Maj 2015 :)
-
WIADOMOŚĆ
-
Witajcie, strasznie długo się nie odzywaliśmy, w zasadzie do rozwiązania dość regularnie Was czytałam, teraz już nie nadrobię, chwalimy sie, że 21.04 urodził się nasz Synek - Stasiu droga cięcia, jest najsłodszym Skarbem,nigdy nie myślałam, ze macierzyństwo jest takim cudownym uczuciem.
Parę rad dla Mam oczekujących, które chcą karmić piersią, warto sobie wcześniej zahartować brodawki, ja o tym nie wiedziałam, nie wiem czy by to coś pomogła ale od drugiej doby karmiąc Małego płakałam, są różne preparaty nawilżające brodawki, ale nie wiele to dawało. Juz jest ok, ale było b. ciezko. potem nawał, tu polecamy liście kapusty. Dziś 6 doba i z karmieniem jest ok.
gosia86, katalina, GabiK, Karolcia88, WesołaMama, Magic, beti97, AGA 30, dorota1987, madziorek, czarna panda, Anioł, MiM, Bluberry, slash, Agusia246, kika79, Anielka, gosiunia lubią tę wiadomość
-
Cześć kochane my nadal w szpitalu bo bilirubinka małemu podskoczyla
a mieliśmy już do domu wychodzic:-( no ale może jutro wyjdziemy. Oby bo mam dosyć szpitala nie ma to jak w domu. Opiszę co i jak jak wrocimy do domu i mi emocje opadną. a temu co wymyślił crsarke to bym krzywdę zrobiła mam wysoki próg bólu ale ledwo żyje,ledwo chodzę i to jakiś koszmar. Dam sobie radę grunt ze z Dominikiem jest ok tak sobie laktacje rozbujal że pokarm miałam już dobę od cięcia aż położne w szoku były,teraz poprostu mogę otworzyc bar mleczny.
tyle mam pokarmu dziewczynki dzis poniedziałek no to którą pierwsza na porodowke?
gosia86, Karolcia88, MiM, slash lubią tę wiadomość
Dominik jest już z nami od 24.04.2015
https://www.maluchy.pl/li-70993.png -
nick nieaktualnyDobry dzień.
Piękna pogoda za oknem dziś.
Widzę że wasze humory nie za bardzo. Nerwowe chwilę dni przed nami.
Co do myjki do okien to również polecam mam ja już jakiś czas i po prostu ja kocham.
Co do męża i jego picia pepkowgo to mojemu powiedziałam że jak będę w szpitalu niech sobie pije ile chce. Niech mnie raz odwiedzi na dzień I może wracać do kolegów i butelki . Myślę że po wyjściu ze szpitala będzie mi bardziej potrzebny niż w tym szpitalu.
U mnie dziś zauważyłam śluzu trochę może to ten czop będzie się rozkręcał albo to tylko ja się nakrecam
Miłego dnia życzę -
Czesc kochane.
My nadal w szpitalu. Dalej nie wiem jaki maja na nas plan a ja siedze i rycze od rana... ale jak sie troche upokoje to opowiem wszystko. Jestem tak roztrzesiona...
Przepraszam.
Powodzenia dziewczyny i samych dobrych porodowych wiesci Wam zycze.Lilianka 1.05.2015
Oliwierek 17.08 2016
Kornel 23.06.2018 -
Jagódka GRATULACJE
Kika wracajcie szybciutko do domku. Trzymam mocno kciuki za jutrzejsze wyjście.
CzarnaPanda jak opadną emocje, może dasz radę powiedzieć mu racjonalnie jak to będzie wyglądało. Tak z praktycznej strony, że będzie nacinanie, że lignina między nogami i nie ma jak z łóżka wstać, że ból obkurczającej się macicy,że może trzeba będzie pójść po coś do sklepu, bo okaże się,że zapomnieliście. Że przecież koledzy nie odmówią i poczekają ten dzień czy dwa aż trochę dojdziesz do siebie i jemu też chyba milej by było świętować (skoro musi) ze świadomością,że był z Wami,że widział, że trzymał na rękach, wtedy na pewno to świętowanie radośniejsze. I wilk syty i owca cała.czarna panda lubi tę wiadomość
-
Jagódka Gratulacje
Ale nam ekspresowo dzieciaczków przybywa. KotMisia fajnie że się odezwałaś i że z Olą wszystko dobrze, niech rośnie zdrowo. Magic mam nadzieję że u Ciebie się wszystko wyklaruje i w końcu też utulisz Liliankę.
U mnie wyprawa po lody okazała się hardcorem. Po paru metrach na słońcu zrobiło mi się tak słabo że myślałam że zemdlejędoszłam jakoś bo mam niedaleko. W sklepie mi się polepszyło bo chłodniej. Pani która stała za mną przy kasie odezwała się że powinnam iść na pierwszego, a ja odpowiedziałam że nie chcę być zlinczowana. Oczywiście nikt przede mną z kolejki się nie odezwał, wszyscy mnie zlali, jakby głusi byli. Mi od stania znowu mroczki przed oczami latały i pot mnie oblał. Loda to sobie na miejscu otworzyłam żeby nie paść.
-
nick nieaktualnyJagódka a ostatnio o Tobie myślałam i mówiłam ze pewnie juz urodziłaś
Miła wiadomość, gratulujemy
Czarna przykro mi że mąż nie rozumie sytuacji i jeszcze ma pretensjętulę, oby szybko wrócił po rozum do głowy.
My juz po ktg mały świetnie sie czuje a ja do kontroli w środę jak coś.GabiK, czarna panda lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
Jagódka gratulacje:)
Czarna Panda przykro mi za sytuacje. Mam nadzieję, że się dogadacie. Czasem nie rozumiem facetów koledzy, wódka, mecze itd. z tym, że to może być zawsze i bez okazji, a my dziennie nie rodzimy i potrzebujemy wsparcia. Ja nie mogę się raczej skarżyć na mojego męża. Ostatnio co raz bardziej widzi, że mi ciężko. -
Czarna panda współczuje sytuacji, ale moze maz przemyśli sprawę w pracy na spokojnie.
Jagódka gratulacje
My nadal leżymy, jest mi gorąco na maksa, ciagle sie przebieram. Juz jestem w koszulce meza jak tak dalej pójdzie to bede gola i wesoła łazić. Ogólnie brak apetytu, kawałek bagietki zjadłam z serkiem homo. Na szczęście mały sie rusza, mało bo mało, ale co jakis czas mnie stuknie -
To zacznę od porodu.
25.03. wieczorem pojechałam na IP bo miałam brzuch twardy jak piłka od kosza. Na ktg pojedyńcze skurcze, bez szału ale wzięli mnie na oddział. kroplówki z magnezu przez całą noc. Rano ktg super, po południu też. Wieczorem czuję, że coś się dzieje. Ktg pokazało skurcze na 60% co 6 minut. I na każdym skurczu malutkiej tętno w dół. Przyszła położna, zabrała wykres. Wróciła po pół h z info, że lekarka będzie chciała mnie zbadać (a akurat była najgorsza lekarka, taka młoda suka) no i czekałam chyba z 40 min. A w tym czasie cały czas pod ktg i widziałam coś się działo. 70% co 5 minut
No i w końcu przyszła położna z koszulą porodową, kazała mi zabrać wodę, telefon, ręcznik i iść na porodówkę. Na moje pytanie czy rodzę,powiedziała mi że nie wie, ale ona jest sama a na porodówce nie ma rodzących, więc będę pod okiem presonelu. Poszłam na porodówkę, tam położna pani Małgosia pyta czy mam glukometr. No a ja że nie, to kazała mi się wrócić do pokoju. Po drodze zaszłam do wc dla odwiedzających bo z nerwów zachciało mi się kupę
W końcu dotarłam na porodówkę,podłączyli mnie pod ktg i w międzyczasie wywiad położniczy. Ledwo odpowiadałam na te pytania z nerów, a nogi mi się tak trzęsły jakbym tańczyła. Po ok kwadransie wiedziałam, że jest źle bo czułam, że na każdym skurczu małej tętno w dół
No i przyszło 3 lekarzy, najstarsza z nich złapała mnie za kolano i powiedziała coś medycznym językiem. Na co ja, że nie wiem co pani dr do mnie powiedziała. Na co ona, że się domyśla. I że z powodu ryzyka zamartwicy płodu musimy zakończyć ciąże cięciem cesarskim.
A ja do niej że żartujeOna zaprzeczyła, na co ja w ryk. Pyta mnie dlaczego płaczę, czy się boję cc? A ja tylko, że to jeszcze za wcześnie....
Pozwolili mi zadzwonić po Michała, bo nie chciałam żeby malutka po porodzie była sama. Przyjechał chwilę przed wyciągnięciem Oli.
Sama cesarka to nic strasznego. Znieczulenie spoko, mnie nie bolało. Tylko uczucie wyciągania dzieciątka z brzucha to strasznie dziwne uczucie, ale nie bolesne.
Michał przez drzwi słyszał moje stęki przy tym wyciąganiu a potem płacz Oli.
Po chwili zrobiło się cicho, i pediatra podstawiła mi zawiniątko pod nos z komendą "Mama daj buzi w nosek" Musimy zabrać dzieciątko, oddycha samo ale podejrzewamy, że może mieć z tym problemy....
22:00 urodziła się Ola a przed 23 byłam na sali poporodowej. Michal posiedział jeszcze troszkę i położna poprosiła go żeby już pojechał do domu. Poprosiłam go żeby Wam napisał że Ola jest na świecie. Pokazał mi jej zdjęcie w inkubatorze to byłam przerażona. Tyle kabli...
Najgorsze z całego porodu było wychodzenie ze znieczulenia. Tyle godzin leżenia plackiem - dla mnie koszmar. A ból po lekach do wytrzymania. Tylko bałam się że do tej pozycji pochylonej to garba dostanę, teraz miesiąc po cc zapominam że miałam zabieg. Krwawienie miałam od 2 doby po cc aż do teraz, z tym że teraz to już tylko śluz z kropkami krwi.
Pokarm miałam na drugi dzień. Cały czas myślałam że jak się mówi że ma się nawał pokormu to że jest go tak dużo że sam wypływa a tu psikus. Nawał jest wtedy jak cycki robią się jak kamienie. I tutaj przydał mi się michał. Lezałam na łóżku a on mi rozmasowywał cycki jak zakwasy. A przy tym mocniej brzuch boli. I powiem Wam, że sama bym sobie tego nie zrobiła, a on nie patrzyl na moje miny tylko wyciskał to mleko. Dzięki niemu dziś nie mam problemu z karmieniem.
Co co obsługo niemowlaka to ja patrzyłam na te dziewczyny w szpitalu.
I kieruję się zasadą, że jeżeli nie chce się zrobić dziecku krzywydy to sie nie zrobi..
O i obudził się mój mały ssaczekodezwę się później :*
Wiadomość wyedytowana przez autora: 15 lipca 2015, 23:07
beti97, gosia86, GabiK, Wonderwall, maribel, MiM, Anioł, katalina, Bluberry, slash, dorota1987, WesołaMama, jagoodka, olis88, Agusia246, czarna panda, Anielka lubią tę wiadomość
-
katalina wrote:MiM, fakt do miłości dojrzewałam kilka dobrych miesięcy. Ale od pierwszego spotkania, wiedziałam że będzie mój
To było tak jakby mnie coś naprawdę trafiło
Zresztą, sam ślub już planowałam po 5 miesiącach, 6 miesięcy od poznania się zaręczyliśmy
Hehe to miałam podobnie, poznaliśmy się na jakiejś imprezie w akademiku, byłam świeżo po rozstaniu, jak go zobaczyłam to mówię co tu robi ten dzieciak (jak zawsze bezczelna) wyglądał wtedy na 14 lata ten sie uparł i nawet nie wiem kiedy mnie pocałował i było po mnie...
MiM lubi tę wiadomość