Łódź
-
WIADOMOŚĆ
-
oj Martusiazabka nie dobrze, że coś się przypałętało ale dobrze, ze już poszło. hmmmm ja w piątek miałam gorączkę, ogólnie jakiś paskudny wirus chyba panuje, bo wiele osób z mojego otoczenia choruje.
pytanko do naszych Mamusiek, Wam przed porodem też wyciekała siara? no kolejna noc a ja mam piżamę do pranie (spać w staniku z wkładką) czy po prostu takie uroki ciąży?https://www.maluchy.pl/li-72827.png -
Józefka, mnie też leci. Wydaje mi się ze to normalne. Nie jakoś bardzo mocno, ale jak mówisz ze u Ciebie codziennie piżama do prania to może ten stanik to wcale nie taki głupi pomysł? A masz może taki bawełniany, sportowy? Ja bym chyba w takim spała. Bez żadnych usztuwniaczy. Miękki jest, wygodny, a wkładki możesz sobie włożyć i napewno to trochę pomoże...
-
U mnie siary w ogóle nie było w czasie ciąży. Dopiero po porodzie naciskając sutek pojawiły się pojedyncze krople, prawie od razu po narodzinach dostawili mi małego do piersi i zaczął ssać. Nie wiedziałam ile mam pokarmu, czy wystarczająco, czy synek się najada więc dzisiaj odpaliłam laktator. No i z obydwu piersi uzbierało się 30 ml czyli akurat tyle ile mały potrzebuje na jedną porcję. Jak się obudził na karmienie to mąż go nakarmił butelką, w minutę wszystko wypił i od razu zasnął Teraz przynajmniej wiem, że pokarmu mam wystarczająco, ale synek potrzebuje o wiele więcej czasu i siły żeby opróżnić piersi. Myślę żeby na noc raz odciągać mleko i wtedy mąż nakarmi go butelką a ja trochę dłużej pośpię, zobaczymy czy nam to się dzisiaj uda
-
a jednak coś mnie chyba bierze, głowa zaczyna pobolewać, lekka gorączka jest pije cały czas herbatkę z cytrynką, na obiad rosołek zjadłam, a czuje się licho. ehhhh jutro zajęcia w SR nie wiem czy tylko nie odwiozę im lalki i nie pojadę do domu, jeśli to wirus lepiej żeby nikomu nie sprzedać. zobaczę jak jutro będę się czuła.https://www.maluchy.pl/li-72827.png
-
To rzeczywiście... Z góry na dół. Cóż... Może się to jakoś ustabilizuje w końcu..
U nas są takie dni kiedy mały mnie kopie jak szalony. Kręci się, wierci, czuje wyraźne kopniaki albo uderzenia rączką, czuje jak się przekręca... A są takie ze jest cisza i spokój... I tych dni właśnie nie lubię. Teraz juz jest taki trzeci z rzędu. Brzuch mnie pobolewa, trochę jak na okres, czasem mam wrażenie ze żołądek mnie boli. Czasem mi nie dobrze (a nawet w pierwszym trymestrze nie miałam mdłości). Mały prawie nie daje znaków życia. Całymi dniami cisza, raz na jakiś czas tylko jakieś delikatne puknięcie. A ja zaraz myślę że coś jest nie tak
Teraz troszkę kopie, a ja się cieszę że wreszcie go czuje.
Pogadam w paranoję.
Chce juz grudzień!
-
18 grudzień. Ale coś mam przeczucie ze będzie wcześniej...
Ja tez jestem wcześniak.
Z resztą chyba chciałabym wcześniej. Jakoś koniec listopada. Albo początek grudnia. Trochę przekichane. Tak to cały rok w plecy.
I nie wyobrażam sobie świąt w szpitalu. Z resztą jak wyjdę to przez tydzień, a najlepiej dwa nie chce nikogo wpuszczać do mieszkania. Ani nie wyjdę nigdzie z dzieckiem. Wiec święta spędzimy sami. Juz się zgrzyty pojawiają, bo ani moja rodzina, ani teściowie nie rozumieją mojej decyzji. A ja uważam że na gości przyjdzie czas później. Będę potrzebować chwilę dla siebie i synka. Żeby oswoić się z sytuacją. I pozwolić małemu na nabranie odporności. Powinni to uszanować...
A jak u Was? Przyjmowałyście gości od razu?
-
Hej dziewczyny, ostatnio mało się udzielałam bo Antoś jest bardzo absorbujący, ciągle che wisieć na cycu, to go też najbardziej uspokaja np po zmianie pieluszki, po kąpieli. Ale jest już lepiej bo dłużej przesypia, w nocy od dwóch dni budzi się tylko 2 razy. Musiałam też zmienić dietę na bardzo rygorystyczną bo synkowi zaczęły szkodzić różne rzeczy więc teraz jem tylko gotowane i to też nie wszystko.
Dzisiaj mija tydzień od porodu.Wiadomość wyedytowana przez autora: 26 września 2016, 16:49
-
Agata, u mnie z jedzeniem jest tak że na początku po porodzie jak już byłam w domu to jadłam to co w ciąży. Antoś pierwsze noce mało spał, po karmieniu sporo mu się odbijało, miał czkawkę i bardzo się prężył, dopiero jak mąż kładł go brzuszkiem na siebie na klatkę to po jakimś czasie się uspokajał. Jak przyszła do nas położna środowiskowa to pytała czy karmię piersią i czy w takim razie stosuję dietę. Powiedziała że przy karmieniu piersią wszystko co jem to z mlekiem trafia do brzuszka dziecka, który nie jest jeszcze w pełni rozwinięty i nie toleruje np surowych warzyw i owoców a ja normalnie jadłam jabłka, ogórki, marchewki. Więc teraz mogę tylko gotowane i po każdym posiłku i karmieniu obserwuję synka. Wczoraj nawet po zupie z kalafiorem dopadło go znowu mimo że wszystko gotowane więc wiem że to mu zaszkodziło. No i dlatego przeszłam na specjalną dietę, jem rosół z mięsem, kaszę, buraczki, kisiel, wafle ryżowe, kanapki z chudą wędliną, mleko z płatkami, to wiem że nie szkodzi i jak zjem coś nowego to po prostu będę obserwować. Pierwszy miesiąc będzie najtrudniejszy ale dam radę dla dobra synka.