sylvia007 wrote:
Ksawa, ja nie umiem się nie przejmować, zwłaszcza, że teraz przeszedł samego siebie. Najchętniej bym się spakowała i wprowadziła na jakiś czas, może na zawsze, ale nie bardzo mam gdzie

DJak dla mnie to to jest naprawdę niepojęte. Zamiast się ucieszyć, że ktoś cię odciążył z obiadem to jeszcze pretensje. Jakbym od mojego usłyszała coś takiego, to by przez tydzień obiadu nie zobaczył.
Alicja, jeśli chodzi o nieogarnianie, to ten niechlubny tytuł na forum przypada chyba mnie. Obiad zwykle jest na 17-18, bo wcześniej po prostu nie potrafię się wyrobić. A jeśli Julek nie śpi, to nie ma wcale, bo nie daje się odłożyć a z nim na ręku przecież nie zrobię. Teraz to pół biedy, bo i tak moje chłopaki wcześniej są w pracy, ale jak dziecko zacznie jeść normalne posiłki, to chyba dzień wcześniej będę musiała robić. Tylko wtedy chłopy będą marudzić, bo lubią na świeżo. Ech.
Julek dziś całe przedpołudnie buszował, o 16 poszliśmy na spacer i od tamtej pory spi z przerwami na jedzenie.

Taki dzień chyba dziś.
A i przeglądając ćwiczenia z maluszkiem trafiłam na filmik, który uswiadomił mnie, że na własne życzenie robię krzywdę dziecku, bo zapomniałam o podstawowych zasadach noszenia - nie pionizować, podpierać pupę itp. Podrzucam filmik, bo może nie tylko ja nie byłam świadoma, że niektórych rzeczy się po prostu nie robi.
https://www.youtube.com/watch?v=31w5QeNSos8 Widzę, że mnie, TŻta i Julka też czeka sporo pracy przy odzwyczajaniu się od szkodliwych nawyków.