Listopadówki 2014
-
WIADOMOŚĆ
-
Hej, dziewczyny, piszę już z domu.
Przeczytałam wszystko, ale niestety tyle tego, że nic już nie pamiętam, więc trudno mi cokolwiek odpowiedzieć.
Madlen, ze mną w sali była dziewczyna, którą bez wód trzymali ponad 2 tygodnie zanim urodziła. Możliwe, że jeszcze trochę Cię przeciągną, trzymam kciuki!
Na początku relacji chciałabym tylko powiedzieć, że z warunków i opieki jestem ogólnie zadowolona. Jeśli będę za dużo narzekać, to dlatego, że emocje były silne.
Do szpitala byłam przyjęta na profil glikemii. Przy badaniu najpierw dowiedziałam się, że mam bardzo skróconą szyjkę (na poprzedniej wizycie było ok) a następnie podłączyli mnie pod ktg. Regularne skurcze co 10 min, przekraczające 80. Tak więc dostałam sterydy i szybko podłączyli mi pompę z fenoterolem. Oddział był przepełniony, leżałam jako 6 na 4-osobowej sali, ale powiem Wam, że na początku byłam po prostu skupiona na czym innym, a później okazało się, że dziewczyny są świetne, więc w ogóle mi to nie przeszkadzało. Poza profilem glikemii miałam 4 razy dziennie wykonywać pomiary swoim glukometrem. Tak więc po obiedzie (swoim, bo dieta cukrzycowa w tym szpitalu niestety nie do końca przemyślana) mierzę a tu... 177. To był obiad z poprzedniego dnia, wtedy miałam chyba 85. Okazało się, że fenoterol rozrobiony w glukozieTen lek sam w sobie też podwyższa cukier, podobnie jak sterydy, więc glukozę zamieniono na sól a profil przesunięto, aż przestaną mi podawać te leki (fenoterol można 48 h). Wyglądałam, jakbym miała Parkinsona: tak mi się ręce trzęsły, że nawet najeść się w spokoju nie mogłam (a brałam jednocześnie beta-blokery i relanium). Skurcze bez zmian.
Dzień na oddziale wygląda mniej więcej tak, że ok. 8-9 jest obchód, później bardzo często zaglądają położne, bo ilości leków wszystkie miałyśmy zastraszające. Co kilka godzin słuchają tętna lub robią ktg, w zależności od zleceń (ja miałam 4 razy na dobę). Najlepsze noce: o północy ostatnie leki, o 2 słuchanie tętna a o 5 ktg dla wszystkich. Powiem Wam, że chociaż wczoraj i dziś większość dnia przespałam, to w szpitalu bardzo szybko przyzwyczaiłam się do takiego rytmu, więc gdybym miała karmić co 3 h, to dam radę
Miałam 2 dobre zapisy ktg: jeden pod koniec fenoterolu i jeden bezpośrednio po. Później dokładnie tak, jak wcześniej. Czasami pojawiały się towarzyszące bóle jak menstruacyjne, promieniujące do krzyża. Ogólnie pomijając skalę zjawiska to czuję, że mam spore pojęcie o tym, jak będzie u mnie przebiegać 1 faza porodu. Skurcze odczuwam bardzo dobrze (skoki o 10 już czuję), ale ten ból menstruacyjny nie był z nimi kompletnie związany, bolało bardzo, kiedy aparat pokazywał poziom bazowy.
Przez pierwszych kilka dni położne wzywały lekarza i byłam często badana. Mówili, że szyjka zgadza się z opisem z dnia przyjęcia, zwiększali dawki leków albo dokładali kolejne (nic szczególnego, wszystkie dobrze znane) i kazali dzwonić, gdyby coś się zmieniało.
Zmieniło się jednej nocy. Na oddziale połowa pacjentek chora, ale ja, ponieważ codziennie w robocie ludzie na mnie plują, miałam świetną odporność. Poszłam pod prysznic zdrowa, wyszłam z dreszczami i gorączką. Założyłam na siebie chyba wszystko, co miałam, łącznie z grubym szlafrokiem a położna przykryła mnie dodatkowym kocem. Czas na ktg. Pomijając moje piękne 80-90 co 3 minuty, tętno Antka ponad 200 i zaczęły się pojawiać deceleracje. Ja byłam półprzytomna, więc nawet nie zastanawiałam się za bardzo nad tym, co tam się dzieje. Wezwali lekarza, nie pamiętam rozmowy, ale pewnie standardowo: czy czuję skurcze, jak mocno itd. Zaczął z położnymi o tętnie Antka rozmawiać i wtedy się przeraziłam, bo pierwszy raz był jakiś problem po jego stronie, zawsze to moja macica była problemem. Kazali zrobić szybko morfologię i crp. Jakiś czas później morfologię powtarzali "bo wyniki dziwne". Później zapytali czy wiem, że mam poważną anemię (nie, bo ostatnie wyniki były w normie). Odpięli ktg, coś słyszałam o konsultacji, a nagle ok. północy (tzn. kilka minut później) przyszła położna ze szpitalną koszulą i powiedziała, że jadę na salę porodową. Cały czas tylko pytałam, co się dzieje i niestety wyszło, że nie tyle przez moje skurcze, co przez Antka. Oprzytomniałam w kilka sekund i próbowałam się czegoś dowiedzieć, ale nikt nic nie mówił. Dziewczyny z sali tylko mi powiedziały szybko, żebym wzięła telefon i poduszkę.
No to pojechaliśmy. Dostałam własną salę porodową, a wiedziałam od dziewczyn, że mają tam też zwykłą obserwacyjną. Nie podobało mi się to. Położna zebrała wywiad, chciała ode mnie oryginał grupy krwi, zabezpieczyli krew na potrzeby nagłej cesarki (nie wiem, o co chodzi, bo pobrali po prostu jedną próbówkę). Dostałam do wypełnienia wywiad anestezjologiczny, pokazali mi bransoletki dla Antka, czy dane się zgadzają. Myślałam, że tam umrę ze strachu. Starali się mnie uspokoić, powiedzieli, że zrobimy stały zapis ktg. Leżałam w tej koszuli, przykryta prześcieradłem (cały czas z gorączką) i rozmawiałam z mężem. Zapytałam położnej, czy jak on miałby do mnie przyjechać, to musi po prostu zapłacić jak za poród rodzinny i go wpuszczą. Okazało się, że dopóki nie rodzę, to może przyjść jutro między 15 a 19... Znalazłam jedną pozycję, w której tętno było w miarę stabilne i tak leżałam całą noc z włączonym światłem, bez ruchu. Przysypiałam i autentycznie każda większa zmiana tempa mnie budziła. Rano powiedzieli, że cały zapis jest w porządku i mogę wracać na oddział.
Już i tak się rozpisałam, wylałam, co mi leżało na sercu a każdej swojej dolegliwości nie ma sensu opisywać.
W dużym skrócie: skurcze mam cały czas, ale jakoś nie urodziłam, więc nie robią na mnie wielkiego wrażenia. Chciałam zostać w szpitalu, ale jak na obchodzie jedna kobieta powiedziała, że będą mnie trzymać do końca 36 tygodnia, to coś we mnie pękło. Poszłam tam zdrowa a zaliczyłam poza ogromnym stresem chorobę, infekcję od wenflonu, kolejną od luteiny (co to za gówno w ogóle, myślałam, że zamiast tabletki druciaka sobie tam wsadzam) i schudłam w 1,5 tygodnia 2,5 kg. Tak więc znalazłam swojego lekarza i powiedział, że wprawdzie szyjka robi się miękka, ale żadne leki na mnie nie działają, więc może lepiej mi będzie w domu. Moje ostatnie ktg to najlepszy zapis ze wszystkich. Położna powiedziała, że odwaliliśmy z Antkiem popisówęNo i przeszłam na tuczenie, bo jestem teraz +5 kg. 172 cm 63 kg.
Madlen222 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
Pinsleepe współczuje atrakcji
najwazniejsze, ze jesteście juz z Antkiem w domu, wszystko ok. Lez odpoczywaj i niczym sie nie przejmuj. Zaraz 34 tc sie zacznie a wtedy to juz z górki
a znając zycie Antek wyskoczy po terminie
A odczyn po wenflonie tez zaliczyłam. Nawet 3:/ robilam sobie okłady z kwasu bornego/ altacetu- to samo/
Co do fenka to ja tez mialam niezła delirke ale na szczescie w miarę szybko przeszło. Do tego uderzenia goraca conajmniej jakbym menopauze przechodziła.Wiadomość wyedytowana przez autora: 20 września 2014, 20:59
-
Pinsleepe bidulko
. Dobrze, że Cię już wypuścili! To co opisujesz to jak ten koszmarny sen, który mi się dzisiaj przyśnił. Najgorszy w tym wszystkim jest brak informacji.
Z tych wszystkich powodów unikam szpitali i izb przyjęć jak ognia, nie raz widziałam jak ktoś przychodził właściwie zdrowy, a wychodził ledwo co na własnych nogach, i nikt nie miał w tym złych intencji - po prostu każdy czasami tak chce pomóc, że zaszkodzi...
Moja koleżanka ginekolog, którą zapakowali na patologię ciąży wypisała się szybko na własne żądanie, bo czuła że jeszcze dzień, dwa i komuś ręka zadrży i będzie chciał wykonać cesarkę - i dobrze zrobiła bo byłby wcześniak z dużą hipotrofią.
Trzymaj się Kochana! Byle dalej od szpitali!Wiadomość wyedytowana przez autora: 20 września 2014, 20:23
-
sylvi wrote:e_v_e a jaki masz termometr?
Ja mam bremed, ale jak czytałam na forach to wszyscy polecają microlife. Bremed kupiłam, bo byłam w sklepie i akurat był, a dopiero później zaczęłam czytać opinie i na temat tego mojego są różneAle mam nadzieje, że będzie się dobrze sprawował
-
e_v_e też mam ten dylemat co do laktatora - mało o nim tutaj
e_v_e wrote:Mam już wszystko oprócz laktatora i nie wiem czy go teraz kupić czy później
pinsleepe trzymaj się tam!
A mi belly pokazuje 45 dni do porodu, ale to szybko leci:/
Można by się zacząć pakować...mada_lena lubi tę wiadomość
-
xpatiiix3 wrote:Ja nie mam, ale mn z kolei strasznie ciągnie skóra na brzuchu i rozstepow przybywa sporo, pod pępkiem mam takie drobutkie cienkie pajeczynki odchodzą od tych starych, ale wiedziałam ,ze tak bedzie jak bęben opadnie mocno, trudno i tak juz mam brzuszek poorany
-
Fidelissa to nie ma znaczenia jak brzuch opada skóra tak mocno się rozciąga na dole i rozstępy wychodzą z Marcelem to samo miałam parę dni przed porodem jak na maksa opadł brzuch też spękał mi brzuchol..
tyle, że ja się nie przejmuje tym... I tak się tego nie pozbędę, a le i kompleksów jakichś nie mam z tym związanych
Fidelissa, mada_lena, sylvi lubią tę wiadomość
Livia
Nela
Marcel
-
Fidelissa wrote:Śliczny. Ale podobno na początku dzieci maja spać na plecach i sie nie obracają?
Nie wiem czy o to chodziło Ewelinie.Tak mi jakoś ten kojec trochę pasuje do jej opisu.
Pinsleepe,dobrze,że już jesteś w domku.Wystarczy tego koszmarnego pobytu w szpitalu.Fidelissa lubi tę wiadomość
-
Pati pisałas cos o trzasnieciu/ pstryknieciu w brzuchu
Usłyszałam cos podobnego juz dwa razy. Ale poki co nie zaobserwowałam żadnych uplawow, wycieku. Ciekawe co to za hałasy?zaraz mi Hania wyskoczy przez pępek
co ona tam wyrabia??
kopie, boksuje, przeciąga sie
chyba pójdę pod prysznic troche ja ululam
Mag.1990, xpatiiix3 lubią tę wiadomość
-
No taki odgłos jakby pekajacy worek owodniowy, ale ciut cichszy niż wtedy jak rodziłam
Hehe poważka żywcem taki odgłos pękania przytłumiony przez powłoki brzuszne.. I owszem więcej poleciało wtedy ,a i juz wiem czemu królewna się tak kręciła i prostowała, bo znowu głową w dole jest.. I stad ten bol brzucha był
a może to im z wysiłku tak kostki przeskakuja Hehe albo Nam cos poprzestawiały
mada_lena lubi tę wiadomość
Livia
Nela
Marcel
-
Pinsleepe ojej trzymaj się dzielnie. Ja też zaliczyłam delirke w pierwsza noc przyrywalam się czyn mogłam a po tych lekach mi ciągle gorąco. Teraz dalej boli a daja tylko nospe. W domu się wyciszysz. Mnie robia ktg tylko ns serce a na skurcze nie to dopiero bajer nie wiem więc jakie mam skurcze. Trzymajmy się listipadowki chocby wrzesień nie byl nasz.
Madalena dzis lezalam i też mi pstryknelo w brzuchu cholera wie z czego to.
U mnie dziewczyna przyjechala zajmuja się nią a mnie tetna nie zbadali i moje bóle dziś nic na nich nie robia jutro powiem ordynator to bo mnie nerw bierze.