Listopadówki 2015
-
WIADOMOŚĆ
-
Ja chce przy porodzie tylko męża, jeśli się uda (z rodziny). Nie lubię być na widoku przy innych ludziach, jak będę jeszcze tam krzyczeć i płakać to już w ogóle.
Do szkoły rodzenia się wybieram, tylko szukam w okolicy bo chcę na NFZ. Nie będe dodatkowo płacić, już dość ode mnie kasy wydębili za nic(Dobrowolne ubezpieczenie zdrowotne).
Ponoć mamy prawo do kilku wizyt położnej w domu, nawet jeszcze przed porodem. Muszę się dokładnie dowiedzieć co i jak -
ailatan wrote:Coś w tym jest ale nie do końca.. musisz wziąć pod uwage ze ten cały nasz system jest chory
bo np ja chcac sie dostac do mojej ginekolog na kase chorych musialabym z rok wczesniej zaplanowac wszytskie spotkania:) inaczej jest w szpitalu... tam maja sie zajac Toba.. kiedy miałam laparoskopie robiona nie poszlam na operacje prywatnie ale na nfz.. i nie dawałam też bombonierek i innych pierodl lekarzom i pielegniarkom bo to ich praca w koncu ! a obsluzona bylam super..
a porod- mysle ze jest troche przereklamowany
jasne sa ciezsze i łatwiejsze porody, ale wydaje mi sie ze bedzie spoko- wydaje mi sie ze szkola rodzenia moze dobrze przygotowac i ulatwic sprawe
uff obym tak samo mowila po
No i właśnie o to chodzi że to nie jest dawanie pod stołem kwiatów , czekoladek i koperty. Cena jest zwyczajnie podana na stronie szpitala, nikt tego robić nie musi. Ze szkoły rodzenia też możesz sobie wynająć doule i nikt nie mówi ze to bee.
Mnie to daje poczucie bezpieczeństwa tak jak niektórym obecność męża, detektor pracy tętna, czy prywatne wizyty u doktora pracującego w szpitalu -
A ja chyba nie chce zeby moj W. Byl przy porodzie.. juz nie raz rozmawialiśmy o tym, on zresztą sam nie chce. Chociaż ostatnio coś gadał że pomyśli i cos mu się zmienia, alw ja chyba zdania nie zmienię..
No i zaczynamy 17 tc:)Wiadomość wyedytowana przez autora: 15 maja 2015, 06:33
-
każdy ma inny charakter:) ja znam swojego i niestety wiem ze jak wróci do domu to będzie analizowal każdy ruch i kazdą Scenę minuta po minucie.. jest jakis taki ze wszystko pamięta i boje się ze później będzie miał mnie taką w pamięci I przed oczami to wszystko. Niestety znamy oboje dwa przypadki gdzie małżonkowie dlugo nie wrocili do wspólnej sypialni.. wiec ja chyba zostane malą tajemnicą jak to niektóre panie mówią
Kasia Kraków lubi tę wiadomość
-
Ja nie musiałam namawiać męża do tego, by był przy mnie przy porodzie, ponieważ zanim jeszcze zaszłam w ciążę, już mówił, że oczywiście rodzić będzie ze mną
No i ok, niech idzie jeśli chce, będzie mi raźniej jeśli będzie ze mną opanowany, tak sobie myślałam przynajmniej do ostatniej wizyty u lekarza kiedy był ze mną
Bo skoro mi się przyznał do tego, że zrobiło mu się słabo w gabinecie, to co będzie przy porodzie?
Kazałam mu się jeszcze zastanowić, haha
Co do szkoły rodzenia, to się wybieramy z mężem. W szpitalu najbliżej nas odbywają się zajęcia dla kobiet od 22 tygodnia. Jeśli na pierwszym spotkaniu zdeklaruje się, że chcemy skorzystać z usług położnej środowiskowej z tamtego szpitala, to zajęcia są za darmo, jeśli nie, płaci się 110 złotych. Mamy jeszcze trochę czasu, ale skoro i tak jakaś położna będzie miała do nas przychodzić, to pewnie zdeklarujemy się na tą ze szpitala. Dla mnie problemem nie jest zapłacić 110 złotych za zajęcia, ale skoro jest taka, a nie inna okazja, to dlaczego by nie skorzystać? I nie widzę żadnej hipokryzji w chodzeniu do prywatnego lekarza, a następnie korzystania z czegoś w ramach NFZ czy ogólnie za darmo jak np. ze szkoły rodzenia, bo to zupełnie dwie odrębne sprawy. Nie chodzę do prywatnego tylko dlatego, bo mnie na to stać, więc płacić mogę za wszystko inne. Chodzę do niego, bo mu ufam.
-
nick nieaktualnyA ja cały czas byłam przeciwna porodom z mezem.. Wiem, ze ten moj to twardy chlop i napewno nie padnie, ale ma problemy z widokiem na rzeczy obrzydlwe.. i mowie sobie tak: byl super seks i go nie bedzie .. i on tez nie chcial ..dopoki nie zaszlam w ciaze.. teraz wrecz sie upiera ze tego wydarzenia nie bedzie mogl przepuscic.. a ja sama nie wiem.. bo skad mam wiedziec czy pojdzie szybko i gladko czy mozolnie i w bolach.. z innymi "atrakcjami"...
-
Ja przed porodem nie chciałam żeby mąż był przy mnie bałam się ze właśnie nasze życie w sypialni na tym ucierpi. Chciałam mieć przyjaciółke przy sobie. Ale mąż się uparł bardzo chciał kazałam mu się dobrze zastanowić powiedziałam ze to nie będzie miły widok itd. Zdecydowalismy ze jednak będzie i dzięki bogu. Bez niego nie dałabym chyba rady bardzo mi pomagał. Dal rade przeciął pepowine. Po wszystkim powiedział ze dla niego nie był najgorszy widok tam na dole tylko moja twarz bo miał wrażenie ze wybuchnie jak parlam. Dodam że kazałam mu cały czas stać przy mojej głowie żeby jednak nie musiał na to patrzeć. Więc teraz napewno będziemy rodzic razem nie wyobrażam sobie żeby było inaczej.
-
skarb15 wrote:Moj M boi sie byc przy porodzie a bardzo bym chciala moze zdolam sie go jakos namowic
Skarb rozumiem ze chcesz żeby mąż był przy tobie. Z tym że ta decyzja musi należeć do niego. Jeśli facet nie czuje się na siłach żeby w tym uczestniczyc nie warto na sile go namawiać bo różnie może się to skończyć. Starał się z nim rozmawiać wytłumacz jakie to dla ciebie ważne ale też ze dla niego to nie będzie miły widok. Dla niego musi to być świadoma decyzja niczym nie przymuszona. -
Trzymam kciuki za dzisiejsze wizyty. Moja za tydzień i już nie mogę się doczekać.
Dzisiejsza noc nieprzespana przez kaszeltroszkę martwie się o lokatora
Wiadomość wyedytowana przez autora: 15 maja 2015, 08:50
-
My ustaliliśmy, że mąż jest ze mną do trzeciej fazy porodu i wychodzi. Poród był ciężki i.dziękuję, że został do końca. Podawał mi tlen, bo już odpływałam i przeciął pepowine. Był dumny i nie żałuję. Stwierdził, że wie ile mnie kosztował poród i docenia za ten wysiłek. Teraz też będzie
-
Każdy się boi to chyba normalne. A potem dumni bo "urodziliśmy dziecko"
niestety prawda jest taka ze czasem to jedyna osoba która poda szklankę wody będzie głaskać po głowie, odliczać parcie i mówić ze da się rade. I na koniec to uwieńczenie przecinając pepowine
Ja po latach dowiedziałam się ze miedzy nogi też zaglądał i kompletnie go to nie odrzucilo,na Boga właśnie rodzilam jego dziecko!
Co do położnej to dla mnie czyste zdzierstwo.
Trzymam kciuki za wizyty!Micia lubi tę wiadomość