Listopadowe Szczęściary 2017
-
WIADOMOŚĆ
-
mietata wrote:no właśnie nie ma się co przejmować, posprzątane mieszkanie to podobno zmarnowane życie
Tylko podobno ;]
Nie umiem w bajzlu odpoczywać. Potrzebuję ładu wokół siebie, a regularne ogarnianie sprawia, że nie znam świątecznych czy wiosennych porządków. Nie znam odgruzowywania. A jak tak dalej pójdzie to poznam
Nic no, dziś się wezmę, spałam tyle że może mnie już nie poskłada tak i na rower pójdę...9 tc (*) 24.01.2016
3 córki
06.11.2017
01.07.2020
07.01.2023 -
Invis wrote:Pytam głównie z ciekawości i podejścia "współczesnych młodych rodziców" do tego tematu
U nas będzie chrzest - mąż jest ateistą ale ja nie
Jakbym byla - z pewnością nie brałabym ani koscielnego ślubu ani nie robiłabym chrzcin, bo ktoś tego oczekuje. To bez sensu.9 tc (*) 24.01.2016
3 córki
06.11.2017
01.07.2020
07.01.2023 -
antonna wrote:Pieluszkowazabawa fajny taki baby shower
W moim otoczeniu nikt nigdy nie robił, a sama bym chętnie sobie coś takiego zorganizowała
W końcu facet w Polsce ma "pępkowe", a my nie mamy nic, to taki baby shower, by był jak znalazł
Wolałabym pępkowe
A mieszkanie bez windy - nigdy nigdy w życiu9 tc (*) 24.01.2016
3 córki
06.11.2017
01.07.2020
07.01.2023 -
Bez samochodu też ciężko.
co prawda mam super dojazd do pracy, szybciej i oplacalniej niż autem, ale nawet glupie zakupy - namordowaliśmy się w tym roku bez auta 2 miesiace... komfort nieporòwnywalny.9 tc (*) 24.01.2016
3 córki
06.11.2017
01.07.2020
07.01.2023 -
Czesc dziewczyny. Dawno tu nie zagladalam i nie jestem w temacie. MAm nadzieje, ze wszystkie wizyty u lekarzy sa super, dziecicaczki super sie rozwijaja i coraz wiecej z was zna plec.
U mnie niestety problemy...3 maja polecialam z moja emilka na cypr i tego samego dnia dostalam krwotoku i wyladowalam w szpitalu. wyszlam na wlasne zyczenie bo nie moglam Emilki samej zostawic. na usg wyszlo , ze mam dwa krwiaki jeden mniej grozny i jeden obok lozyska. krwawilam przez 12 h i przestalo. nastepnego dnia u lekarza ten krwiaj z ktorego bylo krwawienie sie zmniejszyl a drugi bez zmian. 3 dni pozniej na kontroli ten krwial kolo lozyska podwoil wielkosc i mial 6 cm. Ja lezealam ile sie dalo, a mala poszla do kids club w hotelu. Lekarz zabronil mi leciec wiec zamiast 10 maja leciec do rodzicow maz przylecial z Lagos 9 maja zeby zajac sie mala a lot zostal przesuniety na 16 maja. kilka h po przylocie meza dostalam kolki nerkowej? i wyladowalam w szpitalu na 24h lezac caly czas pod kroplowkami. cale szczescie maz juz byl na miejscu. Przed wyjsciem mialam jeszcze jedno usg i krwiak sie minimalnie zmniejszyl. Jutro mam kontrole i bedzie ostateczna decyzja podjecta czy moge leciec. Jesli nie to maz zawiezie mala do monachium a ja zostane . Mam nadzieje, ze polece, bo nie chce sie rozstawac z moja Emilka. trzymajcie kciuki aby krwiak byl mniejszy.
Antonna ja mialam baby shower, moje kolezanki to zorganizowaly jak mieszkalam w Johannesburgu. Bardzo fajnie bylo -
mietata wrote:co ja mam ci powiedzieć...?
mieszkaliśmy już w kilku o wiele większych miastach niż Warszawa i w życiu bym nie pomyślała żeby używać tam samochodu....no bo do czego? chyba do stania w korkach
W Warszawie jest świetny transport publiczny, teraz mieszkam przy metrze, a przeprowadzam się do centrum też 100m od stacji metra i 10m od stacji tramwaj/autobus. Do pracy mam 2 przystanki metrem, do sklepów piechotą lub 2 przystanki tramwajowe, do parku rzut beretem, na dworzec 1 przystanek...to po co mi samochód?
Jak gdzieś jadę wynajmuję, koszt wynajmu na weekend to około 200-250 zł plus benzyna. Wyjazd naszej dwójki pociągiem to minimum 200 zł, no ale komfort inny, więc opłaca się wynająć samochód. Teraz jak policzę ile razy w roku wynajęliśmy samochód to są to grosze w porównaniu z : kupnem samochodu, zrobieniem opłat, ubezpieczeniem, opłaceniem parkingu etc. nie no to się kompletnie nie opłaca, bo samochód jeszcze na wartości nie zyskuje tylko ostro traci.
Ale fakt, jak mieszkałam na wsi kiedyś to mąż miał służbowy samochód i bez tego ani rusz, ale w takim dużym mieście?? no way
No niby to wszystko co piszesz ma sens, ale ja też mieszkam w dużym mieście i my dużo z samochodu korzystamy (ale metra nie mamy hehe). Tzn. do pracy pieszo lub komunikacją miejską. Ale jak chcę do miasta na szybko na obiad, to bierzemy samochód, albo do kliniki - samochód, do rodziców - samochód, do znajomych, którzy mieszkają na zadupiu - samochódA że jeden znajomy z Wawy też właśnie robi tak jak Wy, to zastanawiałam się czy to jakaś nowa moda, która kiedyś przywędruje też do innych miast
W żadnym wypadku nie krytykuję i nie przekonuję, że własny samochód jest lepszy. Jak dla mnie każdy niech robi tak jak mu najlepiej
👧 2017
👧 2021
👶 2022 -
afrykanka - no to oby pozwolili Ci lecieć
Też mieszkam w mieście i nie mam samochodu. Doszliśmy z mężem do wniosku, że więcej nerwów i kasy by to wymagało niż jazda komunikacją miejską. A jak nam się nie chce tłuc autobusem to zamawiamy taxi
Ale od znajomych wiem, że samochód uzależnia i jak ktoś już nim jeździ to nie wyobraża sobie go nie mieć -
Antonna, wjazd do centrum do knajpy samochodem to u nas więcej nerwów niż przyjemności. Warszawa jest strasznie zakorkowanym miastem, znalezienie miejsca parkingowego graniczy z cudem i jeszcze jego koszt...
Teraz jak będziemy mieszkać w samym centrum to już nawet z komunikacji będziemy rzadziej korzystać bo wszystko na wyciągnięcie ręki.
A z zakupami jak pisałam, skoro zamówię sobie na spokojnie w domu przez internet i firma mi to wniesie to uważam że bardziej bym się styrała jadąc do hipermarketu, ładując i rozładowując samochód
Wiem, że są ludzie uzależnieni od samochodów, tylko mi akurat żal tych biedaków stojących w korkach między miasteczkiem Wilanów a Mordorem
Afrykanka, kciuki, mam nadzieję, że nie utkniesz gdzieś z tą ciążą tylko spokojnie wrócisz do domu.
-
Kaczorka wrote:afrykanka - no to oby pozwolili Ci lecieć
Też mieszkam w mieście i nie mam samochodu. Doszliśmy z mężem do wniosku, że więcej nerwów i kasy by to wymagało niż jazda komunikacją miejską. A jak nam się nie chce tłuc autobusem to zamawiamy taxi
Ale od znajomych wiem, że samochód uzależnia i jak ktoś już nim jeździ to nie wyobraża sobie go nie mieć
Za to dla mojej córki jazda autobusem czy pociągiem to niesamowita atrakcja i egzotyka, także z prostej rzeczy można zrobić coś ciekawegi pojechać na wycieczke pociągiem w odwiedziny do dziadkówale to nie Warszawa,.ja w ogóle do większego miasta bym siesię nie wyniosla mieszkać, a co dopiero do centrum....
Ale muszę przyznać, że kiedyś samochodu nie miałam i jakoś żyłam (z dzieckiem, juz jako dorosla osoba) ale komfort nieporównywalny jednak. No i wiadomo, samochód kosztuje (paliwo. Eksploatacja, przeglądy, ubezpieczenie i inne takie) ale już tego nie liczymy, bo to po prostu musi być, tak samo jak mieszkanie, przedszkole itd, po prostu stały wydatek.Wiadomość wyedytowana przez autora: 14 maja 2017, 11:30
-
Jasne, to wszystko zależy od miasta. W Warszawie chyba wszyscy moi znajomi są niesamochodowi. Ok może znam jedną albo 2 pary z samochodem, i to one komentowały: "oj jesteś w ciąży to teraz samochód musicie kupić"
Tylko że jak wspominałam, to jest specyficzne miasto, z gigantycznymi korkami i ze świetnie zorganizowanym transportem publicznym. Tu tylko zdesperowani wsiadają w samochód....mi nawet podróż taksówką psuje czasami nerwy jak się napatrzę jak ludzie jeżdżą i jak się trzeba w tych korkach stresować.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 14 maja 2017, 11:41
-
nick nieaktualnyMi się jednak zdaje, że z tym rozleniwieniem przez samochód to od człowieka wszystko zależy. Ja do pracy dojeżdżam 35 km w jedną stronę do mniejszego miasta i jadąc rano na 8:00 samochodem wychodzę z domu nawet o 7:20, a jadąc pks z dojściem na przystanek (a wiele razy w różnych sytuacjach musiałam tak jechać) wychodziłam o 6:30, + w drugą stronę to samo - straszna strata czasu, i zanim dojechałam miałam żołądek w gardle, bo mnie w autobusach dopada choroba loko. A po mieście staramy się razej chodzić na nogach, czy po zakupy, czy tym bardziej do znajomych czy knajpy/na obiad. Myślę, że nas samochód nie rozleniwia. Wręcz wspominam czasy, kiedy pracowałam na miejscu i moglam sobie rowerem 7km dojeżdżać po mieście do roboty - oczywiście nie zimą, bo mnie nie powaliło jeszcze
ale mamy takich znajomych, że umawiamy się na rowery, rolki, łyżwy, wędrówki, sanki (choć nasz dzieć będzie pierwszy w tej bandzie
) i ruchu nam nie zabraknie
Wiadomość wyedytowana przez autora: 14 maja 2017, 11:47
-
mietata wrote:Jasne, to wszystko zależy od miasta. W Warszawie chyba wszyscy moi znajomi są niesamochodowi. Ok może znam jedną albo 2 pary z samochodem, i to one komentowały: "oj jesteś w ciąży to teraz samochód musicie kupić"
Tylko że jak wspominałam, to jest specyficzne miasto, z gigantycznymi korkami i ze świetnie zorganizowanym transportem publicznym. Tu tylko zdesperowani wsiadają w samochód....mi nawet podróż taksówką psuje czasami nerwy jak się napatrzę jak ludzie jeżdżą i jak się trzeba w tych korkach stresować.
Chyba jednak nie do końca tak jest, chyba więcej osób decyduje się na samochód w takich dużych miastach jak Warszawa, a nie świadczy o tym nic innego jak te korki właśniemnóstwo osób które mają samochody tworzą te korki. Ale z drugiej strony, czy jeżdżąc autobusem nie stoi się w korkach?
ale mietata fakt faktem, masz komfortową sytuację- samo centrum, wszędzie metrem czy autobusem ktore masz pod nosem, możliwe że w tej sytuacji również zrezygnowałabym z samochodu.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 14 maja 2017, 11:51
-
Invis, jeżdża jak mówiłam z Wilanowa do Mordoru, bo to nowe gigantyczne osiedle które nie dorobiło się jeszcze komunikacji, są tylko autobusy.Jest mnóstwo przyjezdnych no i tych co komunikacja brzydzi (serio, znam takich
albo mieszkają w gorzej skomunikowanych dzielnicach (miasto się szybko rozrasta a np tramwaju nie da się w rok puścić)
W Warszawie podstawa to tramwaje i metro, można się nimi przedostać bardzo szybko w dane miejsce, a ewentualnie w gorzej skomunikowanie podjeżdżasz autobusem. Tu jest system przesiadkowy tzn. ogranicza się kursowanie autobusu przez całe miasto, są węzły przesiadkowe np tramwaj lub autobus dojeżdża tylko do danej stacji metra żeby potem nie stać w korkach. Moim zdaniem to jedna z najlepiej zorganizowanych i najnowocześniejszych komunikacji miejskich w Polsce, bez porównania z żadnym miastem.
gdybym mieszkała np w Krakowie lub Poznaniu to też bym pewnie miała samochód, zależy jeszcze w jakiej dzielnicy, ale uwierzcie, tu serio można żyć bez samochodu i nie być jakimś masochistą -
W miastach są teraz coraz częściej bus-pasy, więc nie zawsze się stoi w korkach
My wprawdzie mieszkamy na obrzeżach miasta, więc najczęściej wykorzystuję komunikację tylko w celu dojazdu do centrum. Później z reguły chodzę piechotączasami tak jest najszybciej.
-
Musiałabym być zdesperowana, żeby w Warszawie nie mieć auta
Tzn ja jak ja, mam świetny dojazd a pod pracą płatne parkowanie, ale mąż... w życiu. Wcześniej musiał wstawac bez auta, nie wiadomo czy komunikacja nie nawali, przemieszczanie się między jedna pracą a drugą... brrr. Swietna komunikacja to jest w Londynie, tu jeszcze nie. Oszczędzamy kupę czasu dzięki samochodowi. Na taksy szkoda kasy, a już pominę jak potrafią zadzwonić ze niestety nie ma wolnej
zakupów spożywczych przez net nie zrobię - raz że sporo drożej,dwa - mam swoje ulubione sklepy,czasem wchodzę do kilku, no i też się sparzyłam: zamawiałam, a tu dowóz i tego nie ma, tamtego nie było...9 tc (*) 24.01.2016
3 córki
06.11.2017
01.07.2020
07.01.2023 -
No każdy patrzy ze swojej perspektywy
na szczęście nikt nie każe ani kupować, ani pozbywać się auta, także na zdrowie wszystkim
Karola___ lubi tę wiadomość
-
antonna wrote:No niby to wszystko co piszesz ma sens, ale ja też mieszkam w dużym mieście i my dużo z samochodu korzystamy (ale metra nie mamy hehe). Tzn. do pracy pieszo lub komunikacją miejską. Ale jak chcę do miasta na szybko na obiad, to bierzemy samochód, albo do kliniki - samochód, do rodziców - samochód, do znajomych, którzy mieszkają na zadupiu - samochód
A że jeden znajomy z Wawy też właśnie robi tak jak Wy, to zastanawiałam się czy to jakaś nowa moda, która kiedyś przywędruje też do innych miast
W żadnym wypadku nie krytykuję i nie przekonuję, że własny samochód jest lepszy. Jak dla mnie każdy niech robi tak jak mu najlepiej
Też jestem z Warszawy i też mieszkamy przy metrze, blisko centrum. Mimo wszystko ja mam swój samochód, mąż ma swój, w sumie on ma taki rodzinny, ja mam taki właśnie do miasta. Do pracy jadę 15-20 minut i pewnie tyle samo jechałabym komunikacja miejska. To pewnie kwestia przezwyczajenia. Dla mnie to mega wygodne. Pada czy swieci słońce wszystko mi jedno. Wsiadam pod domem, wysiadam pod praca. Do samochodu wrzucam od razu wodę, ciuchy na ćwiczenia, nic nie dźwigam. Jak jadę do sklepu to z wózka przerzucam tylko rzeczy do bagażnika, mąż mi rozpakowuje i niesie do domu. Jak gdzies mam podjechać w inne miejsce, coś kupić, obejrzeć, czy właśnie na ćwiczenia to po prostu wsiadam i jadę. Są miejsca gdzie stoi się w korkach, jednak cześć z nich spokojnie można ominąć.
Na pewno utrzymanie samochodu jest droższe niż kupienie karty miejskiej, ale przynajmniej dla mnie komfort jazdy jest również inny. Potem planuje wrzucać wózek na tył samochodu, maluszka do fotelika i jeździć po pięknych parkach w okolicy :d. Jak tak pięknie się zrobiło na dworze, to już się nie mogę doczekać aż maluszek będzie z nami i będę mu pokazywała wszystkie miejsca, które tak lubięwichrowe_wzgórza lubi tę wiadomość