Lipcówki 2015:)!
-
WIADOMOŚĆ
-
Oj dziewczyny tak tak, fajnie Was mieć człowiek czuje,że nie jest sam:) a po porodzie myślę,że też będzie tu ruch, przynajmniej fajnie by było:) ja to pierworódka i wszystko będzie dla mnie nowe, więc pewnie będę miała milion pytań hihi:)
Zania spojrzałam do ostatnich badań i mam leukocyty 10.94 najmniejsze teraz, od początku ciąży podwyższone, przeważnie były ok 11-12, raz widzę,że były 13,ale to normalne w ciąży. Czytałąm gdzieś,że jak do 14 są w ciązy to zupełnie normalne:)
Biedroneczka fajnie,że się odezwałaś zwykle dzieciaczki mają różne charaktery:) udanego spacerku:) -
Dora amarranta urodziła córeczkę Kalinę, mają sie dobrze z tego co wiem .
Wrzucam opis porodu, trochę przydługi ale poród też krótki nie był .
Wszystko zaczęło się w sobotę wieczorem, szliśmy spać kiedy poczułam że coś się sączy. Pomyślałam, że to może wody, ale nie było tego strasznie dużo więc kazałam sobie nie wymyślać i poszłam spać. Noc była ciężka, brzuch się spinał i był twardy jak kamień, więc niewiele pospałam. Rano poszłam do toalety i znowu jakiś płyn, zaczęłam się trochę martwić. No i koło 10:00 pojawiły się delikatne skurcze - ot takie jak na miesiączkę, nie brałam ich na poważnie ale po kąpieli nie przeszło no i stawały się coraz bardziej regularne - co 5-6 minut. W dodatku po każdym skurczu znowu pojawiała się jakaś ciecz. Mąż zaczął panikować, że powinniśmy już jechać do szpitala, wiec pomyślałam sobie że może akurat tak łatwo pójdzie i to już to. Oj, naiwna byłam... Ponieważ myślałam, że to już, odpuściłam sobie obiad, co później okazało się być poważnym błędem.
W szpitalu podłączyli mnie do KTG, skurcze pisały się na poziomie 30-40, rozwarcia w ogóle nie było, więc położna stwierdziła że jeszcze daleka droga, tym bardziej że główka Małej była jeszcze dosyć wysoko. W zasadzie chciała mnie do domu odesłać ale wspomniałam jej o tej cieczy i okazało się, że faktycznie sączą mi się już wody płodowe. W takim wypadku dziecko powinno się urodzić w ciągu 24h żeby zapobiec infekcji. Zostałam więc przyjęta, dostałam mały pokoik- poczekalnię przy porodówce no i czekaliśmy. Chodziłam dużo po schodach, masowałam sobie sutki, jednym słowem wszystko co znałam co może przyspieszyć poród. O 20:00 kolejne KTG, badanie i rozczarowanie - nie ma nadal rozwarcia, chociaż główka Małej ładnie zeszła. Dostałam kiepską szpitalną kolację, piłkę na pocieszenie, ale dalej walczyłam. O 23:00 przyszła nowa położna, jakaś Rosjanka, i powiedziała, ze przy takich skurczach jak moje w życiu nie urodzę, bo nie są produktywne, mam iść spać, a rano dostanę oksytocynę na wywołanie. Tutaj już miałam skurcze krzyżowe, które bolały jak jasna cholera, więc poczułam jeszcze większe zniechęcenie. Mąż został odesłany do domu, ja dostałam jakiś badziewiasty czopek przeciwbólowy który mi absolutnie nic nie dał i miałam spać. Ból był coraz gorszy, skurcze co 8-9 minut takie, że gryzłam poduszkę. około 03:00 zawołałam położną i powiedziałam, że te skurcze mnie wykańczają, podpięła mi KTG i stwierdziła, że się nie zapisują i w zwiazku z tym nie może mi dać nic przeciwbólowego....
Około piątej zaczęłam mieć odruchy wymiotne po każdym skurczu, już nie panowałam nad sobą, byłam praktycznie półprzytomna. Ponownie wezwałam położną i powiedziałam jej, że jeżeli te skurcze są nieefektywne to ja nie dam rady z jeszcze gorszymi kolejnych parę godzin i chce rozmawiać z lekarzem i cc. Wystraszyła się trochę, zbadała mnie i nagle cud - już 5 cm rozwarcia, wszystko super, za 2 h już na pewno urodzisz, dzwoń po męża! No więc mówię- ok, to jak mam przeżyć te dwie godziny to chcę PDA. Przetransportowała mnie na salę porodową, przyszedł mąż, chyba się trochę przeraził tym, jak słaba byłam bo dosłownie leciałam przez ręce. Znieczulenia mi nie chcieli dać, kręcili, ze to już blisko, ale w końcu jednak stwierdzili, że te skurcze jednak za rzadko są i to jeszcze potrwa i muszą mi dać oksytocynę. Ja już wpadłam w histerię, miałam wrażenie że zaraz umrę, a każdy skurcz był dla mnie jak mała śmierć. Mąż mnie wspierał, masował krzyż w czasie skurczu, ale mimo to czułam że jestem już na wyczerpaniu...Wreszcie mi uwierzyli że naprawdę nie dam rady i wezwali anestezjologów. Tych panów zapamiętałam jako anioły w zielonym. Podanie znieczulenia nic nie bolało, tylko mężowi zrobiło się trochę słabo bo biedny to widział. Trzy kolejne skurcze i nagle poczułam jakbym odleciała. Ból zniknął! To był niesamowity moment! Znieczulenie podali mi zresztą w ostatniej chwili bo niedługo później dostałam drgawek z wycieńczenia i wkłucie byłoby już niemożliwe.
Co do parcia - ponieważ podali mi znieczulenie tak późno, nie czułam skurczów, więc położna mówiła mi, kiedy mam przeć. Podejrzewam, że przez to też było mniej efektywnie i w końcu położna mnie nacięła, żeby Mała szybciej wyszła, jako że spadało jej tętno pod koniec. Jak się okazało - dlatego, że miała pępowinę owiniętą wokół szyi. Kiedy wreszcie ją wyciągnęli i tatuś przeciął pępowinę, rozpłakałam się, położyli mi ją na brzuchu, a ona była bardzo obudzona i bardzo skupiona, patrzyła na nas przytomnie, przede wszystkim na tatę...Leżałyśmy tak jeszcze przez godzinę, a ja czułam się tak szczęśliwa jak nigdy w życiu.
dora8201, wikaa, pepitka, Blue:), OlaW84, Konwalia, 1kasiulka1, rex lubią tę wiadomość
-
nooo troche to trwalo ale na szczescie dalas rade i to jest najwazniejsze i ze malutka zdrowa
Co do zupy:
- kupujemy zupe prezydencka hortex (chyba ze samemu kupujesz warzywa i robisz)
- 2 kostki rosolowe np drobiowe ( tez mozna zrobic samemu rosol tylko warzywny);
- 150g łososia wędzonego;
- 4 ziemniaki;
- 150 ml śmietanka 30% do zup;
- pol peczka koperku;
- łyzka masla i lyzka oleju, sol, pieprz
Gotujemu wode do wrzenia dodajemy kostki i ta mieszanke 15-20 min gotujemu. W miedzy czasie obieramy ziemniaki i w kosteczke. Na patelni rozpuszczamy maslo i dajemy oliwe i w tym podsmazamy ziemniaki dodajemy smietanke i lososia w kawalkach mieszamy i po chwili dodajemy do zupki (ja dodalam jeszcze wywaru do smietanki po troszku i potem na patelnie aby sie nie zwazyla) i na koniec do smaku sol, pieprz oraz koperek poszatkowany tyle nie dluzej niz 30 minut w tej prostrzej postaci.
Tigana, juwelka lubią tę wiadomość
Czas szybko leci... trzeba życie chwytać całymi garściami
-
TIGANA o mamo.... No to Cię trochę wymęczyli!!! Mi też nie wierzyły położne ze rodze bo mi się skurcze na ktg nie zapisywaly i rozwarcia nie widziały jeszcze kpiły ze wszystkie myślą ze rodzą a skąd ja mam wiedzieć co to skurcze skoro to pierwszy poród.... Aż nagle po 2 godzinach lekarz mnie obejrzał i mialam 10cm rozwarcia! Czary
Najważniejsze ze jesteście juz razem i order z ziemniaka dla Ciebie za dzielność!!!!!Tigana lubi tę wiadomość
Młody 16.09.2008, Grochu (*) 9tc :*
http://i9.photobucket.com/albums/a96/doda8201/08aborygen_zps4e330bfe.gif -
dora8201 wrote:Kurde ja mam 16 na plusie...... choć nie wiem gdzie to....
Ja też nie wiem gdzie Ty to masz.... Raczej obstawiam, że masz zepsutą wagę. ...
zania1313 wrote:Wikaa a na jakim poziomie masz podwyższone?
Wg ostatnich badań 11.29, i praktycznie od 4 mc -a mam na każdej morfologii ponad 11.
Tigana poród miałaś trudny. Na szczęście masz już to za sobą
Jesteś kolejnym dowodem na to, że jak mama dostaje maluszka po porodzie to cały ból mija...
Zdrówka
Tigana lubi tę wiadomość
-
wikaa wrote:Ja też nie wiem gdzie Ty to masz.... Raczej obstawiam, że masz zepsutą wagę. ...
no właśnie nie.... bo u gina pokazuje tak samo.... no ale co... ważne, że nie wyglądam na tyle łatwiej będzie zrzucić - może to woda i inne rzeczy które krótko po porodzie odpadną
Młody 16.09.2008, Grochu (*) 9tc :*
http://i9.photobucket.com/albums/a96/doda8201/08aborygen_zps4e330bfe.gif -
Cześć dżiewczyny
W końcu mam chwile żeby do was zajrzeć...
U nas od rana prace domowe -
W końcu przenieśliśmy nasze łóżko do pokoju małego, dokończyliśmy kilka remontowych drobiazgów, przemeblowalismy troche mieszkanie żeby więcej miejsca było, potem sprzątanie, obiad no i w końcu usiadłam od rana wiec jestem
Ale siły nie mam kompletnie i chyba utne sobie zaraz jakas drzemkę
dora8201 lubi tę wiadomość
-
Wika - oświeciło mnie! Wiesz co działało na mnie niezawodnie jeśli chodzi o sen? Kiedy uczyłam się na studiach do cotygodniowych kolokwiów z prawa rodzinnego brałam do łapy Kodeks Rodzinny i Opiekuńczy, bo musiałam znać przepisy "u źródła" - nigdy nie udało mi się przeczytać ze zrozumieniem więcej niż 10 przepisów, bo już spałam . Spróbuj może, co Ci szkodzi?
OlaW - naprawianiem stosunków małżeńskich zajmiesz się po połogu , na razie hormony przypuściły szturm na Ciebie i nic nie poradzisz na humorki i złe samopoczucie... o, ponarzekać możesz NAM a nie mężowi, jeśli to coś pomoże .
Kate851 - przyznaj się, jesteś w czepku urodzona, co ? Sprzątający i pomocny małżonek, niewtrącająca się teściowa... lepiej nie graj w lotka, bo za każdym razem pulę rozbijesz i z torbami pójdą .
Pay - miłych masażów .
Kamyk - kobiety narzekają, że mężczyźni są nieczuli i mało wrażliwi - a jak inaczej znieśliby nasze ciągłe hormonalne jazdy ? Narzekaj do woli, skoro mąż jeszcze nie ma dość .
Dora - niestety, sama prawda z tymi terminami porodu. Ja mam z OM na 24tego i równie dobrze mamą mogłabym zostać 10.07 jak 07.08, i wszystko w normie - a to przecież miesiąc różnicy . Cieszę się z tego cc, bo nie siedzę jak na szpilach. Chociaż brzuch coraz bardziej i częściej mnie boli, stawia się cały czas, bez 3 nosp forte i 6 magnezów dziennie nie funkcjonuję, więc żeby tylko dotrwać do poniedziałku... Chyba jako jedna z nielicznych wcale nie mam ochoty, żeby moje dziecię rodziło się wcześniej!
Tigana - dzielna dziewczynka !
Mia - ja też dziś w kursie dzieła . Robiłam to:
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/48bcbd7b8288.jpg http://naforum.zapodaj.net/thumbs/47bf7b91223c.jpg http://naforum.zapodaj.net/thumbs/3efb8bcc1306.jpg http://naforum.zapodaj.net/thumbs/69e1ac078142.jpg
Jeszcze nie koniec, czekam na pszczółki, motylki, kwiatki, gąsienice i ptaszki - ależ dzieciaki będą miały naćkane w pokoju . Tak jak miały puste ściany przez rok, tak teraz będą w lesie mieszkać .
Mia1988, Tigana, wikaa, rex, ewela86 lubią tę wiadomość
Pluj - 2012
Truj - 2013
Zbój - 2015