🍀 LUTY 2021 🍀
-
WIADOMOŚĆ
-
Ann0221 wrote:Dziewczyny u mnie 35+5 i nie wiem co to skurcz a jak czytam to widzę, że mniejsze lub większe, ale już macie... Nie spieszę się aż tak, bo jeszcze 2 tyg do donoszonej, ale nie czuję nic.
Mam jeszcze pytanie czy któraś też miała lub ma dzidzię z okrecona wokół szyi pępowiną i udało się mimo tego naturalnie rodzic a jeśli obecnie macie taką sytuację to co mówił lekarz.
Mój twierdzi że to nie ma wpływu i można rodzic naturalnie, ale zawsze jest ryzyko że róży wychodzeniu dziecka, Pepowina się zaciśnie i pojawia się problemy możliwe też że w ostatniej chwili uznają, że lepiej robić cc. Jeśli któraś ma swoją historię z pepowina, będę wdzięczna za podzielenie się.
Ja byłam dzisiaj u położnej i powiedziała, że to co czułam wczoraj to mogły być bóle przedporodowe I jak zbadała ulozenie główki,to stwierdziła że będzie bardzo zaskoczona jak nie urodzę w ciągu kilku dni. Czyli czekamy....
8/2/2021 urodziła się nasza mała królewna Pola 3720g I 51cm
2010 - urodził się Franciszek 4180g I 55 cm
XII.2012- 5tc [*]
Starania o kolejne dzieciątko od 2013.
5 VI 2020 - II kreski na teście 😁 -
Wszystkie dzieci praktycznie się zawija w pępowinę i owijają, mój syn rodził się z pępowiną wokół szyi ale był problem bo po pierwsze on był bardzo duży a po drugie pępowiną była bardzo grubą i musieli wewnętrznie odwijać pępowinę z szyi bo mógłby się udusić.
Ale niestety to częsta sytuacja i przeważnie nic zlego -
Ann0221 ja do donoszonej tez praktycznie nie miałam skurczy. Teraz pojawiają się w nocy, ale też bez szału. W dzień spokój. Jaka tak końcówka jest męcząca psychicznie! Ostatni miesiąc dłuży mi się bardziej niż pozostałe 8. Napiłabym się dobrego wytrawnego wina
tygrysek7773 lubi tę wiadomość
♥ Liwia ur. 05.09.2014, 3300g, 51cm
♥ Laura ur. 23.08.2016, 3720g, 55cm
♥ Tymuś ur. 6.02.2021, 4030g, 55cm
-
Dziewczyny, współczuję tych historii rodzinnych. Jednak to prawda, że najlepiej z rodziną wychodzi się na zdjęciu... Ja mam młodszego brata lat prawie 23, który nie uczy się ani nie pracuje, tylko siedzi u rodziców "na garnuszku". Chodził do technikum ale zdał tylko maturę, egzamin zawodowy oblał. Niby miał poprawiać, ale nie poszedł na poprawkę i stwierdził, że mu to niepotrzebne i że pójdzie do pracy. Tylko że od trzech lat nie poszedł... Rodzice niby mu mówią co jakiś czas żeby się ogarnął, ale na tym się kończy. Jemu jest dobrze tak jak jest, po co ma pracować, skoro mu prawie nic nie potrzeba. Całymi dniami leży w łóżku i ogląda jakieś głupie filmiki. Od tego ciągłego leżenia to już chodzi pokrzywiony, jakby był jakiś chory... 😔 Zero siły i kondycji. Raz rodzice postawili mu ultimatum, że ma trzy miesiące na znalezienie pracy, to wymyślił, że podejdzie jeszcze raz do egzaminu zawodowego. Mój mąż chciał mu nawet pomóc się przygotować, ale i tak nic z tego nie wyszło, bo temat zgasł tak szybko jak się pojawił, a brat nie złożył nawet deklaracji o przystąpieniu do egzaminu. 🤷♀️ Do pracy oczywiście też nie poszedł, a kiedy ostatnio chciałam porozmawiać z rodzicami o tym, że tak nie może być, odpowiedzieli, że przecież go nie wyrzucą... Postanowiłam ich uświadomić, że jeżeli kiedyś ich zabraknie, to ja nie będę się nim zajmowała, bo mam swoją rodzinę i to nie jest moja wina, że tak go rozpieścili, ja nie zamierzam niańczyć dużego dziecka. To usłyszałam tylko, że oni jeszcze nie umierają 🤷♀️ No i jeszcze wisienka na torcie - moja mama jest oburzona, że nie chcemy wziąć mojego brata na chrzestnego dla Olka. Była nawet na tyle bezczelna, że powiedziała, że nie biorę go pod uwagę tylko dlatego, że on nie pracuje i nie będzie mógł dać nam pieniędzy w kopertę 😯 Dość szorstko jej wytłumaczyłam, że dla mnie chrzestny dziecka to powinna być taka osoba, która wnosi do życia tego dziecka jakieś wartości, a także w razie gdyby coś nam się stało, mogłaby objąć dziecko opieką. Mój brat nawet sam sobą się zająć nie potrafi, bo po co, skoro mamusia mu podstawia wszystko pod nosek 🤷♀️ Poza tym ani razu nie zapytał nawet jak się czuję w ciąży, ba, on nawet zazwyczaj nie wychodzi ze swojego pokoju kiedy przyjeżdżamy z mężem do rodziców... Nie czuję z nim w ogóle żadnej więzi i nie widzę perspektyw na to, żeby miało się to zmienić.
Jeśli zaś chodzi o relacje z rodziną męża a szczególnie z teściową, to nasze stosunki można określić słowem "poprawne", ale ja doskonale wiem, jaki ona miała i dalej ma stosunek do mnie, z tym, że przestałam się już tym przejmować, a ona musiała się pogodzić z tym, że nic nie wskóra. Na początku naszego związku dość długo się docieraliśmy z obecnym mężem, było między nami bardzo dużo zgrzytów i często się kłóciliśmy. Sama nie wierzyłam w sumie, że coś z tego będzie, ja od zawsze mam problemy z relacjami z ludźmi a poza tym jestem bardzo uparta i wtedy byłam też bardzo zaborcza. Z kolei mój mąż kiedyś dość sporo kłamał, czy to w istotnych czy mniej istotnych sprawach i przez to długo nie potrafiłam mu zaufać, był też epizod, kiedy najpierw z jedną, a później z inną koleżanką rozmawiał więcej niż ze mną i nie widział w tym nic złego że one znają prawdę na jakieś tematy z nim związane, a ja niekoniecznie. Moja teściowa wiedziała o naszych kłótniach bo ciężko było to ukryć, skoro spotykaliśmy się głównie u niego i cały czas tłukła synowi do głowy, że ja jestem okropną osobą, że zniszczę mu życie, że chcę nim rządzić itp. On też był kiedyś bardziej za mamusią, bo ona nieźle potrafi udawać troskliwą i kochaną i w wielu sprawach jej słuchał. Sama nie pamiętam już, kiedy i jak nastąpił przełom, ale kiedy już myślałam że nic z tego nie będzie, to nagle wszystko obróciło się o 180 stopni. Nauczyliśmy się rozmawiać, a także słuchać drugiej osoby. Długie godziny spędzaliśmy na szczerych rozmowach, tłumaczyliśmy sobie nawzajem co nas boli i zastanawialiśmy się wspólnie, jak rozwiązywać problemy. Wtedy też on postawił swojej matce sprawę jasno, że nie życzy sobie, żeby go przeciwko mnie podburzała, bo nawet jeśli się o coś kłócimy to nie jest jej sprawa i żeby nie próbowała go "bronić" bo po pierwsze jest już dorosły, a po drugie to on też nie jest święty i sprawił mi dużo przykrości, ale poukładamy to sobie sami. Teściowa oczywiście w szoku była że tak powiedział, bo ona przecież "chciała dobrze". Dziś mogę powiedzieć, że jesteśmy z mężem zgraną drużyną i że nikt nie ma prawa wtrącać się w nasze życie, bo na to nie pozwalamy. Zgadzam się z Madiii, że rodzina, którą sami stworzymy powinna być dla nas ważniejsza niż mama, tata czy rodzeństwo. Wiadomo, że nie chodzi o to, żeby się zamykać na wszystkich, ale pewna hierarchia powinna być zachowana 🙂
Wybaczcie że się tak rozpisałam, jakiś taki refleksyjny dzień mam dzisiaj... Nie cytujcie proszę 😉Ania81, BlackRose 89 lubią tę wiadomość
-
madiiiii wrote:Ann0221 ja do donoszonej tez praktycznie nie miałam skurczy. Teraz pojawiają się w nocy, ale też bez szału. W dzień spokój. Jaka tak końcówka jest męcząca psychicznie! Ostatni miesiąc dłuży mi się bardziej niż pozostałe 8. Napiłabym się dobrego wytrawnego wina
-
Clover a ja wcale nie żartuję z tym winem po porodzie Trzeba tylko zachować odpowiedni odstęp od karmienia, czyli napić się np. zaraz jak dziecko zje. Mnie odciąganie laktatorem nigdy nie wychodziło, więc w razie czego miałam pod ręką mm.
https://laktaceuta.pl/wp-content/uploads/2019/12/Laktaceuta-007-600x503.png
Matka też człowiek, czasami napić się musi♥ Liwia ur. 05.09.2014, 3300g, 51cm
♥ Laura ur. 23.08.2016, 3720g, 55cm
♥ Tymuś ur. 6.02.2021, 4030g, 55cm
-
U nas co do relacji z rodziną jest całkiem fajnie, wszyscy mieszkamy obok siebie ale nie razem. Rodzina pomaga jak może, coś kupią, coś dołożą, mama ugotuje mi obiad, babcia upasie ciastem - więc żyć nie umierać.
Wiem, że jak urodzę to wszyscy nie zwalą mi się na głowę bo się strasznie martwią żeby niczym nie zarazić dziecka i nie przeszkadzać.
U nas to pierwszy dzidziuś w rodzinie i każdy się mocno przejmuje. 🙈
Rodzice męża nie żyją w zasadzie od jego dzieciństwa a z rodzeństwem utrzymuje jako taki kontakt więc się nie narzucają.
Wiadomo że czasem rodzinka potrafi wkurzyć, ale generalnie zawsze można na nich liczyc i nie chce ich odsuwać nawet po porodzie bo wiem, że wszyscy bardzo się cieszą i pomogą jak mogą 🤭Angelika0507 lubi tę wiadomość
-
madii ja mam zamiar zrobić to samo mala lampka wina zaraz po karmieniu , potem odciągnąć to mleko i wylać i na następne karmienie miec juz przygotowane wcześniej odciągnięte
no i oczywiście tort orzechowy zamówiłam u męża ma być kupiony. po 3 miesiącach cukrzycy 😍😍😍madiiiii lubi tę wiadomość
-
Laski ja mam takie nadwyzki mleka że faktycznie może się skusze na lampkę wina, ale to już muszę sobie wygospodarować weiczór z mężem ale szkoda mi będzie wylać tego mleka to dam starszakowi do kąpieli :p
Gagatka, tygrysek7773, Vagabond, Clover, madiiiii lubią tę wiadomość
#wegemama#wegerodzinawkomplecie
Synek 💚 31.08.2018r.
Córeczka i Synek 💜💙 7.01.2021 -
Ale macie historie! Moja rodzina też święta nie jest ale aż takich jazd z nimi nie mam. Najbliżej mi do Clover - mój brat ma 25(!!!) lat, od chyba 5 czy 6 lat jest z tą samą, zresztą bardzo fajną dziewczyną ale mieszka u babci i jej w ogóle nie pomaga, nie da się z nim porozmawiać tylko siedzi w tym swoim pokoju i dosłownie mordę wydziera do kompa 🙄 Pracował ale złożył wypo w listopadzie i do teraz nic nie znalazł. Zero perspektyw na przyszłość. Kiedyś się super dogadywaliśmy, dużo czasu spędzaliśmy razem jak już byłam w rodzinnym mieście ale co starszy to glupszy.
Za to ostatnio mnie mocno irytuje moja teściowa. Tak, jak wcześniej było ok to zdałam sobie sprawę z tego, że traktuje mnie jak inkubator. Ani razu od początku ciąży nie zapytała jak się czuje tylko "jak nasza wnusia? jak dzisiaj Ninka?". Potrafi do mnie zadzwonić i przez 15 min prowadzić monolog co u nich i to ja takie tematy które serio mnie nie interesują, bez ani jednego pytania co u nas po czym powiedzieć pa. Sama się zastanawiam jak mój mąż wychowując się w takiej rodzinie nie wyrósł na jakiegoś psychola (jak ja to mówię "zimny chów" u niego był), od teścia przez te 5 lat jak jesteśmy razem słyszałam może z 3 pytania nt tego jak w pracy, czy mam perspektywy na rozwój i czy firma się rozwija mega pisowska, katolicka rodzina gdzie nie czuć ciepła rodzinnego 🙄🙈 no to też się pożaliłam -
Wychodzi na to że ja też mam szczęście jeśli chodzi o moją rodzinę, nie że idealna, bo bratowa też potrafiła pokazać jaka jest naprawdę ale jak mój brat jest szczęśliwy to ja tym bardziej. Z bratem mam dobry kontakt, zawsze jest dużo śmiechu i raczej dbamy o to żeby nic w tej kwestii się nie zmieniło.
Natomiast moja teściowa, to twardy elektorat pisu i jak do niej jadę do dostaję choroby nerwowej. Na szczęście nie jeździmy często, a dzwonimy do siebie jeszcze rzadziej. W tej ciąży tylko raz zapytała jak się czuję, ale mam wrażenie że przez przypadek 🤷♀️ mnie to nie przeszkadza, bo jak mam słuchać o wspaniałości Kaczyńskiego i jak to ona jest w rodzinie gnębiona przez to że głośno deklaruje swoje poglądy polityczne, to mi się słabo robi. A ja niestety nie potrafię siedzieć cicho i słuchać tych głupot.
8/2/2021 urodziła się nasza mała królewna Pola 3720g I 51cm
2010 - urodził się Franciszek 4180g I 55 cm
XII.2012- 5tc [*]
Starania o kolejne dzieciątko od 2013.
5 VI 2020 - II kreski na teście 😁 -
Rucola wrote:Laski ja mam takie nadwyzki mleka że faktycznie może się skusze na lampkę wina, ale to już muszę sobie wygospodarować weiczór z mężem ale szkoda mi będzie wylać tego mleka to dam starszakowi do kąpieli :p
Rucola rewelka że przy blizniakach tak dobrze poszło Ci z laktacja gratulacje!Ania81, BlackRose 89 lubią tę wiadomość
-
Moja rodzinka swieta nie jest, ale ogolnie nie moge narzekac. Z mama mam niby dobre rekacje, ale czesto musze ostro sprawe postawic, bo niestety lubi sie wtracac (choc ona twierdzi inaczej). Mama Moja nie jest osoba, ktora lubi dzieci, mozna by rzec ze jest anntydzieciowa. Jej sie wydaje ze kobiety nie chca miec dzieci, gora moze jedno. Posiadanie wiekszej ilosci z wlasnej woli jest dla niej nie do przyjecia. My niestety o to sie czesto spieramy. Z siostrami mam OK kontakt, choc rzadko dzwonimy do siebie, bo kazda ma duzo na glowie.
Za to ze strony meza mam szwagierke, ktore bardzo nie lubie (ze wzajemnoscia). Nie lubie jej wtracania sie,choc teraz juz to ucielam do minimum. Tesciowa mieszka bardzo daleko, ale dobra z niej kobieta i nie ingeruje w nasze sprawy.
Co do szwagierki w tej ciazy zadzwonila do mnie dwa razy. Raz by sie spytac czy chlopiec czy dziewczynka, a drugi raz chyba z tydzien temu z zapytaniem czy juz Urodzialam 🤦♀️🤦♀️🤦♀️. Cala ciaze wydzwaniala do meza i sie skarzyla, ze ja to do niej nie dzwonie i raportow ciazowy h nie skladam. Jak byla taka ciekawa co i jak mogla zadzwoni. -
Też mam właśnie wrażenie, że u mojego męża w domu był taki "zimny chów" i zastanawiam się, jak mój mąż się tam wychował... Teść był alkoholikiem i znęcał się nad całą rodziną psychicznie, przeszedł bardzo szybko na emeryturę bo miał taką możliwość z racji wykonywanego zawodu, kilka tygodni w domu wystarczyło, żeby zachlał się na śmierć... Teściową w sumie życie porządnie skopało, to fakt, ale nigdy nie potrafiła odejść od męża pijaka zasłaniając się "dobrem" dzieci, nawet, gdy już były dorosłe. Mam wrażenie, że dla niej zawsze najważniejsze jest to, co ludzie powiedzą. Do tej pory opowiada, jak jej było ciężko, a w ogóle nie widzi tego, że przecież nie była w tym sama, że mój mąż i jego rodzeństwo też mieli bardzo ciężkie życie z alkoholikiem pod jednym dachem i jeśli rzeczywiście zależało jej na ich dobru, to powinna ich ojca spakować i tyle, bo to jej dom. Poza tym ona zawsze twierdzi, że wspierała swoje dzieci, tylko że jakoś żadne z nich tego nie potwierdza. Hitem było dla mnie, kiedy okazało się że siostra mojego męża się rozwodzi, a matka zamiast ją jakoś wesprzeć w tej sytuacji płakała więcej od niej, bo "to będzie taki wstyd"... Jak dla mnie to bardzo mało ją obchodzą jej własne dzieci. Nawet teraz, niby pyta o coś związanego z nami, ale w ogóle nie słucha. Ostatnio np. mąż mówił że ma teraz 5 dni wolnego, odpowiedziała coś w stylu "dobrze" czy "fajnie" a następnego dnia zapytała, dlaczego nie pojechał do pracy 🤦♀️ Takie sytuacje zdarzają się niemal codziennie, już się przyzwyczailiśmy i raczej nie zwracamy uwagi na takie pierdoły, ale jednak czasem to aż się nóż w kieszeni otwiera. Kiedy przyszła oglądać naszą sypialnię była oburzona, że jedna ściana jest w kolorze ciemnego różu/bordo, bo przecież to ma być pokój dla chłopca (a kilkukrotnie jej tłumaczyliśmy, że docelowo to jest nasza sypialnia, a nie pokój dla Olka). Przyczepiła się też, żebym nie używała słowa "kokon" tylko "gniazdko" (mówiłam, że w salonie będę kłaść dziecko w kokonie na narożniku), bo jej się to źle kojarzy. Na końcu języka miałam, że mi się z kolei ona źle kojarzy, ale mimo to muszę ją tolerować... 😂
-
Większość z nas ma teściowe jak z kawałów 🙈😂 to w sumie trochę przykre..
12.02.2021 Kajetan 4300g, 56,5cm
Drugi transfer 05.2020- mamy syneczka ❤♂️
Pierwszy transfer 04.2020- nieudany ❌
1 procedura In-vitro
3x IUI- nieudane ❌
Starania od 04.2019 💕 -
Ooo ja o swojej teściowej też bym mogła wiele powiedzieć.
Wspominałam już, że jest typem osoby, która swoje dzieci wychowuje pod kloszem, co niestety skutkuje ich niezaradnością w dorosłym życiu. Bo mamusia załatwia co i gdzie trzeba, i do urzędu po papiery skoczy, i do specjalisty umówi. Jaki jest tego efekt to chyba się domyślacie.
Dobra, to jeszcze można przeżyć i jakoś pokazać tym dzieciom, że można inaczej, że da się samemu sprawy załatwiać i nikt nikogo nie zje.
Mój się musiał nauczyć, bo powiedziałam, że ja nie będę wszystkiego załatwiać i mieć na głowie i spraw codziennych w stylu gotowanie, sprzątanie pranie i do tego jeszcze np. latanie po urzędach. Swoje sprawy ma ogarniać sam. Jasne, mogę pomóc wypełnić druczek (np. pity) ale zawozić za niego nie mam zamiaru. (to on w tym domu ma prawo jazdy, ja bym musiała pociągiem się bujać).
Temat za to nie do przejścia dla mnie, a w sumie nawet dwa: teściowa jest lekarzem. Niby fajnie, ale ma swoje widzimisię. Jest antyszczepionkowcem, zwolennikiem homeopatii (jeśli ktoś stosuje to proszę się nie obrażać, dla mnie to jest na zasadzie, że nie zaszkodzi, ale też nie pomoże. jeśli ktoś lubi, wierzy w to i mu pomaga to śmiało ) i ziołolecznictwa zamiast leków. Ma swoich medycznych guru w postaci np. Jerzego Zięby czy Mercoli i nie ma opcji, żeby uwierzyła w coś innego (dostali ostatnio książkę "Kochana babciu, kochany dziadku, takie uaktualnienie z najnowszymi wytycznymi mówiące o tym co się zmieniło i dlaczego w kwestii opieki nad dzieckiem w ciągu tych 20-30 lat. Powiedziała oczywiście, że to niemożliwe, żeby kolki było od niedojrzałego układu pokarmowego i że to zawsze jest wina diety matki).
Dziś teść (wpaja mu te bzdury na każdym kroku) usilnie przekonywał męża, do nie szczepienia małej. Kurde dziecka jeszcze nie ma na świecie, a oni już swoje mądrości.
Wkurza mnie to i jest to też przykre, bo traktują nas jak małe upośledzone dzieci (mamy 30 i 32 lata), które nie potrafią same znaleźć informacji, wysnuć wniosków i na ich podstawie podjąć decyzji.
Ona generalnie chciałaby, żeby wszyscy żyli tak jak im mówi...
Do tego bio i eko, łyka tony tych różnych Ziębowych supli i uważa, że skoro jest lekarzem, to wie wszystko najlepiej.
Co było narzekania, jak szłam do szpitala założyć pessar i mieli podawać sterydy na płucka dla bezpieczeństwa (mam za sobą poród w 25 tygodniu). Że sterydy ojojoj, że dziecku układ hormonalny rozwalimy ojojoj. Nie potrafię zrozumieć jej toku myślenia, tym bardziej jako osoby z wykształceniem medycznym. Zawsze mi się wydawało, że najpierw ratujemy życie, a potem martwimy się o zdrowie. No wychodzi na to, że dla niej nie.
Hitem ostatniego czasu jest jej stwierdzenie, że nie powinnam rodzić w szpitalu, który wybrałam (to ten sam co poprzednio) tylko w Berlinie, bo tam mają dobrych specjalistów.
Taaaa... sama daleko od domu i bez języka
Przepraszam za żalpost, ale tak mi się nazbierało troszkę...
👸: 1,70cm ->4.86cm ->6.05cm ->129g ->174g♀️ ->395g ->522g ->683g ->998g ->1449g ->1881g ->2193g ->2518g-> 2720g
Diana: 23.02.2021
Weronika(ur. 25tc): 08-24.06.2019(*)
Okolice Warszawy -
Przykro mi, że macie takie przejścia z własnymi bliskimi, domyślam się że to musi być trudne...
Odpukać moja i mojego męża rodzina jest taka normalna. Mieszkamy blisko siebie, moi rodzice i bracia jakieś 12km od nas(mają domy w jednej miejscowości), moi teściowie naprzeciwko nas w domu po drugiej stronie ulicy, męża rodzeństwo też na tej samej ulicy 😅 Czasem się śmiejemy, że mieszkamy tu w takiej komunie, bo non stop się widzimy, pomagamy sobie, pilnujemy nawzajem dzieci, pożyczamy auta, podrzucamy żarcie, itd. Czasami wiadomo, że zdarza się nam w czymś nie zgadzam albo krzywo na siebie spojrzeć, ale to przeważnie chwilowe, i następnego dnia już jest dobrze. Także cieszę, że mi nam się tak poukładało jakoś fajnie w życiu 🤗Bajka15 lubi tę wiadomość
1 ciąża - rok starań - 💔👼
2 ciąża - Mieszko 👨👩👦
3 ciąża - czekamy na Polę 🤰❤️
-
Ja mam strasznie popierdzieloną rodzinę, jedyne osoby, które były normalne to moja mama i babcia.
O reszcie to nie ma co gadać nawet.
Znowu rodzina mojego to jest bardzo zżyta i, dla mnie aż za bardzo. Siostry męża właściwie żadnej decyzji bez "konsultacji" z matką nie załatwiają. Nawet domy musiały budować obok bo ona sobie nie wyobrażała inaczej 🤣 a my mieszkamy 460km, wcale jej nie widuje i cieszę się bo taką teściową to tylko do studni 🤣
Dobry człowiek ale żyć bym z nią nie mogła. Najbardziej chyba współczuję byłej żonie mojego męża bo ona ją codziennie musi znosić 🤦♀️ do ich rodziny jak się wejdzie to już nie ma odwrotu.
Na szczęście dobrze syna wychowała, zaradny i pracowity no i dzieci dla niego to największy skarb. To trochę przejął po teściowej bo jest bardziej przewrażliwiony na punkcie dzieci niż ja. Muszę go czasem na ziemię ściągać i mu tłumaczyć, że nie umrą na zapalenie płuc bo się zimnego mleka z kartonu napiją 🤣werni lubi tę wiadomość
-
Trzeba znaleźć ten złoty środek ( o ile istnieje) moja mama juz wpada w taką paranoje że codziennie rano dostaje wiadomość o stanie oblodzenia chodników (mieszkamy kilka metrów od siebie) i zawsze z adnotacją "Liliputkowo uważaj jak będziesz już koniecznie musiała wyjść byś sobie nogi nie złamała " 🤦♀️🤦♀️
Gorzej że ona to pisze na naszej rodzinnej grupie na Messenger więc wszyscy mają pompę 😂🤣😁🤣tygrysek7773 lubi tę wiadomość
5 lat starań. 4IUI, 4IVF.
❤2.02.2021