Kwietniówki 2015 :)
-
WIADOMOŚĆ
-
Haneczko wspołczuję Ci bardzo bo wiem co przeżywasz....
mam to samo, już czasem czuję się zwyczajnie bezsilna....
wymiotuję płaczę, czuję bezradność....
postanowiłam jeść mniej...
tzn mniejsze porcje....
jakoś mi to pomaga, przynajmniej przez ostatnie trzy dni.
dziś też śniadanie zjadłam na dwa razy.
pij dużo wody jeśli jesteś w stanie ją przełknąć.
a mi się plany co do dzisiejszego wzięcia zwolnienia na kilka dni zmieniły.
mogę wziąć od czwartku dopiero bo w środę mamy jakiś ciężki dzień w pracy i wszyscy na mnie liczą....
powiedziałam w duchu-okej, ale potem znikam na tydzień. -
nick nieaktualny
-
Agucha wrote:Hehe co do teorii porodu i oddychania a tym co sie dzieje na porodowce to faktycznie dwie inne bajki
nijak te oddychanie nie pomogło
a taką miał być mi podporą
haneczka lubi tę wiadomość
-
misia83 wrote:Nio, a ja jeszcze nie nosiłam biodrówejk tylko takie troszkę wyższe, to już w ogóle masakra. Na szczęście mam jedne boyfriendy, to jak założę szpilki, to nie jest źle, nawet na mieśce mogę się pokazać
najwygodniejsze są dla mnie spodnie które sobie w lidlu kupiłam:) takie jeansowe ale u góry są na gumie:) no idealne:)
ohhh a szpilek to na razie na sobie nie widzę, mam kiepską orientację w terenie, zaburzenia równowagi i opóźnienia:D więc wolałabym nie ryzykować, baleriny muszą wystarczyći szkolne tenisówki:D
-
misia83 wrote:Mnie się dziś rano udało trochę poćwiczyć. Szału nie ma, ale czuje się chyba odrobinę lepiej
i pomyśleć że do pozytywnego testu ciążowego regularnie biegałam, ahhh jak mi szkoda tego fajnego czasu;/ -
nick nieaktualnyRobotka1 wrote:hih to prawda:) a w trakcie skurczów tych silniejszych to prosiłam męża żeby nie wykonywał żadnych ruchów ani nic do mnie nie mówił bo go zabije:D
a taką miał być mi podporą
Miałam dokładnie to samo, i powtarzalam mu żeby sam se oddychal -
Cześć dziewczynki.
liloe świetne wieści, Psotka cieszę się że wszystko w porządku.
Mnie dzisiaj puścili ze szpitala i leżę już w domku.
Też czuję kłucie i ciągnięcie w podbrzuszu. Głównie z prawej strony. Ordynator powiedział, że to całkiem normalne, że macica rośnie i ciągnke jakieś więzadełka czy coś takiego. W ciąży, którą poroniłam nie czułam żadnego kłucia więc zakładam że to dobry znak.
Trzymam kciuki za dzisiejsze wizyty.MartaAlvi lubi tę wiadomość
-
Robotka, ja już niemowlaka mojej siostry i przewijałam i kąpałam i karmiłam (z butelki of course;)), ale ta szkoła rodzenia to dla męża mojego ma być!
On mi ostatnio powiedział, że, nie weźmie dziecka do rąk, bo się boi, że go zgniecie, a co dopiero przewinąć, ubrać, wykąpać.
Wiesz, jak jest z facetami. Nie umiem, nie będę robić.
Dbając o swoje samopoczucie i siły po porodzie wolę się zabezpieczyć. Poza tym my kobiety mamy w ciąży mnóstwo czasu, żeby poczytać milion artykułów i książek o noworodkach i macierzyństwie, a taki przyszły tatuś wstaje sobie do pracy przez 9 miesięcy, wraca, je i śpi, aż tu nagle dowiaduje się, że jest ojcem i jest kompletnie nieprzygotowany do lekcji.
PS. Mimo braku apetytu zjadam musy owocowe bakusia. To mi jeszcze wchodzi.weronika86 lubi tę wiadomość
-
kluska wrote:Cześć dziewczynki.
liloe świetne wieści, Psotka cieszę się że wszystko w porządku.
Mnie dzisiaj puścili ze szpitala i leżę już w domku.
Też czuję kłucie i ciągnięcie w podbrzuszu. Głównie z prawej strony. Ordynator powiedział, że to całkiem normalne, że macica rośnie i ciągnke jakieś więzadełka czy coś takiego. W ciąży, którą poroniłam nie czułam żadnego kłucia więc zakładam że to dobry znak.
Trzymam kciuki za dzisiejsze wizyty.
to dobrze wiedziec. A moze mnie tez tak boli bo mam tylozgiecie, wiec moze to troche inaczej jest, moze sie macica prostuje i dlatego boli. Chociaz nie wiem czy ona juz sie tak szybko prostuje, ale jakos to sobie musze tlumaczyc.
Fajnie ze cie wypuscili
Ja w cyklu szczesliwym przeszlam na diete i zaczelam znowu biegac. Znam dziewczyne ktora w ciazy tez biega, ale ja bym sie nie odwazyla.Wiadomość wyedytowana przez autora: 1 września 2014, 12:36
-
Agucha wrote:Miałam dokładnie to samo, i powtarzalam mu żeby sam se oddychal
ale co się dziwić, był zestresowany to też trzeźwo nie myślał
HANIA mój też nie wiedział jak się za dziecko wziąć ale jak tylko wróciłąm do domu-bo za mojego czasu nie mężowie nie mogli wejść na oddział-dałam mu bąbla na ręce i powiedziałam że ma sobie radzić
siedział z pół godziny zapatrzony w córęi jeszcze tej samej nocy zaczął ją przebierać, przynosić mi do łóżka itp:)
ale jak mąż się o szkołe rodzenia upomina to jasne, czemu nie:Dhaneczka lubi tę wiadomość
-
ja żałuję że przerwałam po pozytywnym teście ciążowym, bo mój organizm był przyzwyczajony do lekkiego wysiłku, biegałam spokojnie, raczej truchtem ale zawsze chciałam te minimum 30 minut pobiegać.
potem samopoczucie spadło do zera i siły ani chęci też nie było, no a teraz uważam że jest za późno i na pewno nie bede próbowała,
mam kijki w domu i zamierzam je wykorzystać
dodam że lekarz nie mial nic przeciwko mojemu bieganiu, mówił że mam robić to na co mam ochotę i to co robiłam do tej pory z aktywności fizycznej:) -
Robotka1 wrote:hahaha a jak mnie zaczął zwilżać na twarzy mokrą szmatką żeby mnie ocucić lekko to mu wyrwałam i zrobiłam to o wiele bardziej energiczniej niż on:D bo on delikatnie i ostrożnie:D
ale co się dziwić, był zestresowany to też trzeźwo nie myślał
HANIA mój też nie wiedział jak się za dziecko wziąć ale jak tylko wróciłąm do domu-bo za mojego czasu nie mężowie nie mogli wejść na oddział-dałam mu bąbla na ręce i powiedziałam że ma sobie radzić
siedział z pół godziny zapatrzony w córęi jeszcze tej samej nocy zaczął ją przebierać, przynosić mi do łóżka itp:)
ale jak mąż się o szkołe rodzenia upomina to jasne, czemu nie:D
Moj jest po fizjoterapii i troche z maluchami mial kontakt w szpitalu wiec wie z czym to sie je, przede wszystkim jak dziecko trzymac, jak z nim cwiczyc itp. Bardzo mnie to cieszy bo ja nei mam pojecia o tym ;P
-
Psotka no to super:) ale chyba nie trzeba dziecka ćwiczyć w domu jeśli dobrze pamiętam?
ja jedyne co będę robić na pewno to szeroko pieluchować od noworodka.
jestem w grupie podwyższonego ryzyka wrodzonej dysplazji stawów biodrowych u dzieci.ja mam od urodzenia a mąż nabył w dzieciństwie ale juz śladu nie ma.
mojej pierwszej córce nikt nie zlecił usg bioderek, dopiero samą mnie tknęło jak miała 2.5 miesiąca i potem przez 2.5 miesiąca musiała nosić poduszkę frejkę...oj tragedia, ale się wszystko unormowało.
w tej ciąży i po porodzie osobiście zadbam żeby isg było wykonane w przeciągu kilku dni, i będę o to lekarzy mordować ile się da.