Kwietniowe Szczęścia 2017
-
WIADOMOŚĆ
-
lis87 wrote:Szczerze tez powiem, ze dopadają mnie trochę lęki. Czy sobie poradzę w nowej roli, jak będzie wyglądało nasze życie, czy dam radę i pełno pełno innych watpliwości ze mną zwiazanych-choć jestem przeszczęśliwa ze będziemy mieć ta mała istotkę to boje sie czy sie sprawdzę jako mama
27.10 idziemy na kolejna wizytę wiec moze dowiem sie któż tam siedzi
Spójrz ile mam tutaj, żadna z nas nie wiedziała co ją czeka i każda dała radę. Ja powiedziałam, że to jest niemożliwe jak dostałam Okruszka do rąk, takie to było maleńkie, kruchutkie, miało wielkie ciemiączko, nie trzymało główki, dławiło się przy każdym karmieniu, nie umiało ssać, charczało przy oddychaniu (sapka niemowlęca). Wtedy powiedziałam do męża, że nie damy rady, to się nie uda. Ale się udało
Mam teraz rozbrykanego kawalera, silnego, z własnym zdaniem i poczuciem humoru. I obserwacja jak się rozwija, od tego nieporadnego maluszka do teraz, jak stawia pierwsze kroki, jak mówi pierwszy raz mama to jak magia, mówię Ci
Nie ma się co nastawiać jak to będzie, bo rzeczywistość i tak pewnie będzie inna, ale wiem na pewno, że dacie radę
Wiadomość wyedytowana przez autora: 12 października 2016, 19:33
Milka1991, Kjopa3, Teklaa, lis87, neharika lubią tę wiadomość
-
sy__la wrote:Atat jeśli poronienie jest w toku, to lekarze nic już nie mogą zdziałać. Przecież oni nie są cudotwórcami
W ogóle na tak wczesnym etapie ciąży - medycyna nie jest za bardzo skuteczna w podtrzymywaniu ciąży...
Oczywiście, że tak. Ale dlaczego nikt nic nie zbadał wcześniej? Pierwsze USg powinno byc obowiazkowe w 6 tygodniu, chociazby zeby wiedziec, czy ciaza dobrze sie ulokowałą.
W kolejnych ciążach już sama sprawdzałam i wiedziałąm, ze progesteron mi drastycznie spada. To chociaż temu mogłam zaradzić.
Poza tym co za lekarz mowi - zobaczymy czy cos tam w ogole było?ponad 5 lat starań
2 poronienia
MTHFR, BRCA1
-
Atat, może nie tyle było to przeczucie co strach, że skończy się jak poprzednia ciąża. Znowu w 9 tygodniu. No i nietstey tak było. Ale dzięki temu byłam monitorowana czy coś się zaczyna, czy nie, czy mam szanse poronić samoistnie, czy nie ma żadnych stanów zapalnych.
Teraz byłam 2 tygodnie i 2 dni temu, jutro kolejna wizyta i drżę ze strachu. Jak zasnę to będzie cud.
Kahaśka, trzymam kciuki mocno!!Córcia jest z nami
04.2016 Aniołek [*]
11.2015 Aniołek [*]
-
atat wrote:Oh komentarz w stylu forumowych mamuś. Czekałam na to.
No nie, ale mam medyczne wykształcenie i kilka lat pracy w szpitalu. Coś chciałabyś dodać?
Hmmm
Ja nam wykształcenie pedagogiczne I wiem ze panikarstwo I nadopiekunczisc jest zła dla dziecka na każdym etapie rozwoju .Wiadomość wyedytowana przez autora: 12 października 2016, 19:24
sy__la lubi tę wiadomość
Krzys 14.11.2015 38 tc 3540g 54 cm. Piotr 25.04.2017 38 tc 4380 g 59cm -
bobas2015 wrote:Hn i nie wiedzialas ze Doppler do słuchania ser ducha ?
Hmmm
Ja nam wykształcenie pedagogiczne I wiem ze partnerstwo I nadopiekunczisc jest zła dla dziecka na każdym etapie rozwoju .
W takich chwilach przykro mi bardzo, że nie ma już grupy na fb "beka z mamuś na forach"ponad 5 lat starań
2 poronienia
MTHFR, BRCA1
-
I naprawdę bobas nie sprowadzaj dyskusji do poziomu rynsztoku bo słabo się robi. Myślisz, że na czymś mnie przyłapałaś? No nie bardzo.
Nie jestem lekarzem ani pielęgniarką.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 12 października 2016, 19:31
Omon, Antonelka lubią tę wiadomość
ponad 5 lat starań
2 poronienia
MTHFR, BRCA1
-
Atat to fakt, niektórzy lekarze to czasem coś palną bez zastanowienia. Akurat USG w 6 tygodniu byłoby wskazane żeby na chwilę podejrzeć czy jest pęcherzyk we właściwym miejscu. W zależności od doświadczeń życiowych późniejsze badania też są wskazaniem do zrobienia, bo przeczucia, bo strach po poprzednich poronieniach itd. Ale sądzę, że w momencie gdy już jesteśmy po prenatalnych to takie częste podglądanie mija się z celem, no ale wiadomo, każdy jest Panem swego losu i robi jak uważa.
Apropos lekarzy, to jeszcze Wam opowiem historie koleżanki (poznałyśmy się właśnie na oddziale kiedy ja roniłam a ona miałam 2 pozamaciczną) - historia z wczoraj i dzisiaj. Jeśli ktoś ma słabe nerwy to proszę o nieczytanie, nie dla każdej może to być przyjemne zwłaszcza w ciąży...
Na wstępie przybliżę historię koleżanki - 1 ciąża pozamaciczna, zarodek w prawym jajowodzie, zabieg usunięcia zarodka i jajowodu (w wypisie ze szpitala napisane, że cały jajowód usunięto). 2 ciąża jak się okazało też pozamaciczna, ale najpierw nie wiadomo gdzie umiejscowiona, może róg macicy, bo przecież prawego jajowodu już nie było, jajowód lewy czysty, beta rosła książkowo, żadnych plamień, podano metotreksat i nic, po tygodniu kolejna dawka i po kilku dniach coś ruszyło, krwotok, musiała podpisać oświadczenie, że zgadza się na ewentualne usunięcie macicy w zagrożeniu życia, płakała, modliła się... po otwarciu okazało się, że zarodek się umiejscowił w kikucie prawego jajowodu - nie cały jajowód usunięto w 1 ciąży. I teraz uwaga!! - kilka dni temu zrobiła test i były II kreski. W połowie cyklu była na USG, lekarz mówił, że owulacja będzie z prawego jajnika, czyli tego bez jajowodu, więc lekarz mówi nie ma szans na ciążę i ona sobie myśli eee... to pewnie i tak nie zajdę w ciążę no bo jak... no ale hmm.. są II grube ciemne krechy w 33 dc, 3 testy to potwierdzają... wczoraj pobiegła do lekarza akurat był i mówi jak to możliwe, że z prawego owulacja a ona w ciąży, doktor mówił, że nie możliwe to jest.... a on na to: bo to jest niemożliwe, to na pewno nie jest zdrowa ciąża, pilnie usg proszę zrobić, bo to na pewno ciąża pozamaciczna.... jak lekarz może tak powiedzieć Kobiecie po tylu przejściach nie mając podstaw ani żadnych wyników?! Ona już była zrozpaczona, euforia minęła, strach, tylko żeby nie było w lewym....Dzisiaj miała USG - pęcherzyk w macicy - CUD! A cuda się zdarzają
Przepraszam za tak długi post, ale musiałam się z Wami tym podzielićWiadomość wyedytowana przez autora: 12 października 2016, 19:42
atat, Kjopa3, neharika lubią tę wiadomość
Marysia ur. 21.04.2017
Aniołek 7t5d [*]
-
lis87 wrote:U nas odpukać dobrze
rośniemy, niestety ale polip dalej sie sączy (przynajmniej mam nadzieje ze to on) wiec ciagle gdzies to brudzenie jest, co nie pozwala mi sie uspokoić do końca. Jednak na każdej wizycie widzę żywe, fikające dzieciątko. Prenatalne tez wyszły bardzo dobrze. Chciałam dodać zdjęcia ale niestety nie umiem, nie wiem który link kopiować itp.
Szczerze tez powiem, ze dopadają mnie trochę lęki. Czy sobie poradzę w nowej roli, jak będzie wyglądało nasze życie, czy dam radę i pełno pełno innych watpliwości ze mną zwiazanych-choć jestem przeszczęśliwa ze będziemy mieć ta mała istotkę to boje sie czy sie sprawdzę jako mama27.10 idziemy na kolejna wizytę wiec moze dowiem sie któż tam siedzi
Ja z Wami na bierząco, codziennie czytam, tylko siedzę cichutko
Nie jesteś jedyna, która ma takie lęki. Ja też się zastanawiam, chociaż dzieciątko bardzo wyczekane i bardzo chciane. Ale jednak nasze życie kompletnie się zmieni i będziemy musiały (nasi mężowie też) odnaleźć się w nowej roli. I mimo tych lęków jestem pewna, że wszystkie damy sobie świetnie radę
Ja również mam wizytę 27.10. Stresuję się tą wizytą, tak samo jak serduszkową, jak prenatalnymi i każdą inną wizytą. Ciągle się boję, że coś pójdzie nie tak.
Chyba te lata walki i dzidzię i świadomość, że szansa na drugą ciążę jest niewielka odbrały mi możliwość przeżywania spokojnej ciąży. Zwykle już dwa dni po wizycie zastanawiam się czy wszystko ok...lis87 lubi tę wiadomość
-
bobas2015 wrote:Hn i nie wiedzialas ze Doppler do słuchania ser ducha ?
Hmmm
Ja nam wykształcenie pedagogiczne I wiem ze panikarstwo I nadopiekunczisc jest zła dla dziecka na każdym etapie rozwoju .
Trochę mi wstyd czytając takie wpisy...
Zmienię temat, bo jeszcze trzeba umieć dyskutować żeby się za to brać.. oczywiście zarzucam temat kulinarny!Dziewczyny za każdym razem gotuję rosół tak samo ale czasem wychodzi śliczny klarowny a czasem mętny
Jaka tego przyczyna? Mięso mam rozmrożone, szumowiny ściągam, chociaż drób jest swojski więc mogłabym je zostawić (wiem, ze to białko a nie jakaś chemiczna pasza
), dużo jarzyn, cebulki opiekam, gotuję na bardzo małym ogniu tak by pyrkało i... raz się uda a raz nie
Zakrywacie garnek pokrywką? Może nie powinno się nakładać? Moja mama zawsze gotuje bez pokrywki ale boję się, że wiecej mi wyparuje niż zostanie
Najbliższa wizyta 15.03
-
Różowy kordonku, co do rosołu ja myślę, że to może być "wina" mięska. Raz jest taki a raz inny... Ja przykrywam ale zostawiam taką małą lukę
Też mi nie zawsze wychodzi super
może za X lat.. no najlepszy jak baaardzo długo mi się pyrka.
Kjopa, czekam z niecierpliwością na informacje od Ciebie!Wiadomość wyedytowana przez autora: 12 października 2016, 20:09
Córcia jest z nami
04.2016 Aniołek [*]
11.2015 Aniołek [*]
-
co do rosołu to hmm, ja byłam uczona od zawsze że oczywiście ma się powolutku pyrkać i aby był klarowny należy co jakiś czas dolewać pół szklanki/szklankę zimnej wody i jak do tej pory się sprawdza
aż chyba jutro zrobię rosół
spróbujcie może i u Was podziała -
Dziewczyny proszę o spokój!!!!
Każda ma swoje zdanie. Szanujmy to. Ja czasem myślę,że mam w jakiejś kwestii rację a może znaleźć się ktoś kto może ma większą wiedzę i mi to napisze,że jestem w błędzie. Można przecież dyskutować ale z szacunkiem do siebie.
Co do USG to w tamtym roku jak byłam na pierwszym USG okazało się że zarodek za mały ale kropka pikała i lekarka powiedziała,że nie włączy DOPPLERA żeby sprawdzić czy to serduszko bije bo na tym etapie może zaszkodzić przez wytwarzające ciepło. No ale dotyczyło to tylko DOPPLERA.
Teraz ciąża zagrożona i lekarka zrobiła pierwsze USG w gabinecie i zaraz zaprowadziła na drugie do pokoju USG osobnego. Po 2 tyg. na kontroli byłam po USG (osobno się robi) i powiedziała,że wtedy mnie nie będzie badać na fotelu.
Co do szczepień to może lepiej nie piszmy o tym bo to bardzo kontrowersyjny temat. Ja wierzę,że te całe firmy farmaceutyczne itp. też kombinują bo mają z tego duuużą kasę.
Jednak mam babcię która ma 90 lat. Kilkoro z jej rodzeństwa zmarło na błonnicę i jeszcze inne choroby chyba jakiś dur brzuszny. Opowieści cierpień tych dzieci to coś strasznego. Wtedy były praktycznie same rodziny wielodzietne i w wielu dzieci umierały na te choroby na które jesteśmy szczepieni i zostały całkowicie wyeliminowane.
Jednak to jest każdego decyzja czy wykorzysta szansę na nie zachorowanie dziecka czy nie.Milka1991, Omon, karolyn, niania.ogg lubią tę wiadomość
-
sunshine wrote:Ciągle się boję, że coś pójdzie nie tak.
Chyba te lata walki i dzidzię i świadomość, że szansa na drugą ciążę jest niewielka odbrały mi możliwość przeżywania spokojnej ciąży. Zwykle już dwa dni po wizycie zastanawiam się czy wszystko ok...
mam podobnie, bo nie wiem ile by mi zajęły starania o dziecko jakby coś poszło nie tak... i nie wiem czy bym miała na to siłę, bo powoli zaczynało mi jej brakować