Listopadowe Szczęściary 2017
-
WIADOMOŚĆ
-
Ja zaczynam szkole rodzenie dopiero 15 wrzesnia, wiec tez relatywnie pozno. Ale mam tylko lacznie chyba 8 spotkan - pierwsze 3 h z mezem, kolejne 3 h o karmieniu piersia, pozostale 6 joga dla ciezarnych. Zobaczymy jak bedzie. O kursie pierwszej pomocy tez muslalam, maz nawet juz cos znalazl. Jest to kurs dla opiekunek i osob pracukacych z dziecmi, ale chyba nas nie wygonia
nie wiem musze sie dokladniej zajac tematem. Poki co nadal nadal jestem pochlonieta nicnierobieniem haha. Mam nadzieje, ze mi przejdzie, bo to jakas tragedia miec takiego lenia
7 cs - 1.03 dwie kreseczki (juupi)
30.10.2017 - Levi
https://www.helloforest.pl -
Malowanie brzucha? U mnie by nie przeszlo, chociaz znam dziewczyny ktore strasznie sie rajcuja tego typu zajeciami. Mysle ze ja bede uzywac chusty, bede szukala doradcy po porodzie, w mojej pipiduwie nie ma kursow, ale moze uda mi sie sciagnac do domu kogos ogarnietego co pokaze co i jak. Mam nadzieje ze mloda sie nie zbuntuje przeciwko chuscie bo innej opcji nie widze- tez mieszkam co prawda na 3 pietrze, ale do kompletu wchodzi moj prawie 2 letni starszak przy ktorym musze miec wolne rece.
-
Pani Moł wrote:Malowanie brzucha?? No way! Chyba bym się wymigała z tego. U mnie w szkole rodzenia jest ok, choć wolałabym dłuższe spotkania i szybciej skończyć. Moja położna jest bardzo fajna i dziecio-światopoglądowo i jako człowiek, ale jak obciąć dygresję to może mamy 40 minut tych zajęć
wolałabym konkretne 2h w 8 spotkań, niż 15 w tej formie. Nie mogę się doczekać tych praktycznych zajęć z opieki nad noworodkiem i tworzenia planu porodu.
Do fanek GoT: widziałam ten "wycieknięty" odcinek, przedostatni z sezonu, choć nie chciałam, ale pękłam. Siedzę i ryja próbuję domknąć od 2 h.
hehe widzę, że nie tylko ja jestem cieniasemteż wczoraj oglądałam, bosssssko, w końcu coś się zaczęło dziać
ta szkoła rodzenia do której się zapisałam jest bardzo ok, fajny program, ael to malowanie...kurde no jak się z tego wymiksować....nie cierpię tej słodko-pierdzącej atmosfery wokół ciąży.Wiadomość wyedytowana przez autora: 17 sierpnia 2017, 12:11
-
Witam wszystkie.
Ja wyszłam ze szpitala w zeszłą Środę - chyba wam pisałam. Nie odzywałam się bo humor mam taki że bez kija nie podchodź. Dziś kończę z antybiotykami i mam nadzieję że będę się już lepiej czuła, bo jestem jak wypluta.
w szpitalu było okropnie, ale to najczęściej ze względu na współtowarzyszki. Ja mam tak że choćby nie wiem co to nie pokażę że mnie coś boli i nie próbuję nikogo sobą zainteresować, a tam wszystkie albo ryczą albo, albo słabo im, albo się nie myją (serio - koszmar). Ja wszystko rozumiem, ale nie leżałam z żadnym bardzo ciężkim przypadkiem, te moje 5 koleżanek z sali wszystkie mniej więcej jak ja - czyli trzeba się spiąć i szybko dojść do siebie, a nie się wiecznie użalać. Do tego upał jak cholera, a do każdej wycieczki z odwiedzinami - i to na cały dzień od rana do 21:00, (a to mąż, a to mama, a to siostra), a tu człowiek ledwo żywy, bo w nocy ciągle to KTG podłączają światła zapalają co 40 minut i tak każdej po kolei co 40 minut to ktg zmieniają - czyli spać się nie da. W dzień ci ludzie siedzą, przysnąć też się nie da, więc ja dosłownie wybłagałam lekarzy żeby mnie wypuścili, wręcz odtańczyłam jakiś taniec połamaniec przed ordynatorem i ciągle jak mantrę powtarzałam że mnie nie nic boli (co do końca prawdą nie było - bo mi też jeszcze zostały takie okresowe pobolewania w jajnikach, ale przecież w ciąży ciągle coś boli, a antybiotyk to ja mogę w domu brać i nie muszę do tego w tym kołchozie leżeć). Jak wróciłam do domu to dwa dni spałam ;/ Teraz jest ok, tylko jak pisałam zmęczona ciągle jestem. W poniedziałek do roboty idę - pewnie na ostatnie dwa tygodnie.
Trochę mi smutno, bo vice prezes dzwoniła i powiedziała żebym już może wzięła sobie takie dłuższe zwolnienie - do porodu, bo ona się o mnie denerwuje i takie tam. A ja się poczułam strasznie niepotrzebna i przykro mi się zrobiło. Ja już 4 tydzień w domu siedzę i mam wrażenie że jeszcze chwila i oszaleję. Ja się nie nadaję do takiej stagnacji i bezruchu, ja muszę mieć jakiś kontakt z ludźmi, u mnie musi się coś dziać, bo inaczej wpadam w depresję i żadne domowe zadania mnie nie satysfakcjonują ;/ w związku z tym siedzę sobie z kompem na kolanach i przynajmniej na maile w pracy odpisuję.
Było pełno tematów przez ten tydzień, które mnie ominęły. Pierwszy to chyba facet w czasie porodu. Ja raczej nie chcę. Miałam już kilka operacji, kilka zabiegów i mi mój m. będzie tylko przeszkadzał. Ja nigdy nie płaczę i nie pokazuję że mnie coś boli, a przy nim będę się jeszcze bardziej spinać żeby on się nie denerwował. Niech on tam sobie będzie gdzieś na korytarzu - przynajmniej w tej ostatniej fazie, ja sobie sama poradzę.
A co do koszuli w szpitalu, to wam powiem że ja jednak obstawiam piżamę. Koszul nie cierpię i wcale nie są dla mnie praktyczniejsze. Miałam w ciągu tej ciąży już dwa zabiegi na podwoziu i zawsze byłam w piżamach, bo co to za różnica czy w zabiegowym ściągasz gacie czy spodnie od piżamy? I tak trzeba to ściągnąć i tak, a przynajmniej jakoś się kulturalniej wygląda. Na poród wezmę jakąś koszulkę m. a potem jak tylko będę już w stanie to umyję się i ubiorę w piżamkę. Po operacji brzucha już 8 godzin po przebudzeniu dolazłam sama do łazienki, umyłam się, przebrałam i od razu się lepiej poczułam (całe te zabiegi razem z dojściem do łazienki zajęły mi 4 godziny, ale opłacało siębo zaraz jak nowy człowiek byłam). Ja te szpitalne dni to w ogóle tak ogarniam, że w nocy śpię sobie w piżamie, rano się myję, smaruję, czeszę i przebieram w leginsy i koszulkę i tak chodzę cały dzień, a na wieczór znów mycie i przebranie w piżamę. W ten sposób jakoś bardziej po ludzku się czuję, bo w tych koszulach to od razu mam wrażenie że dwa dni przed śmiercią jestem
ach mam już wózek - nawet dwa, obydwa używane, ten pierwszy to kupiony w Marcu tego roku (tutek grander - mój tata go odkupił od jakiejś dziewczyny, co już sobie mniejszą spacerówkę kupiła), jest ładny, szary, z czerwonym gdzieniegdzie i drugi się okazało że mi kuzynka oddała (a myślałam że już odsprzedała) czarny joolz - po siostrzeńcu. Także sprawy wózkowe mam załatwione. Doszła też ta dostawka snuzpod i już też stoi. Przede mną ciągle odkładana wyprawa do ikei ;/Wiadomość wyedytowana przez autora: 17 sierpnia 2017, 12:43
mietata lubi tę wiadomość
-
Ja dziś zaczęłam produkować z filcu czarno białe zawieszki o prostych kształtach, coś na zasadzie kart kontrastowych tylko mięciutkie i bardziej zabawkowe, wypukłe, będzie mógł bobas wziąć do rączki. Planuję zawieszać je na karuzeli lub na bokach łóżeczka żeby sobie patrzył i rozwijał zmysły
wichrowe_wzgórza, Invis, IZA92 lubią tę wiadomość
Syn
-
Wrocilam wlasnie od poloznej (mam z nia 5 spotkan przed porodem).
Niestety prawdopodobnie na prywatna polozna jest juz raz ze za pozno (powinnam sie zgloscic w 8tc juz!) a dwa ze prawdopodobnie z moj ahistoria poprzedniego porodu nikt mnie nie wezmie.
Ale w koncu dowiedzialam sie waznej rzeczy. Czyli dlaczego trzeba lezec gdy odejda wody. Mi przebito wody w szpitalu i bardzo mnie to denerwowoalo ze mam lezec. Ale to chodzi o to ze jak odejda wody to jesli glowka nie jest wstawiona jeszcze to moze wypasc pepowina a to juz jest bardzo zle (natychmiastowa cesarka). Czyli jesli w domu odejda nam wody to nalezy sie natychmiast polozyc i do szpitala tez jechac w jak najbardziej lezacej pozycji a najlepiej wezwac karetke - moze byc ze glowka sie wstawi i zablokuje wyjscie wiec nic juz nie wypadnie ale my w domu nie jestesmy tego w stanie ocenic.
Mi kazali lezec bo glowka do konca sie nie wstawila.
wichrowe_wzgórza lubi tę wiadomość
-
Kotka to nie tak ze szykuje sie na cc bron boże poprostu jesli mały uparciuch sie nie odwróci to taka opcja wchodzi w gre ale zrobie wszystko zeby zawisła głowa w dół
Czarnulka kciuki by chłopcy siedzieli grzecznie w brzuchu
Mnie wody za pierwszym razem odeszły i szłam piechotka na 3 pietro w szpitalu i nikt lezec nie kazał za drugim pecherz przebiła połozna podczas badania -
Biedroneczka83 wrote:Kotka to nie tak ze szykuje sie na cc bron boże poprostu jesli mały uparciuch sie nie odwróci to taka opcja wchodzi w gre ale zrobie wszystko zeby zawisła głowa w dół
Czarnulka kciuki by chłopcy siedzieli grzecznie w brzuchu
Mnie wody za pierwszym razem odeszły i szłam piechotka na 3 pietro w szpitalu i nikt lezec nie kazał za drugim pecherz przebiła połozna podczas badania
Ale zanim weszlas na to 3cie pietro to cie ktos zbadal? Bo jak polozna cie zbadala i stwierdzila ze glowka juz blokuje to nie ma problemu wtedy. -
Biedroneczka83 wrote:Psotka coś ty lezałam na patologii w nocy odeszły mi wody poszła do ubikacji przebrałam sie poszłam do położnej ona trzy razy pytała czy jestem pewna ze to wody
i kazała sie spakowac wzieła moją torbe i dawaj na góre
Hmm no to na moje oko zle w takim razie zrobila. Pewnie ryzyko wypadniecia pepowiny jest male ale jest i nie powinna ryzykowac. Teraz pamietam ze nam na szkole rodzenia tez o tym mowili. Moja polozna powiedziala mi ze gdyby podczas takiego badania okazalo sie ze pepowina jest przed glowka to musialaby z reka blokowac glowke az do momentu wyciagniecia dziecka przez cc.
Aha no i to nie musi byc pepowina bo moze byc tez raczka co moze zyciu dziecka nie zagraza ale porod napewno utrudnia.
Dodala tez (i tez to gdzies teraz w necie wyczytalam) ze najczesciej sie takie rzeczy zdazaja przy kolejnych porodach bo dziecko ma jakby wiecej miejsca i ni eblokuje od razu wyjscia.Wiadomość wyedytowana przez autora: 17 sierpnia 2017, 13:29
Biedroneczka83, Kaczorka lubią tę wiadomość
-
Katarzynaa wrote:Ja dziś zaczęłam produkować z filcu czarno białe zawieszki o prostych kształtach, coś na zasadzie kart kontrastowych tylko mięciutkie i bardziej zabawkowe, wypukłe, będzie mógł bobas wziąć do rączki. Planuję zawieszać je na karuzeli lub na bokach łóżeczka żeby sobie patrzył i rozwijał zmysły
Też planuję produkcjęFilc już mam, wzory, które chcę zrobić też mam już nabazgrane, więc mogę działać
Ja planuję zrobić w formie zawieszek z rzepem i przyczepiać gdzie tylko się da
-
Fajny pomysł z tymi miekkimi zawieszkami z filcu. Ja dziś na glukozie od rana byłam. brr, aż mi ciarki szły jak to piłam, nawet jak dla mnie smakosza słodyczy stanowczo za słodkie. Pod wieczór bedą wyniki, mam nadzieję, że wszystkie ok. Zdziwiła mnie jedna rzecz, mianowicie myślałam, że pobirają krew na czczo, po 1 h i po 2h, a tu tylko na czczo i po 2h. Dziwne mi się to wydwało... Miała tak któraś?
Ja już łóżeczko zamówiłam, jeszcze materac został i wózek z grubszych spraw. Jakoś cięzko nam się zdecydować
Ostatnio jakby nasz bobas się uspokoił, bo słabiej ruchy czuję, czasem coś się ślizgnie w środku, ale bez mocnych kopków.
GoT tez się zastanawiałam czy obejrzeć ten wyciek, ale jeszcze się powstrzymałam, nie wiem na jak długo
Czarnulka trzymamy za Was kciuki! oby jak najdłużej udało się utrzymać chłopaków. -
mietata wrote:hehe widzę, że nie tylko ja jestem cieniasem
też wczoraj oglądałam, bosssssko, w końcu coś się zaczęło dziać
ta szkoła rodzenia do której się zapisałam jest bardzo ok, fajny program, ael to malowanie...kurde no jak się z tego wymiksować....nie cierpię tej słodko-pierdzącej atmosfery wokół ciąży.
-
pako_mrrr wrote:Witam wszystkie.
Ja wyszłam ze szpitala w zeszłą Środę - chyba wam pisałam. Nie odzywałam się bo humor mam taki że bez kija nie podchodź. Dziś kończę z antybiotykami i mam nadzieję że będę się już lepiej czuła, bo jestem jak wypluta.
w szpitalu było okropnie, ale to najczęściej ze względu na współtowarzyszki. Ja mam tak że choćby nie wiem co to nie pokażę że mnie coś boli i nie próbuję nikogo sobą zainteresować, a tam wszystkie albo ryczą albo, albo słabo im, albo się nie myją (serio - koszmar). Ja wszystko rozumiem, ale nie leżałam z żadnym bardzo ciężkim przypadkiem, te moje 5 koleżanek z sali wszystkie mniej więcej jak ja - czyli trzeba się spiąć i szybko dojść do siebie, a nie się wiecznie użalać. Do tego upał jak cholera, a do każdej wycieczki z odwiedzinami - i to na cały dzień od rana do 21:00, (a to mąż, a to mama, a to siostra), a tu człowiek ledwo żywy, bo w nocy ciągle to KTG podłączają światła zapalają co 40 minut i tak każdej po kolei co 40 minut to ktg zmieniają - czyli spać się nie da. W dzień ci ludzie siedzą, przysnąć też się nie da, więc ja dosłownie wybłagałam lekarzy żeby mnie wypuścili, wręcz odtańczyłam jakiś taniec połamaniec przed ordynatorem i ciągle jak mantrę powtarzałam że mnie nie nic boli (co do końca prawdą nie było - bo mi też jeszcze zostały takie okresowe pobolewania w jajnikach, ale przecież w ciąży ciągle coś boli, a antybiotyk to ja mogę w domu brać i nie muszę do tego w tym kołchozie leżeć). Jak wróciłam do domu to dwa dni spałam ;/ Teraz jest ok, tylko jak pisałam zmęczona ciągle jestem. W poniedziałek do roboty idę - pewnie na ostatnie dwa tygodnie.
Trochę mi smutno, bo vice prezes dzwoniła i powiedziała żebym już może wzięła sobie takie dłuższe zwolnienie - do porodu, bo ona się o mnie denerwuje i takie tam. A ja się poczułam strasznie niepotrzebna i przykro mi się zrobiło. Ja już 4 tydzień w domu siedzę i mam wrażenie że jeszcze chwila i oszaleję. Ja się nie nadaję do takiej stagnacji i bezruchu, ja muszę mieć jakiś kontakt z ludźmi, u mnie musi się coś dziać, bo inaczej wpadam w depresję i żadne domowe zadania mnie nie satysfakcjonują ;/ w związku z tym siedzę sobie z kompem na kolanach i przynajmniej na maile w pracy odpisuję.
Było pełno tematów przez ten tydzień, które mnie ominęły. Pierwszy to chyba facet w czasie porodu. Ja raczej nie chcę. Miałam już kilka operacji, kilka zabiegów i mi mój m. będzie tylko przeszkadzał. Ja nigdy nie płaczę i nie pokazuję że mnie coś boli, a przy nim będę się jeszcze bardziej spinać żeby on się nie denerwował. Niech on tam sobie będzie gdzieś na korytarzu - przynajmniej w tej ostatniej fazie, ja sobie sama poradzę.
A co do koszuli w szpitalu, to wam powiem że ja jednak obstawiam piżamę. Koszul nie cierpię i wcale nie są dla mnie praktyczniejsze. Miałam w ciągu tej ciąży już dwa zabiegi na podwoziu i zawsze byłam w piżamach, bo co to za różnica czy w zabiegowym ściągasz gacie czy spodnie od piżamy? I tak trzeba to ściągnąć i tak, a przynajmniej jakoś się kulturalniej wygląda. Na poród wezmę jakąś koszulkę m. a potem jak tylko będę już w stanie to umyję się i ubiorę w piżamkę. Po operacji brzucha już 8 godzin po przebudzeniu dolazłam sama do łazienki, umyłam się, przebrałam i od razu się lepiej poczułam (całe te zabiegi razem z dojściem do łazienki zajęły mi 4 godziny, ale opłacało siębo zaraz jak nowy człowiek byłam). Ja te szpitalne dni to w ogóle tak ogarniam, że w nocy śpię sobie w piżamie, rano się myję, smaruję, czeszę i przebieram w leginsy i koszulkę i tak chodzę cały dzień, a na wieczór znów mycie i przebranie w piżamę. W ten sposób jakoś bardziej po ludzku się czuję, bo w tych koszulach to od razu mam wrażenie że dwa dni przed śmiercią jestem
ach mam już wózek - nawet dwa, obydwa używane, ten pierwszy to kupiony w Marcu tego roku (tutek grander - mój tata go odkupił od jakiejś dziewczyny, co już sobie mniejszą spacerówkę kupiła), jest ładny, szary, z czerwonym gdzieniegdzie i drugi się okazało że mi kuzynka oddała (a myślałam że już odsprzedała) czarny joolz - po siostrzeńcu. Także sprawy wózkowe mam załatwione. Doszła też ta dostawka snuzpod i już też stoi. Przede mną ciągle odkładana wyprawa do ikei ;/
Wiadomość wyedytowana przez autora: 17 sierpnia 2017, 15:02
pako_mrrr lubi tę wiadomość
-
czarnulka24 wrote:Ja miałam wkładki clearblue do wykrywania wod i powiem wam średnio byłam z nich zadowolona. Maja dziwny żółtawy kolor pod niektórymi kątami wydawało się że odbarwiła się lekko zielonkawo a producent pisze ze przy wycieku wod kolory mają intensywny kolor .. tak mi się działo w 20 tyg ..
Teraz wydzieliny jest jeszcze więcej bo czasen 3x dziennie czuje ze coś ze mnie wyplywa ale mam usg co chwile to gdyby to były wody to już by ich nie było przy wycieku 3x dziennie lub zmniejszona ilość ..
-
Pako, ale dramat....chyba bym oszalała w takim towarzystwie. Kompletnie nie rozumiem idei tych pielgrzymek do łóżek pacjentów, którzy jeszcze ze światem się nie żegnają...Totalne olanie komfortu innych chorych. Czasami sobie myślę, że te godziny odwiedzin, które dawniej były w szpitalach miały sens. To jest miejsce w którym człowiek ma dojść do zdrowia, a nie klub towarzyski.
przeleżałam w ostatnim roku kilkanaście dni w szpitalach różnej maści i serio, napatrzyłam się na takie chamstwo i ignorancję wśród odwiedzających, że brak słów.
btw, jagodzianek już nie ma, ale jak się urwiesz z pracy to idziemy na malinowe drożdżówkipako_mrrr, wichrowe_wzgórza lubią tę wiadomość