Listopadówki 2015
-
WIADOMOŚĆ
-
Justa dobra jest metoda 7-7-5-5-3-3 czyli na kazda piers po 7 min na zmiane, 5 i 3.
Ja czuje sie jak inwalidka, w domu robie tylko proste czynnosci (np.nie siegne po proszek do prania, bo nie chce sie tak naciagac). Chocbym chciala to nie moge... Wstanie z Wanda na rekach (a wazy ok.3 kg lub mniej czyli jest stosunkowo lekka) jest mega wysilkiem, takze robie to wtedy, kiedy meza nie ma w poblizu.
On z kolei pewnych rzeczy nie robi na biezaco, co mnie frustruje, bo tak byloby cos ogarnuete a zostaje na potem:P
A Wandeczka urosla i sie silna zrobila:) dla mnie jest duza mimo powyzszej wagi i jej wieku, moi rodzice twierdza ze jest podobna do mojego meza (co jest prawda, bo siebie ja nie widze), zabawne jest to, ze np.tak samo ziewaja.
Oprocz tego uznalismy, ze jedni i drudzy dziadkowie zeswirowali na jej punkcie i to, ze pomagali przez te tygodnie tylko trn stan poglebilo. A jednoczesnie sie nie narzucaja czy wtracaja. Moj brat bardziej skupil sie na moich odwiedzinach w szpitalu i przynoszeniu smakolykow, siostra w opiece czy podpowiadala jak pewne rzeczy zrobic.
justa1234, Mala_Czarna_89 lubią tę wiadomość
-
mikado wrote:Magda ja pojechałam bo miałam sporo krwi na wkladce i skurcze co 6-8-4 minuty nieregularne.. wolałam jechać sprawdzić no i szybko akcja poszła dziecko skakaniu na piłce
Taka pilke mam w domu myslicie ze moge sibue na niej poskakac? -
Hej Dziewczynki !
Przepraszam Was najmocniej,ze tak milczalam,ale moja koncowka ciazy przenoszona byla ciezka i sam porod rowniez..
Po powrocie do domu ledwie chodzilam bo moje szycie tez dawalo w kosc noi na dodatek jeszcze sie pochorowalam i dwukrotnie jezdzilam po lekarzach co sie skonczylo na antybiotykach.
Teraz znalazlam troszke czasu i stwierdzilam,ze wrecz musze do Was zajrzec.
Nie dam rady nadrobic tych zaleglosci,ale mam nadzieje,ze jestescie juz rozpakowane i tulicie wszystkie szczesliwie swoje malenstwa do piersi
Po krotce Wam opowiem co sie u mnie dzialo.
Otoz jak wiecie trafilam 13-tego w piatek do szpitala tak jak lekarz mi zalecil.
Nic sie nie zapowiadalo na porod,a balagan w szpitalu przy przyjeciach,ze byscie nie uwierzyly (o tym wam kiedys postaram sie napisac).
Ten remont sam to wgl tez jakies nieporozumienie.
Okazalo sie,ze lezalam na sali z dziewczyna,ktorej cos niezle namotali z terminem i tak miala lezec przez niewiadomy czas w szpitalu.
Mialam wiec pocieszajace towarzystwo i tak juz razem sie trzymalysmy.
Codziennie ktg,jakies badania typu wod plodowych (bardzo nieprzyjemne uczucie),usg itp,itd.
Nic sie przez iles dni nie ruszalo,a moje spojenie juz mnie tak rwalo,ze lezec nawet nie moglam.
W koncu wladowali we mnie oksytocyne na probe i w nocy 18-tego odeszly mi wody.
Zwiezli mnie na porodowke i okazalo sie,ze na salach nie maja miejsc i lezalam sobie tyle godzin na sali porodowej na tym fotelu.
Zmiana nocna poloznych tragiczna..
Mialy mnie totalnie gdzies, gdy moje skurcze byly mega bolesne od poczatku i kwiczalam jak swinia tak one po drugiej stronie sali za sciana dlubaly sobie slonecznik i plotkowaly..
Odezwalam sie,ze mi niedobrze i ze zaraz zwymiotuje wtedy laskawie sie ruszyla jedna i dala mi kosz po czym sobie poszla i tak sobie radzilam sama.
Bylam wsciekla bo stwierdzily,ze co one moga poradzic,ze mam slaby stopien bolu.
Godzina po godzinie mijaly,a ja myslalam,ze zejde.
W koncu nadeszla druga zmiana i trafilam na moja kochana polozna!
Bardzo mi pomogla bo zaczela mna slownie potrzasac i wziela mnie w obroty czyli przyniosla pilke, potem zaprowadzila pod prysznic (tamte tylko mi zaproponowaly zebym sama poszla,a ja nawet zwlec sie z tego fotela nie moglam).
Dziewczyny godziny mijaly,skurcze bolesne,a nic wiecej nie ruszalo..
Pozycji z tysiac mi kazala wykonywac by cos ruszylo,ciagle podlaczona bylam pod oksytocyne i mialam zwiekszana coraz mocniej dawke,wiec moj organizm znosil to coraz gorzej.
Nastepnie polozna chciala mi pomoc by cos ruszylo i zaczela reka tam napierac,a ja mialam przec cos strasznego bo darlam sie jak na zazynaniu swini.
W pewnym momencie myslalam,ze nie dam juz rady i zdalam sobie sprawe,ze moj maz wie tylko,ze odeszly mi wody.
Na szczescie moja polozna zadzwonila do niego i przyszedl,ale jak chcialam wczesniej by byl po porodzie tak nagle mi minelo i nie chcialam by widzial mnie w tym stanie jak leci ze mnie z kazdej strony.
Opowiadac by o tym jeszcze dlugo bo moje skurcze choc bolesne to marne i nie mialam sily juz przec.
Moj lekarz pomagal poloznej i nie wiedzieli przez chwile co juz ze mna maja zrobic.
W tej dramatycznej chwili zjawila sie druga polozna starsza,ktora byla mega doswiadczona i zaczela mi mowic,ze mam przec jak na siku i jakie mam pozycje podjac.
I tak oto w trojke w koncu wydobyli ze mnie moja kochana Oliwke,ktora cofala sie ciagle przy porodzie do tylu i niestety musieli mnie naciac.
Gdy juz tulilam ja do piersi to kazalam zawolac meza,ktory odrazu zakochal sie w corci i byl ze mnie mega dumny
Moze to strasznie zabrzmi,ale jak chcialam miec drugie dziecko tak wykonczylam sie przy koncu ciazy i samym porodzie psychicznie i narazie nie chce o tym slyszec.
Porod zaczal sie o 1 w nocy,a urodzilam o 10.30
Sorki za szczegoly pewne,ale chyba musialam to z siebie wyrzucic.Nymeria, Galaretka lubią tę wiadomość
Jestes juz z nami -
Justa,ja tez mialam w szpitalu problem z piersia.
Na poczatku mala cos tam ssala,a wiadomo na poczatku leca tylko drobinki siary,ale na start to dziecku wystarcza noi laktacja z chwili na chwile zaczyna sie rozkrecac.
Ja po tym nieszczesnym szyciu nie moglam wgl siedziec nawet na poldupku ani sie przekrecac na wyrze,wiec na noc dalam mala do poloznych bo balam sie,ze nie podolam.
I w tym momencie zaczal sie problem bo podaly jej mm i mala pozniej nie potrafila chwycic brodawki i sie strasznie denerwowala i zarzucala glowka z nerwow.
Uparlam sie jednak i staralam sie ja przystawiac,a jak widzialam,ze nic z tego wtedy bralam od babeczek mm.
Jednak nie poddawalam sie i ciagle walczylam.
Mialam mala ilosc mleka przez to,ze Oliwka przez chwile nie chciala ciagnac z cyca i w pierwsza noc jak wyszlismy ze szpitala to dala nam ladnie do wiwatu bo nie chciala wgl spac i plakala.
Ciesze sie jednak,ze nie mialam kupionego mm bo pewnie wtedy bym po niego siegnela,a tak zawalczylam i mala znowu chwycila za cyca (po butelce nie chce jej sie bardziej "pracowac" na cycku).
Pobudzalam piersi przez dwa dni laktatorem i jak nie mialam nic prawie w cycach tak zrobil mi sie nawal.
Moja rada walcz kochana o karmienie piersia bo im czesciej sie przystawia i rezygnuje z butli (po ktorej dziecku nie chce sie ciagnac z cyca bo wymaga to od niego wiecej pracy) tym chetniej dziecko pozniej ssie piers.
Jeszcze taka rada jak troszke pobudzisz piers laktatorem tak odrazu pozniej sprobuj przystawic dziecko bo bedzie mialo "uformowana" brodawke i chetniej chwyta.Nymeria, haen lubią tę wiadomość
Jestes juz z nami -
Rozmarzona gratulacje, teraz oficjalne! Dzielna z Ciebie kobieta! A teraz doszłaś już do siebie? Jak malutka? Jak je, śpi itd? Opowiadaj no i czekamy na zdjęcie Oliwki
no i proponuje Ci dołączyć na Facebook do nas bo tam toczy się życie bardziej niż tutajRozmarzona lubi tę wiadomość
-
Justa laktacja siedzi w głowie i w hormonach nie ważne czy cc czy sn. Więc jeśli chcesz to się uda na 100%. Możesz mieć nawał pokarmu troszkę opóźniony, ale w tym momencie mleko masz. Jest go malutko, ale przystawianie dziecka do piersi (jak najczęściej się da)rozbudzi laktację. Na początku malutka i ty uczycie się przystawiania i ssania, więc brodawki czy sutki będą bolały (ja miałam nawet bolesną malinkę) ale to też minie z czasem, bo inaczej maluszek będzie ssał. Staraj się, aby jak najwięcej brodawki zasysał przy przystawianiu, to mniej będzie bolało i szybciej się zagoi. Wietrz te piersi ile możesz to szybciej się zagoją. Jesteś w trzeciej dobie dopiero dziecko dużo nie potrzebuje, karm zawsze przed butlą cycem. Leci małej na 100%, dziecko sobie krzywdy nie zrobi i co będzie mu dane to wyssie. Tak jak dziewczyny piszą laktator w ruch, metoda 7-5-3, poukładaj sobie w głowie, że mleko tam jest i wyjść musi i wyjdzie Tylko nie licz, że pół butki naciągniesz I to co ściągniesz od razu malutkiej siup podawać
Bzdur na temat niewartościowego mleka nawet nie komentuję...
Wiadomość wyedytowana przez autora: 3 grudnia 2015, 14:49
justa1234 lubi tę wiadomość
-
Dziewczyny nadrobilam czytanie jak narazie w polowie i moze uda mi sie w najblizszym czasie nadrobic i reszte.
Chcialabym Wam bardzo podziekowac za zainteresowanie moja osoba, co sie ze mna dzieje.
To bardzo mile,ze ktos o mnie pamietal i myslal w tych ciezkich dla mnie chwilach.
Zrobilo mi sie az cieplo na sercu, jeszcze raz Wam dziekuje, Kochane jestescie ;*
Gratuluje wszystkim innym rozpakowanym mamom
Haen, czytalam ze cos u Ciebie nie tak bylo,ale nie nadrobilam wszystkiego do konca.
Czy juz jest lepiej i jestes w domku??
Bardzo sie zmartwilam jak przeczytalam o tych komplikacjach i ponownym pobycie w szpitalu.
Shibuya dziekuje ze pytasz
Teraz czuje sie o niebo lepiej i psychicznie i fizycznie bo nie powiem przez moment myslalam,ze sie nie wyzbieram ,ale z tego co czytalam to Ty tez mialas ciezki porod
Szczegolnie dobilam sie po porodzie, gdy nie moglam sie ruszac przez te szwy,a chcialam zajmowac sie mala.
Niestety nie radzilam sobie bo ktos musial mi ja podawac i odkladac takie mialam problemy ze wstawaniem nawet.
Na szczescie maz byl przy mnie prawie przez caly dzien,a jak wychodzil to plakalam bo musialam mala oddawac na noc.
Wieczorem jak uzylam dzwonka by ktos do mnie zajrzxal i zabral mala to laskawie po 4 probie przy wizytacji zajrzala polozna z pretensjami dlaczego tego uzywam..
Jeszcze mnie ochrzanila,ze dziecko powinno byc przy mnie i takie tam.
Nie no wspomnienia ze szpitala to mam naprawde liche.
Teraz juz jednak o tym nie mysle bo najwazniejsze serduszko jest juz przy mnie
Zdjecie oczywisicie wstawie jak tylko znajde dluzsza chwilke by przerzucic fotki.
Meczy mnie jedynie jeszcze ta choroba i nawet antybiotyk slabo pomogl bo tylko moglam go brac przez 5 dni.
Nie moge przytulic przez to malej ani pocalowac,a karmic musze w maseczce
Mam tez problem z temp na mieszkaniu..
Polozna sie dowalila,ze jest za goraco na mieszkaniu,wiec skrecilam kaloryfer,ale mala i tak dostala potowek.
Jeszcze tak idiotycznie grzeja,ze albo masz na full,albo nie grzeje nic jak zmniejszysz.
Tym wiec sposobem mam zimnice na mieszkaniu,a malej temp chyba odpowiada bo ma cieply karczek.
Martwie sie jednak bo nie moge nigdy odgadnac czy jest jej wystarczajaco cieplo lub czy nie grzeje sie w rozku.
Czekam na kolejna wizyte poloznej i czuje,ze mi sie dostana becki za te potowki,ale co mam poradzic jak juz kaloryfery poskrecane,a mala tylko jest np w pajacu i rozku.
W nocy dawalam jej juz np tylko body,skarpetki i rozek,ale raz mi sie z niego uwolnila i sie wymarzla zanim uslyszalam,ze cos jeczy pod noskiem i marznie.
Juz sie domyslam jaki bedzie problem z ubieraniem na dwor ;/
Tym bardziej,ze peka mi serce jak placze bo na ogol jest bardzo spokojna,a przy takim grubszym ubieraniu strasznie placze czy tez przy pielegnacji po kapieli.
Jeszcze zastanawia mnie jedna rzecz zwiazana z kombinezonem.
Jak ja ubieralismy to niby rozmiar 62,a jest tak sztywny,ze raczek nie szlo jej w rekawki wlozyc bo dodatkowo je przykurczala.
Do fotelika tez jakos nie bardzo wchodzi w tym kombinezonie i co mam kupic nowy czy zle go wkladam?
Ehhh zielona,zielona i jeszcze raz zielona.
Jestes juz z nami -
Rozmarzona od wczoraj jestem w domu:)
Odbosnie spiworka: ja uwazam, ze jednym z lepszych zakupow byl spiworek do fotelika (ktory mozna uzywac w wozku), bo ma wyciecie na pasy, bo Wanda jest mala i ciezko nam bylo ja ubrac w trafycyjny kombinezon, bo nogi miala w kroku lub wyzej, jest cieply i wygodny;)Rozmarzona lubi tę wiadomość
-
Ja mam kombinezon rozmiar 56, który jest niby dobry ale małą muszę wciskać do środka. Męczyłam się strasznie z tym i wzięłam większy kombinezon. Rozmiar 68. Jest sporo za duży ma nią i nogi ma w kroku ale jej wygodnie i nie muszę jej nic wciskać ani rąk ani nóg. Do fotelika też mi się wydaje że ciężko się wsadza, ale trudno. Nie będę kupować nowego
Rozmarzona lubi tę wiadomość
-
Dziewczyny melduje sie ostatnia listopadowka...
Leze juz na porodowej rozwarcie na 4....
Trzymajcie kciukiolimama, Rajska, haen, justa1234, natali101, Mala_Czarna_89, Nymeria, lula.91, biedroneczka1910, Zorro, monia35, Galaretka, Shibuya, perelka89, MW26, mikado, Rozmarzona lubią tę wiadomość
-
olimama wrote:Ja jestem bardzo zadowolona z śpiwora dedykowanego do fotelika Maxicosi z wycięciem na pasy. Wkładam go w codziennych ciuszkach i tylko ciepła czapuchana głowę. A w samochodzie można rozpiac jak ogrzewanie włączone. Nie wiem jakbym z malym wyszła ze szpitala jak urodził się miał 50 cm i utonął mi w kombinezonie 56, może w styczniu będzie do niego wchodził.
O to to, my tez mamy do Maxi Cosi i jest super:)
I Wanda tez mierzyla 50 cm i tez ja ubieramy podobnie.
Generalnie podpisuje sie pod cala wypowiedzia.
Magda wielkie kciuki:)
Oby bylo dzis:)olimama lubi tę wiadomość