Lipcówki 2015:)!
-
WIADOMOŚĆ
-
hello
Dziewczyny, z tą wysypką to dokładnie tak jest jak większość pisała
Mój starszy syn miał tylko pojedyncze prosaki.
Młoda urodziła się i z prosakami i z wysypką hormonalną, po kilku dniach obsypało calutką brodę. Domyśliłam się, że trądzik, ale potem się zorientowałam, że pochłaniam pomidory, więc zapytałam pediatry o tą wysypkę, powiedziała z uśmiechem tylko, że jak będzie alergia to na 100% nie będę potrzebowała potwierdzenia, a poza tym alergia nie objawia się tylko krostkami. Krostki z potówki i krostki z hormonów nailają się jak dziecko jest marudne, albo jak skóra jest nagrzana i zanikają jak jest chłodniej i faktycznie u nas tak było
Ja diety żadnej nie stosuję
Ale jak czasem czytam, ze dziewczyny odstawiają wszystko, to serio nie wiem jak chcą żeby się laktacja utrzymała
Konwalia, moja akurat w większość dni śpi ok 18-20 godzin, czasem jest tak, że ma długie kilkugodzinne przerwy w spaniu, ale bez płaczu. A starszy od samego początku spał po ok 12-15 godzin jadł co 3 godziny, w nocy, tylko raz i nigdy nie płakał, więc nic mu nie dolegało. Dziecko tak jak i dorosły, każde ma inne potrzeby
Livia, śliczne fotki
Kate, jak tam? Ahh już się doczekac nie moge nowego lipcątka
A ja dzisiaj całą noc podawałam tylko lewą pierś i im blizej ranka, tym mniej ulewała po niej.
A przed spacerkiem podałam lewą i znów haft no nic, pomęczymy się trochę. Jak zwróci albo uleję to muszę jej na siłę wciskac wtedy prawą jeszcze, żeby przepiła troszkę.LadyDi lubi tę wiadomość
-
Rex ja jeszcze w dwupaku, Nelcia czeka na swój termin, mam chyba tak jak Ty pomęczyć się ze skurczami:) napisałam post przed Twoim:) spróbuję położyć się i zasnąć i nauczyć się okiełznać te skurcze:)
ps. odnośnie teściowych:) wczoraj M przywiózł 3 słoiczki dżemu ze śliwek co ostatnio zawieźliśmy skrzynkę chyba zacznę ją doceniać;pWiadomość wyedytowana przez autora: 28 lipca 2015, 13:03
-
o KATE nie zrozum mnie źle ale nie chciałam Cię już tu dziś widzieć w takim stanie rozpakowaną i owszem ale nie w dwupaku:P
spokojnie dziewczyny... dzieciaki wiedzą co robią - wyjdą kiedy będą na to gotowe a po przykładzie części z nas nie zna się dnia ani godziny... ja obstawiam jeszcze u WIKII szybką akcję z zaskoczenia choć oczywiście wszystkim taką życzę
KONWALIA mój syn też spał mało - nie wiem czy z 14 godzin by się uzbierało... tylko kiedy nie spał to wył więc już w ogóle armagedon Luśka 20 to nie śpi na bank ale te 18 by się uzbierało
LILLAMY dziewczyny mają rację - szpital po terminie powinien zrobić badania podstawowe - ktg, ginekologiczn itd... a Ty nie miałaś się dziś położyć do szpitala??
słuchajcie a'propos teściów - moi jeszcze nie byli u Luśki... raz przyjechali to przez furtke dali pomidory i ogórki z działki - dziś zostawiłam z chłopakami na podwórku Małą i pojechałam sobie do rossmana , wracam i przed furtką spotykam teścia - "on płot przyszedł zobaczyć" (bo jutro będą robić z M) kręcą się po podwórku, Luśka w wózku na środku stoi wiecie że nawet nie zajrzał do wózka??? nic! zero... siedzę i obserwuje przez okno... przechodzi obok i nic! nosz kur..a wnuczki nie widział jeszcze, ma okazje i nic! ja pierdziele co za człowiek!!! ani nie spytał jak się czuje ja (jak mni espotkał) ani o Małą nic, nie zajrzał, nie zainteresował się w ogóle.... szok!wikaa lubi tę wiadomość
Młody 16.09.2008, Grochu (*) 9tc :*
http://i9.photobucket.com/albums/a96/doda8201/08aborygen_zps4e330bfe.gif -
Ma,mchwilke wiec opisuje moj porod...
A wiec w czwartek po południu ok 17:00 pojechaliśmy z moim T do centrum, w sumie to ja o dziwo chciałam sie z domu ruszyć, bo przeważnie było na odwrót...
Głownie chciałam pojechać do jednej z naszych ulubionych restauracji na pikantne skrzydełka
No bo wiecie nie wiadomo kiedy znów zjem...
Na miejscu okazało sie ze dopiero za 2,5 h będzie miejsce przy stoliku wiec stwierdziliśmy ze idziemy połazić po sklepach itd...
No i jak tak chodziliśmy to co jakiś czas czułam taki ból w pachwinach ze musieliśmy sie co troche zatrzymywać bo nie byłam w stanie iść...
Jak juz wróciliśmy zjeść w końcu byłam juz mega zmęczona, po jedzeniu myślałam ze nie dojdę do auta przez te pachwiny i moj T chciał sam iść po samochód i przyjechać po mnie pod wejście ale sie uparłam ze idę z nim bo może to coś ruszy
Jak wróciliśmy do domu ok 21:00 zaleglam na kanapie chyba na 2h bo ruszyć sie nie mogłam taka padnięta byłam, potem prysznic i ok 0:00 poszliśmy spac...
No i o 2:00 poczułam ze mi mokro... Wstałam z łóżka i wody chlusnęły na podłogę, nie było tego nie wiadomo ile może z 1/3 szklanki
No i juz wiedziałam, ze sie zaczęło...
W drodze do kibelka nadal ciekło, ale kolor wód był w porzadku wiec nie panikowałam, zastanawiałam sie czy juz budzić mojego czy jeszcze, z 5razy znów poczytałam o tych wodach w necie... W międzyczasie pojawiało sie tez troche krwi...
Stwierdziłam ze idę pod prysznic, tak łaziłam po mieszkaniu ze moj T sie obudził i jak mu powiedziałam to on oczywiscie blady hehehe
Po pol godz od odejścia wód zaczęłam czuć skurcze, takie lajtowe jak na @...
Ale odrazu były co 4-5 min...
Stwierdziłam ze sie zbieramy, po drodze do szpitala pomyśleliśmy ze skoro nie mam tak mocnych skurczy to nie będziemy jechać najkrótsza droga tylko jeszcze po raz ostatni jako 2osobowa rodzinka przejedziemy przez centrum... Heheheheh.... W sumie po co to nie wiem...
W szpitalu byliśmy na 4:00
No i odrazu przyjęcie, wywiad, i do położnych...
Po pol godz skurcze juz były naprawdę mocne tzn wtedy myślałam ze juz bolą...
Zbadala mnie lekarz i powiedziała ze jeszcze nie ma rozwarcia a ja w szoku jak to? Przecież moj gin juz 2tyg wcześniej mówił ze jest na 2cm...
Połozna kazała spacerować, z każdym skurczem bolało coraz mocniej, po godz myślałam ze nie wyrobie, o 7:00 kolejne badanie i w końcu rozwarcie na 1cm wiec uznali ze skoro sie zaczyna to przeskakuje na kolejny "poziom" mogłam juz dostać np gaz bo chciałam próbować bez znieczulenia, w sumie nie wiem po co głupia ja , ale różnicy po nim jak dla mnie żadnej, a zaczęły sie juz krzyżowe skurcze, moj T masował mi plecy ale niewiele pomagało, wiec Połozna zaproponowala prysznic... Tak zrobiliśmy ale miałam juz takie bóle ze po ścianach chodziłam i po kilku min prysznica kazałam mojemu wołać lekarza ze chce znieczulenie...
Zaczęli wszystko przygotowywać w czasie gdy ja próbowałam wyczołgac sie z łazienki... Juz myślałam ze tylko dojdę na sale i podadzą epidural a tu doopa, mówią ze najpierw Ktg przynajmniej 20min musza zrobic... O matko! Nie wyobrażałam sobie tyle czekać, a do tego nie mogłam sie ruszać żeby aparatura nie gubiła tętna małego, ale sie nie dało, bo juz prawie włosy rwałam z głowy z bólu... W końcu może po pol godz przyszedł anestezjolog, normalnie miałam ochotę go ucałować za to ze jest...
Juz myślałam ze jestem uratowana, a oni mi mówią ze tak z 20 min zanim zacznie działać miałam ochotę wyskoczyć przez okno normalnie! Moj T chciał biedny mi jakoś pomoc a nie mógł i taki zestresowany tylko mnie przytulał...
W końcu ból zaczął słabnąć... Jej ulga taka ze myślałam ze wyjdę za tego anestezjologa normalnie...
Połozna obiecała ze juz do samego końca będę to znieczulenie miała, a ja jeszcze i tak że 3 razy pytałam jej czy napewno mi go nie zabiorą ...
O godz 10::00 rozwarcie na 7 cm i wielka nadzieja dla mnie ze niedługo będzie po wszystkim...
Kilka min i zaczęłam odczuwać jakby parcie na pęcherz... juz skurcze parte sie zaczynały...
Dostałam specjalne urządzenie taki guzik zebym mogła dozować sobie dodatkowa dawkę znieczulenia jak będę czuła mocny ból...
O 10:30 juz pełne 10cm no i rodzimy Połozna i pani dr wytłumaczyły co beda robic, żebym ich słuchała i jak przeć itd...
A ze byłam tak zestresowana po rożnych historiach ze mały może byc niedotleniony czy coś jak za długo będzie to trwało to parłam z całych sił z takim skutkiem ze przy 5-tym skurczu główka była juz na zewnątrz...
Az mi naczynka na całym dekolcie i barkach i buzi popękały i wyglądam jakbym nakrapiana była...
Ufff ale było po wszystkim i to było najważniejsze...
Jak go dostałam to oczywiscie popłakałam sie jak głupia i tylko pytałam czy wszystko z nim ok
Pózniej ważenie, oględziny malucha i jak sie dostał do cyca to z 2h i tak do teraz mu zostało
A takie cudne kwiaty dostałam od mojego T do szpitala
http://zapodaj.net/0aa776fd53eb1.jpg.html
amarranta, OlaW84, dora8201, Konwalia, tasha, rex, wikaa, radiszka, ewela86, 1kasiulka1 lubią tę wiadomość
-
Mia Ci anestezjolodzy mają fajnie...pewnie co druga chce za takiego wyjść jak przychodzi ze znieczuleniem;)
Ja dziś Was podczytuje bo czasu brak na pisanie a właściwie możliwości. Dziś druga doba i młoda od 7 rano jest na piersi. Co ja odkładam to płacze. I już nie wiem czy znów mam za mało mleka czy ona ma taki odruch ssania. Kurde nie pamiętam jak to ze Staskiem było. No i próbowałam w akcie desperacji (bo chciałam wyjść do wc) smoczka i oczywiście jak u syna odruch wymiotny...nie przyjmuje. -
Kate trochę się pomeczysz ale skoro plamienie się zaczęło to znaczy że szybko pójdzie:) u mnie była doba od plamienia w obu przypadkach:)
Dora rozumiem Cię doskonale. Mój nawet nie napisał ani nie zadzwonił po porodzie chocby z pytaniem jak sie czujemy...Wiadomość wyedytowana przez autora: 28 lipca 2015, 13:53
-
Ola ja myśle ze to odruch ssania taki bo ja mam pokarmu w pytke a mały i tak cały czas na cycu by wisiał, je ulewa, je ulewa i tak w kółko byle ssać...
Ja z nim walczę troche i otulam w pieluszkę lub kocyk i tylko to działa żeby zasnął jakoś bez cycka bo tak to koniec... -
Ola, sprobuj owinąć szczelnie Ale pieluszka. Tak, zeby raczki miała unieruchomione, scisnieta jak w brzuchu. U nas to pomagało.
U mnie pojawiała się spora kropla jak nacisnelam i mówili, że mam dużo pokarmu. Zresztą oboje się najadali i też i tak ciągle i poprzednio corka i teraz syn je. Nie ważne, ze brzuch pełen i się wylewa... -
heja u mnie za to w nocy mam tak, że je potem ulewa i chce dalej ssać, ale też zauważyłam, że mu sie pomyliły noc z dniem więc też z tym walczę ale damy radę. Trochę mnie brodawki bolą i użyję laktatora musze się nauczyć bo jeszcze tego nie robiłamCzas szybko leci... trzeba życie chwytać całymi garściami
-
Dziewczyny przespałam się 3 godzinki, obudziły mnie skurcze,ale uczę się z nimi normalnie funkcjonować.
Heh Dora też myślałam,że pójdzie szybko,ale jak widać swoje trzeba wycierpieć i przeczekać
Ooo Ola wlasnie miałam się Ciebie pytać jak było w Twoim przypadku, bo wiem ile chodziłaś z tymi skurczami, a chodziłaś dużo, sex tez był? bo sama nie wiem jak przyspieszyć tę akcję,żeby to nie trwało zbyt długo.
Ważne,że coś się zaczęło dziać teraz to nabierać sił do porodu, wyspać się i wychodzić te skurcze,żeby akcja szła do przodu. Ola też pojechałaś do szpitala jak miałaś co 3 minuty?
Mia dziękujemy za opis porodu:) no u Ciebie to szybko poszło:) ale u Ciebie wody odeszły a u mnie zaczęło się od skurczy, każdy organizm inny:) oo tak modlę się,żeby u mnie w szpitalu było jak coś dostępne to zzo, zawsze na psychikę lepiej,że jest:) bo przed tą reformą sprzed 1 lipca nie było go, mam nadzieję,że teraz jest normalnie dostępne. Mia mój M tez przerażony, obudził się ok 3.30 i zobaczył,że ja nie śpię i jak powiedziałam,że mam skurcze juz ponad 3 godziny to matko jakie przerażenie, Kochani są nasi mężczyzni, tak się o nas martwią i nie chcą,żebyśmy cierpiały. Śliczne kwiaty dostałaśMia1988 lubi tę wiadomość
-
Kate sex był ale w sobotę rano a popołudniu po długim spacerze zaczely się plamienia. W niedzielę też dwa spacery przed południem. Ja pojechałam na IP jak skurcze były co 10min ale mną się nie sugeruj bo ja te co 3min to miałam pół godziny przed partymi. Pewnie z powodu drugiej ciazy.
A to prawda że mężczyźni kochani są...Mon był bardzo przejęty i widziałam ze miał łzy w oczach jak już lezalam tuż przed partymi w tych najgorszych skurczach.
Mała cały dzień przy cycku:) położne mnie uspokoily że tak jest i trzeba przetrwać jeszcze parę dni zanim się to unormuje. -
Kate, to trzymam kciuki dalej
U mnie najbardziej chyba ta piłka rozruszała. W sumie z godzinę przed skurczami też byłam na spacerze godzinnym, ale ja od kilku lat, co wieczór takie spacery to tego do przyspieszenia nie liczę
Tak czytam, że często dziewczyny piszą, że parte masakra i myślę, że albo to piszą te co ZZO miały, albo ja jestem jakaś inna. Bo dwa porody mam za sobą i przy każdym parte to błogosławieństwo dla mnie normalnie od partych to już poród lajtowy hihi
Mia, fajny opis, szybko poszłokate851, Mia1988 lubią tę wiadomość
-
No wlasnie Rex dla mnie tuż przed partymi to byl armagedon...A jak już popieranie się zaczęło to sama sobie regulowalam lekko parcie i to była ulga.
Właśnie Kate ja tydzień przed porodem kupiłam piłkę i od tamtej pory codziennie miałam skurcze. W dniu porodu w niedzielę skakalm koło 5-6rano żeby znów coś rozruszać i ruszylo