powiedziala, ze 30-40 min i ze obiecuje

i faktycznie jak zaczely sie parte przyszla juz „pani od dzieci” wiec wiedzialam, ze juz bliziutko i moj synus ukochany wyskoczyl w 3 czy 4 partym. Zawyl jak syrena, wiec wiedzialam ze jest zdrowym i silnym chlopakiem. Polozyli mi go od razu na brzuchu, tego uczucia nie da sie opisac jak taka istotka lezy i porusza sie tak samo jak jego ruchy czulam w brzuszku tak mizial mnie tylko juz po drugiej stronie. Okazalo sie, ze mial pepowine owinieta raz wokol szyi i dlatego spadalo mu tetno jak lezalam na plecach bo sobie uciskal. Nawet nie czulam jak urodzilam lozysko. Polozna poczekala jak pepowina sie wytetni i moj narzeczony przecial pepowine. Byl ze mna caly czas i bardzo mi pomagal, podawal pic, trzymal za reke, mowil ze jestem dzielna, masowal stopy i podtrzymywal stopy przy skurczach w takich pozycjach lezalam, ze nie mialam sie o co zaprzec. Pozniej wzieli Maluszka na wazenie i mierzenie i przeszlismy do sali przyporodowej, przyniesli nam sniadanie i soki na wzmocnienie. Przysawilam Malego, przyssal sie od razu, moja mala przyssaweczka. Po 2h przeniesli nas do hotelu przyszpitalnego, tam spedzilismy 2 doby, mielismy swoj pokoj i spedzilismy pierwsze 2 doby w trojeczke

polozne byly bardzo pomocne, zawsze moglismy zadzwonic po polozna jak np bardzo plakal i nie moglismy go uspokoic, poprosic o pomoc w przystawieniu do piersi czy pierwszej kapieli. Bardzo dobrze wspominam opieke po porodzie i na samej porodowce, pomimo dlugiego porodu. Na porodowce mozna bylo przygasic sobie swiatla, wlaczyc muzyke, polozna przynosila jedzenie dla tatusia w trakcie mojego porodu, zeby mial sile mnie wspierac

Troche to chaotyczne, ale pisze na szybko podczas dzemeczki mojego Skarba.
Kciuki za wszystkie mamusie w dwupakach, juz tylko chwile Was dziela od spotkania z Maluszkami