Listopadowe Szczęściary 2017
-
WIADOMOŚĆ
-
Według tych wszystkich zabobonów to Mała będzie owinięta pępowiną - bo chodzę pod sznurami, będzie głupia - bo odebrałam jej rozum obcinając włosy i będzie alkoholiczką - bo oblałam brzuch wodą myjąc naczynia
Patrząc na to to niezłe dziecko mi się szykujeWiadomość wyedytowana przez autora: 25 sierpnia 2017, 10:05
Mamatobe♥, Pani Moł, Natalala, Katarzyna87 lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyJak pracowałam w przedszkolu to bardzo podobało mi się, jak pewni rodzice ogarnęli temat oswojenia starszaka z siostrą - noworodkiem. Co prawda chłopiec mial wtedy 3 lata - to już trochę lepiej z komunikacją, niż u dwulatka. Nastawiali go jak na super wydarzenie, że od teraz ma super misję i będzie dużym bratem - dawali mu obowiązki, które bardzo poważnie traktował - podanie pieluszki, podanie butelki itp, a na sam poród kupili mu jakąś wymarzoną rzecz - że to niby prezent od siostry z brzucha. Mega pozytywnie nastawiony był do tej siostrzyczki, wiedział, że wcześniej to jego mama miała non stop na rękach, ale teraz to on już ma ważniejsze sprawy na głowie (typu podanie pieluszki
). Myślę, że są jakieś dobre poradniki, ale przegadanie z dzieckiem tematu na ile to możliwe i angażowanie go w życie nowego członka rodziny od początku to pewnie jakis start
Invis, wichrowe_wzgórza lubią tę wiadomość
-
wichrowe_wzgórza wrote:Mietata, ja też niezbyt dzieciowa. Mąż bardzo chciał. Lata lecą, ja nie chciałam żeby coś mnie w życiu ominęlo - trochę egoizm
acz poczułam, że może to ten moment. Mimo to nie chcemy jedynaka, bo jako jedynacy uważamy to za cholernie niepraktyczne na przyszłość. Ze względu ja wiek i sprawy zawodowe chcemy jak najszybciej, a czy się uda? To i od porodu nawet zależy. Niby po sn szybciej, ale są przypadki że trzeba czekać bo coś nie poszło...
A jak ogarnę swoje życie to nie mam pojęciakochałam moją wolnośc, niezaleźność i brak uwiązania. Trochę mnie przeraża, że teraz dla kogoś będę całym światem i naprawdę istnienie będzie zależeć ode mnie...
Jasne, że będzie dziecko zależne od ciebie i od twojego męża, sama w tym nie jesteś. Ja zawsze powtarzam, że 50% odpowiedzialności za dziecko bierze jego ojciec i wcale nie ja wszystko będę miała na głowie - tak się o mnie martwiąWczoraj w pracy z kolegami mieliśmy dyskusję na ten temat, że teraz ludzie zwariowali dosłownie na punkcie dzieci. też mi każdy mówił, zobaczysz, jak będziesz w ciąży, bla bla bla, no i co? nic się nie zmieniło, dziecko wiadomo urodzi się, będzie na początku wymagało sporo uwagi i opieki, potem z czasem mniej, normalna kolej życia. Jakieś ograniczenia są, ale to nie koniec świata i nie są do końca świata również
Z politowaniem patrzę na koleżanki które jojczą nad nastoletnimi dziećmi i chcą do niech niańki jeszcze wołać, bo boją się same w domu zostawić....no cóż muszę wychować ogarnięte, samodzielne i odpowiedzialne dziecko żeby nie musiała go w wieku 14 lat jeszcze niańczyć. Może to wynika z tego, że ja jako dziecko byłam bardzo samodzielna, rodzice mi ufali i jakoś naturalnie przyjmuję ten model wychowania.
Ale jak zawsze piszę, każdy sobie robi jak mu wygodnie, jak ktoś widzi powołanie w rodzinie i rodzicielstwie, i rozpływa się nad dzieckiem to spoko, ważne żeby jemu było dobrzeSą różni ludzie, różnie spełniają się w roli rodziców i żadne z podejść moim zdaniem nie jest złe, tylko nie wszystkim każde pasuje. Dobrze że mamy wybór.
pako_mrrr lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyu nas stan mniej więcej taki
nie wiem czemu wyobracane
Kaczorka ja mam też taki pasek na wozku, chyba starczy. Nie planuję nocą buszować po mieście
Wiadomość wyedytowana przez autora: 27 sierpnia 2017, 14:32
Kaczorka, Invis, Asia_89, Pani Moł, Kaczuszka86, Natalala, wichrowe_wzgórza, antonna, moremi, annggela, Katarzyna87 lubią tę wiadomość
-
Kameelka - też mówię mężowi, że przecież nocą łazić nie będziemy. Ale on przewrażliwiony i twierdzi, że to jesień/zima będzie, szaro-buro, więc coś trzeba zamontować
zwłaszcza po boku, bo przecież na pasach musimy być widoczni! A wózek mamy ciemny - szaro-czarny, więc mało widoczny
Pani Moł - też słyszałam o takim przygotowaniu starszaka na przyjście rodzeństwamyślę, że to dobry pomysł.
IZA - bo Ty w ciąży powinnaś leżeć i pachnieć :p a teściowa niech się uwija i robi wszystko. Wtedy dziecko będzie całe, zdrowe i szczęśliwe -
Kaczorka wrote:Kameelka - a no i ja się doczekałam 30
IZA - olej zabobonyu nas wózek już stoi. Ja chciałam wynieść do komórki, ale mąż stwierdził, że woli trzymać w domu :p
A wczoraj mąż stwierdził, że by się odblaski na wózek przydały!! Kupujecie, macie? Bo u nas jest tylko cienki pasek na koszu pod wózkiem.ale oczywiscie nie z tego względu podjęliśmy decyzje, po prostu wózek spełnia wszystkie nasze kryteria
-
Ja mam na wozku paski odblaskowe i w domu wisi taki breloczek odblaskowy ktory przyczepie do wozka, bo mam caly czarny. Niby nic, a moze sie przydac, wiec czemu nie wrzucic takiego odblasku gdzies z boku
wichrowe, mietata, ja bardzo przezylam 'utrate' niezaleznosci po urodzeniu syna, pozniej mi troche przeszlo, poczatki sa trudne i nie ma co ukrywac. Wszyscy stukali sie w glowe czemu nie pojde na rok na rodzicielski tylko wracam do pracy po polrocznym macierzynskim, a ja po prostu musialam wyjsc do ludzi, nie potrafie zachwycac sie kupkami, ulewaniem niemowlaka, co nie znaczy ze nie kocham swojego syna, bo kocham bardzo, ale potrzebuje tez troche swojej przestrzeni. Mysle ze wszystko da sie pogodzic, aczkolwiek rozumiem tez ze sa matki poswiecajace 300% swojego czasu tylko i wylacznie dziecku, bo taka jest moja szwagierka, ktora twierdzi, ze dzieki pracy ze swoim synem jest on w kazdym wzgledzie naj, moze i cos w tym jest, bo bardzo szybko chodzil, sam sobie swietnie radzi z jedzeniem i nie ma problemu z samodzielnoscia. Tylko, ze ona zrezygnowala z pracy i dwa lata siedzi w domu i w tym problemu nie widzi wiec kazdy ma tam jakies swoje poglady na zycie
-
Uważam, że odblaski na wózku i odzieży to rewelacyjny pomysł. Szlag mnie trafia jak jakąś mało uczęszczaną drogą łażą po drodze ludzie bez odblasków- po zmroku oczywiście. Dla mnie jako aktywnego kierowcy (bo żeby ruszyć się z domu musze brać auto) to bardzo ważna sprawa.
Jeśli chodzi o dziecko jako centrum wszechświata- ja dla siebie jestem ważna, ale absolutnie nie ma dla mnie nic ważniejszego niż moje dziecko. I gdybym miała wybierać- ratuję siebie czy moje dziecko to odpowiedź byłaby jasna. Wszystko co robię, robię dla swojego dziecka, z pełną świadomością. Nie oznacza to, że jestem osobą bez ambicji czy bez zainteresowań, nie. Ale wszystko jest dla jej komfortu, dla jej zdrowia, dla jej uśmiechu, dla zdrowia psychicznego. Zarówno dla mnie, jak i dla mojego męża (który ojcem biologicznym mojej córki nie jest- ale jakby był) to sprawa totalnie naturalna. Chcemy zapewnić dzieciom jak najwspanialsze warunki i dzieciństwo, w tej chwili my jesteśmy trochę na drugim miejscu, ale nie rezygnujemy z naszych marzeń. I zdajemy sobie sprawę, że kiedyś dzieci dorosną, że odejdą- nieważne. Czujemy, że tak jak robimy jest dobrze. Nie wiem czy można to zrozumieć nie mając jeszcze dzieci... bo do czego porównać ten ból kiedy widzisz że twojemu dziecku dzieje się krzywda, do czego porównać dumę z jego poczynań, i łzę wzruszenia w oku. No nie da się. Trzeba poczuć na własnej skórze.
Btw. kupki i ulewania oraz początkowe uwiązanie również mnie nie rajcujeNie miałam poczucia pełni szczęścia od razu po porodzie, i kiedyś o tym pisałam nawet. Nie ma co iść ze skrajności w skrajność... teraz jest modne bycie niezależnym i pokazywanie że dziecko nie jest tym centrum wszechświata, ja natomiast absolutnie się tego nie wstydzę.
Pani Moł, uważam że ten pomysł na zrobienie dla starszaka misji z bycia starszym bratem jest świetny, i zamierzamy zrobić podobnie. Mała może i duża, ale to trochę rozpieszczona jednak jedynaczka która dotąd miała rodziców tylko dla siebieJuż teraz bardzo dużo z nią rozmawiamy, dzisiaj pytała, czy jak wrócimy ze szpitala to będzie mogła sama potrzymać małego na rękach. Jak jej powiedziałam że oczywiście że tak, to aż klasnęła w dłonie z uciechy. Mówiłam, że we wszystkim jej pomoc będzie dla mnie mile widziana i widzę że bardzo się z tego cieszy.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 25 sierpnia 2017, 10:54
Pani Moł, Katarzyna87 lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyjacky88 wrote:wichrowe, mietata, ja bardzo przezylam 'utrate' niezaleznosci po urodzeniu syna, pozniej mi troche przeszlo, poczatki sa trudne i nie ma co ukrywac. Wszyscy stukali sie w glowe czemu nie pojde na rok na rodzicielski tylko wracam do pracy po polrocznym macierzynskim, a ja po prostu musialam wyjsc do ludzi, nie potrafie zachwycac sie kupkami, ulewaniem niemowlaka, co nie znaczy ze nie kocham swojego syna, bo kocham bardzo, ale potrzebuje tez troche swojej przestrzeni. Mysle ze wszystko da sie pogodzic, aczkolwiek rozumiem tez ze sa matki poswiecajace 300%
Jacky ja cię rozumiem miałam podobne odczucia/ i sposób przeżywnia macierzyństwa. Pierwszy UM również tylko 5 mies. (inna sprawa ze w 2012 nie było dłuższych)aczkolwiek teraz planuję roczny (choć częściwo wrócę pewnie po pół roku, może wcześniej, wyjdzie w praniu )
Iza co to za zabobon z tym wózkiem? ogólnie mało ich znam jedynie to ten z czerwoną wstążką przy beciku/łóżeczku/wózku która ma złe moce odganiać czy diabła od dziecka
ps. no no yorki też ważne , będzie db!!
Wiadomość wyedytowana przez autora: 25 sierpnia 2017, 11:23
-
hej macham ogarnęłam chałupke chyba glukoza dała mi powera hehe pojechałam na 7 przed 10 byłam w domku i wcinałam śniadanko i popijałam kawke
oj ja to sie ciesze ze nie musze mysleć o wózkumam mojego kochanego MIKRUSA i spokój
dzis zaczynamy przygotowania pokoju tzn koącika dla małej w naszym pokoju musze nad literkami pomyslecchyba sama zrobie
-
nick nieaktualnyJa w zabobony nie wierzę, ale jak o nich czytam to ziarno niepokoju jednak czuję
choć wózek w domu stoi i wyprawkowe rzeczy się kompletują.
Dziś przyszedł fotelik
Jak nie wiertara, to kosiara... od rana panowie na trzy kosiary pod blokiem szarżują. A ja za pół h mam próbę kwartetu. Biedni sąsiedzi! Z każdej strony ich przyatakuje hałas. -
Mietata, nie, nie ma że 50%. Matka to matka i żadne 50% tu się nie sprawdza. Nie w tym sensie, który ja mam na myśli. Będzie ktoś zależny ode mnie, od męża - wszystko jedno czy to 1 czy 2 osoby, ale jak zostawię w domu to nie zje, nie zmieni pieluchy, umrze. I to jest lekko masakryczne dla mnie. Nigdy w życiu nic nie zależało tak bardzo ode mnie. Ani nikt.
Odblaski na wózku to super pomysł, szczególnie w ciemnych zimowych miesiącach.
Z drugiej strony - może to, że jestem już ukształtowana, mam swoje życie, to nie pozwoli mi na obłąkanie na punkcie dziecka. A to lepiej dla niego.9 tc (*) 24.01.2016
3 córki
06.11.2017
01.07.2020
07.01.2023 -
nick nieaktualny
-
Dziewczyny mam dylemat, znalazłam babkę co robi sesję ciążowe wszystko pięknie ale swoje ciuchy trzeba mieć zdjęcia gdzieś w fajnych miejscach Berlina. Niestety babka jest w Berlinie tylko poniedziałek i wtorek a mąż pracuje. Teraz nie wiem czy iść na taka sesję sama, trochę głupio co ? Czy szukać kogoś innego kto ma czas w weekend. Ehh ....